Part I - ,,miło mi cię poznać"

Dawno, niezwykle dawno temu,
W krainie wolności i dobra,
Gdzie ludzie byli dzieleni na tych
Którzy pokonywali lub pokonani zostali,
Królowi polskiemu potomkowie narodzić się raczyli
Silne dziecię chłopiec zielonooki o śnieżnobiałych włosach
Oraz dziewczynka wrazliwa i dobra z jednym oczkiem zielonym a drugim niebieskim
Wiwat na tą część wzniósł się niemały
Nowina noszona przez obywateli
Dotarła w końcu w złe strony
Gdzie kiedyś ten fakt wykorzystają...
Wrogowie?
———————————————————
Radosny dziecięcy śmiech niósł się po korytarzach pałacu współgrający z krzykami służby.
Dziewczynka pędziła wraz ze swym bratem gdzie ich tylko nogi poniosą.
Mimo tego że zamieszkiwali to miejsce 5 lat czyli od swych narodzin wciąż gubili się w potężnych murach zamkowych
Polska Rzeczpospolita Ludowa była niezwykle nieznośna głośna i nie zachowywała się jak córka króla. Za to Polska cichy przyjazny oraz miły był idealnym następcą tronu.
- PRL! Uważaj - rozniósł się głos chłopca po chwili stając się echem i odbijając się po uszach polski ludowej denerwującym piskiem.
- Ale na co?- zdążyła wypowiedzieć te słowa a już wpadła na swego ojca.
- PRL, Polsko, dzisiaj będziemy gości przyjmować ze wschodniej granicy - rzekł monarcha patrząc się na swoje dzieci z delikatnym uśmiechem
- ze wschodniej granicy? Czyli?- spytała PRL patrząc na ojca ze zdezorientowaniem.
- Krol razem ze swym synem przyjechać postanowili by utrzymać dobre stosunki pomiędzy niemieckim lądem a polskim - wyrzekł ze stoickim spokojem i odwrócił się na pięcie - pamiętajcie aby zachowywać się jak potomkowie króla a nie jak banda dzikusów.
PRL prychnęła, ona? Jak dzikus? Jak jej własny ojciec mógł tak ją nazwać! Cóż polska ludowa postanowiła odpowiedzieć tym samym na zaczepkę
- sam jesteś dzikus! - krzyknęła dziewczynka zdenerwowana i uciekła czym prędzej w tył byle tylko jak najdalej od ojca. Była ona niezwykle wrażliwa, najśmieszniejsze żarty na temat swojej osoby brała na niezwykle poważnie i potrafiła do rodziców nie odzywać się przez to nawet kilka tygodni.
Wypadła na dwór nie patrząc przed siebie, gnała tak jak ją wiatr poprowadził.
W pewnej chwili uderzyła w kogoś kto na dworze stał razem ze strażą zagraniczną. Przyjrzała mu się dokładnie, nie był od niej bardzo starszy, na oko jakieś 9 lat. Nie uśmiechał się nawet troszkę. Był niezwykle poważny mimo swojego wieku. Dziewczynka momentalnie speszyła się i cofnęła rzucając ciche ,,przepraszam najmocniej"
- nic się nie stało, nie masz za co przepraszać - wyrzekł chłopak o kruczoczarnych włosach i niebieskich tęczówkach. - mam na imię Cesarstwo Niemieckie, a ty?
- Polska Rzeczpospolita Ludowa ale... Możesz na mnie mówić PRL, miło cię poznać - powiedziała dziewczynka szczerząc zęby w promiennym uśmiechu. Wzamian jednak otrzymała znudzone spojrzenie jak się domyślała syna króla. Od razu zasmucona cofnęła się ze spuszczoną głową zawstydzona.
Można powiedzieć że Cesarstwo byl pewnego rodzaju straszny.
Po kilku sekundach przez ogromne drzwi pałacu wyszła para królewska mianowicie Rzeczpospolita Obojga Narodów oraz Księstwo Warszawskie prowadziła ich służba królewska, Księstwo za rękę prowadziła syna który opowiadał coś matce śmiejąc się co chwilkę.
Gdy R.O.N spostrzegł córkę posłał jej spojrzenie mówiące ,,już wiemy kto jest dzikusem". Dziewczynka zawstydziła się jeszcze bardziej i ukryła się w cieniu pałacu.
- Witaj Prusy w naszych skromnych progach razem ze swym synem, ugościmy was najlepiej jak tylko potrafimy. - rzekł wyciągając gościnnie ręce i delikatnie się uśmiechając władca.
- Bardzo miło mi tutaj przybyć, jednak nie chce nadużywać waszej gościnności, zatem na kilka dni przyjechać postanowiliśmy, razem z synem mym. Z waści córką zdążyli się zapoznać, ale oczywiście syn mój nie uśmiechnie się ani na chwilkę, no dalej Cesarstwo - wyrzekł król patrząc na chłopaka dumnie jednak rozkazująco.
- Mowy nie ma, uśmiech znaczy słabość, uczucia to słabość. Nie mogę przecież być słaby - wyrzekł zimnym tonem- wpatrując się w ojca a następnie na Polskę ludową przez co po jej ciele przeszły ciarki - prawda PRL?
