"Rocznicowa randka"
Czekam na mojego chłopaka, Josha Browna już od dwudziestu minut pod restauracją. Dziś obchodzimy naszą pierwszą rocznicę bycia razem. To mój najdłuższy związek jaki do tej pory miałam. Myślę, że Josh jest typem chłopaka,z którym mogłabym spędzić resztę życia. Może to głupia myśl, zważając na mój wiek, ale marzy mi się taka historia z jaką spotkali się moi rodzice. Historia pełna miłości i szczęścia.
- Przepraszam z spóźnienie. - Josh przyszedł ubrany w zwykłe spodnie i sportowy t-shirt. Wcale nie pasuje do wystroju tego miejsca, zważając na to, że rezerwację mamy w najbardziej ekskluzywnej restauracji w całym San Francisco.
- Wyglądasz tak - zastanowiłam się przez chwilę. - zwyczajnie.
- Delia to nie ma sensu.
- No właśnie! Ubrałeś się jakbyś szedł do parku, a nie do restauracji.
- Ja nie o tym mówię! - zmarszczyłam brwi. - Nasz związek nie ma sensu.
- Co? - zapytałam podłamana. - Ale.. Ale...- usiadłam na kamiennym murku, starając się nie uronić żadnej łzy. Nie pokażę mu słabości.
- Nie zależy mi na tobie. - mówi swobodnie. - ty się wkręciłaś w ten związek i myślałaś, że to miłość do końca życia. Jestem za młody, żeby myśleć o małżeństwie, dzieciach i pracy.
- Nie musiałeś ze mną zrywać w rocznicową randkę. - stwierdzam oskarżycielsko. Ja naprawdę nie mam szczęścia do facetów.
- Właśnie musiałem. Może jak trochę pocierpisz, przejdzie ci chęć na stały związek. Cześć. - odszedł zapewne zadowolony z siebie. Ja go naprawdę kocham. Teraz, gdy już go przy mnie nie ma, czuję dziwną pustkę. Zależało mi na nim, był dla mnie wszystkim. Czuję jak po policzkach spływają mi słone łzy. Zanim wrócę do domu moja twarz zrobi się czarna. Cały makijaż się zmyje przez moje łzy, ale mało mnie teraz to obchodzi. Najpierw Kevin zdradził mnie z miejscową suką, Jessicą Murray, potem Sean ze mną zerwał, bo ciągle się kłóciliśmy, a teraz Josh. Co jest ze mną nie tak? Czy to źle, że marzy mi się prawdziwy, trwały związek? Przecież każdy ma jakiś cel w życiu, a moim jest zaznanie szczęścia u boku mężczyzny, który będzie mnie kochał, jak mój tata kocha moją mamę. Czy istnieją jeszcze tacy faceci jak mój tata, albo wujek Noah? Wątpię. Ja jestem skazana na życiową porażkę. Wlokę się do domu w ślimaczym tempie. W międzyczasie muszę się komuś wygadać. Wyciągam z kopertówki telefon i wybieram numer mojej najlepszej przyjaciółki, Tary.
- Delia? Ty nie na randce? - pyta zdziwiona. Nic dziwnego. Przecież dzwonię do niej podczas trwania mojej rzekomej rocznicowej randki.
- Josh ze mną zerwał.
- Skur... W rocznicową randkę? Wyrwę mu jaja!
- Ja mam jakiegoś cholernego pecha. Wszystko jest nie tak. Chyba muszę dać sobie spokój z facetami.
- Czyli znowu zamieniasz się w chodzącą depresję? - wzdycha. Po zdradzie Kevina, zaszyłam się w swoim pokoju i z nikim nie chciałam rozmawiać. Wychodziłam jedynie do szkoły, a gdy wracałam znów zamykałam się w pokoju. Dopiero otwarta rozmowa z mamą i wsparcie Tary pomogły mi wyjść z dołka.
- Nie. - zapewniam ją. - Poświęcę się swoim pasjom.
- Motor, surfing i sport?
- Dokładnie. Zadzwonię później, właśnie doszłam pod dom.
- Jasne, pa. - rozłączam się, chowam telefon z powrotem do kopertówki, a potem wchodzę do domu. Mam zamiar ukradkiem czmychnąć do swojego pokoju, ale na moje nieszczęście mój drogi braciszek mi to uniemożliwił.
-Wyglądasz jak potwór. Josh się ciebie nie wystraszył?- nabija się Drake. Mam ochotę mu porządnie przywalić. Jego słowa mnie zabolały. Rozstanie z Joshem nastąpiło tak nagle, że każda wzmianka o nim będzie okropnie boleć.
- Zamknij się kretynie. - syczę. - Niczego nie wiesz!
- Delia? - pyta zdziwiony tata. Przyjrzał się w skupieniu mojej minie, a potem na jego twarzy pojawiło się zmartwienie. - Co ten kutas ci zrobił? - wcale mnie nie zdziwiło określenie, jakiego użył. Gdy jest wkurzony nie filtruje swoich słów.
