Rozdział 9


Byłem jeszcze w takim półśnie kiedy usłyszałem dzwięk mojego telefonu .
Z zamkniętymi oczami szukałem go ręką po szafce . Znalazłem go i odebrałem .
-Haloo - mruknąłem zaspanym głosem .
- Cześć , obudziłem cię ? - zapytał mnie Marcelo przez telefon . Jak usłyszałem jego głos zazgrzytałem zębami .
- Nie wcale - odmruknąłe mu .
- Sorry nie chciałem .
- Spoko ,ale co chciałeś bo rozważam czy cię nie udusić przy jakiejś okazji .
- Haha śmieszne . Dzisiaj wieczorem robię impreze , ale taką mega w domu z okazji zakończenia sezonu . Ma przyjść cała drużyna i jeszcze "pare " innych osób . Więc masz plany na wieczór .
- Yhym ale co ? Powtórz jeszcze raz bo przysnąłem .
- Wiesz co , spadaj . Wbijaj wieczorem do mnie i to ma ci wystarczyć .
- No dobra ...
- No to do wieczora .
- Yhym Pa
Rozłączyłem się i odrzuciłem telefon gdzieś tam . Zarzuciłem kołdre na głowe i spróbowałem jeszcze zasnąć . Niestety się rozbudziłem i już nie dałem rady . Wstałem z łózka i rozejrzałem się po pokoju . Na zegarku widniała godzina 9:23 . Jednak go udusze dzisiaj . Damy rade bez organizatora imprezy . Wstałem z łóżka i poszłem do łazienki . Ochlapałem sobie twarz zimną wodą żeby się rozbudzić
Wytarłem twarz . Załatwiłem swojr potrzeby i wyszłem do pokoju . Założyłem krótkie spodenki i wyszłem ze swojego pokoju . Weszłem do pokoju Juniora ale ten jeszcze spał . Zamknąłem dzwi i zeszłem po schodach do kuchni . Wyjąłem z lodówki butelkę wody i napiłem się . Przeszłem korytarzrm pod schodami i weszłem do mojej siłowni . Jest jeszcze wcześnie , mały śpi więc poćwicze trochę . Muszę trzymać forme .
Weszłem do jasnego pokoju w którym były wszystkie potrzebne przyrządy np. stepper, ergometr wiosłowy , maszyna eliptyczna , bieżnia , rowerek . To wszystko wystarcza mi do utrzymania formy jak mam wakacje . Do tego jeszcze ćwiczenia z piłką na dworzu i typowe ćwiczenie , takie jak pompki , przysiady , brzuszki itp .
W trakcie biegania na bierzni usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju . Wyłączyłem bierznie i odwróciłem się . Przy drzwiach stała mała kopia mnie samego jak byłem mały . Tak mi przynajmnie mówi moja rodzina .
- I jak wyspałeś się ? - zapytałem Juniora .
Pokiwał głową i przetarł oczy ręką . Odwrócił się ruszył w strone kuchni . Podszedł do krzesła i usiadł przy stole. Popatrzył się na mnie i czekał . Zaśmiałem się i stanąłem przy blacie .
- To co chcesz na śniadanie ? - zapytałem małego .
- Naleśniki z Nutellą - odpowiedział i wyszczerzył ząbki .
Westchnąłem ze śmiechem i pokiwałem głową . Wziąłem wszystkie potrzebne produkty i zacząłem mieszać ciasto na naleśniki .
- Dzisiaj idziemy wieczorem na spotkanie do "wujka" Marcelo , co ty na to ? - powiedziałem do małego w trakcie miksowania .
- Aham a będą inne dzieci ? - zapytał .
-Tak będą wszyscy twoi koledzy i koleżanki - odpowiedziałem mu a on się znowu uśmiechnął . Po paru minutach podałem mu na talerzu dwa naleśniki i widelec . Sam wyjąłem sobie sałatkę z lodówki i usiadłem naprzeciwko niego przy stole . Zjedliśmy i poszliśmy do salonu .
- Leć do łazienki umyj buzie bo masz całą w czekoladzie - powiedziałe do niego i zaśmiałem . Zanim poszedł zrobiłem mu zdjęcie na pamiątke . Wrócił po paru minutach i usiadł obok mnie . Wtulił się we mnie i zaczeliśmu oglądać jakiś film w telewizji . Jak film się skączył była godzina 15 . Wstaliśmy z kanapy . Poszliśmy do pokoju Juniora i dałem mu ubrania . Krótkie czarne spodenki i koszulka klubowa z jego imieniem .
Zostawiłem go żeby się ubrał a sam poszłem do swojego pokoju . Weszłem do łazienki żeby się odświeżyć . Wyszedłem po ok 10 min . Zajrzałem do szafy i wyjąłem czarną koszulę z krótkim rękawem i dżinsy do kolan . Założyłem białe nike i postawiłem sobie włosy na żel żeby jakoś wyglądać . Wyszłem z pokoju i weszłen do małego . Nie było go . Zeszłem na dół a on siedział na kanapie i oglądał bajke .
- Tak jak jedziemy ? - zapytałem .
Pokiwał głową i wyłączył telewizor . Ruszyliśmy w strone drzwi . Po drodze wziąłem z szafki telefon i schowałem do kieszeni . Zamknąłem drzwi a klucz włożyłem także do kieszeni spodni . Weszliśmy do samochodu a ja zapiąłem małego w pasy .
- No to jedziem - powiedziałem jakby sam do siebie i ruszyłem spod domu .
Do domu loczka dojechałem po 20 minutach .
- No nie moge - mruknąłem i walnąłem głową w kierownice jak tylko zaparkowałem pod jego domem.

*********
SiemaSiema siędze niestetu chora w domu i z nudów daje rozdział . Nie długo już koniec tej histori ...
Do następnego

Hala Madrid

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top