II
Siedzę skulona w kącie. Słyszę kroki. Odbijają się echem w moim umyśle.
-Spokój. A teraz wstań.- podnoszę się zgodnie z rozkazem. Patrzę na podłogę i swoje bose stopy.
-Jak się czujesz...?- spytał przejęty. Gubię się już czy to On czy... Nie, to nie w jego stylu...
Dostaję w twarz. Przykładam dłoń do piekącego policzka i upadam na podłogę płacząc. Ból. Jedyne co czuję. Jedyne o czym myślę...
-Jesteś tylko sługą... Nie masz głosu... Powtórz.- usłyszałam szept przy swoim uchu.
-Jesteś tylko sługą... Nie masz głosu... Powtórz... Jesteś tylko sługą... Powtórz... Jesteś tylko sługą... Powtórz...
Łapię się za głowę i krzyczę: NIE!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top