Nocna rozmowa
Temat został podany przez Zuzka03K, która, cytuję, stwierdziła: ,,mi by się najbardzie podobała jakas smut-na scena z POVa Adama". Więc... wiecie, co będzie w tym rozdziale ;) Jest on zgodny z regulaminem Wattpada, gdyż Alicja ma ponad 18 lat.
A tak na poważnie to uważam, że akcja tego dodatku dobrze dopełnia, co się działo między bohaterami i cieszę się, że mogłam wrzucić pewien temat, o którym dowiecie się pod koniec.
I znowu nie ma piosenki z lat 80-90, ponieważ ktoś mi kiedyś napisał przy jednym ,,momencie" z Wyboru Panny, że ten utwór pasuje i stwierdzam, że tak, bo w sumie to w dużej mierze opowieść o gadaniu ludzi i ocenaniu cudzych związków ;)
To że miłość nie wygląda tak, jakbyś tego chciała, nie znaczy, że jej wokół ciebie nie ma.
Leslye Walton ,,Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavander"
Adam wrócił do domu później niż zwykle, po osiemnastej. Okazało się, że mają za mało działających hebli i jednocześnie trzeba było zająć się zamówieniami i przeorganizować prace, w trakcie tego wszystkiego Józef klął, na czym świat stoi. Pod koniec dnia jego wspólnik czuł się, jakby od rana ciężko pracował fizycznie, ale o dziwo, robotnicy wydawali się całkiem rozbawieni. Spodobało im się, że ,,jaśnie pan też lubi sobie ulżyć".
— Dzień dobry — powitała go Franciszka. — Zaraz podgrzeję obiad. Dzisiaj zupa ogórkowa i pieczona kaczka.
— Dziękuję, Franciszko. Pani już jadła?
— Jadła, zdążyła wypić kawę, a teraz siedzi i czyto... — Tutaj kucharka urwała. Zapewne chciałaby wygłosić tyradę o tym, jak Alicja nie dba należycie o gospodarstwo domowe, ale już kiedyś uświadomił jej, że nie życzy sobie takich słów o swojej żonie. Franciszka musiała zacisnąć zęby, bo co innego jej zostało? Miała dobre referencje, ale przy tym sześćdziesiąt pięć lat i żadnej rodziny.
— Pójdę do niej. Zawołajcie mnie, gdy jedzenie będzie gotowe — postanowił i wszedł do salonu.
,,Muszę zatrudnić lokaja. W tym domu jest za dużo kobiet" mówił sobie w myślach. Franciszka i Irena chyba za bardzo przywykły, że nie ma tutaj pani, więc rządziły się jak u siebie i chyba traktowały jego ożenek jak zrzucenie ich z piedestału. Nie rozumiał, co może przeszkadzać im w Alicji, trudno byłoby znaleźć łagodniejszą i bardziej wyrozumiałą gospodynię. W zeszłym tygodniu wyprawili proszony obiad i jedna z zaproszonych pań zwróciła się do Ireny: ,,Niech Zośka naleje mi herbaty". Alicja od razu ją poprawiła, że służąca nazywa się Irenka i że tak powinno się do niej zwracać, na co goszczona dama tylko machnęła ręką.
Na szczęście, Basia, pokojówka, którą zatrudnił dla żony, była jej wierna i oddana. Nie wtrącała się w życie państwa, gdy on z nią rozmawiał, głównie kiwała głową i powtarzała ,,tak, proszę pana", ale widział, że przy Alicji jest ożywiona i patrzy na nią z podziwem. W wolnych chwilach zazwyczaj coś szyła albo czytała modlitewnik. Niestety, tego wieczoru miała wychodne, które spędzała zazwyczaj z matką albo na mszach dla służących, więc jego małżonka została zdana na siebie.
— Dzień dobry — powiedział i pochylił się, żeby lekko pocałować żonę. Przesłał jej wcześniej wieści, że będzie później, więc nie martwiła się, ale wiedział, że jest bardziej nerwowa niż mniej, więc od razu opisał przebieg dzisiejszego dnia.
— Pan Izdebski musi być zabawny, gdy przeklina — zaśmiała się Alicja. — Zawsze myślałam, że jest tak poważny, jak Grzegorz Hali. Dobrze, że nikomu nic się nie stało, bałam się, że komuś piła spadła na nogę...
