Rozdział 18
Jak tu zachować spokój i trzymać się planu, kiedy obok jest tak ładna dziewczyna o blond włosach i morskich oczach? Wciąż kochałem Larę i nie miałem zamiaru zrezygnować. Jednak powoli traciłem nadzieję na to, że ją odnajdę. Liliana odkąd wróciliśmy do domu nie odezwała się słowem. Zapukałem do drzwi jej pokoju i wszedłem do środka. Leżała na łóżku i... płakała? - Lili co się stało? - zapytałem siadając przy niej- Nic, wszystko w porządku- odparła cicho- Wiem, że to nieprawda, dalej powiedz- odparłem na zachęte, a ona usiadła.
Odgarnąłem niesforne włosy z jej twarzy odsłaniając te piękne błękitne oczka. Patrzyła na mnie chwilę zbyt intensywnie jak na nią i przybliżyła usta do moich ust. Znieruchomiałem. Jej wilgotne usta dotknęły moich, a serce zabiło mi dużo szybciej. Odwzajemniłem pocałunek przewracając ją na powrót na łóżko i przygniatając do poduszki.
Jednak, gdy zacząłem całować ją po dłoniach chcąc przejść do następnego momentu jakim jest nagość spojrzałem na nią i zamarłem. Nie mogłem tego zrobić. Nie tak. Nie teraz. Nie, gdy jak widać miała jakiś problem. To byłoby najgorsze świństwo jakie mógłbym zrobić dziewczynie, która mi zaufała.
Wstałem z jej łóżka i pocałowałem w czoło przez chwilę głaszcząc dłonią jej policzek. Potem spokojnie wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi. Wróciłem do swojego pokoju i chwyciłem zdjęcie moje i Lary i wściekły rzuciłem nim o ścianę. Szkło z ramki posypało się na podłogę. Zrozumiałem co właściwie zrobiłem i zacząłem sprzątać szkło. Podniosłem zdjęcie i położyłem przy łóżku Kupię ramkę w wolnej chwili.
Rzuciłem się na łóżko i zacząłem zastanawiać nad tym co zrobię, gdy zdobędę kasę o której wciąż myślałem. Co wtedy? Co jeśli Lara powie, że nic nie ma już między nami? A najlepsze jest to, że sam nie miałem pewności czy coś jeszcze było między nią, a mną. Lili przyszła do mnie, gdy praktycznie zasypiałem. Za oknem panowała burza. Co chwilę błyskało jak diabli. Nic nie mówiąc położyła się obok mnie i delikatnie wtuliła w moje ramię. Objąłem ją jedną ręką i przykryłem kołdrą. Wtulała twarz w moją klatkę piersiową, a ja delikatnie błądziłem palcami dłoni po jej plecach i nie mogłem uwierzyć w to co się ze mną działo w jej obecności. Miałem ochotę się nią opiekować. Dopilnować, by nikt jej nie skrzywdził. Czy ja się właśnie zakochiwałem? Nie, no błagam, nie teraz, nie w niej. Przecież ona jest bogata i nigdy nie będę dla niej dość dobry. Poza tym mam Larę. Albo tylko wydaje mi się, że jeszcze ją mam. - Dzięki- szepnęła nagle. Spojrzałem na nią zaskoczony. Byłem pewny, że śpi. - Za co? - zapytałem cicho- Za to, że mnie uratowałeś, że mogę na ciebie liczyć, że... po prostu jesteś przy mnie - wyszeptała, a ja pogłaskałem ją po tych jedwabiście miękkich włosach i odparłem- Do usług proszę pani - szepnąłem.
Wtuliła się we mnie mocniej, a ja oszukiwałem się, że nie cieszy mnie to, że mam ją tak blisko. Tyle starań włożyłem w to, by trzymać ją na dystans, a tu masz. Jeden moment i już ją całowałem, a teraz na dodatek tuliła się do mnie leżąc ze mną w łóżku. Nie wykorzystałem jej. To jedyne z czego byłem dumny.
# Od Autorki
No i kolejny rozdział. Trochę późno, ale cóż brak czasu i wszystko przesuwam na później.
Mam jednak nadzieję, że Wam się podoba
Dawajcie gwiazdki i komentujcie
😚😚😚😚
Miliony serduszków ❤️❤️❤️❤️😘
Roxi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top