" Co robisz, kretynko ? "

Tak jak myślałam, rodzice nie byli zadowoleni z mojego kolejnego mandatu. Wciągu dwóch lat zdobyłam ich już sześć. Całkiem niezły wynik. Jeśli do końca tego roku dostanę jeszcze jeden, stracę prawo jazdy. A mamy dopiero marzec. Muszę zacząć jeździć zgodnie z przepisami. Nie mam zamiaru znów przechodzić egzaminów. Mama stanowczo powiedziała, że sama muszę zarobić na spłatę kary. Za każdym razem bagatelizowali moje mandaty i za wszystkie płacili, ale tym razem mam się czegoś nauczyć. Dostałam dorywczą pracę w Sun Cafe, gdzie pracuje również Tara. To ona załatwiła mi posadę kelnerki, ale ostrzegała, że szef jest strasznym gburem. Mam nadzieję, że jednak nie będzie taki zły i Tara tylko wyolbrzymia swoje zdanie na jego temat. Zatrzymuję swój motocykl przy Cafe i wchodzę energicznym krokiem do środka.

- Dzień dobry. - odzywam się do siwowłosego mężczyzny przy barze. Bacznie skanuje moją twarz.

- Dzień dobry. - jego głos jej ochrypły, zapewne przez papierosy. Ja jako zwolenniczka sportu, nie preferuję żadnych używek. Mama od dziecka mi tłumaczyła, że jedzenie warzyw i sport są ważną częścią zdrowego życia, pełnego witamin i energii. Zamiłowanie do sportu mam dzięki niej. - Coś podać?

- Nazywam się Delia Collins i dzisiaj miałam rozpocząć pierwszy dzień pracy.

- Aaa tak. Idź na zaplecze, tam Tara ci wszystko wytłumaczy. - wskazuje mi palcem drogę na zaplecze. Idę tam szybkim krokiem.

- O jesteś! - odzywa się Tara. - Masz tutaj swój strój. Wiem, że jest obciachowy, ale ten stary pierdziel oszczędza dosłownie na wszystkim. - zabieram od niej ubrania i idę się przebrać do szatni. Rzeczywiście strój jest obciachowy. Różowa sukieneczka sięgająca do połowy uda z nadrukiem nazwy lokalu. Górna część jest obcisła, a dokładnie na piersiach są wyrysowane dwa duże słoneczka. Dekolt jest głęboki. Czy ten szef to zboczeniec? A może te słoneczka mają przykuwać uwagę napalonych klientów? Japierdole. Dolna część jest również obcisła z drobną falbanką przy pupie. Na głowie mam założoną opaskę ze słoneczkiem.

- Wyglądam jak tania dziwka – zwracam się do Tary, na co ona wybucha śmiechem.

- Dokładnie to samo pomyślałam, gdy pierwszy raz założyłam ten strój na siebie. Ohyda nie?

- Jakoś wytrzymam ten miesiąc. - wzdycham.

- Nie mogłaś po prostu pracować w Fitness Club twojej mamy?

- Nie, bo to by było za proste. Słowa taty.

- No nieźle. No to teraz cierp. - zmuszam się do uśmiechu. Wychodzimy z zaplecza prosto na tłoczną salę. To będzie ciężka praca. Tara podaje mi jedną z tac i na szybko tłumaczy mi zasady obsługi klienta. Jakoś sobie poradzę.

- Hej, jesteś nowa? - pyta mnie młody rudowłosy barman. Ma całkiem przyjazny uśmiech.

- Taa i już mam dość. Podasz mi dwie cole?

- Robi się. - po niespełna minucie, napoje są gotowe do podania. - Jestem Samuel, a ty?

- Delia. - odpowiadam i zabieram cole z lady. Mam nadzieję, że Samuel nie zrobi sobie jakieś nadziei, albo nie będzie chciał mnie zaprosić na randkę, bo to będzie niezręczne. Mam przerwę w randkach i nie chcę czuć się winna, jeśli komuś odmówię spotkania. Podaję napoje do stolika.

- Zdecydowali się już państwo, na co mają ochotę? - pytam.

- Tak. Poprosimy dwie greckie sałatki i jedną knyszę z gyrosem.

