3.Niepewny spokój.
Sorry. Nie umiem wymyślać tytułów.
Widzę, że ktoś czytał poprzednie części.- dzięki ^^
Szkoda że nie ma żadnego komentarza.- pliss xD
Obudziłem się. Patrząc na zegarek stojący na szafce przy łóżku mogę stwierdzić, że dawno nie przespałem aż 16 godzin. Była trzynasta. Chłopka nadal leżał koło mnie. Nie spał już, bawił się krawędzią poduszki.
-Od kiedy nie śpisz?- zapytałem podnosząc się na łokciu.
-hmmm... od jakiejś godziny...
-To czemu nie wstałeś?- chłopak usiadł na łóżku.
-Nie chciałem cię budzić... i nie chciało mi się jakoś wstawać.-zaśmiałem się, czochrając go po włosach. Były tak przyjemnie miękkie.
-Niech Ci będzie. Więc jest niedziela. Mam dzisiaj wolne. Co chciał byś dzisiaj robić?
-N...nie wiem. A co mógłbym?
-To właśnie się Ciebie pytam... -popatrzyłem za okno. Była bardzo ładna pogoda. Świeciło słońce, a po niebie sunęły tylko pojedyncze, białe obłoczki.- Szkoda by zmarnować taki ładny dzień.- Położyłem się na plecach, zakładając ręce za głowę i lekko się przeciągnąłem. Mike patrzył się cały czas na mnie. Praktycznie pochłaniał mnie spojrzeniem. Nie przeszkadzało mi to, a nawet mi się to podoba. Wiem że jestem w samych bokserkach, ale niech się przyzwyczaja. –Umiesz jeździć na rowerze?
-No pewnie.- uśmiechną się.
-Może pojechalibyśmy na wycieczkę rowerową? Mam dwa rowery. Jeden kupiłem, a drugi niedawno wygrałem. Stoją w piwnicy... Co ty na to.
-Może być-
-Ale podoba Ci się taka opcja, czy tylko się zgadzasz?
-Na wszystko się zgadzam... i bardzo lubię jeździć na rowerze.
-Hmmm... na wszystko?- Mówiąc to wstałem i podszedłem do drzwi.- Choć zrobimy sobie coś na śniadanie.-chłopak poszedł za mną. Pokroiłem chleb i wyjąłem z lodówki różne produkty. Położyłem wszystko na stole, aby każdy mógł zjeść to na co ma ochotę.
-A gdzie jest Pani Melisa?
-Zapewne u siebie w domu. Nie mieszka ze mną. Ma swój pokój tutaj, bo czasami proszę, aby została, gdy trzeba coś przyszykować wcześnie rano, albo gdy mam gości. Zawsze lepiej jest mieć kogoś drugiego zaufanego w domu, ponieważ nie zawsze gośćmi są osoby które lubię. Czasami chodzi o interesy.
-Aha...
-Właśnie mam dla Ciebie niespodziankę.
-Jaką?- wstałem od stołu i przyniosłem z korytarza reklamówkę. Wyjąłem z niej spodnie, koszulkę i piżamę.
-Proszę.-podałem mu ciuchy. –Melisa dzisiaj kupowała, ale mam nadzieję, że będą dobre.- Chłopak także porzucił swoje kanapki. Podszedł do mnie i obejrzał wszystkie cichy. Uśmiechał się od ucha do ucha, lecz wyglądał jakby był wzruszony.
-Dziękuję!- prawie wykrzyczał uradowany przytulając mnie. Objąłem go w pasie odwzajemniając uścisk.
-Nie będziesz już musiał chodzić w moich ciuchach.
-Też były fajne. Dziękuje. To ja je pójdę przymierzyć.- Zabrał wszystkie ciuchy i pobiegł po schodach na górę. Posprzątałem po śniadaniu, a za chwile w progu kuchni pojawił się chłopak. Wyglądał świetnie. Nie wiem jak Melisa kupiła ciuchy, które tak idealnie na nim wyglądają... nie przepraszam. On w nich tak super wygląda. Bez nich też był by piękny...- Jak wyglądam?!- nadal się śmiał. Po prostu uwielbiam go takiego oglądać. Kocham jak się śmieje. Mike przeszedł przez kuchnię zatrzymując się na środku i odwrócił się wokół własnej osi. Wyglądał naprawdę świetnie. Spodnie lekko opinały jego pośladki. Koszulka był błękitna z kołnierzykiem i trzema guziczkami przy szyi. Ten kolor pasował mu do oczu. Przynajmniej ja tak uważam.
