Prośba do Boga
Do nieba bram wciąż daleko mam
Lecz czy po drodze spotkam Go?
Zapomniałam już, jaki On jest
Zbłądziłam i odcięłam się
Czasami jeszcze zdarza mi się płakać
Bo tak bardzo potrzebowałam Jego wsparcia
W trudnych chwilach, żałowałam, że oddaliłam się
Lecz los jest srogi
Czasem nie pozwala nam po swojemu biec
Miewałam chwile trwogi
A dziś stoję u Twych drzwi
Przyjmiesz mnie nawet po czymś takim?
Boże tyle złości w sobie noszę
O to, co było i co jest
O to, że zbłądziłam i
gdzieś po drodze przez życie
zagubiłam się
W świecie tym, co raz więcej pokus,
Czai się za rogiem
na zwykłego człowieka
Ja też nabrałam się
Nie jestem święta i nigdy nie będę
Ale Ty wierz, że mogę wrócić
Dasz mi tą jedną z kolejnych szans.
Jeśli zrobię krok
To na zawszę już
Opamiętać się czasem jest bardzo trudno
Zatrzymać się, gdy świat cały czas gna
Czy można jeszcze pod prąd iść?
Zaufać sobie i mieć nadzieję, że powiedzie się?
Nie wiem czy mam w sobie tyle sił
Jeżeli Pomożesz mi to, myślę, że dam radę
Ale dziś tylko przyjdę pomodlę się o dobre dni
O to całe zło by odeszło i przestało zemnie drwić
Dziś przychodzę ja ta jedna z wielu zagubionych owieczek
Jedno wiem, że jest mi cholernie wstyd
Za to, że dałam tak temu życiu ponieść się
Zapominając, o tym co ważne jest
Boże wiesz, że potrzebuję Cię
Gdy ciężki dzień modlę się o lżejsze..
Lecz czasem całe życie jest usłane wybojami
Nic nie jest łatwe
A ty dajesz mi nadzieję,
nie zapominając o mnie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top