45
Ja: Sorki że tak przeciągam to ff ale kocham je ;-;
Scott nie myślał o Isaacu, kiedy wszedł do umysłu przyjaciela razem z Derekiem. Było mu strasznie przykro, ale postanowił się nim nie przejmować, tylko uratować przyjaciela.
- Ty idź tam - powiedział, pokazując na prawy korytarz, sam biegnąc na lewo.
Nie ufał mu. Dalej nie wiedział czy miał dobre zamiary, nie obchodziło go zdanie Stilinskiego na temat Hale'a. Po prostu było w nim coś takiego, że po prostu nie mógł się do niego przekonać.
Wszedł do sali 54, jednak nie było w niej Stilesa.
- Chodź ze mną - odezwał się ktoś za jego plecami. Odwrócił się, by spojrzeć na czarnowłosą dziewczynę, która uśmiechała się do niego. - Jest tam.
Scott nie wiedział, co sobie wtedy myślał, ale złapał ją ostrożnie za dłoń. Poczuł przyjemne ciepło i zapach róż, które uwielbiał.
Razem weszli do ogromnego pomieszczenia, w którym siedział brunet. Nie zareagował na ich przyjście.
Scott natychmiast do niego podszedł, ale nawet gdy go przytulił, Stilinski się nie ruszył.
- Co z nim? - zapytał dziewczynę, która stała uśmiechnięta. McCalla aż skręcało na ten widok.
- Nie słyszy cię. Zabrałam go - powiedziała, odgarniając czarne włosy do tyłu. Bardzo przypominała mu siostrę Dereka. - Ale możesz poprosić Hale'a o pomoc.
Scott spojrzał na nią pytająco. Nic nie rozumiał.
- Znajdź go i przyprowadź tutaj. On coś zrobi.
McCall nic nie powiedział, patrząc tylko na nią. Kiedy zaczęła wychodzić, szybko zapytał.
- Jak masz na imię?
Odwróciła się do niego, uśmiechając szeroko.
- Iris.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top