Z(a)gubiona twarz
Widzę wkoło znajome twarze
Ale wciąż tej jednej brakuje
W tym całym głośnym skwarze
Żadna mojego dnia nie maluje
Wyjatkowa twarz, której nie ma
Zabrała pozytywne przesłanie
Stąd moja głęboka zaduma
W samotności ciemnym oceanie
Gdzie jesteś twarzy kochana?
Czy powrócisz w me ramiona?
Bez Ciebie jestem złamana
Niewidoczna, bezsilna, zraniona
Ty dawałaś uśmiech z rana
Nadziei promyk smutnej osobie
Zaskoczyła mnie ta zmiana
Co teraz ze sobą zrobię?
Ten jeden mały promyk nadziei
Miał rozswietlić ciemność tunelu
W szalonym biegu beznadziei
Miał pomagać dojść do celu
Promyk. Gdzie jest? Pytam siebie
Nie wiem, odszedł. Czy wróci?
Może znów będzie jak w niebie
Może znów moja mękę skróci
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top