Miniaturka - Słowa (dramione)
Tytuł: Słowa
Główni bohaterowie: Draco Malfoy, Hermiona Granger.
Opis: Dramione, powojenne. Ich ostatni rok w Hogwarcie, w którym, po miesiącu unikania się, w końcu doszło do rozmowy. Jeśli można nazwać to rozmową, a nie obrzucaniem się określeniami i faktami. Jednak ich ostatnie słowa dają pewną nadzieję.
Ostrzeżenie: trauma po wojnie, śmierć.
*
– Jesteś szlamą.
– Jesteś Śmierciożercą.
Stali naprzeciwko siebie na szkolnym korytarzu, gdzie pół roku temu rozegrała się Ostateczna Bitwa i umierali ludzie. Obrzucali się wyzwiskami, które kiedyś ich określały. Teraz były tylko słowami, nieco brzydkimi, ale powiedziane tonem, który z agresją i pogardą nie miał nic wspólnego.
– Jesteś Gryfonką.
– Jesteś Ślizgonem.
Zbyt dużo ich dzieliło. Zbyt wiele lat zmarnowali, by pogłębić różnice między nimi. Dopiero po wojnie dotarło do nich, że istnieją również rzeczy, które ich łączą, ale przyznanie się do tego było nieco problematyczne. Ona ubrana w dopasowany mundurek z czerwonymi dodatkami. On w za dużej koszuli, ze zbyt mocno zaciśniętym krawatem na szyi i zapiętymi mankietami, by nikt nie mógł dostrzec jego nadgarstków i tego, jak bardzo schudł w Azkabanie.
– Masz Order Merlina Pierwszej Klasy.
– Masz wyrok w Azkabanie.
Czas, który ona spędziła na galach i przyjęciach, gdzie świętowano koniec wojny, on przesiedział w zimnej celi Azkabanu, z którego udało mu się wyjść tydzień przed rozpoczęciem ostatniego roku w Hogwarcie. O nich obojgu rozpisywano się w gazetach. Ją nazywając bohaterką, a jego potworem.
– Wygrałaś wojnę.
– Ty ją przeżyłeś.
Uśmiechnął się kpiąco na jej słowa. Przeżył. Czasami wolałby zginąć, niż żyć ze świadomością, że jak tylko skończy szkołę, wyślą do na rok do Azkabanu. Tak zdecydowało Ministerstwo. Tak zdecydowali zwycięzcy.
– Ratowałaś ludzi.
– Ty ich zabijałeś.
To nie znaczy, że oboje nie mieli krwi na rękach. To nie tak, że tylko jedno z nich budziło się w nocy z krzykiem na ustach i rozdygotane po kolejnym koszmarze. Nieważne, po której stronie staniesz w wojnie, gdy się skończy, będzie do ciebie wracała i we śnie, i na jawie.
– Jesteś bohaterką.
– Jesteś mordercą.
Oboje zabijali. To był warunek, jaki musieli spełnić, chcąc przeżyć do końca wojny. Byli zmuszeni zdecydować czy wybrać własne życie, czy cudze. Niezależnie od tego, czym się kierujesz w życiu, siebie cenisz bardziej niż innych.
– Masz rodziców, którzy cię kochają.
– Jesteś sierotą.
Gazety rozpisywały się o tym jak jej rodzicom została zmodyfikowana pamięć i jak na nowo zostali połączeni z córką. O tym, że Lucjusz dostał pocałunek Dementora, a Narcyza zmarła dwa tygodnie później w Szpitalu Świętego Munga, również pojawiły się artykuły. Nikt ich jednak nie żałował i zamiast słyszeć kondolencje, docierały do niego słowa, że oboje na to zasłużyli.
– Masz wokół siebie przyjaciół.
– Zostałeś sam.
Czasami nie mógł patrzeć na ich szczęście. Święta Trójca, która wygrała wojnę, pokonała Czarnego Pana i przyniosła pokój czarodziejskiemu światu. Zawsze mogli na siebie liczyć, wspierali się i nigdy nie opuścili. On został sam, pozostawiony w miejscu, którego nienawidził, z ludźmi, którzy z nim nie rozmawiali. Jego przyjaciele albo byli martwi, albo się ukrywali.
– Masz przyszłość.
– Ty też.
Parsknął śmiechem. Jego przyszłość ograniczała się do odsiedzenia wyroku w Azkabanie. Z przerażeniem zastanawiał się, co będzie z nim, kiedy wyjdzie z więzienia. O ile z niego wyjdzie. Jej przyszłość natomiast będzie polegała na zawrotnej karierze w Ministerstwie, szczęśliwym małżeństwie z Weasley'em i urodzeniem mu gromadki rudych dzieci, w międzyczasie może walcząc o prawa skrzatów domowych.
– Chcę ci pomóc, Draco.
– Nie chcę twojej pomocy.
Nie potrzebował jałmużny. Nie od niej. Widział w jej oczach coś, co sam dostrzegał, patrząc na siebie w lustrze. Mijali się na korytarzach udając, że wcale nie trzęsą im się ręce, kiedy po raz kolejny słyszą opowiadane historie o Bitwie, o wojnie, o walce, w której brali udział i jedyne czego pragną, to zapomnieć o tym. Nie witał się z nią, kiedy po raz kolejny wpadali na siebie pomiędzy regałami w bibliotece, kiedy było już dawno po ciszy nocnej. Nie kiwał jej głową, gdy na lekcji Obrony Przed Czarną Magią mieli się pojedynkować i oboje byli zbyt przerażeni, by skierować swoje różdżki na drugiego czarodzieja i go zaatakować. Nie potrzebował pomocy od kogoś, kto sam jej potrzebował.
– Nie chcę od ciebie przeprosin.
– Nie mam zamiaru cię przepraszać.
Nie starczyłoby mu życia, by przeprosić wszystkie osoby, które kiedyś skrzywdził. Poza tym zmarłych nie można błagać o wybaczenie. Nie sądził też, żeby jego przeprosiny były cokolwiek warte. Nie mógł zmienić przeszłości. Nieważne jak bardzo by chciał.
– Nie nienawidzę cię, Malfoy.
– Nie lubię cię, Granger.
Nie byli w stanie się nienawidzić. Nie po tym wszystkim, co przeszli. To nie były już czasy, gdy mieli po dwanaście lat. Przeżyli wojnę i nie mieli już siły, by nadal prowadzić między sobą kolejną walkę. Emocje wyblakły w momencie, kiedy ujrzeli morze krwi i martwych kolegów, którzy zginęli broniąc miejsca, w którym mieli być bezpieczni.
– Mam na imię Hermiona. I chciałabym cię poznać, Draco.
– Znasz mnie od ośmiu lat.
Gdy mieli jedenaście lat, świat postawił ich naprzeciwko siebie, a oni nie do końca świadomie zdecydowali, że będą wrogami. Teraz, stojąc w miejscu, gdzie pół roku temu walczyli, by przeżyć, by zabić, by doprowadzić to wszystko do końca, nie wiedzieli kim są. Pochowali zmarłych, wygłosili mowy, dostali odznaczenia, wyroki w Azkabanie i stracili wszystko, co mogli. Byli teraz osiemnastolatkami, którzy byli zmęczeni życiem.
– Wiem o tobie pewne rzeczy, ale nie, nie znam cię.
– Nie chcę cię poznawać.
Kłamał.
– Wydaje mi się, że zrobiliśmy w życiu już zbyt wiele rzeczy, których nie chcieliśmy. Teraz nadszedł czas, by w końcu robić to, na co mamy ochotę.
– Chcę żyć.
– Nauczę cię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top