🇳🇮🇨🇴🇱🇦́🇸
~°°~
Drugi na dziś :*
Perspektywa: Nicolás (po raz pierwszy)
(Zanim zaczniecie czytać: Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział, ale przepraszam jeśli liczyliście na coś lepszego w historii Nicolás'a)
- ¡Hola! - Usłyszałem głos Piotrka wchodzącego do mojej restauracji.
Mojej restauracji...
Jak to dziwnie brzmi!
- Siemka, marzycielski rycerzyku! - powiedziałem z uśmiechem na ustach, który schodził mi bardzo rzadko. Zazwyczaj tylko w domu.
- Coś się stało? Nie odzywałeś się prawie przez cały tydzień - rzekł Piotrek, a mi przez chwilę serce ze stresu zabiło szybciej.
Wymyśl coś...
- Wiem. - Zaśmiałem się lekko. Szczerze nawet nie wiem z czego. Tak po prostu. - Elena ci nie mówiła? Miała ci powiedzieć, że musiałem wyjechać na tydzień, a telefon mi się zepsuł. - Wyjąłem urządzenie z kieszeni fartucha, które było zbitym, już nie działającym telefonem.
Musiałem wyjechać, a telefon mi się zepsuł. Typowe. Typowe dla mnie.
- Możesz mi powiedzieć jakim cudem ty tak zepsułeś ten telefon? - zapytał chłopak.
- No, em - zacząłem drapiąc się po karku. - Grałem w taką grę, no i tak się stało.
- W jaką grę?
A wiesz, taka gra, zwana życiem.
- Kto dalej rzuci telefonem - powiedziałem uśmiechając się niewinnie.
~~~
- Laida, proszę cię. Uspokój się. - Nicolás kolejny raz prosił swoją młodszą siostrę.
- Nie odzywaj się do mnie - powiedziała dziewięciolatka spoglądając na starszego. - Zostaw mnie w spokoju.
- Nie możemy tam jechać, zrozum. Co jeśli ich tam nie ma? Pojedziemy na marne?
- Co jeśli są? - spytała dziewczynka, a po jej policzkach zaczęły spływać pierwsze łzy. - To wszystko przez ciebie.
***
- Jestem! - krzyknął Nicolás wchodząc do swojego domu, który dzielił wraz z młodszą siostrą. Od razu przywitała go ich sąsiadka. - Dziękuję Zoe, że zaopiekowałaś się Laidą. - Chłopak uśmiechnął się w stronę kobiety.
- Przyjemność po mojej stronie - powiedziała Zoe całując Nicolás'a w czoło, po czym opuściła dom Ramírez'ów.
Nicolás uśmiechnął się pod nosem. Ile on by oddał za taką mamę jaką jest Zoe.
- Cześć kruszynko - zaczął chłopak witając się z swoją siostrą. Dziewczynka milczała rysując coś na kartce papieru. - Na co jesteś obrażona? Przecież tam pojechaliśmy, nie moja wina, że ich nie było. - Laida nadal nie odezwała się ani słowem.
Nicolás westchnął po czym rozejrzał się po pokoju. Dostrzegł coś, co bardzo mu się nie spodobało.
- Co się stało z moim telefonem? - zapytał chłopak spokojnie. Próbował włączyć urządzenie. Telefon był cały zbity i nawet uruchomić się go nie dało.
- Ja nie mogę mieć kontaktu z nimi, ty nie będziesz miał kontaktu z nikim - powiedziała dziewczynka, zabrała swoje rzeczy i wyszła z salonu.
Nicolás oparł się o ścianę i zsunął się po niej na podłogę. Zacisnął powieki żeby się nie popłakać. Jego własna siostra go nienawidzi...
~~~
- Jesteś idiotą - rzekł Piotrek lekko rozbawiony siadając na krześle na przeciwko blatu, za którym stałem.
- Wcale nie - burknąłem krzyżując ręce i robiąc obrażoną minę. - Bo wygrałem w tę grę!