-Wyglądasz świetnie.
-Naprawdę?- faktycznie się zdziwił.
-Naprawdę.-zaśmiałem się. Bawiło mnie jego nie dowierzanie.-Wyglądasz pięknie, aż mam ochotę Cię zjeść.-zarumienił się.-Haha... ta żartuję...-patrzyłem tak na niego. Uwielbiam go wprawiać w zakłopotanie. Staje się wtedy taki bezradny...
-Może pójdziemy po rowery?-zapytał nieśmiało.
-Jasne.
Zszedłem do piwnicy i wyniosłem po kolei oba rowery do ogródka przed domem. Były bardzo zakurzone, a opony niebyły w najlepszym stanie. Poszedłem po wiaderko z wodą i szmatkę, a młodego poprosiłem o przyniesienie pompki z piwnicy. Przyniosłem wodę z płynem i zacząłem przemywać rower. Czekałem aż Mike przyniesie pompkę.
Michael zszedł do piwnicy. Pierwsze co mu się rzuciło w oczy (xDD rzuciło się na jego oczy-dop.aut.) to pudełka przykryte prześcieradłem. Przez jego głowę przepływały różne grzeszne myśli, lecz odrzucał je od siebie skupiając się na swoim zadaniu. Staną przed potężnym regałem zastawionym wieloma rzeczami. Zaczął szybko rejestrować poszczególne rzeczy na półkach poszukując pompki. Farby, skrzynia z narzędziami, przetwory, jest. Pompka była dość wysoko, lecz gdy staną na palcach udało mu się ją strącić. Nieudało mu się jej niestety złapać i popka spadła na ziemię. Spokojnie ją podniósł, lecz zauważył, że igły niema. Musiała gdzieś spaść. Zaczął się szybko rozglądać po podłodze, lecz nigdzie jej niebyło. W końcu przyszło mu go głowy, że mogła spaść pod szafę. Klęknął na ziemi i odsunął kilka pudełek które stały na ziemi pod pierwszą półką regału. Od razu znalazł igłę, lecz zauważył coś dziwnego. Za regałem niebyło ściany. Dołem można było zobaczyć coś na wzór drewnianych drzwi. Ciekawość sprawiła, że chciał czym prędzej zobaczyć co tam jest. Regał mimo że był duży i wydawała się być bardzo ciężki, ale wcale nie był. Po krótkich staraniach udało mu się trochę odsunąć szafę. Zobaczył fragment dębowych drzwi. Rozpoznał od razu, że są dźwiękoszczelne. Takie same miał Thomas. Na samą myśl przeszły go ciarki. U niego za drzwiami były... łańcuchy...W tej chwili usłyszał czyjeś kroki na schodach. Totalnie zapomniał, że czeka na niego Marcus.
Zdążyłem już przemyć prawie cały jeden rower, a Michaela nadal niebyło. Może nie może znaleźć tej pompki. Nawet ja nie pamiętam, gdzie ją zostawiłem. Zszedłem na dół go piwnicy, lecz nie spodziewałem się tego, co zastałem. Szafa była odsunięta, a młody stał przed drzwiami do "tego" pokoju. On nie powinien go nigdy zobaczyć. Gdy usłyszał moje kroki szybko się odwrócił i z przerażoną miną spojrzał na mnie. Ja nawet nie wiedziałem jak zareagować. Podszedłem do regału i zasunąłem go z powrotem.
-Czego tam szukałeś?-zapytałem zupełnie normalnie. Jednak on się przestraszył.