Adam pogłaskał ją po policzku. Zastanawiał się, jak jego żona może myśleć o sobie, że jest słaba i przeciętna. Mało która kobieta z ich sfer tak szczerze martwiła się o los klasy robotniczej. Ireneusz nawet zapytał ją ostatnio, czy planuje dołączyć do socjalistów.
— Nie martw się już o wszystkich na świecie — poprosił. — Większość sobie poradzi. Co ciekawego czytasz?
— ,,Bez dogmatu" Sienkiewicza. Kiedy było publikowane, tata zabronił mi tego czytać, bo stwierdził, że to nieprzyzwoite i nie nadaje się dla panienki. Stwierdził, że Sienkiewicz zhańbił się tą powieścią. Dobrze, że nie dowiedział się, że czytałam z Halą ,,Kaśkę Kariatydę" i Przybyszewskiego.
Adam uśmiechnął się wyrozumiale.
— Janek, kuzyn Żanety, jest natomiast zachwycony tą powieścią i uważa, że to jest dokładnie to, co on czuje, a przecież nie jest wiele młodszy od ciebie. Nieszczęsne kobiety, zawsze traktuje się je jak kwiatki z oranżerii.
— Och, wiem, że ojciec się o mnie troszczył! — zawołała Alicja. — Ale może... Gdybym wiedziała więcej o świecie, nie uwierzyłabym Januszowi i nie zdziwiłabym się tak jego zachowaniu. — Pokręciła głową.
— Nie myśl o nim. — Adam dotknął jej ramienia. — Czytaj sobie o perypetiach Leona.
Bardzo współczuł Alicji tego, co spotkało ją przed ślubem. Domyślał się, że dla niewinnej i wrażliwej dziewczyny, która sama nigdy nie uczyniłaby nikomu świadomie przykrości, takie zdarzenie musiało być wstrząsem. Zapewniła go, że nie kochała naprawdę Janusza, tylko wyobrażenie o nim. Wiedział, że jest uczciwa i powinien jej wierzyć, ale czasami nachodziły go myśli, czy Alicja nie tęskni za tym wyobrażeniem. Czy jej wspomnienia o Karłowskim nie są związane tylko ze wstydem i żalem nad biedną Felicją, ale i smutkiem, że straciła szansę na wielką, romantyczną miłość z kimś, kto dawał jej kwiaty i rozmawiał o poezji.
— Dlaczego jesteś taki pochmurny? — zapytała dziewczyna znad książki. — Chcesz mi jeszcze o czymś powiedzieć?
— Po prostu jestem zmęczony — skłamał Adam. — Zjem, wezmę kąpiel i wszystko będzie dobrze.
Wtedy otworzyły się drzwi i stanęła w nich Franciszka.
— Obiad gotowy — powiedziała i rozejrzała się po pokoju z satysfakcją. Najwidoczniej ucieszyła się, że on i Alicja siedzą i nawet się nie dotykają. Wmówiła sobie, że jej nowa pani jest jakąś wyrachowaną młódką, która uwiodła starszego mężczyznę dla pieniędzy, nęcąc go młodym ciałem. Wiedział, jak bardzo raniło i upokarzało to jego żonę i byłby gotów nawet z tego powodu zwolnić kucharkę, ale ku jego zdziwieniu, Alicja nawet jej broniła. Twierdziła, że inne kobiety nie miały tyle szczęścia do mężczyzn, co ona i dlatego są zgorzkniałe i nieszczęśliwe.
,,Może i ma trochę racji" pomyślał, siadając do stołu. Franciszka całe życie poświęciła służbie i właściwie jej żywot nie różnił się od zakonnego. Irena była zamężna z dozorcą kamienicy, mieli nawet syna, więc cieszyła się większą niezależnością niż przeciętna służąca do wszystkiego. Ale gdy widywał ich razem, nie sprawiali wrażenia zadowolonych ze swojego towarzystwa i często nawet na siebie nie patrzyli. Poza tym pan Tymoteusz chyba od żony bardziej lubił wódkę.
Alicja weszła do sypialni w koszuli nocnej. Mimo że nie sypiała w swoim pokoju, zazwyczaj tam Basia pomagała jej się przebrać. Służąca wyraźnie wstydziła się wchodzić do ,,pana", a jego żona miała wiele zrozumienia do jej wstydu. Jemu także to nie przeszkadzało, wiedział, jakie relacje często łączą pracodawców z dziewczynami ze służby i nie miał ochoty narażać się na tego typu plotki.
