Rozdział 𝟜𝟛
W szybkim tempie pozbierałam się z łóżka i równie szybko wciągnęłam na siebie czarną sukienkę na ramiączka, którą ostatecznie wybrałam. Chwyciłam telefon i wyszłam z pokoju, zeszłam schodami na dół i przeszłam przez korytarz. Weszłam do salonu, a jedenaście par oczu skierowało się na mnie. Uśmiechnęłam się lekko i zajęłam miejsca na kanapie, tuż obok Jasona. Złapałam chłopaka za rękę, a ten spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze, że już jesteś Alice - doszedł mnie głos taty - musisz nam opowiedzieć co się z tobą działo
- No dobrze - poprawiłam się na siedzeniu - co konkretnie chcecie wiedzieć?
- Najlepiej jak najwięcej - powiedziałam mama
- No okey - westchnęłam - od czego mam zacząć?
- Na przykład od tego jakim cudem znalazłaś się w lesie - powiedział tata i usiadł na kanapie obok mamy
- A więc, jak pamiętacie straciłam przytomność - zaczęłam - no więc mój sen przerwał nagły ból nadgarstka, był naprawdę mocny, tak jakby coś mnie ugryzło. Obudziłam się, jednak nie kontrolowałam tego co robię, widziałam i słyszałam, ale nie miałam kontroli nad moim ciałem - przerwałam na chwilę
- I co było dalej? - dociekała mama
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić dalej.
- Wyszłam na balkon i przeskoczyłam przez poręcz. W locie zmieniłam się w wilka, dzięki czemu bezpiecznie wylądowałam, potem pognałam do lasu, a tam spotkałam grupkę wilków. O dziwo żaden mnie nie zaatakował, wręcz przeciwnie, potraktowały mnie jak jedną z nich. Później gdzieś razem pobiegliśmy, a jeszcze później spotkałam Jase'a i Amber i wtedy ich zaatakowałam, sama nie wiem czemu. No, a resztę historii już znacie - popatrzyłam po kolei na wszystkich
Amber
Słuchałam historii Alice z niezwykłym zainteresowaniem. Gdy skończyła mówić wszyscy zaczęli nad czymś myśleć. W tym także ja. I tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu całkowitą cisze przerwał wujek Louis.
- Masz pomysł co mogło cie wprowadzić w taki stan Alice? - wujek spojrzał na swoją córkę, ta jednak nawet na niego nie spojrzała, siedziała nie ruchomo
- Alice? - ciocia Melissa również spojrzała na moją kuzynkę
- Halo! Ziemia do Alice! - machałam jej ręką przed twarzą, jednak to również nie przyniosło żadnego efektu
Postanowiłam nie poddawać się tak łatwo i dalej machałam dłonią przed twarzą kuzynki. Nagle Alice złapał mnie za nadgarstek. Krzyknęłam w przerażeniu, gdyż zobaczyłam, że zamiast w paznokcie ręka Alice wyposażona jest w pięć czarnych szponów. Spojrzałam na jej twarz i zobaczyłam, iż jej oczy są jaskrawożółte, a źrenice skurczone. Zaczęłam się szarpać, gdy tylko usłyszałam warczenie Alice. Udało mi się uwolnić rękę z uścisku wilczycy. Moja, bliska przemiany, kuzynka wstałam z kanapy i zaczęła warczeć na wszystkich obecnych w pokoju. Na ten gest wszyscy wstali z miejsca, a obecne tam wilkołaki poczęły warczeć. Alice spojrzała na wszystkich nas i zaczęła wyć. Dosłownie. Wyła jak rasowy wilk. Domyśliłam się, iż to nie wróżyło niczego dobrego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top