-Ja...bo...igła od pompki mi spadła pod szafę i jak ją podnosiłem zobaczyłem te drzwi...i... i ja po prostu byłem ciekawy co za szafą robią drzwi.-racjonalnie się tłumaczy. Muszę to jednak wziąć za coś normalnego, żeby się nie zainteresował nimi.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła-uśmiechnąłem się.-Za tymi drzwiami jest pusty pokój. Przy budowie domu zamontowali w piwnicy główne połączenia rur. Ja nie chciałem, żeby były tak widoczne, więc kazałem to zabudować.- wymyślone na poczekaniu, ale chyba realna wymówka. Młody jakby przez chwilę się zastanawiał...
-Ale to są dźwiękoszczelne drzwi.- ta ludzka dociekliwość...
-Chyba nie chciałbyś za każdym razem gdy schodzisz do piwnicy słyszeć przerażającego bulgotania zza ściany.
-Noo...niee...
-Choć już. Zdążyłem już umyć cały rower.
Reszta dnia minęła już spokojnie nawet wieczór. Chłopak przed snem kilkanaście minut zachwycał się swoją piżamą. I dwa razy pytał, czy dobrze wygląda. Były to szare luźne spodnie i bluzka tego samego koloru z czerwoną truskawką. Potem poszedł spać. Ja sam wziąłem krótki prysznic i w samych bokserkach poszedłem położyłem się do łóżka. Zasnąłem prawie od razu.
Michael leżał w łóżku przewracając się z jednego boku na drugi. Nie mógł zasnąć. Cały czas myślał o tych drzwiach. Były zamknięte... ale on potrafi otwierać zamki wsuwką... to nie byłby dla niego problem. W piwnicy nawet jedną widział. Gdyby je otworzył, a tam by faktycznie były rury, to niewarte to jego pracy... ale jeśli jest tam coś co Marcus chce ukryć, to co zrobi jeśli dowie się że on tam wszedł? Te pytania nurtowały go jeszcze jakiś czas, ale postanowił jednak sprawdzić co jest za tymi drzwiami. Cicho wymknął się z pokoju i zszedł najciszej jak potrafił do piwnicy. Kolejny raz dzisiaj odsuną potężny regał i zaczął szukać wsuwki. Znalazł ją i zajął się kombinowaniem przy zamku. Długo to trwało. Dawno tego nie robił i wyszedł z wprawy. Ale w końcu mu się udało. Coś lekko przeskoczyło. Michael pociągną za klamkę, a drzwi, z okropnym piskiem uchyliły się. Chłopak nie zwrócił jednak na to uwagi. Wszedł do środka. Było tu ciemno, lecz szybko znalazł włącznik. Gdy światło rozproszyło się po pomieszczeniu. Zamurowało go. Tu niebyło żadnych rur. To znaczy prawie. Była to raczej sala poświęcona jedynie torturom, czy zabawom w stylu bdsm, czy jak tam kto sobie lubi nazywać. Chłopak wszedł o krok do przodu. Puszczając drzwi, które z piskiem zamknęły się za nim. Mike cholernie przestraszony odwrócił się i złapał za klamkę, ale nieudało mu się otworzyć drzwi. Szarpał za klamkę, pukał w drzwi, lecz to nic nie dało. Odwrócił się i rozejrzał po pomieszczeniu. Ściany były pokryte kamieniarką, a podłoga czerwoną wykładziną. Na wszystkim osiadł już kurz. Czyli nikt z niej dawno nie korzystał. Do ściany naprzeciwko drzwi przyczepione były metalowe łańcuchy zakończone delikatnymi, skórzanymi paskami. To było pierwsze co zwróciło jego uwagę. Główne miejsce zdawało się zajmować duże łóżko. Było jednak przykryte prześcieradłem. Podobnie jak kilka innych przedmiotów stojących pod przeciwległą ścianą. Mike zaczął się zastanawiać co można by było robić w takim pokoju. Jego wyobraźnia od razu zaczęła mu podsyłać Marcusa trzymającego w ręku palcat i pochylającego się nad nim. Tutaj także stały pudła. Skoro już się tu zatrzasnął otworzył jedno z nich. Pierwszym co wyją był plug zakończony puchatym białym ogonkiem. Szybko to odłożył i zamknął pudło odpychając je na miejsce. Zrobiło mu się gorąco. Poczuł pewien problem w spodniach. Usiadł pod ścianą i wziął głęboki wdech. Pooddychał uspokajająco przez chwilę i ponownie podszedł do pudeł. Tym razem wziął inne. Wyją z niego szeroką obroże z takim kółkiem jakby do przypięcia smyczy. Ta jest szersza od tej w piwnicy. Coś go podkusiło, żeby ją założyć. Czuł jak czarna skórzana obroża zaciska się powoli na jego skórze. Nigdy nie miał na sobie czegoś takiego z własnej, nieprzymuszonej woli. Zapiął ją na swojej szyi w momencie gdy drzwi do pomieszczenia otworzyły się.