W zasadzie to przegrałem. Już dawno...
z resztą, co za różnica.
- Ta, gratulacje - powiedział chłopak śmiejąc się cicho, a ja się tylko uśmiechnąłem.
***
- Cześć Zoe - powiedziałem kiedy wszedłem do domu po pracy. Nasza sąsiadka jak zawsze nam pomagała. Opiekowała się moją młodszą siostrą praktycznie codziennie. Nasz dom był jej drugim domem. - Napijesz się kawy?
- Z miłą chęcią - odparła kobieta z uśmiechem na ustach.
Zoe jest 41-letnią blondynką. Na jej twarzy zawsze widnieje troska i opiekuńczość. Traktuje nas jak własne dzieci, których nigdy nie mogła mieć. Jestem jej wdzięczny, że tak nam pomaga.
Chciałem ruszyć do kuchni z zamiarem zrobienia napoju, ale kobieta mnie powstrzymała.
- Ja zrobię. Idź przywitaj się z Laidą.
Tak zrobiłem.
Wszedłem na górę do jej pokoju, gdyż drzwi były otwarte. Dziewczynka zauważając mnie szybko zamknęła książkę, którą czytała i spojrzała na mnie.
- Witaj kruszynko - zacząłem posyłając jej uśmiech, którego nie odwzajemniła. - Co czytałaś?
- Małą syrenkę - mruknęła cicho Laida, a ja wyczułem w jej głosie irytację.
- Czytałaś ten film?! - spytałem zszokowany, a dziewczynka próbowała powstrzymać się od zaśmiania.
Uśmiechnij się, tak dawno tego nie robiłaś.
Proszę.
Proszę.
Proszę...
Jednak tego nie zrobiła. Nie uśmiechnęła się.
- Pierwsza była książka - rzekła Laida.
Przez chwilę panowała cisza. Naprawdę? Nie potrafię rozmawiać z własną siostrą?
- Jak było w szkole? - zapytałem po chwili spoglądając na małą istotkę siedząca przy biurku.
Jest taka podobna do mamy.
- Normalnie.
- Co to znaczy normalnie? - spytałem kucając przy niej.
- To znaczy... - zaczęła spoglądając na mnie, a w jej oczkach widziałem tylko ból i cierpienie. - ...że było normalnie i możesz już sobie iść.
Westchnąłem cicho i jak zawsze się poddałem. Wstałem z miejsca i zacząłem kierować się w stronę drzwi, ale zdziwiłem się kiedy usłyszałem głos Laidy.
- Czemu wróciłeś tak późno? - zapytała.
Nie mogę jej powiedzieć, że wolałem spotkać się ze znajomymi. Znienawidziła by mnie jeszcze bardziej, o ile to możliwe.
To nie tak, że nie chciałem spędzać czasu z siostrą, ale po prostu byłem na to wszystko za słaby psychicznie.
Kocham tą królewnę najbardziej na świecie, ale nie daje sobie z nią rady. Po prostu boli mnie jej nienawiść do mnie.
- Musiałem coś załatwić.
- Jak zawsze - mruknęła cicho. - Po prostu chcesz być w domu jak najkrócej
- Nie prawda. - Podszedłem ponownie do dziewczynki.
- Oczywiście, że prawda! - powiedziała unosząc ton głosu. Spojrzała na mnie, a ja dostrzegłem łzę spływającą po jej policzku, którą szybko starła. - Najchętniej zostawiłbyś mnie jak wszyscy! Jak mama, jak tata, jak Diego! I wiesz co? To wszystko twoja wina!
- Wcale nie - rzekłem cicho. Poczułem jak oczy mnie szczypią.
Nie płacz.
Nie przy niej.
- To twoja wina... - powtórzyła dziewczynka tym razem znacznie ciszej.
- To nie jest moja wina, Lai.
Bo to nie jest moja wina, prawda?
- Nie mów do mnie Lai. Diego tak mówił, tylko on może tak do mnie mówić - rzekła, a po jej policzkach popłynęły łzy, których już nawet nie kryła.
