33 -" Będę pamiętać "

- Tak. Dziwię się, że młodą pannę Grindelwald tam wpuścił. Pozwala tam wchodzić jedynie zaufanym ludziom - znów się uśmiechnął.

- Widocznie szybko im ufa.

- Oby go to nie zgubiło.

____________

Święta minęły dość szybko. Za parę dni mieli wracać do Hogwartu. Alexa dostała list od Toma. Chciał, żeby zjawiła się u Malfoy'ów.

Spakowała swoje rzeczy i była gotowa, aby jutro spełnić próśbę Toma. Usiadła na łóżku i zaczęła rozmyślać o minionych dniach. W trakcie świat, trwała dziwna rodzinna atmosfera, lecz w głębi czuła, że czegoś brakuje. Jakiegoś istotnego elementu. Nie wiedziała jeszcze, co to mogło być.

Najbardziej zżyła się z Aberforth'em i Newt'em. Albus dalej patrzył na nią z ukosa, ale był przyjazny. Zastanawiała się, czy zwracał na nią uwagę przez jej pochodzenie.

W końcu była Grindelwald, a to nazwisko wzbudza w nim wiele uczuć. Niekoniecznie tych pozytywnych.

Tom również rozmyślał o świętach. Nigdy nie lubił świąt i dziękował sobie w duchu, że jednak nie żyje w arystokratycznej rodzinie, bo znienawidziłby je bardziej. Na szczęście już jutro miała zjawić się Alexandra. Nie, żeby chłopakowi jej brakowało, ale wolał ją mieć przy sobie. Wiedział, że jest delikatna i jeśli ktoś chciałby ją zaatakować, zapewne przez chwilę odpierałaby atak. Tylko przez chwilę...

Riddle odrzucił te czarne scenariusze na bok i zajął głowę czymś innym.

Są na szóstym roku. Został mu rok, aby zrobić coś w tej szkole.

Nagle zamarł. Przecież w razie czego, musiał mieć plan awaryjny!

Jeśli by mu nie wyszło, musiałby mieć jakieś papiery, żeby mieć pracę.

Oczywiście nie dopuszczał do siebie tej myśli. Wolał uwierzyć, że parę lat będzie musiał mydlić ludziom oczy, żeby później powrócić jako Lord Voldemort, niż że jego plan się nie powiedzie.

Zaczął masować skronie. Chciał odpocząć, a tylko pogorszył sprawę.

Na drugi dzień, zostali sami w posiadłości z Malfoy'em. Jego rodzice znów wyjechali w służbową delegacje. Abraxas już krzątał się w kuchni, co zazwyczaj robiły skrzaty domowe.

- Co takiego się stało, że Abraxas Malfoy gotuje o godzinie dziesiątej? - zapytał Tom z czystej ciekawości.

- Kiedy nie ma rodziców, często to robię, poza tym znasz Alexandrę. Pewnie nie zjadła żadnego śniadania, a skrzaty nie wchodzą w grę. Wysłałem Okruszka, żeby sprowadził tu Alexę.

Tu Tom się zdziwił. Dlaczego sam nie pomyślał, żeby odebrać młodą Grindelwald? Miał zdecydowanie za dużo na głowie.

Przypomniały mu się słowa Alexandry, które wypowiedziała kiedyś w Pokoju Życzeń.

- Tom, widzę że cię to wszystko męczy - zaczęła.

- Nic nie wiesz - odparł trochę zbyt surowo, czym zapewne potwierdził jej słowa.

Tak, miał dość, ale nie chciał nic z tym faktem robić.

- Wiesz, że i tak nikomu nic nie powiem, a nawet jeśli, to mógłbyś chcieć przysięgi, czy coś. Możesz mi się wygadać, albo oddać choć część swoich obowiązków - powiedziała łagodnie, jakby bała się, że tymi słowami spłoszy Riddle'a.

Zamyślił się.

Zaoferowała mu pomóc sama z siebie. Gdyby chciał, to by ją zmusił do pomocy, a ona sama, dobrowolnie mu to zaproponowała.

Alexandro, jesteś zbyt dobra dla innych ludzi - pomyślał.

- Będę pamiętać.

Czy to był właściwy moment oddania jej paru mniej istotnych zadań? Czuł się dziwnie z tą myślą, ale im dłużej się nad tym zastanawiał, tym bardziej się przekonywał.