Zbudził mnie dziwny piszczący odgłos. Podniosłem zaspane powieki i popatrzyłem na zegarek. Jest po pierwszej w nocy. Usiadłem na łóżku, a dźwięk znów się powtórzył. Położyłem się z powrotem zastanawiając się czy warto wstawać. Po chwili dobiegło mnie dziwne pukanie. Nie bałem się. Przecież to nie duchy, ale ktoś mi chodzi po domu. Musiałem iść to sprawdzić. Wstałem i skierowałem się do pokoju chłopaka. Niebyło go tam. Poszedłem następnie do jego łazienki, salonu, kuchni, wszędzie pusto. Zobaczyłem całkiem przez przypadek przechodząc obok, że światło w piwnicy jest zapalone. Już niemiałem dobrych przeczuć. Zszedłem na dół i moje przypuszczenia się sprawdziły. Regał był odsunięty. Podszedłem do drzwi sprawdzić czy nadal są zamknięte. O dziwo były otwarte. Ale przecież nie ma już więcej pasujących kluczy w tym domu, wiec o co chodzi. Pchnąłem je a to co ujrzałem wybudziło mnie całkowicie. Mike siedział na podłodze z obrożą na szyi. Byłem zły, że wdarł się do tego pokoju, ciekawy jak to zrobił, a zarazem podniecał mnie jego widok. Gdy mnie zobaczył najpierw się wystraszył, zaczął szarpać pasek próbując go rozpiąć, lecz za bardzo trzęsły mu się ręce, następnie zaczął łapać drzwi które puściłem wchodzą do środka. Zamknęły się one za mną z cichym trzaskiem pomijając pisk. A Mike padł przed nimi.
-I znowu są zamknięte. Teraz już nie wyjdziemy.- gdy chłopak się denerwuje mam wrażenie że cały świat obraca się przeciwko niemu. Bardzo starałem się nie parsknąć śmiechem. On chyba myśli że drzwi są zatrzaśnięte. Tak naprawdę to tylko taki cwany zamek żeby nie można było stąd wyjść za szybko... ale on nie musiał o tym wiedzieć. Ktoś po coś stworzył taki zamek. Skoro już sam tutaj wlazł, przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
-Jak to nie wyjdziemy?- udałem zdziwienie, ale mój głos był poważny.
-No bo drzwi się zatrzasnęły.
-Hmmm... a dlaczego tutaj w ogóle wchodziłeś?- zamilknął.- I co teraz zrobisz, skoro już wiesz co jest za drzwiami? Jeśli coś się chowa przed światem to nie po to, żeby tego szukać.
-Przepraszam.
-Ostatnio cały czas mnie przepraszasz. Co ja mam z tobą zrobić? Po co zakładałeś tą obrożę? Podnieca Cię to?- podniósł ręce chcąc ją rozpiąć.-Zostaw ją.-szybko zaprzestał swojej czynności kładąc ręce na kolanach.-Wiesz że jak jest się u kogoś w gości to niefajnie jest grzebać w cudzych rzeczach?- nie byłem na niego bardzo zły, ale chciałem trochę go pomęczyć.
-Przepraszam.-spuścił głowę już nie patrzył na mnie. Wbił spojrzenie w podłogę.
-Za dwa dni będziesz już wolny. Będziesz mógł wrócić do swojego domu.
