Rozdział 9
Wstałam rano i pobiegłam do łazienki. Postanowiłam coś zrobić ze swoim życiem, nie stać bezczynnie w miejscu. Dlatego muszę wyglądać dziś wyjątkowo pięknie. Po zakończonych porannych czynnościach i zbiegłam na śniadanie. Wszyscy już siedzieli przy stole. Dzisiaj na śniadanie zjadłam musli z mlekiem i owocami. Szybko skończyłam jeść i wstałam od stołu, rzucając tylko:
- Wychodzę. Muszę coś załatwić.
- Poczekaj na mnie! - krzyknął Federico, więc poczekałam przy drzwiach.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
- Widziałam w internecie ogłoszenie o pracy w teatrze. Planują nowy musical i szukają głównej bohaterki, czy to nie idealna okazja dla mnie? - zapytałam.
- Masz rację, a więc powodzenia. Ja umówiłem się z Leonem - odparł i cmoknął mnie w policzek. Rozstaliśmy się i szłam w samotności jakieś 20 minut. W pewnej chwili zaczęłam się czuć nieswojo, miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale nie zauważyłam nikogo podejrzanego w pobliżu, więc postanowiłam to zignorować.
Weszłam do teatru i od razu skierowałam się do auli, gdzie odbywały się przesłuchania. Weszłam pewnym krokiem do pomieszczenia i przedstawiłam się dyrektorom teatru.
- Dzień dobry. Nazywam się Ludmiła Ferro i chciałabym zagrać główną rolę w tym musicalu.
- Wspaniale! - wykrzyknął pan, którego nie znałam. Pozostałych dwóch członków komisji znałam z widzenia, ponieważ byli oni dyrektorami , w którym razem z ekipą daliśmy kilka koncertów.
- Witaj, Ludmiło - powitał mnie jeden z dyrektorów, Juan. - Miło cię znowu widzieć.
- Dziękuję, pana również - odpowiedziałam z uśmiechem.
- To jest reżyser musicalu, Pablo - przedstawił mi trzeciego mężczyznę. Przywitałam się z nim grzecznie.
- Ludmiła jest wielką artystką, występowała u nas już kilka razy z przyjaciółmi - chwalił mnie drugi z dyrektorów, Rodrigo.
- Doskonale, w takim razie proszę, wejdź na scenę i zaśpiewaj nam coś.
Dwa razy nie trzeba mi powtarzać. W mgnieniu oka znalazłam się na scenie. Postanowiłam zaśpiewać acapella piosenkę Quiero. Kiedy skończyłam byłam bardzo zadowolona z siebie, a panowie bili mi brawo.
- Doskonale! - wykrzyknął Rodrigo. - Nie potrzebuję już więcej cię sprawdzać, jesteś idealna do tej roli! - krzyczał z radością, a ja piszczałam i skakałam z zachwytu.
- Będziesz musiała podpisać umowę, a później poznasz resztę obsady, która dzięki tobie jest już w komplecie. A teraz chodź, proszę, za mną - dodał Rodrigo i zaprowadził mnie do gabinetu dyrektorów. Podał mi kopię umowy i pozwolił, żebym zabrała ją do domu i się z nią na spokojnie zapoznała. Potem omówił mi koncepcję przedstawienia oraz warunki współpracy.
Byłam wręcz zachwycona tym, co się stało. Po wyjściu z teatru poszłam na kawę do mojej ulubionej knajpki, gdzie umówiłam się z Violą. Opowiedziałam przyjaciółce o moim nowym wielkim projekcie, a ona bardzo się ucieszyła. Potem zaczęła mi opowiadać o szczegółach przeprowadzki, którą zaplanował Leon, ale nie słuchałam jej zbytnio, przejęta własnym sukcesem. Po skończonej kawie poszłyśmy do Violetty, aby Ramallo mógł przeczytać moją umowę.
- Jest w pełni zgodna z prawem, możesz ją podpisywać - uśmiechnął się, gratulując mi angażu.
- Dziękuję - pisnęłam z radością. Olga koniecznie chciała, żebym została na obiedzie, więc zostałam. Najadłam się bardzo i chcąc nie chcąc, zasnęłam w pokoju Violi.
Nagle się budzę. Otwieram oczy i mrugam. Widzę wokół siebie ciemność, wszędzie ciemne korytarze, a w oddali tli się małe światełko. Muszę tam biec, ktoś tam czeka na mnie. Wstaję i biegnę szybko, nie wiedząc co się dzieje. W mojej głowie tysiąc myśli. "Ludmiła, nie rób tego!" "Ludmiła, stój!" "Ludmiła, nie idź tam!". Biegnę jak najszybciej, przerażona, chcąc uciec od tych myśli. Jestem już bardzo blisko światła, czuję ciepło, błogość. Chcę już dobiec do niego, ale nagle brakuje mi tchu i biegnę coraz wolniej i wolniej. Nie mogę przyspieszyć, oczy zaczynają mi się zamykać, nogi odmawiają posłuszeństwa. Nagle słyszę głos, jakiś znajomy, bardzo miły. Jest tuż przy mnie, bardzo blisko, ale w miarę, jak się przybliżam do światła, on się oddala. Słyszę tylko, jak szepcze: "Ludmiła! Nie zostawiaj mnie!". Federico! To głos Federico! Co mu jest? Co się dzieje? Obracam się ale nikogo nie widzę. Jego głos ucichł, a ja jestem już bardzo blisko światła. Bardzo blisko, tak blisko...
