Giyuu X Demon Reader

Angst.




Ciemność. Tylko to widziałem. Czułem że jestem w ciepłym miejscu. Słyszałem kobiete nucącą coś.
-Chyba mocno się udeżyłeś w głowę. - mówi kobieta.
-Kim jesteś? - pytam się ciągle z zamkniętymi oczami.
-Syrenką Arielką ratującą księcia Eryka (jak Erotyk). - kpi z mojej wypowiedzi kobieta a ja otwieram oczy i zmieniam swoją pozycje do siadu. A moje oczy ujżały kobiete z normalną urodą, ale było coś w niej nie tak.
-Następnym razem gdy będziesz zabijać demona patrz co masz za sobą. - wzdycha kobieta a ja wyostrzam swój wzrok i widzę że jesteśmy w pokoju za oknem widać księżyc a jedyne co oświetla pokuj to świeczka która stoi na szafce nocnej.
-A co miałem za sobą? - pytam się.
-Pedofila wiesz? I cie mocno wyruchał więc nie dziw się że nie możesz teraz chodzić. - kpi znowu kobieta a ja najpierw sprawdzam czy moge ruszać nogami. A nogi ledwo co czuje. Daje jej mine "no nie żartuj".
-Spokojnie. To było drzewo. Gdy opciołeś (rip mój polski) demonowi głowe skoczyłeś do tyłu i akurat tam było drzewo. A nogami nie możesz ruszać ponieważ tak działa jeden z moich własnoręcznych leków. - wyjaśnia kobieta.
-Czyli uzdrowiłaś mnie, ale też otrułaś. - wyjaśniam w skróconej wersji.
-A czego się spodziewałeś od leków w średniowieczu? Jedno ci dają drugie zabierają. - mówi kobieta wstając.
-Dobra teraz odpocznij a gdy będziesz chciał do łazienki to mnie zawołaj. Będę w pokoju obok. - mówi kobieta i podchodzi do drzwi.
-Jak masz na imię? - pytam się.
-Reader. Miło cie poznać Giyuu Tomioka. - mówi Reader i wychodzi a mnie zamnroziło.
TIME SKIP.
-Jesteś pewny że możesz już wstać? - pyta się mnie Reader. Jestem już tu kilka dni a przez ten czas zaczeliśmy trochę żywiej rozmawiać.
-Wiesz myślę że tak. Mam dość już tego że gdy siedze na sedesie to musze wołać ciebie żebyś mi pomogła w zakładaniu spodni. - mówie i podnosze się rękami.
-Pomoge ci. - mówi Reader podchodząc do mnie. Bierze mnie pod pachy i pociąga do przodu. Moje stopy dotkneły i............................wywaliłem się. Dokładnie w ramiona Reader.
-Łał. Wiedziałam że lecisz na drzewa, ale na mnie też. - śmieje się ze mnie Reader. Ja prubuje wziąść swoją głowe z jej piersi, ale moje ciało mi nie pomaga.
-Spokojnie bo zaraz znowu się wywalisz. Krok po kroku. - mówi Reader biorąc mnie za ramiona i prostując. Razem chodzimy przez kilka minut i dopiero teraz zrealizowałem że Reader jest okropnie silna. Co jak co, ale wygląda bardziej na kogoś kruchego.........i.........................ładnego. Ale jej zapach. Ona jest demonem. Ale lepiej ta wiedza nie wyszła na jaw. Jeszcze pomyśli że ją zabije i ucieknie.
TIME SKIP.

-Jesteś pewny że możesz już normalnie chodzić? - pyta się mnie Reader gdy ja się pakuje na kolejną misję.
-Byłem tutaj prawie miesiąc. Jestem pewny że wszystko ze mną dobrze. I do tego gdybym został jeszcze miesiąc to by pomyśleli że nie żyje. - odpowiadam.
-No to do następnego. - mówi Reader gdy już wychodze z domu.
-Do następnego. - odpowiadam. Wychodzę z domu i czuje pocałunek na swoim policzku. Odwracam się cały czerwony i zawstydzony szukając wzrokiem Reader. Ale jej nigdzie nie było. Gorzej jej domu też nigdzie nie było.
-Heh. Słodki demon. - szepcze odwracając się i idąc na misje.

KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ.

Reader. Przepraszam cie że nie zdołałem cie uratować. Może gdybym był szybszy nic by się ci nie stało. Może gdybym powiedział o tobie innym Shinobu by cie od razu nie zabiła. Odebrano ci kiedyś człowieczeństwo, ale ty prubowałaś żyć jakbyś je miała. Mam nadzieje że czujesz się dobrze tam gdzie teraz jesteś. Ale spokojnie właśnie zbliża się ostateczna walka z Muzanem. Nie zamierzam dać się zabić. Będę walczył. Walczył dla ciebie. A jeśli nie dam rady to dołącze do ciebie.

Twój lecący na drzewo chłopak.









///////////////////////////////////////////////////
Może to nie było to co dokładnie chciałaś Tsuki-no-hoshi, ale mam nadzieję że się podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top