-Ale ja nie chcę...- zaskomlał.
-Ale ja się Ciebie nie pytam. Dlaczego niby chcesz u mnie zostać?
-Bo... bo...
-Konkretnie mów.
-Bo...Kocham Cię!- popatrzył mi w oczy- A gdy wrócę do siebie znowu będę sam i nie będę mógł Cię widywać!- prawie płakał. Od jakiegoś czasu przeczuwałem że on może do mnie coś czuć. Stwierdziłem to po samym jego zachowaniu. Też go kochałem, ale nie dopuszczałem do siebie wtedy tej wiadomości. Teraz gdy mi to powiedział strasznie się cieszę.
-A po co tu wchodziłeś?
-Zawsze jesteś taki tajemniczy. Nigdy nie chcesz nic mówić o sobie. Chciałem wiedzieć co jest za drzwiami. Byłem strasznie ciekawy. Przepraszam.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, wiesz?
-...
-I co teraz chcesz zrobić?
-Jaaa... nie wiem... Przepraszam.
-Jak to nie wiesz. Chciałeś wiedzieć co jest za tymi drzwiami. Teraz już wiesz. Co zrobisz z tą wiedzą?
-Chyba nic... ja...
-Czemu założyłeś tą obrożę?-wszystko mówiłem beznamiętnie. Młody się widocznie stresował, bo zaczął wyłamywać sobie palce.
-Emm... chciałem zobaczyć jak w niej wyglądam.
-Przecież nie ma tu lustra. Jak byś ją zobaczył? Byłeś ciekawy jak to jest czuć obrożę na swojej szyi?
-T...tak.
-Wiesz, że strasznie seksownie teraz wyglądasz?- zaczerwienił się.-A nie jesteś ciekawy czegoś jeszcze? Może Ci pomogę, skoro masz się tu włamywać i sam szperać -podszedłem do niego i podniosłem go za obroże do góry. Popatrzył przerażony w moje oczy.-Niebój się. Nie zrobię niczego na co nie będziesz miał ochoty. Skoro Cię to ciekawi to ja mogę Ci to pokazać. Naprawdę. Nawet mogę Ci pokazać jak się co używa.-pocałowałem go w czoło.- I też Cię kocham.-przytulił się do mnie niepewnie. On był naprawdę słodki. Podniosłem jego podbródek, tak aby spojrzał na mnie. Objąłem go w pasie i pocałowałem w usta. On o dziwo nie spiął się, tylko rozluźnił.
-Podoba Ci się ta obroża?- pokiwał twierdząco głową.-Odpowiedz.-pocałowałem go znowu.
-Tak.- i znowu.
-Jeśli chcesz mam coś lepszego.-pocałowałem go głęboko przejeżdżając po jego podniebieniu, a on zamknął oczy zarzucając mi ręce na szyję.- Ale musisz się zgodzić.
-Na wszystko się zgadzam. – zaśmiałem się.
-Naprawę na wszystko?- uśmiechnąłem się lubieżnie.
-Tak...
-W tej chwili jestem twoim panem, tak?-
-Ymm...
-Masz do mnie mówić. Chcę słyszeć twój głos. Odpowiedz.- kocham jego głos.
-Tak.
-I mogę z tobą sobie zrobić co chce?-chyba się pogubił. Klepnąłem go w tyłek.- Miałeś mówić. Nie wyczytam tego z twoich myśli. Mogę czy nie mogę.
-Możesz.- złapałem go za pośladki przyciągając do siebie mocniej i znowu go pocałowałem. Młody westchną. Tym razem oddał pocałunek. Czułem że już jest podniecony. Nie miał na sobie bielizny, a ja byłem w samych bokserkach. Pogładziłem go jedną ręką po plecach, a zjeżdżając w dół zahaczyłem o gumkę od jego piżamy. Wdarłem się pod jego koszulkę gładząc jego bok i dałem mu znać, żeby wyją rękę z rękawa. Zrobił to bez oporu. Na twarzy był czerwony, ale cały czas oddawał moje pocałunki. Sam wyjął drugą rękę i zdjął bluzkę przez głowę. Tym razem to on wpił się w moje usta. Rękoma zaczął gładzić mnie po biodrach, czasami zjeżdżając na brzuch. Bardzo mu się to chyba spodobało. Mnie również, ale to nie może się tak szybko skończyć. Odciągnąłem go za obrożę od siebie.
