14-04-1820
Porozmawiajmy o... Pisaniu.
Mieliście kiedykolwiek taki stan, że cały dzień byliście w stanie pisać, pisać, pisać i pisać? Ja właśnie mam taki stan. Ostatnio jest cały czas na Wattpadzie i piszę po co najmniej półtora rozdziału na dzień. Mam tak od trzech dni bodajże. Mam tyle weny, że jest to aż straszne! Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taki stan... Nie wiem czy kiedykolwiek tak dużo pisałam...
Jednocześnie trochę źle mi z tym. Mam rodziców, którzy wiedzą dlaczego tyle czasu spędzam na telefonie czy laptopie. Wiedzą o mojej miłości do pisania i rysowania i znajduje w nich dużo wsparcia, ale ostatnio czuję się okropnie spędzając z nimi mało czasu. Do pisania zazwyczaj potrzebuję ciszy w której mogę puścić sobie pasującą do nastroju rozdziału muzykę. Rozmowy dookoła zazwyczaj mi przeszkadzają w skupieniu. Staram się wszystko ze sobą pogodzić, mam nadzieję, że coś z moich starań wyjdzie.
Może moja wena pojawiła się przez kwarantannę domową? Albo mieszanymi uczuciami błogiego spokoju i stresu przełożonymi maturami? A może wszystkim na raz? Nie wiem. Wiem jedynie, że zagwarantuje to powstanie nowych książek. Wiele ostatnio mówiłam o moich pomysłach, które rozpoczęłam i dobrze mi szły. Jednak ci, którzy piszą wiedzą jak kapryśna jest wena. Raz się pisze, a po chwili odpływa do innej krainy. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej większość wspomnianych pomysłów zrealizuję i opublikuję.
Jak na razie jestem mocno wciągnięta w Twisted Wonderland i tak chyba zostanie dopóki osóbka, która dodaję tłumaczenie na YouTube nie skończy serii. Jestem w trakcie pisania opowiadania z tej gry. Idzie mi zaskakująco szybko! Przedwczoraj napisałam dwa rozdziały po około 2000 słów. W sumie napisałam gdzieś około 4500 słów w jeden dzień... Kiedy zdałam sobie z tego sprawę tak mniej więcej wyglądała moja reakcja:
Ale wena nie odpuszczała i dalej mnie torturuje. Jeśli kiedykolwiek zginę przez moją pasję pamiętajcie, że niczego w tym nie żałowałam.
Pisanie fanfika z Twisted Wonderlad to świetna zabawa! Serio! Dopóki nie spotkasz się z nazwiskami bohaterów. Wszystko mnie cieszy w tym fandomie! Ale nazwiska...
Leona KINGSCHOLAR, Azul ASHENGROTTO, Vil SCHOENHEIT, Lilia VANROUGE... Kiedy pierwszy raz zobaczyłam te nazwiska nawet nie próbowałam ich wypowiedzieć a co dopiero napisać, skłoniła mnie do tego książka... Co do wymowy dalej nie jestem pewna czy mówić to bardziej po angielsku czy francusku...
To była czysta frustracja pisać te nazwiska, żeby ciągle nie powtarzać "kolega", "Leona", "chłopak", "ciemnowłosy"...
Swoją drogą... Wspominałam już, że postać w Twisted Wonderland ma ten sam głos co Ougai Mori z Bungou Stray Dogs...
Ekhem...
Mori Ougai:
Dire Crowley:
Jeden to szycha w mafii a drugi w szkole... Czarne włosy, ten sam głos oraz zachowanie, tak samo zajebiste stroje i uśmiech... Mori, co ty robisz w magicznej szkole dla bogatych dzieciaków?
Tak, dalej nie mogę nacieszyć się tą grą... Momenty w których bohaterowie zachowują się w stosunku do MC dość... Opiekuńczo, na prawdę trafiają mnie prosto w serce... (kiedy Riddle poprawiał MC krawat musiałam się uspokajać pół minuty zanim kontynuowałam oglądanie... Nie wspominając o momencie kiedy Diamond zaproponował wyjście na randkę albo Malleus się uśmiechnął do MC...)
Dobra, koniec. Podsumowując mam syndrom obsesyjnego pisarza od trzech dni. A teraz kurtyna w dół.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top