13
Stiles z przerażeniem wciągnął głośno powietrze. Serce biło mu bardzo szybko, miał też zawroty głowy. Stał na środku pokoju, rozglądając się dookoła.
Podskoczył, kiedy usłyszał dzwoniący telefon. Spojrzał na numer i zamarł. Nieznany.
Przez chwilę pomyślał, że to żart Scotta, ale po zastanowieniu się stwierdził, że on nie zrobił by mu takiego żartu.
Odebrać czy nie? zapytał siebie w myślach.
Zamknął oczy i kliknął zieloną słuchawkę.
- Halo? - Jego głos zadrżał odrobinę. Usiadł na łóżku i zacisnął dłonie w pięści.
- Cześć, Stiles - przywitał się głos w telefonie, którego chłopak nie mógł rozpoznać.
Pewnie używa tego głupiego modulatoru głosu.
- Czego chcesz? - zapytał powoli.
- Porozmawiać - odpowiedział.
Serce Stilesa biło jeszcze szybciej. Rozglądał się po pokoju w poszukiwaniu czegoś podejrzanego.
- Prawy, górny kąt, szafa.
Stiles, jak na zawołanie spojrzał w tamtą stronę, jednak niczego nie zauważył.
- Koło brązowego pluszaka.
Rzeczywiście coś tam było. Mały, czarny punkcik, który sprawił, że prawie zemdlał.
- Po co zamontowałeś mi kamerę?
Pytanie po chwili wydało mu się bezsensu. Przecież to było oczywiste.
- Aby cię obserwować. Są w każdym pomieszczeniu tego domu, właśnie ci się przyglądam. Siedzisz na łóżku, blady jak ściana, a twój ojciec pracuje w kuchni. Przyglądam mu się z okna.
Stiles miał łzy w oczach. Strach paraliżował go, czuł, że zaraz zwymiotuje.
- Nic mu nie rób - powiedział, patrząc na kamerkę.
- A co dostanę, jeśli teraz go nie zabije?
Stiles zaczął myśleć nerwowo. Nie mógł uwierzyć, że życie jego taty zależy od kogoś po drugiej stronie słuchawki.
- Co chcesz? - zapytał, starając się nie zwrócić ciastka. Ból głowy nieco nasilił się, ale nie przejmował się tą informacją. Myślał tylko o tacie, który siedział w kuchni nic nie wiedząc.
- Alfy.
- Chodzi ci o Scotta?
- Punkt dla ciebie.
I się rozłączył.
Stiles nadal czuł się obserwowany. Już prawie płakał na myśl, że on dalej mógł być przed jego domem, starając się zabić jego tatę. Chciał wyjść z pokoju i go przytulić, jednak strach wygrał.
Wybuchnął płaczem, kiedy Scott wszedł do jego pokoju, szybko do niego podbiegając. Łzy same spływały w dół jego, drżał przerażony, przytulając do przyjaciela.
- Wszystko dobrze? - zapytał chłopak.
- Zadzwonił do mnie. Wszędzie są kamery, groził mi zabiciem taty - wyszeptał. - Bardzo możliwe jest to, że w tym momencie nas obserwuję.
- Kto?
- Nie mam pojęcia. - Zamknął oczy, starając sie opanować drżenie całego ciała.
- Już nie płacz - powiedział szatyn. - W porządku, sprawdziłem cały dom i podwórze, nie ma go. Przed chwilą widziałem twojego tatę, poszedł do łazienki.
Jeszcze chwilę zajęło mu uspokajanie Stilesa, aż w końcu Stilinski przestał płakać.
- Zostaniesz dzisiaj ze mną? - zapytał cicho.
- Jasne - mruknął cicho Scott. - Tylko znajdę resztę kamer i je zniszcze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top