- Miałem Ci chyba pokazać trochę rzeczy.- Trzymałem go na odległość swojej ręki podziwiając jego piękne ciało. Stał na palcach z lekko podniesioną głową, gdyż ciągnąłem go trochę do góry. Oddychał nierównomiernie. Oczy miał już zamglone, jednak nadal był czerwony na twarzy. Podszedłem do jednego z pudeł i wyjąłem nietypowe kajdanki. Były to dwa skórzane paski połączone metalowym łańcuszkiem, bardzo wytrzymałym łańcuszkiem. A jednak materiał był delikatny. Chłopak stał i tylko patrzył. Gdy zobaczył, co wyjmuję otworzył szerzej oczy. Podszedłem do niego i stanąłem bardzo blisko. Stykaliśmy się biodrami, ale nie tylko.
-Mogę Ci to założyć, prawda.- bardziej stwierdziłem niż pytałem. Chyba chciałem po prostu żeby potwierdził, że to ja tu żądzę.
-Tak.- Pocałowałem go wykręcając mu jedną rękę za plecy. Zapiąłem mu pasek na nadgarstku. To samo zrobiłem z drugą ręką. Położyłem obie dłonie na biodrach i ścisnąłem trochę. Teraz nie mógł mnie dotknąć. Siebie też nie. Wypuścił szybko powietrze nosem.-Jeszcze chwile i zaczniesz jęczeć.- zaśmiałem się i pchnąłem go na ścianę nim zdążył coś powiedzieć.-Stój prosto.- pocałowałem go w usta, aby następnie zejść na jego szczękę. Jedną ręką podniosłem jego głowę do góry i polizałem go po szyi. Jękną cicho. Ale ja chcę usłyszeć coś więcej. Zassałem się na chwilę na jego grdyce, po czym pocałunkami schodziłem powoli w dół. Chcę by ta chwila trwała jak najdłużej. Zrobiłem mu kilka ładnych malinek i przeniosłem się na jego klatkę piersiową, którą wpierw polizałem. Następnie zassałem się na jednym z sutków lekko go przygryzając. Młody ponownie jękną. Tym razem o wiele głośniej. Szarpnął rękoma, ale przecież były związane. Nic mu to nie da. Hah... jest teraz taki bezbronny. Przejechałem delikatnie zębami po jego piersi i zająłem się jego drugim sutkiem. Widziałem, że kiwa się na boki. Trudno mu było utrzymać pionową pozycję. Zacząłem go całować i lizać po brzuchu. Klęczałem już przed nim. Dłońmi głaskałem go no udach. Przez jego ciało przechodziły lekkie dreszcze a brzuch drgał pod moim dotykiem. Wstałem o obróciłem go do ściany. Przylgnąłem do niego ciałem. Objąłem go dłonią w pasie przyciągając jego biodra mocniej. Chłopak rękoma zaczął gładzić mój brzuch. Cwaniak. Drugą zszedłem pod materiał spodni. Zacisnąłem się na jego penisie uwalniając z jego ust słodkie jęki. Przejechałem dłonią po całej jego długości, pocierając główkę. Mike ponownie szarpną rękoma. Nic mu to jednak nie dało, ponownie. Zaczął poruszać biodrami ocierając się o moją rękę.-O proszę. Jakiś ty napalony. –pocałowałem go w kark.
‑Choć.-pociągnąłem go lekko za obrożę, do ściany do której przytwierdzone były łańcuchy. Odpiąłem jego nadgarstek przekładając obie ręce nad jego głowę. Ponownie je unieruchomiłem przyczepiając do nich jeden z łańcuchów. Zdjąłem jednym ruchem jego spodnie. Teraz już był nagi. Szarpnął rękoma, ale były przypięte nad jego głową.-Rozstaw nogi.
-Ale...
