Bluza
Eren wrócił do domu, Levi'a nie było na dole. Poszedł cicho na górę podejrzewając, że Omega spi, nie pomylił się. Czarnowłosy leżał na łóżku, spał przykryty kołdrą, Eren podszedł do niego i pogłaskał go po głowie. Stwierdził, że może się położyć obok, skoro i tak nie ma nic lepszego do roboty.
Położył się wraz z nim pod cieplutką kołderką, przytulił go i sam oddał się w objęcia Morfeusza.
Wspólny sen nie trwał zbyt długo, brzuch Omegi ryknął jak dinozaur dając wyraźnie do zrozumienia, że jest śmiertelnie głodny. Levi mruknął niezadowolony z powodu pustostanu w swoim brzuszku. Wyszedł z obięć swojej Alfy, założył puszyste kapciuszki i zszedł na dół, żeby zaspokoić swój głód.
Przetarł twarz dłonią, wyciągnął kubek, wrzucił do środka torebkę herbaty i zalał wodą z butelki. Wziął torebkę i zaczął ją miętosić w palcach, żeby puściła kolor. Woreczek w końcu nie wytrzymał i sie przerwał.
- No i się jędza rozdarła... - rzucił pod nosem. Wylał wszystko w zlew, razem z rozerwaną torebką. Znowu wrzucił nową i zalał wodą. Tym razem jego zimna herbata się udała. Z lodówki wyciągnął puszkę z filetem z makreli w sosie pomidorowym.
Wyciągnął bułkę, przekroił na pół, obie strony posmarował masłem i masłem orzechowym, a na wierzch dał rybke i polał sosem. Zadowolony ze swojego pysznego posiłku usiadł w salonie i zaczął jeść oglądając telewizor.
Po zjedzeniu swoich jakże przepysznych kanapek z bułki udał się do łazienki. Skorzystał i zaczął robić pranie. Po kolei wrzucał czarne ubrania do pralki. Spojrzał na wiszącą szafkę. Na niej leżało coś czarnego, w ogóle tego nie było widać, ale stojąc po drugiej stronie łazienki już tak.
- Po co ten idiota coś tam położył... - podszedł do blatu łazienkowego, pod którym były szafki na inne rzeczy. Wspiął się na blat, następnie stojąc na nim, sięgnął do owej tajemniczej czarnej rzeczy. - Bluza?
Usiadł na blacie. Zaczął ją oglądać czy jest brudna. Wąchać się nie opłacało, czuł tylko zapach Alfy. Bluza nie wydawała się brudna, ale skoro tam leżała, to trzeba ją wyprać. Włożył rękę do kieszeni, aby sprawdzić czy nic tam nie ma. W jednej było pusto, a w drugiej było jakieś pudełeczko...
Wyciągnął je i otworzył. W środku był uroczy pierścionek... Od razu omedze skojarzył się z zaręczynowym. Założył go na odpowiedni palec.
"Pasuje... Ciekawe komu go kupił" pomyślał spoglądając na pierścionek na swoim zgrabnym palcu. Drzwi do łazienki się otworzyły, do środka wszedł zmięty, jak to rozdarta torebka herbaty, Eren.
- Levi, co roo-.... Jak to znalazłeś!? - podbiegł przerażony.
- Lezało na szafce... Nie rozumiem po co to tam schowałeś... Dla kogo to?
- ... Dla kogo?... - Levi ściągnął pierścionek i mu oddał wraz z pudełkiem.
- Masz Omegę? Pewnie zepsułem ci wszystkie plany...
- Tak właściwie to... - założył mu go na palec. - On jest dla Ciebie... Chciałem ci się oświadczyć... Nie widziałem gdzie go schować, bo Ty nawet za szafą sprzątasz... Wydawało mi się, że jesteś za niski, żeby tam wejść, zwłaszcza w ciąży. No to się mocno zaskoczyłem...
- Czyli... Dlatego on mi tak pasuje... On jest dla mnie...
- Tak... Zaręczyny miały być piękne... A nie w łazience... Na blacie łazienkowym przy otwartej pralce, w kapciach i z zaspanymi twarzami
- Przynajmniej są wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju...
- Czyli... Zgadzasz się?
- Zgadzam - uśmiechnął się lekko, a alfa mocno go przytulił. - Zrób coś do jedzonka... Bo jeszcze się rozmyśle...
- Już już... - puścił go. Levi włączył pralkę i razem udali się na dół.
Czarnowłosy usiadł na krześle, a Eren zadowolony zabrał się za gotowanie...
- Co się stało że zlewem?...
- Nie mam pojęcia - uśmiechnął się lekko patrząc na niego.
- Jasne... - odwzajemnił uśmiech i oczyścił zlew. - Na co macie ochotę?
- Pierożki ze szpinakiem i serem feta
- Już się robi - zabrał się za gotowanie bez najmniejszego narzekania. Najlepiej mu nie szło, ale kiedy miał przepis to potrafił zrobić prawdziwe cuda.
Gotowe pierożki położył na stole, a Levi ze smakiem zaczął je pochłaniać.
- Chce sobie z Tobą życie ułożyć, chce być dobrym ojcem, dobrym mężem... Chce żebyśmy naprawdę się kochali, chce między nami prawdziwą miłość... Mnie na tobie bardzo zależy, ciągnie mnie do Ciebie, podabasz mi się cały ty, charakter może i masz czasem trudny, ale mnie użekasz...
- Nie wątpię że będziesz dobrym ojcem i mężem... Może i nie znam za dobrze Znaczenia miłości... Ale jeśli to, że mi przy tobie dobrze, że czuje się bezpiecznie i że chce tu być oznacza miłość... To tak, kocham Cię. Fizycznie mnie bardzo pociągasz... Charakter też mi odpowiada... Oboje mamy plusy i minusy... Kto ich nie ma? Jeżeli miałbym wybrać z kim chce stworzyć szczęśliwy związek, to wgbrałbym właśnie Ciebie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top