— Nie jesteś zajęty? — zapytała Alicja od razu.
— Nie. Dziś nie mam już ochoty zajmować się sprawami fabryki. Wystarczy mi, że od jutrzejszego ranka Józef znowu będzie klął.
Alicja zaśmiała się. Bardzo to lubił. Zazwyczaj była spokojna i zamyślona, szybko zauważył, że mało kto daje radę ją rozbawić, więc przejmował go duma, że jemu się udaje. Czuł wtedy, że jednak jest jej bliski i porzuciła obawy, które kiedyś ją do niego zraziły. Poza tym wyglądała tak ślicznie i ponętnie, gdy oczy jej błyszczały, a w policzkach pojawiały się dołeczki. W dodatku przed snem mógł też cieszyć się widokiem jej rozpuszczonych, falujących włosów i smukłej szyi. Aż przeszedł go dreszcz.
Kiedy Konstancja pogrążyła się w cierpieniu, a on stał się bardziej jej opiekunem, usłyszał od jednego z sąsiadów, że powinien znaleźć sobie utrzymankę. Mężczyzna ów twierdził, że to nawet lepiej i on z własną małżonką nigdy nie doznał takiej rozkoszy jak przy kurtyzanie, z którą łączyła go jedynie dzika i nieskrępowana namiętność, bez żadnych zobowiązań i znoszenia codzienności. Ale Adam od początku zdawał sobie sprawę, że to nie dla niego. Na studiach próbował nawiązywać przelotne relacje z kobietami, ale potem czuł do siebie politowanie i niesmak. Teraz, mając trzydzieści sześć lat, był pewien, że nigdy nie pożądał nikogo tak mocno, jak Alicji, właśnie dlatego, że mógł zasnąć i budzić się u jej boku. Czasem, kiedy siedzieli razem wieczorem w ciszy i patrzył, jak jego żona czyta książkę i od czasu do czasu poprawia sobie włosy, zalewała go fala namiętności na myśl, co wydarzy się za kilka godzin.
Podszedł do Alicji i pogłaskał ją po karku, a ona uśmiechnęła się zachęcająco. Była taka śliczna, czarująca i nawet jeśli nie darzyła go takim uczuciem jak on ją i oczywiście nie uważał jej za swoją własność, należała do niego. Będzie mieć ją przy sobie do końca życia. Wybrała jego, nie Janusza.
Miał już się pochylić, żeby ją pocałować, gdy przypomniał sobie dzisiejszą rozmowę i że cień Karłowskiego nadal tkwił między nimi. Alicja mogła gardzić nim za to, co uczynił nieszczęsnej Felicji, ale jako młoda, wrażliwa kobieta miała prawo tęsknić za romantycznym, pełnym wzruszeń życiem, jakie jej obiecywał.
— Kochanie... Wiesz, że jeśli kiedyś nie będziesz miała ochoty... na bliskość ze mną, możesz odmówić. Nie będę zły ani obrażony. — To były jedyne słowa, jakie przyszły mu do głowy.
Alicja przysunęła twarz w jego stronę ze zdziwieniem.
— Dlaczego miałabym odmawiać?
— Z różnych względów. Możesz być zmęczona, czuć się gorzej, uznać, że to dla ciebie za często... Mąż ma obowiązek szanować zdanie żony.
— Czuję się dobrze, a cały dzisiejszy dzień siedziałam w domu — stwierdziła jego żona. — I... Bardzo mi się to podoba. — Zarumieniła się, aż Adam zaczął się obwiniać, że ją zawstydził. — Myślałam, że o tym wiesz.
Spojrzała na niego ze smutkiem, jakby uważała, że go zawiodła. Adam skarcił się w duchu. Zauważył już dawno, że jego żona jest nieśmiała i brakuje jej pewności siebie, wciąż uważała, że jest dla kogoś albo do czegoś niewystarczająco dobra. Nie pojmował tego, bo on z każdym dniem szanował i podziwiał ją coraz bardziej, ale do tej pory obiecywał sobie, że pomoże jej siebie docenić, popatrzeć na siebie tak, jak on patrzył na nią.
— Wiem i cieszę się z tego — zapewnił i ujął dłoń żony. — Chcę tylko, żebyś czuła się przy mnie pewnie i bezpiecznie. — Przycisnął rękę Alicji do ust i pocałował.
