Odcinek 10


Drzwi do Etolie otwarły się z hukiem. Obruszony karczmarz odwrócił wzrok od Brutusa obijającego mordę zamachowca.
— Kto za to wszystko zapłaci?! — rzucił w kierunku mężczyzny stojącego w rozkroku w drzwiach. Spodnie miał rozerwane na kolanie, a na kroczu mokrą plamę.
— Mamy trupa. — Położył lampę na stole zbierających się już powoli staruszków.
— Panowie siedzą. — Brutus gestem dłoni uspokoił szachistów. — A ty... — Popatrzył na Michaela. — Gdzieś ty do jasnej cholery był?
— Długo by opowiadać. — odparł, rozglądając się nerwowo po lokalu. — Teraz to musimy...
— Ja wiem, co musimy... — odrzucił mu szybko towarzysz. — Popatrz tutaj. — Wskazał ręką na mnie i na francuza, któremu tak wpierdolił, że ten teraz leżał w podobnym stanie co ja.
— On żyje? — przyjrzał mi się Hrabia z daleka.
— Jeszcze dycha, ale musimy go stąd jak najszybciej zabrać.
— Dokąd niby?! — Michael podszedł powoli do nas.
— Do lazaretu. — odparł Brutus, rozglądając się po karczmie; licząc na to, że przez przypadek znajdzie tu jakiegoś lekarza.
— To jest za daleko! Potrzebujemy medyka tu i teraz. — Również zaczął się rozglądać. Szanse na znalezienie jakiegokolwiek fachowca w takim miejscu były jednak nikłe.
— Pan Doktor? — Brutus wlepił wzrok w kierunku chudego mężczyzny w binoklach; kończył właśnie swojego kolejnego strucla.
— Wyjdź gdzieś na chwilę. — Wytarł ręce o ceratę i popatrzył z zażenowaniem na całą sytuację. — A zaraz ci wzywają do roboty. — Machnął ręką od niechcenia i wstał.
— Niech się pan ruszy, bo nam tu człowiek umiera! — rzucił w jego stronę Michael.
— Spokojnie, spokojnie. — wyciągnął w stronę moich towarzyszy dłoń, jakby chciał ich uspokoić. — To raczej nic poważnego skoro wasz towarzysz jeszcze dycha. — Nachylił się nade mną. — Ładnie ma rozje... to znaczy, wydaje mi się, że ta kula wyszła tyłem głowy, bo coś tu leży. — Podniósł namoczony krwią śrut. — Nie wiem jednak, czy to jest całość, czy tylko fragment. — cmoknął.
— A to istotne? — Spytał przerażony Brutus.
— W sumie to nie... — odparł lekarz. — Po prostu wasz koleżka będzie miał nieco więcej ołowiu w głowie od was.
— Niech mu pan pomoże, to jest nasz oficer! — wyrzucił z siebie kolejną prośbę Brutus.
— Zobaczymy, co da się zrobić. — Zamyślił się chwilę. — Potrzebuję jakiegoś sprzętu i łóżka!
— Na zapleczu mam jakieś wyro, wydaje mi się, że... — wtrącił Barbarossa.
— Zanieście go tam. — Wskazał pokój, o którym wspomniał karczmarz. — Masz pan jakiś nóż albo... — Zamyślił się na chwilę. — Na początek wystarczy mi rozgrzany nóż i coś, czym mógłbym umyć mu tę ranę. Bardzo dobrze by było, gdyby ktoś mógł skoczyć do mnie do gabinetu. — To ostatnie rzucił już jednak do siebie samego pod nosem.
— Raz, dwa! Raz, dwa! — Pogonił moich towarzyszy.
Chwilę później położyli mnie na drewnianym łóżku. Dość szybko zakrwawiłem górną część pościeli.
— Mogłem dać jakieś ręczniki. — rzucił karczmarz. Mało kto zwrócił jednak uwagę na jego komentarz.
— Panie doktorze. — Michael popatrzył na lekarza. — Czy on to przeżyje?
