Jeszcze 6 dni. ¹⁵-⁸
8.53
Nie mogę spać. Kacper pojechał z babcią o 7 do miasta, wraca jutro wieczorem. Ja umrę.
➤➤➤➤➤➤➤➤➤➤➤➤➤➤➤➤➤➤
23.48
Super, po prostu świetnie. Tak jak myślałem. Ciotka zabrała mi telefon i zmuszała do pracy wręcz niewolniczej! No bo kto normalnemu, wychudzonemu 15-latkowi każe przez 4 kilometry targać kamienie o wadze 20 kilo! I to jeszcze 5 takich worków!
Kacper, wracaj, już... Zrobię co chcesz, ale nie opuszczaj mnie na tak długo...
O nie słysze kroki... Zaraz ciotka przylezie...
Jak ja jej nienawi
Edit: urwało mi w połowie bo ciotka wyrwała mi telefon z rąk, na szczęście udało mi się go zablokować, ale dodaje rozdział dopiero teraz
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top