Nagle jego myśli przybrały inny tor. Strasznie się do niej przywiązał. Normalni ludzie nazywają to chyba przyjaźnią, ale nie Tom i Alex. Zdał sobie sprawę, że przejąłby się, gdyby coś jej się stało. Alex znała jego słabe i mocne strony. Wiedziała, co lubi jeść. Wiedziała zbyt wiele. Chciał wierzyć, że chce ją przy sobie tylko dlatego, żeby nie wygadała paru faktów na jego temat.

Prawda była taka, że oboje się do siebie przyzwyczaili.

Był nawet w stanie użyć zaklęcia łączącego dusze, aby nic jej się nie stało.

Usłyszał dźwięk deportacji, przez co wyrwał się z zamyślenia.

Nigdy się nie przyzna do swoich myśli.

Skrzat zabrał jej kufer, a ona sama stała i nie wiedziała, co ma zrobić. W końcu podszedł do niej Abraxas i zdecydowanie za długo ją przytulił na powitanie. Strasznie drażniło go to, że Abraxas się wokół niej kręci. Wiedział, do czego ten człowiek był zdolny i nie podobało mu się, jak zmienia się przy Alex.

Kiedy chłopak wrócił do kuchni, Riddle wstał. Alex podeszła i stanęła przed nim.

Riddle upewnił się, że Abraxas dalej siedzi w kuchni i kiedy był tego pewien, oboje przytulili się na powitanie.

Nie trwało to tak długo, jak z Abraxasem, ale na tyle wystarczająco, żeby zrozumieć, że za sobą tęsknili.

- Dobrze cię widzieć, Tom - powiedziała szczerze.

Nie wiedział, jak na to odpowiedzieć, więc tylko pokiwał głową. Zjedli śniadanie razem z Abraxasem i Alex poczuła, że tego jej brakowało. Toma i jego znajomych, a raczej spędzania z nimi czasu.

- Abraxasie, my będziemy się zbierać. Musimy jeszcze coś zrobić - powiedział Riddle.

Alexa nie pytała, tylko deportowała się z nim. Był to ten sam dom, który pokazał jej Tom.

Będzie to przyszły dom, w którym będziemy organizować zebranie Śmierciożerców, lub możemy się tu ukrywać, albo...

I właśnie zrozumiała, że chciał posiedzieć w ciszy. Weszli do środka. Alex powiększyła bagaże i odstawiła je w kąt. Tom od razu usiadł na kanapie. Dom był bardzo ciekawie urządzony. Młoda Grindelwald musiała przyznać - Riddle ma gust.

Nie wiedziała co ze sobą zrobić.

- M-może ja się przejdę na spacer - powiedziała, bo wiedziała, że Tom potrzebuje ciszy.

- Zostań - powiedział, czym ją nieco zdziwił.

Usiadła obok niego.

Po chwili ciszy, odezwał się.

- Wiem, że nie lubimy świąt, ale mam coś dla ciebie - jeszcze bardziej ją zdziwił tymi słowami.

Ktoś go podmienił?

- Ja... Nie mam nic dla ciebie... I...

- Spokojnie. Wystarczające jest to, że jesteś tu ze mną - po tych słowach podał jej malutkie pudełko.

Było ono ładnie zapakowane w zielony papier.

Otworzyła powoli, jakby bała się, że coś uszkodzi.

W środku znajdował się pierścionek. Wyglądał, jakby został ręcznie zrobiony przez Toma. Miał w sobie kamień. Ktoś inny mógłby go wyśmiać, ale Riddle wiedział, że Alex zdecydowanie uwielbia ręcznie robione rzeczy.

- Zrobiłem go, dla twojego bezpieczeństwa. Użyłem paru zaklęć, dzięki którym będę wiedział, że jesteś w niebezpieczeństwie. Zanim zapytasz, skąd umiem robić takie rzeczy, odpowiem jedno - Abraxas. Nie sądziłem, że robi takie rzeczy. - powiedział.

Czyli nauczył się robić pierścionki, a na dodatek zrobił dla niej pierścionek, który będzie powiadamiał go o jej niebezpieczeństwie. Nie spodziewała się tego. (Zdjęcie pierścionka na dole)

- Jejku, dziękuję. Nie wiem jak ci się odwdzięczę - chociaż z tyłu głowy, widziała.

Niedługo będą jego urodziny. Nie obchodzi ich, ale powoli wymyślała dla niego prezent. Kiedyś mówił, że chciałby zapisywać swoje myśli.

Alex miała już zajęcie. Musiała wymyślić to w parę dni. W końcu trzydziesty pierwszy grudnia, będzie niebawem.

- Jest tu jakaś biblioteka? - zapytała.

Pokazał jej, gdzie jest, a Alex zaszyła się w niej. Musi przemyśleć każdy szczegół.


__________________

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top