— Czuję. Jak przy nikim innym — szepnęła dziewczyna. — Wiem, że nigdy nie potraktowałbyś mnie niesprawiedliwie i mogę ci wszystko powiedzieć. Nie musisz się o to martwić.
— W takim razie oboje wszystko już rozumiemy — odparł Adam.
Bardzo chciałby powiedzieć, że ją kocha i jest jego największą miłością, ale przeczuwał, że nie jest na to najlepszy czas. Tego wieczoru przeżyli już wystarczająco wyznań i może był to kolejny kamień milowy w dziejach ich małżeństwa. Liczył, że pewnego dnia dojdą do momentu, gdy będzie mógł wyznać żonie uczucia, z wiarą, że usłyszy to samo.
Zamiast tego objął ją w talii i pocałował, na początku powoli i delikatnie. Alicja przytuliła się do niego tak, że ich przedramiona się stykały i mógł wyczuć u niej gęsią skórkę. Pogłębił pocałunek i poczuł, że jego ukochana cała drży. Doszedł do wniosku, że jest już wystarczająco ,,podekscytowana" i zsunął z niej koszulę nocną. Miał nadzieję, że żona kiedyś pozwoli mu zobaczyć się bez żadnego okrycia, ale rozumiał różnice między ich wychowaniem. Musiał się postarać, żeby całkiem zapomniała o dziewczęcym wstydzie, który wpajano jej całe życie.
Położył ją na łóżku i obsypał pocałunkami jej szyję i dekolt. Alicja objęła go mocno i aż wbiła mu paznokcie w kark, ale nie przeszkadzało mu to.
— Jest ci przyjemnie, kochanie? — spytał, wsuwając jej rękę pod halkę.
— Tak, najbardziej na świecie — odpowiedziała cicho Alicja.
Adam naprawdę dziękował Bogu i losowi, że nie trafiła mu się żona, która uważałaby stosunki małżeńskie za uwłaczający obowiązek i na koniec odwracałaby się do niego plecami i zaczynała mówić pod nosem zdrowaśki. Alicja była delikatna i niewinna, ale bardzo szybko odkrył w niej zmysłowość i namiętność. Podobało mu się to, miał przez to wrażenie, że cała jest tylko dla niego i tylko on potrafiłby ją rozbudzić. Zawsze reagowała entuzjastycznie na każdy jego dotyk i chyba nigdy niczego mu nie odmówiła. Czasem rumieniła się i odwracała wzrok, gdy sugerował coś nowego, ale jeśli próbował się wycofać, od razu protestowała.
Żona przytulała się do jego ramienia, a on głaskał ją po plecach, ciesząc się tym, jaka była miękka i ciepła. Znów zapragnął powiedzieć jej, że ją kocha, ale obawiał się, że jeśli Alicja nie jest gotowa na takie wyznanie, zniszczy całą atmosferę. Pocałował ją w czoło i szepnął:
— Dziękuję, kochanie. Jesteś idealna. Przepraszam, jeśli wcześniej sprawiłem ci przykrość.
— Nie przepraszaj, wiem, że chciałeś mi pokazać, jak mnie szanujesz — odpowiedziała Alicja. — To ja jak zwykle szukam drugiego dna. Mam nadzieję, że kiedyś się tego pozbędę.
— To czasem pomocne... — stwierdził Adam. — Może... miałaś trochę racji.
Alicja uniosła głowę i posłała mu pytające spojrzenie. Zrozumiał, że nie uniknie odpowiedzi, chociaż już się za nią winił.
— Moja pierwsza żona... patrzyła na to inaczej niż ty. Na początku łączyła nas namiętność, ale gdy dowiedziała się, że nie będziemy mieli dzieci, odsunęła się ode mnie. Zapewniałem jej, że pragnę jej, nie samego dziecka, i to nie powinno nas rozdzielać... Ale ona patrzyła wtedy na mnie, jak na najgorszego rozpustnika, który chce sobie tylko na niej używać. Mam wrażenie, że gardziła mną, chociaż zawsze przyjmowałem jej odmowę.
Gdyby nie obecność żony, uderzyłby się teraz w głowę. Niedawno sam był zazdrosny o Janusza i jego krótką znajomość z Alicją, po czym zaczął przy niej wspominać swoją zmarłą żonę, praktycznie chwilę po tym, jak oddali się sobie.