— Teraz naprawdę bardzo ciężko mi to określić. — Ściągnął z siebie swoją marynarkę i powiesił na krześle. — Jeżeli jednak będą mi panowie zawracać co chwilę dupę, będę zmuszony powiedzieć, że: nie!
— Nie? — Hrabia i Brutus spytali zszokowani.
— Tak właśnie powiedziałem: Nie! — Popatrzył najpierw na nich, a potem na mnie. — A teraz chciałbym was o jedno poprosić: Widzicie te drzwi? — Odczekał chwilę. — No to bardzo dobrze. Naszykujcie mi coś do picia, a ja zabieram się za swoje. — Wyprosił ich z zaplecza.
— On tam chyba dzisiaj umrze. — Brutus usiadł zrozpaczony na krześle przed drzwiami. — I to wszystko to będzie moja wina.
— Nie mów tak nawet! — opierdolił go Michael, a w jego głowie przeleciał flashback sprzed kilku lat.
— Ja tu byłem! — popatrzył mu prosto w oczy.— Ta kula... — Hrabia odwrócił jednak wzrok. — Ta kula miała być dla mnie.
— Tego nie wiemy. — pociągnął nosem, starając się usunąć z pamięci obraz sprzed kilku lat.
— Miałeś tak kiedyś, że ktoś przez ciebie stracił życie? — zapytał go w pewnym momencie Brutus.
— Miałem. — Hrabia nachylił się nad nim i odparł cicho. — I bardzo tego żałuje.
...
— Amelia!? — Barbarossa sprawdził każdy kąt w lokalu. — Amelia gdzie jesteś?!
— Kogo pan tak szuka? — Spytał Holmes, który od dłuższego czasu wraz ze swoim towarzyszem chciał już opuścić lokal.
Michael na środku Etolie ustawił porządny drewniany blat. Naprzeciwko niego dwa krzesła, a na środku lampę naftową; którą postanowił jeszcze na chwilę pożyczyć sobie od szachistów.
— No to sobie pogadamy. — usiadł naprzeciwko młodego zamachowca, który pod prawym okiem miał porządnego sińca. — Co cię tu sprowadza?
— Twoi koledzy już dawno wiedzą. — uśmiechnął się spod wąsa, mimo potężnego bólu głowy.
— No patrz...Ale ja nie wiem. — położył ręce na stole. — Więc gdybyś był, łaskaw to mnie oświeć, bo inaczej. — Poklepał się jedną ręką po kaburze. — Będę chyba zmuszony skorzystać z twojego gnata.
— Ciekawe czym? — uśmiechnął się francuz.
— Tym, czym strzeliłeś do mojego przyjaciela.
—Jest pusty. — przewrócił oczami.
— Ocenię sam. — odparł Hrabia.
— Pewnie... chodzi, ci po głowie czemu ten wasz oficer dostał kulkę. — Zmienił temat.
— To na pewno. — Przytaknął Hrabia.
— Wydaje ci się też pewnie, że dobrze znasz tego człowieka.
— Jak nikt inny. — Michael zmrużył oczy. Był zdziwiony tym pytaniem. — Przejdźmy jednak do rzeczy. — dodał nieco surowszym tonem.
— Ooo.... — głęboko westchnął. — Psujesz klimat. — Na twarzy francuza pojawił się smutek.
— Nie mamy całej nocy na twoje bajeczki. — Pamiętał jeszcze o trupie na zewnątrz.
— Nazywam się Delacrouax. — przedstawił się.
— Podałbym ci rękę. — cmoknął — Ale widzisz, jaka jest sytuacja. — rozejrzał się teatralnie po sali.
— Widzę. — Na twarzy zamachowca pojawił się nikły uśmiech. — Ale uwierz mi, że nie odwzajemniłbym tego uścisku.
Wracając jednak, do mojej historii, ten o to oficer — Wskazał głową w stronę zaplecza, bo ręce miał związane z tyłu. — Mieszkał u moich rodziców.
— I co dalej? — Michael nachylił się nieco bardziej w stronę rozmówcy.
— Został zaproszony na wesele mojej siostry.
Michael przytaknął jedynie głową.
— Zgwałcił ją tam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top