- Ja chcę jeszcze soczek pomarańczowy. - dopowiada uroczy mały chłopiec.

- Dobrze, zaraz przyniosę państwa zamówienie. - podaję kartkę z zamówieniem szefowi kuchni, a potem wracam do baru po sok.

- Co tym razem? - pyta z uśmiechem Samuel.

- Sok pomarańczowy.

- Masz jakiegoś chłopaka? - pyta podczas napełniania szklanki.

- Nie i nie szukam. - odpowiadam ze stanowczością. Spogląda na mnie z uniesionymi brwiami, jakby mi nie wierzył.

- Taka laska jak ty nie ma chłopaka? I wcale go nie szuka? Nie może być. Chyba, że wolisz dziewczyny.

- Pojebało? Po prostu robię sobie przerwę od facetów. Masz ten sok? - podaje mi szklankę, a ja kieruję się z nią prosto do chłopczyka. Nagle jeden z klientów, gwałtownie wstał, strącając moją szklankę, której zawartość ląduje na przypadkowym kliencie.

- Co robisz, kretynko? - krzyczy zniesmaczony klient. - Moja nowa koszulka. - krzyczy. Jest wściekły.

- Przepraszam, nie zrobiłam tego specjalnie.

- NIE! Wy nigdy nie robicie tego specjalnie! Kto zatrudnia takie niezdary? Japierdole.

- To moja wina. - z pomocą przychodzi mężczyzna z dziwnym akcentem. - Wstałem od stołu, a ta dama znalazła się akurat blisko mnie.

- BANDA MATOŁÓW! NIGDY WIĘCEJ TU NIE WRÓCĘ! - oburzony mężczyzna zabiera swoje rzeczy i opuszcza restauracje.

- Przepraszam, że przeze mnie masz nieprzyjemności.

- Nic się nie stało. Powinnam patrzeć jak chodzę. - odpowiadam i wracam do baru po kolejny sok. Muszę jeszcze posprzątać ten cały bałagan.

- Wpadłaś gościowi w oko. - stwierdza Samuel.

- Któremu? - pytam znudzona.

- Temu blondynowi. Ten co cię przepraszał. - wzruszam ramionami.

- Trudno. - zabieram kolejny sok i tym razem udaje mi się go donieść. Potem zabieram się za ścieranie soku z podłogi. To dopiero pierwszy dzień pracy, a już jej nienawidzę.

- Delia! - woła mnie Tara.

- Co?

- Zamówienie na dwójkę jest gotowe.

- Okay. Idę. - odbieram z kuchni zamówienie i niosę je do stolika. Następnie podchodzę do kolejnych klientów.

- Co podać? - pytam i spoglądam na dwóch mężczyzn. Jednym z nich jest sprawca mojej niezdarności. Włosy koloru ciemnego blondu i niebieskie oczy na tle opalenizny, naprawdę prezentują się ślicznie. Drugi mężczyzna ma czarne włosy, taką samą opaleniznę i zielone oczy. Obaj są przystojni, lecz w żaden sposób na to nie reaguję. Mam dość facetów.

- A co polecisz? - pyta z olśniewającym uśmiechem blondyn. Nie odwzajemniam go.

- Nie znam jeszcze menu. To mój pierwszy dzień. - tłumaczę.

- To w takim razie dwa razy gin z tonikiem i dorsza z frytkami. - mówi blondyn.

- Dla mnie burgera z frytkami.

- Jasne. Zaraz przyniosę. - odchodzę i idę złożyć kolejne zamówienie w kuchni, a potem znów kieruję się do baru.

- Dwa razy gin z tonikiem.

- Temu blondynowi na bank wpadłaś w oko.

- Wyobrażasz sobie za dużo. On na pewno ma już żonę i dzieci. Wygląda mi na dwadzieścia cztery lata. - odpowiadam bez zainteresowania. Postanowiłam przez jakiś czas żyć bez facetów i mam zamiar dotrzymać tego słowa.

------
Hejka misie ❤️
Wydaje mi się, że ten rozdział jest nudny. Może to tylko moje odczucie.
Delia twardo trzyma się swoich postanowień i Blake z Abby pokazali się stanowczością.
Buziole ❤️😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top