— Przepraszam, kochanie. Nie mam prawa wspominać teraz takich rzeczy — dodał szybko, zanim jego żona zdążyła coś odpowiedzieć.
— Teraz ty nie przepraszaj. — Alicja pokręciła głową. — Jestem od tego, żeby cię wspierać. — Pocałowała go z czułością w policzek. — Nie znam się na tym, ale wierzę, że to melancholia przyćmiewała jej osąd. Znam cię i wiem, że nie skrzywdziłbyś żadnej kobiety. Ja nigdy o tobie tak nie pomyślę. Obiecuję.
Pocałowała go, ale tym razem łagodnie i spokojnie, było w tym więcej ciepła i troski niż pożądania. Najwidoczniej można znaleźć te rzeczy w jednym człowieku.
— Dziękuję, kochanie. — Adam pocałował włosy żony. — Nie wiem, czym sobie na ciebie zasłużyłem. — Zamknął ją mocno w ramionach.
— Wiesz co... — Alicja mimowolnie się zaśmiała. — Kiedy za ciebie wyszłam, też myślałam, że jestem straszną rozpustnicą, bo za bardzo mi się podobają... te rzeczy. — Skryła twarz na piersi męża tak, że nie mógł dostrzec wyrazu jej twarzy. — Starałam się, żebyś nie zauważył, że cały czas o tym myślę.
Adam odpowiedział na jej śmiech. To chyba jednak był dobry dzień, skoro dobrze się skończył.
— W takim razie oboje jesteśmy rozpustnikami. Dobrze, że na siebie trafiliśmy.
— Tak, bardzo dobrze — potwierdziła pogodnie Alicja. Oczy znowu błyszczały jej jak gwiazdy, które ich oświetlały.
,,Może nie byłem taki naiwny, biorąc ją za żonę... Ona jest za uczciwa, żeby mówić takie rzeczy i naprawdę ich nie myśleć" zastanawiał się Adam, przymykając powieki. ,,I jest za czysta, żeby poczuć pożądanie całkowicie bez miłości. Może jeszcze w pełni mnie nie kocha, ale coś się w niej obudziło. Dam radę zdobyć jej serce w pełni".
Jako że ostatnio przeczytałam ,,Służące do wszystkiego" Joanny Kuciel-Frydryszak i dołączyłam do grona fanek mini-serialu realizowanego przez muzeum Zamoyskich o Stefci i panu Antonim (polecam!), mam duży vibe na pisanie o tych czasach. Więc przypominam, że możecie mi nadal podsyłać pomysły na dodatki.
Mam nadzieję, że ta część się Wam spodobała i nie czuliście zażenowania ;) Oczywiście czekam na opinie. Wiem, że mówiłam, że ta historia powstała z niechęci do fikcyjnych parek, które tracą dla siebie rozum, ale myślę, że trochę słodyczy każdemu się przyda, szczególnie gdy za oknem ciemno i zimno.
Garść ciekawostek:
1. Życie XIX-wiecznych służących nie było kolorowe. Ponieważ często nie miały wychodnego, bądź tylko raz w tygodniu, nie nawiązywały wielu znajomości i często nie miały szans na założenie własnych rodzin, ponieważ państwu opłacało się zatrudniać służbę, która będzie zajmować się tylko nimi, choć oczywiście były wyjątki.
Sytuacja z imionami też jest zaczerpnięta z życia. Panie z wyższych sfer potrafiły traktować swoje lub cudze służące tak lekceważąco, że nie chciało im się zapamiętywać ich imion i nazywały je wszystkie imieniem swojej pierwszej służącej, chociaż podobno popularne było też określenie ,,Marysia".
2. ,,Bez dogmatu" to jedna z nielicznych współczesnych powieści Sienkiewicza. Bohaterem jest wspomniany przez Adama Leon Płoszowski, młody dekadent, który pustkę i brak sensu życia zagłusza różnymi rozrywkami, czym rani zakochaną w nim Anielkę. Sam Sienkiewicz podobno nie przepadał za dekadentyzmem i modernizmem, ale mimo to jego książka stała się uwielbiana wśród osób o takiej postawie, którzy widzieli w niej odzwierciedlenie swoich przeżyć.
To chyba tyle, ale jeśli macie jakieś pytania, to oczywiście je zadawajcie. Do następnego :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top