Wreszcie w domu

Po uwolnieniu się, poszłam szukać ojca. Przechodziłam przez długi biały korytarz w rezydencji Billa.
-Tato!Tato!-wołałam, ale niestety odpowiedzi nie było.

Korytarz był długi wyłożony białymi  płytkami co nadawało mu niecodziennego  kształtu.
Było odrobinę czarnych płytek, dokładniej matowo czarnych. Wokół były złote trofea, dzbany i kielichy, wszystkie z innych wymiarów. Ja zaś stałam  na dywanie  z czystego  lnu. Długi  dywan prowadził  mnie  do  gabinetu  Ciphera w którym myślałam że ujrzę ojca. Niestety myliłam się. Rozglądałam się to na lewo, to na prawo. Czułam się jak w jakimś filmie science - fiction. Albo jak w jakimś szpitalu. Tak. To wszystko przez to, że wszędzie było tak biało. Przestałam rozmyślać i ruszyłam przed siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top