-Żadnego ale, ja ci każe, a nie proszę.- Powolnie rozstawił nogi tak jak go prosiłem. Obie kostki przypiąłem do łańcuchów przy podłodze tak, że mógł stać, ale już nie będzie mógł złączyć nóg. Polizałem go wzdłuż kręgosłupa na co przeszedł go dreszcz. Jedną rękę położyłem na jego biodrze i zacząłem całować jego szyję, oraz ramiona. Chłopak mruczał już bez skrępowania. Drugą dłonią rozciągałem jego wejście. Zacząłem od razu od dwóch palców. Młody jęczał i wił się na tyle ile mógł.
-Proszę...
-Kogo prosisz?
-Proszę...-hah trudno mu to było powiedzieć.-p...panie.-ładnie zapamiętał.
-O co mnie prosisz?- mogę się z nim podrażnić. Mimo, że sam już ledwo wytrzymuję.
-Proszę...-dałem mu mocnego klapsa. A on zajęczał.
-Konkretnie mów.
-Proszę rób to już... -kolejnego. Reakcja była taka sama.
-Całym zdaniem odpowiedz. O co mnie prosisz.
-Wejdź we mnie proszę.
-Jesteś żałosny...- kilka razy jeszcze dostał ode mnie solidnego klapsa.-Powiedz, co chcesz żebym zrobił?- Złapałem go za czerwony pośladek.
-Zrób to.- pogładziłem go brzuchu. Zdjąłem swoje bokserki i stanąłem bardzo blisko niego. Tak, aby mnie czół. Pocałowałem go w szyję.
-Tylko tak ci zależy... Myślałem że bardziej...
-Mhmmmm.... -wypiął pośladki ocierając się o mnie.
-Powiedz co chcesz.- Chwyciłem go za penisa.
-Pieprz mnie.- Kiedyś jeszcze powie mi to co chciałem usłyszeć, ale już go nie będę męczyć.
-Kocham Cię.- Pocałowałem go w kark. Chwyciłem jego biodra i wszedłem w niego. W głowie mi się aż zakręciło. Wzdłuż kręgosłupa przepływały przyjemne dreszcze, a ciepło z całego ciała kumulowało się w podbrzuszu. Zacząłem się w nim powoli poruszać, a chłopak krzyczał z przyjemności. Opadł na ścianę, ale żeby nie zawisł na rękach musiałem go podtrzymywać. Wchodziłem i wychodziłem z niego coraz szybciej, czując zbliżające się spełnienie. Zacząłem symulować go ręką w rytm moich pchnięć. Chciałem aby doszedł pierwszy. Nie minęła chwila, a on z krzykiem spuścił się na moją dłoń. Sam wtuliłem się w jego ciało, podtrzymując go gdyż prawie zemdlał i doszedłem w nim.-Kocham Cię. Stałem chwilę w tej pozycji starając się ogarnąć, po czym odpiąłem jego ręce i nogi. Wziąłem chłopaka na ręce i zaniosłem do siebie. Położyłem go na swoim łóżku samemu kładąc się obok. Zdjąłem jego obrożę. Uważam że chyba będę musiał częściej mu ją zakładać. Przykryłem nas obu kołdrą. Chłopak odwrócił się jednak w drugą stronę wtulając w moja pierś.
-Ja Ciebie też kocham.- polizał mnie po sutku i chyba zasnął bo już nic nie mówił. Jego oddech się ustabilizował. Zobaczyłem na zegarek. Była czwarta rano. Jutro rano przyjdzie Melisa. Jeśli nas tak zobaczy będę miał przesrane. Zerknąłem na chłopaka który wtulony spał spokojnie koło mnie. Zresztą co ja jej się będę tłumaczyć. Walę to. Przytuliłem do siebie kruche ciało Michela i zasnąłem z myślą, że zawsze już będę go chronić.
Może to jest za długie... może nikt nie doszedł do końca... ale jeśli ktoś to skomentuje obiecuję dodać bonus! :D Napisanie czegokolwiek nie jest trudne. A ja niestety nie wiem nawet, czy to co pisze się podoba...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top