Rozdział 21

**Lara **

Scott został u mnie na noc. Wtulałam się w jego ramiona i po prostu próbowałam jakoś zaufać. Położył rękę na moim biodrze, a potem delikatnie pocałował w czoło. To było tak podobne do tych wszystkich chwil spędzonych z Philipem.
Jednak Scotta kochałam naprawdę mocno. Dużo mocniej niż Phila. Byłam tego pewna. - Myślałaś kiedyś o tym co będzie jak skończysz studia? - zapytał mnie nagle - Chyba się jeszcze nie zastanawiałam nad tym- odparłam szczerze. - A ja ostatnio tak- odparł.
Uniosłam się na łokciu i spojrzałam na niego zaciekawiona - No i jakie masz plany? - zapytałam, a on uśmiechnął się - Zacznę pracę w firmie mojego kumpla jako architekt, wynajmę mieszkanie i zamieszkamy razem, potem z tobą wezmę ślub i będziemy szczęśliwi - odparł, a ja przytuliłam się do niego - Weźmiesz ze mną ślub? To poważne plany - odparłam - No, bo ja traktuję cię poważnie - odparł.
Pamiętałam jak Philip mówił mi takie same bajki - Wiem, ale... Nie wiemy co będzie za parę lat, nie chcę sobie czegoś obiecywać, a potem poczuć jak odzywa się rzeczywistość- stwierdziłam. Scott skinął głową i zamilkł - I tak wezmę z tobą ślub- powiedział, a ja zaczęłam się śmiać.

**Philip **

Nie mogłem wytrzymać tego milczenia od Lili. Wieczorem, tego samego dnia pojechałem do niej. -Drzwi otworzył mi jej ojciec - O dobrze, że pan jest muszę Panu podziękować za pomoc i współpracę, zapraszam rozliczymy się, nie będę potrzebował już kierowcy dla córki - odparł i wszedłem za nim do dużego korytarza.
Ten zaprowadził mnie do swojego gabinetu i wręczył mi dwa duże pliki pieniądzy. - Ale to za dużo - odparłem- Moja córka mówiła, że narażał Pan dla niej życie i to się ceni - odparł, a ja nie miałem nic innego do zrobienia jak tylko skinąć. - Czy mógłbym porozmawiać chwilę z Lilianą? - zapytałem, a on wskazał mi drogę do jej pokoju - Lili Pan chce z tobą porozmawiać - odparł i wpuścił mnie do niej - Cześć - odparłem, a ona tylko delikatnie się uśmiechnęła- Twoja misja skończona, tak? - zapytała siadając na łóżku - Jedziesz do Cincinnati? - dodała po chwili. - Tak- wyszeptałem, a sekundę później wypaliłem - Jedź ze mną - spojrzała na mnie - Co? - popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy i odparłem - Sam jej nie znajdę - wyszeptałem. - Masz adres? - zapytała-Nie, ale zdobędę, wiem kto ma- odparłem myśląc o Nati - Zdobądź do jutra, rano wsiadamy do samolotu i lecimy - odparła konkretnie, a ja skinąłem głową i uśmiechnąłem się szeroko. - A twój ojciec? - zapytałem - Sam zaproponował mi dłuższy wyjazd - odparła, a ja ponownie się uśmiechnąłem.
Nie wiem czy bardziej niż to, że zobaczę Larę, cieszyło mnie to, że pojedzie ze mną Lili. Musiałem tylko dorwać adres od Nati. W końcu Lara do niej wysyłała pocztówki i listy. Natalia musi mieć adres. Zdobędę go. Za wszelką cenę. Pocałowałem Lili w policzek i ruszyłem do drzwi - Do jutra - odparłem i zostawiłem ją samą w pokoju.



#Od Autorki

Kolejny rozdział. Nie wiem czy ktoś jeszcze to czyta. Mam nadzieję, że jesteście 😊😊😊

Dawajcie gwiazdki i komentujcie

Pozdrawiam
Roxi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top