Obudziłam się przerażona. Co się stało? Gdzie ja jestem? W pokoju Violetty. Uff, okej, to był tylko zły sen. Kompletnie nie rozumiem, co to miało znaczyć. Federico mnie potrzebuje? Coś złego się dzieje? Szybko sięgnęłam po telefon i wybrałam numer chłopaka. Odebrał bardzo szybko.
- Kochanie?
- Federico! - wykrzyknęłam z ulgą. - Jak dobrze usłyszeć twój głos.
- Ludmiła? Co się stało? - zdziwił się. - Gdzie jesteś? Wszystko w porządku?
- Tak, tak, kochanie, nic mi nie jest. Po prostu miałam zły sen i chciałam się upewnić, czy wszystko z tobą dobrze.
- Jak to - sen? Gdzie ty jesteś?
- Jestem u Violetty. Poszłam na obiad i zasnęłam.
Federico siedział chwilę cicho, a potem zapytał:
- To był sen o mnie? Dlaczego jesteś taka wystraszona? Mam po ciebie przyjść?
- Nie trzeba, kochanie. To tylko głupi sen, prawda? Zaraz sama wrócę do domu.
- Ludmiła, ja idę po ciebie - zdecydował chłopak. Widocznie aż tak bardzo się mną przejął. Jaki on kochany.
- Dobrze, to ja czekam - odparłam i rozłączyłam się. Jeszcze raz odetchnęłam z ulgą. Zeszłam na dół do kuchni i napiłam się zimnego soku. Od razu lepiej. W domu jest cisza, chyba nikogo nie ma. Ah nie, Olga pracuje w ogrodzie, ale poza nią nie ma nikogo. Zauważyłam, że Violetta wysłała mi wiadomość: "Wyszłam na spotkanie z Leonem. Tata i Angie pojechali do babci, żeby powiedzieć jej o ciąży. Nie chcieliśmy cię budzić. Mua".
Chwilę później do drzwi zapukał Federico. Krzyknęłam Oldze, że wychodzę i zamknęłam drzwi. Przywitałam się pocałunkiem z moim ukochanym.
- Jak dobrze mieć cię blisko przy sobie - szepnęłam, przytulając się do niego. Chłopak cały czas miał zmartwioną minę, ale nie chciałam, żeby zaprzątał sobie głowę tym głupim snem. Chciałam być po prostu szczęśliwa. Złapałam go za rękę i zaczęliśmy iść wolnym spacerkiem w stronę mojej . Szliśmy długo, słońce świeciło i wiał lekki wietrzyk. Było nam bardzo przyjemnie. Opowiedziałam chłopakowi o mojej nowej roli i o tym, jaka jestem szczęśliwa. On także się ucieszył. Powiedział mi, że zobowiązał się pomóc Leonowi w przeprowadzce i jutro mamy jechać obejrzeć jego nowy dom. Oczywiście zgodziłam się jechać z nim.
Rozmawialiśmy tak pół godziny o wszystkim i o niczym. Cieszyliśmy się sobą. Wróciliśmy do domu kiedy już się ściemniało. Nie słyszałam nikogo, więc pomyślałam, że pewnie wszyscy gdzieś poszli i dlatego jest taka cisza. Usłyszałam tylko Martę w kuchni jak tłucze się garnkami. Zdziwiłam się, bo zwykle Marta jest bardzo spokojna. Może ma gorszy dzień? Pozdrowiłam ją przez drzwi i razem z Federico poszliśmy na górę.
- Chcesz spać dzisiaj ze mną? - zaproponował.
- Bardzo chętnie - zgodziłam się z uśmiechem. Kiedy przechodziliśmy przez korytarz, zauważyłam coś dziwnego. Drzwi pokoju mojej mamy były lekko uchylone. To dziwne, ponieważ odkąd się wyprowadziła, zawsze były zamknięte na klucz i nawet Marta tam nie wchodziła. Ostrożnie i po cichu postanowiłam wejść do pokoju. Zobaczyłam wszystko na swoim miejscu, nic nie ruszone, nawet okna zamknięte. Wzruszyłam ramionami. Pewnie ktoś z domowników się pomylił. Już chciałam wyjść z pokoju, kiedy nagle usłyszałam stukot obcasów za sobą. Poczułam przeszywający, lodowaty dreszcz. To nie mógł być Federico. To nie mogła być Marta. Dobrze znałam ten stukot obcasów. Odwróciłam się bardzo powoli i stanęłam twarzą w twarz z... moją mamą.
Ciąg dalszy nastąpi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top