Znów doprowadziłem ją do płaczu.
- To ty powinieneś być na jego miejscu - dodała Laida.
- Masz racje, może powinienem - powiedziałem wychodząc z jej pokoju.
"to ty powinieneś być na jego miejscu"
Zabolało.
W tym momencie pozwoliłem kilku łzom spłynąć po mojej twarzy, ale nie na długo.
Muszę być silny...
ale jak?
Jeśli każdy po tym jak się podniosę, wdeptuje mnie w ziemię jeszcze bardziej.
Też mam uczucia, też mnie to boli, też za nimi tęsknię!
Westchnąłem cicho i wytarłem rękawem od bluzy wszystkie łzy, które zdążyły spłynąć po moich policzkach.
Zszedłem na dół i zauważyłem Zoe siedzącą na kanapie, popijającą kawę.
- Płakałeś - stwierdziła kobieta, a ja milczałem. - Idź się połóż i w końcu odpocznij.
- Nie mogę. Muszę... - zacząłem, ale Zoe mi przerwała.
- Nic nie musisz. - Uśmiechnęła się lekko. - Po prostu dzisiaj odpocznij. Jutro zrobisz to co musisz. A ja pójdę pogadać z Laidą.
- Ja powinien to zrobić. To moja wina, że...
- Nico, skarbie, nic z tego co się stało w twoim życiu nie jest z twojej winy. Tak naprawdę masz problemy, które nie powinny cię dotyczyć. - Zoe posłała mi promienny uśmiech.
- Ale dotyczą - mruknąłem cicho.
Zawsze dotyczyły. I będą dotyczyć.
Mając osiem lat już musiałem stać się samodzielny.
Wtedy wszystkie problemy się zaczęły, a kiedy mam wrażenie, że już jest dobrze to wszystko się sypie jak domek z kart.
Wszystko wraca. Od nowa. Nieustanne koło.
- To prawda, ale to nie znaczy, że masz zrezygnować ze swojego życia. Idź odpocznij. - Zoe pocałowała mnie w policzek. Poczułem się znowu jak dziecko zaznające rodzicielskiej troski, z którą tak szybko musiałem się pożegnać. - Idę pogadać z małą. - Dodała i weszła po schodach na górę.
Zamknąłem oczy wyobrażając sobie siebie jako dziecko. Bez problemów. Bez zmartwień. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem.
Kiedy otworzyłem oczy, wszystko wróciło. Szara rzeczywistość.
Mimo to na mojej twarzy widniał lekki uśmiech.
Jak mawiał Diego "zawsze znajdziesz powód do uśmiechu, jest ich tak wiele, tylko... czasem musisz głębiej poszukać tego co sprawi, że się uśmiechniesz"
Co sprawiało, że w tym momencie na mojej twarzy widniał uśmiech?
Życie, które jest tak cennym darem...
____________________________
Przepraszam jeśli kogoś zawiodłam tym rozdziałem :(
Starałam się, ale nie wyszło tak jak chciałam. Cały czas coś usuwałam i zmieniałam.
Czy ktoś zmienił swoje zdanie odnośnie Nicolás'a?
Pytanie:
Chcielibyście jeszcze przynajmniej jeden rozdział poświęcony historii Nicolás'a, w której wszystko by się wyjaśniło? Chodzi to, że wtedy byście się dowiedzieli co się stało w jego życiu, czemu Laida oskarża o wszystko Nico itd.
Żeby nie było! Dialog:
- Co czytałaś? (...)
- Małą syrenkę (...)
- Czytałaś ten film?! (...)
- Pierwsza była książka (...)
Jest zaczerpnięty z pewnego serialu. Ktoś wie z jakiego?
¿? - Tutaj możesz zadać pytanie
¡! - Tutaj mnie za coś wyzwać
* - A tutaj oddać swoje teorię
Gif w załączniku: Laida w wieku 4 lat
Piosenka w załączniku: Scared of the dark
~°°~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top