- N-nie... Ja myślę że uczucia są niezwykle potrzebne, inaczej świat byłby smutny i szary nikt nie cenił by bliźniego i nie szanował, już nie byłoby tak pięknie na świecie nie byłoby dobra więc... Więc nie, nieprawda - wyrzekła ze strachem bojąc się reakcji chłopaka. On jednak jak gdyby nigdy nic przysunął się do niej i szepnął w jej ucho ,,Świat już dawno nie jest dobry, PRL musisz się nauczyć że okazywanie uczuć jest niebezpieczne, ktoś to wykorzysta i zabierze cię do niewoli, torturować będzie, zapamiętaj me słowa". Przez Polskę Ludową przeszły ciarki od jego ciepłego oddechu.
- c-co...jak to - wyrzekła patrząc się na cesarstwo z niedowierzaniem i smutkiem, chłopak szybko odsunął się od dziewczynki i wrócił na dawne miejsce obok ojca swego.
- ale świat jest piękny, jest kolorowy i wspaniały...jak może tak nie być?...- pomyślała patrząc smutno na cesarstwo niemieckie. On jednak niewzruszony stał z założonymi rękoma.
Oprócz Niemieckiej rodziny do Polski przybyło również kilkunastu innych królów. PRL zastanawiała się dlaczego tak dużo władców przybyło właśnie tutaj. Rozmyślanie przerwał jej głos ojca wzywający do wieczerzy.
Na jej niekorzyść miejsce przydzielone zostało jej obok cesarstwa. Niechętnie zasiadła na miejscu obok nie patrząc w jego stronę.
Wieczerza rozpoczęła się a razem z nią wszelkie tańce przy radosnej muzyce.
Pięciolatka wlepiała oczy w rozesmianych gości którzy tańczyli jakby jutra miało nie być. Cesarstwo Niemieckie również pozostał obok i przypatrywał się każdemu jej ruchowi, a polska ludowa udawała że tego nie widzi.
- nie idziesz bawić się, tańczyć? - z zamyślenia wyrwał ją poważny głos cesarstwa.
- lecz z kim miałabym tańczyć? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - najchętniej po prostu bym stąd poszła, po cóż mam tu przesiadywać wśród osób których nie znam, wśród dziwnych spojrzeń i... - urwała dziewczynka nie wiedząc co powiedzieć - i... Nieważne, chcesz może udać się ze mną do ogrodu? Pokazała bym ci piękne kwiaty a nawet stajnie z królewskimi końmi
- prowadź - wyrzekł cesarstwo dumnie wstając i w geście pomocy wyciągając rękę do dziewczynki zeby wstała.
- dobrze, zatem za mną - wyrzekła i złapała jego rękę biegnąc przed siebie. Cesarstwo nieprzyzwyczajony do tak szybkiego biegu trochę spowalniał Polskę ludową, jednak szybko załapał jej tempo i biegł równie szybko co ona. Wiatr muskał jego poważną twarz, mimo tego poczuł się chyba pierwszy raz w życiu wolny.
Po chwili PRL się zatrzymała i pokazała ręką niezwykle imponujący ogród.
- to tutaj, co chcesz najpierw zobaczyć?- spytała starając się nie uśmiechnąć w jego towarzystwie.
- zaprowadź mnie tam gdzie tylko chcieć będziesz - wyrzekł chłopak oddychając nieco szybciej po całkiem długim biegu.
PRL nic więcej już nie powiedziała, szli krok w krok w zupełnej ciszy która co dziwne nie była krępująca. Chwilę później dziewczynka usiadła na bujnej trawie pod sporych rozmiarów wierzbą.
Cesarstwo zrobił to samo bo cóż mu pozostało jak nie usiąść obok Słowianki.
- a teraz spójrz tam...- z zamyślenia wyrwał go cichy i spokojny głos prl - spójrz jaki piękny zachód słońca...
Spojrzał w stronę w którą zapatrzona była dziewczynka.
Widok był naprawdę niezwykły, różowofioletowe chmury rozciągały się po niebie owijając ciemnopomarańczowe słońce które lada moment miało zniknąć.
Nagle odezwała się PRL będąca kilka minut w zamyśleniu.
- Ojciec mówił mi że... Że przyprowadził tutaj kiedyś wiele lat temu kogoś niezwykłego, ale nie sądzę żeby to była moja matka. W zasadzie oni nie okazują sobie uczuć, nie zachowują się jak zakochani. Możliwe że przyprowadził kogoś bliskiego lub przyjaciela a żeby podtrzymać tradycję przyprowadziłam tutaj ciebie, myślisz że moglibyśmy się zaprzyjaźnić? - odezwał się cichy głosik rozmarzonej dziewczynki wpatrującej się w niego z delikatnym uśmiechem, bowiem zapomniała o tym że Niemiec nie preferuje tego typu zachowań.
- ja...myślę że tak - odpowiedział chłopak wyslilając się niezwykle co zrobiło na dziewczynce niemałe wrażenie bowiem, on się uśmiechnął!
                             ♪≈†★†≈♪
———————————————————
Zatem pierwszy rozdział już jest, myślę że nie wyszedł najgorzej, nie będę tutaj pisać co każdy rozdział.
Zatem do zobaczenia w kolejnym rozdziale który może wleci jeszcze dzisiaj jak będę miała wenę 😉

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: