Rozdział 38 Nadszedł czas...


Kilka tygodni później

-Karen! - usłyszałam wołanie dochodzące z dołu.

Zeszłam do salonu, a tam zastałam Alex'a, James'a oraz Carlos'a. 

-Cóż to za zabranie? - posłałam im szeroki uśmiech.

-Jesteś wygadana, prawda? - spojrzałam podejrzliwie na bruneta.

-Ja? Coś ty, nie żartuj - machnęłam ręką na pytanie Alex'a.

-Ta...tylko jak się ze mną kłóci to nie mogę jej przegadać - zwrócił się do mężczyzn.

-A chcesz mieć zaraz zakaz na... - przerwał moją wypowiedź.

-Żebym ja ci zaraz zakazu na coś nie dał i zobaczymy kto będzie górą - posłał mi zwycięski uśmieszek.

-Pomożesz nam - oznajmił mi Alex łapiąc mnie za rękę i przyciągając do siebie.

Usiadłam na oparciu kanapy obok bruneta i spoglądałam na niego jak na wariata. Od czasu, kiedy zostałam porwana oraz ranna Alex trzymał mnie na z dala od półświatka. Kategorycznie zabronił mi się mieszać w ten świat. Przestałam jeździć z nimi na akcje, zaprzestali również rozmów na ten temat w mojej obecności. Gdy wchodziłam do pomieszczenia momentalnie przerywali rozmowę, albo zmieniali temat. Wszystko, abym nie była wtajemniczona. Dlatego teraz dziwi mnie prośba bruneta.

-Nie. Zapomniałeś, że mi zabroniłeś? - odezwałam się z nutką sarkazmu w głosie.

-Ok, wezmę inną dziewczynę - wzruszył ramionami.

-A tylko byś spróbował - zgromiłam go spojrzeniem.

-Zatem rozumiem, że się zgadzasz - posłał mi zadziorny uśmieszek, a ja tylko przewróciłam oczami.

-Mordercy twojej rodziny dwa dni temu przyjechali do miasta. Dostaliśmy informację, gdzie możemy ich znaleźć. Ale dostanie się do miejsca, w którym dzisiaj będą nie należy do łatwych - James zamyślił się na chwilę.

-W Queens raz pod koniec każdego miesiąca organizowany jest tak zwany podziemny krąg. Ściślej mówiąc nielegalne walki, które są dość popularne wśród wysoko postawionych osób. W ciągu jednej nocy przepływają przez to miejsce miliony dolarów. Każdy obstawia swoich faworytów. Sęk w tym, że walczy się do samego końca, aż jeden z przeciwników nie padnie na deski. Walki na śmierć i życie są dość popularne w podziemiu. Nawet politycy chętnie biorą w tym udział. Jednakże nie każdy może tam wejść, a tym bardziej zawalczyć na ringu - Alex w kilku zdaniach utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak nic nie wiem o tym świecie.

-Tylko elity mogą otrzymać zaproszenie do podziemnego kręgu - dodał po chwili Carlos.

-Otrzymaliście zaproszenie? - spojrzałam na mężczyzn, którzy milczeli.

-Wiesz jaką sensację wzbudziło by, gdyby sam duch stanął na ringu? - Alex położył swoją dłoń na mojej dłoni.

-Nie zgadzam się. Nie będziesz z mojego powodu stawał do walki na śmierć i życie - zabrałam rękę.

-Decyzja została podjęta. Tylko tak dostaniemy się do środka i będziemy mogli dotrzeć do zabójców twojej rodziny. Razem z James'em staniemy do walki. Kiedy wejdziemy na ring tłum zawrze. Carlos, który będzie twoim ochroniarzem wykorzysta okazję i spróbuję dostać się do mężczyzn. Ty zaś masz grać naszą szefową, którą wpłaci za nas pieniądze i wystawi do walki. Niestety będziesz musiała być cały czas przy ringu by nie wzbudzić podejrzeń. Pamiętaj też, że przed walką będą zbierać zakłady musisz wtedy postawić na naszą dwójkę.

-Nie podoba mi się ten pomysł. Zresztą kto uwierzy, że taka zwykła dziewczyna jak ja zwerbowała dwójkę najpotężniejszych w całym mieście gangsterów? Zapomnieliście, że to miasto należy do was i jesteście szefami wszystkich szefów. Więc jak jak miałabym was pokonać i w dodatku zmusić byście dla mnie walczyli? 

-Nikt nie będzie cię o to pytał. Każdy wie kim jesteś od momentu, gdy pierwszy raz mnie spotkałaś oraz u mnie zamieszkałaś - położył dłoń na moim kolanie uśmiechając się przy tym zadziornie oraz puszczając mi oczko.

Sceptycznie jestem nastawiona do tego pomysłu i nie podoba mi się, że Alex ma walczyć w ringu. Lecz niestety nie mogę się wycofać z tego planu. Zostałam do niego zmuszona, przecież tutaj nikt nie pyta mnie o zgodę tylko od razu oznajmia mi co postanowił. Mam nadzieję, że jakimś cudem nie dojdzie do tej walki, ponieważ nie mam najmniejszej ochoty oglądać jak biją się na śmierć i życie. Naprawdę nie rozumiem jak kogoś mogą interesować takie rzeczy. Jak można patrzeć jak ludzie biją się za pieniądze i kończą w tak przykry sposób. Wiem, że Alex i James mają opanowane praktycznie wszystkie sztuki walk. Z tego powodu nie powinni przegrać, ale mimo wszystko martwię się. Moja zemsta nie jest ważniejsza od życia Alex'a, ale przecież tym idiotą nie wytłumaczę, że nie muszą się dla mnie narażać. Jeszcze mam odegrać w tym wszystkim główną rolę. Zaczynam dostrzegać, że ja chyba rzeczywiście nie pasuję do tego świata. Jednakże nie mogę się już z niego wycofać. Zbytnio zagłębiłam się w to wszystko.

-Proszę to twój strój - James podał mi czarne pudełko.

Otworzyłam karton i wyjęłam z niego czarną asymetryczną sukienkę z odkrytymi ramionami, złotym paskiem w talii oraz odsłaniającą lewą nogę. Dobrane do niej miałam jasne szpilki oraz złote dodatki.

-Serio? - spojrzałam z niedowierzaniem na Alex'a.

-Uwierz mi też bym wolał żebyś w tym nie paradowała. Szczególnie w miejscu, gdzie roi się od napalonych facetów - pokręcił głową.

-To mnie pocieszyłeś - westchnęłam.

-W razie czego taki delikwent będzie miał bliskie spotkanie z nami - zaśmiał się James.

Zapowiada się pokręcony dla mnie czas.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top