- Nie chcę o tym rozmawiać, tato.
- Pewnie pójdzie do pokoju i zacznie ryczeć, jakie to jej życie jest nędzne. - odzywa się Drake. Jak on mnie wkurza. Oczywiście kocham go, ale czasem mam ochotę go udusić. Jest wspaniałym bratem, lecz często potrafi mi dogryźć.
- DRAKE! - krzyknął tata.
- No dobra, dobra. Poniżam się do przeprosin. Przepraszam kochana siostrzyczko. - nie potrafię się długo na niego gniewać. Ma dopiero czternaście lat, więc za bardzo nie rozumie moich problemów.
- Spoko. - odpowiadam. - Idę się przebrać.
- Najpierw porozmawiamy. - westchnęłam. Wiedziałam, że mnie to nie ominie. Wchodzę za tatą do kuchni, gdzie mama razem z Dracy pieką ciasto.
- Delia! - piszczy sześciolatka. - Upiekłam z mamusią ciasto.
- Super. - staram się wydobyć z siebie choć trochę entuzjazmu.
- Darcy, może pooglądasz sobie bajeczki ? - proponuje jej tata.
- A pooglądasz ze mną?
- Oczywiście, jak tylko porozmawiam z Delią. - dziewczynka skinęła głową i w podskokach udała się do salonu. No to teraz się zacznie przesłuchanie.
- Księżniczko, co się stało? - pyta tata i siada naprzeciwko mnie. Mama dołącza do niego i teraz wpatrują się we mnie w oczekiwaniu.
- Josh ze mną zerwał.
- Zabiję gnoja, normalnie pozbawię go najcenniejszej rzeczy, jaką posiada każdy facet. Skrzywdził moją księżniczkę.
- Tato- wzdycham. - To nic nie da.
- Kochanie, Josh nie był ciebie wart. - mówi spokojnie mama. - Szczerze od zawsze wydawał mi się dziwny.
- A ja z nim piwo piłem! Jak mogłem być tak głupi?
- Nigdy mądrością nie świeciłeś. - dogryza mu mama. Uwielbiam ich. Mimowolnie się uśmiecham.
- Za to w łóżku jestem królem.
- Chciałeś powiedzieć, byłem. - na twarzy taty pojawia się figlarny uśmieszek.
- Nadal jestem, aniołku. Pokażę ci to jak dzieciaki pójdą spać.
- Nie fatyguj się – mówię z uśmiechem. - I tak was słychać.
- W takim razie radzę ci dzisiaj ubrać zatyczki do uszu. Będzie ostro.
- Blake! Błagam nie przy dzieciach!
- Ona ma osiemnaście lat! Raczej zna takie pojęcie jak seks!
- Och zamknij się. - mama uderza go w ramię. Ten pokazuje jej język, a potem całuje ją w policzek. Właśnie taki związek mi się marzy.
- Tatuuusiuuu! - woła Darcy z salonu. - Chodź na bajkę!
- Już idę, kwiatuszku. - odkrzykuje. Wstaje od stołu. - Delia, ale teraz tak całkiem na poważnie, to naprawdę mi ciebie szkoda. W końcu pojawi się ten jedyny. Nie szukaj na siłę, a sam się znajdzie.
- Taatuuuusiu! - Darcy wykazuje dużą niecierpliwość. Tata wywraca oczami.
- Jak to znowu będzie Barbie, to błagam dajcie mi coś mocnego do picia, bo na trzeźwo nie dam rady. -całuje mnie w czubek głowy, a potem znika w salonie.
- Tata ma rację. - mówi mama. - nie szukaj nikogo na siłę. My będziemy cię wspierać, niezależnie jaką drogę wybierzesz. Zawsze będziesz naszą małą księżniczką.
- Dziękuję, mamo.
- ABBY! - krzyczy tata z salonu. - PRZYDA MI SIĘ WHISKY! POMOCY! - obie wybuchamy głośnym śmiechem.
- Przykro mi skarbie, ale przy dzieciach nie wolno spożywać alkoholu.
- ZABIJ MNIE!
- Jeszcze mi się przydasz.
- NO BA! TYLKO JA POTRAFIĘ CI ZAPEWNIĆ NAJCUDOWNIEJSZY ORGAZM!
- BLAKE ! IDIOTO! DARCY TO SŁYSZY! - ulatniam się z kuchni i idę do swojego pokoju. Mam zamiar wziąć długą relaksującą kąpiel, a potem chcę się pozbyć wszystkich rzeczy związanych z Joshem. Kończę z facetami na jakiś czas. Od dzisiaj muszę się bardziej skupić na sobie.
-----
Hejka misiaki ❤️
Drugą część czas zacząć. Jak widzicie Blake nic się nie zmienił. Przepraszam za spóźnienie, ale zablokował mi się komputer.
Buziole i do następnego ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top