🇭🇪🇱🇦🇩🇪🇷🇮́🇦
~°°~
Perspektywa: Alita
– Jestem! – Krzyknęłam kiedy weszłam do dużego budynku. Przede mną od razu pojawił się Francisco, zwany też moim ojcem. – Cześć – mruknęłam niechętnie i rozsiadłam się na kanapie, która była naprzeciw biurka ojca.
– Coś nowego? – zapytał zaciekawiony mężczyzna siadając na obrotowym krześle przy biurku. Nawet przywitać się nie potrafi, typowe.
– Wszystko już wiesz. – Wzruszyłam ramionami.
– Więc po co przyszłaś? Marnujesz mój czas!
– Córka ojca nie może odwiedzić? – spytałam zirytowana jego zachowaniem.
– Oczywiście, że możesz, ale nigdy mnie nie odwiedzasz. Więc, o co chodzi?
– W sumie jest taka pewna sprawa, odnośnie wiesz kogo... – Uśmiechnęłam się z satysfakcją.
Perspektywa: Piotrek
– Cześć. – Przywitałem się z Nicolás'em.
Było coś około dziesiątej rano. Miałem być na szesnastą, ale dostałem wiadomość od szefa restauracji, że mam przyjść teraz, bo (jak to on stwierdził) mu się nudzi.
– O, siemka marzycielski rycerzu! – Powiedział wesoło chłopak stojący za ladą.
– Nie masz dla mnie innej ksywki? – spytałem zażenowany ustając na przeciwko chłopaka, po drugiej strony lady.
– Nie. Po za tym ta jest świetna.
– Dobra, nieważne. Co z tą rozmową kwalifikacyjną? – zapytałem trochę od niechcenia. Wiem, że potrzebuje pracy, ale tak bardzo nie chciałem być kelnerem. W restauracjach jak dla mnie jest za drętwo.
– Rozmową kwalifikacyjną? – zapytał zdziwiony. Serio? Tak jak lubię Nicolás'a, tak bardzo mam wrażenie, że tym szefem to on jednak nie jest. – A tak! Rozmowa kwalifikacyjna. Pierwsze pytanie, em, lubisz kelnerować?
Chłopak oparł się o ladę z uśmiechem.
– Kelnerować? Jest takie słowo?
– Nie wiem. Drugie pytanie, yy, co lubisz robić w wolnym czasie? – spytał, a z jego twarzy nie schodził uśmiech. Uśmiecha się więcej od Ality, czy wszyscy Hiszpanie są tacy weseli?
– Nawet nie odpowiedziałem na pierwsze pytanie.
– Super! Dobra odpowiedz! Następne pytanie to jaki masz rozmiar buta? – Zapytał. Aha, czyli nie kłamał wczoraj kiedy powiedział, że i tak nie przygotuje tych pytań.
– Ja, em...
– Dobrze! Tak trzymaj, a dostaniesz te robotę!
– Ja nawet nie mo... – zacząłem, ale chłopak mi przerwał.
– No, świetnie! Masz te pracę!
Spojrzałem na niego zdziwiony, czy on coś brał?
– Zdajesz sobie sprawę, że nie mam pojęcia o kelnerstwie? – Zapytałem mając nadzieję, że chłopak jednak nie da mi tej pracy.
– Tak.
– A zdajesz sobie sprawę, że te pytania nie były na rozmowę kwalifikacyjną? – spytałem.
– Tak.
– Więc czemu dajesz mi tą pracę? – Teraz to już kompletnie nie wiedziałem jakim cudem on tą restauracje jeszcze utrzymuje.
– Jak dają to bierz. – Wzruszył ramionami, uśmiechając się do jakiejś brunetki, która niedawno co weszła do lokalu. – Nie cieszysz się, że tak łatwo znalazłeś pracę?
– Ja, em, nie. Szczerze to nie chcę tu pracować, wolę coś w stylu lodziarni. Jednak potrzebuje pracy, więc za bardzo wyboru nie mam.
– Elena pracuje w lodziarni. Poszukują tam jakiegoś nowego pracownika. To najlepsza lodziarnia w całym mieście! – Uśmiechnął się chłopak. – Chcesz to mogę ci pokazać gdzie to jest.
– A co z pracą, nie masz czasem teraz zmiany?
– Jestem szefem. Mogę wyjść w każdej chwili – powiedział Nicolás i razem ruszyliśmy w jakimś kierunku.
Z tego co wiem, to szefowie też mają swoje obowiązki wobec lokalu i raczej nie mogą wychodzić kiedy im się chce, nie mówiąc o tym nikomu...
ale to Nicolás, jego nie zrozumiesz.
***
Po około dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Lodziarnia znajdowała się w parku, naprzeciwko stawu. I szczerze robiła duże wrażenie. Dziwię się tylko, że jej jeszcze nie widziałem, a w parku jestem codziennie od przyjazdu do Hiszpanii.
– ¡Hola! – Przywitała nas Elena. – Co tu robicie?
– Piotrek chce tutaj pracować. Na mają restauracje się nie nadaje, nie ma tego... czegoś – rzekł brunet, uśmiechając się niewinnie.
O, dzięki Nicolás, a kto chciał mnie przyjąć bez praktycznie żadnej rozmowy kwalifikacyjnej?
Na pewno nie ty, skądże...
– Em, okej, zawołam szefa – powiedziała dziewczyna i zniknęła za jakimiś drzwiami.
– Nie mam tego czegoś? – zapytałem z niedowierzaniem.
– No co? Coś musiałem wymyślić.
– Nie mogłeś po prostu powiedzieć, że nie chcę pracować w restauracji?
– Z tym, że nie masz tego czegoś jest ciekawiej! – Uśmiechnął się i pokazał mi kciuki w górę.
Po chwili wróciła Elena, a za nią szedł starszy pan.
– Cześć Nicolás. – Zwrócił się mężczyzna do bruneta, a potem spojrzał na mnie. – Ty szukasz pracy, tak? – zapytał, a ja pokiwałem głową potwierdzająco.
Starszy pan zaprosił mnie do pomieszczenia, z którego wcześniej wyszedł z Eleną. Pomieszczenie okazało się czymś na wzór biura. Było małe i skromnie udekorowane, ale jak wszystko w Hiszpanii miało swój urok.
***
– I jak było? – spytał Nicolás, kiedy razem zmierzaliśmy przez park.
– Chyba dobrze. Zadał mi kilka pytań i zaprosił mnie jutro na dzień próbny.
– O, Piotrek, hej! – Usłyszałem nagle za sobą i od razu się odwróciłem. – Gdzie byłeś? – zapytał Kacper.
– Szukałem pracy – odparłem obojętnie spoglądając na niego.
– I co? Znalazłeś coś?
Już chciałem coś odpowiedzieć, ale wyprzedził mnie Nicolás.
– My się nie znamy – rzekł brunet do Porębskiego, uśmiechając się. – Jestem Nicolás, miło mi.
– Em, ja Kacper. – Porębski spojrzał na mnie zdziwiony. – Skąd się znacie?
– Z ścieżki rowerowej – rzekł wesoły Nicolás.
– Kiedy się poznaliście? – zapytał Kacper, a ja wywróciłem oczami.
– Niedawno – powiedziałem obojętnie.
– Okej, a gdzie teraz idziecie? – Kolejne pytanie wypadło z ust Porębskiego.
– A czy to jakiś wywiad Kacpra? – spytałem zirytowany. Nagle interesuje się tym co robię, super.
– Chcę po prostu wiedzieć. No, ale nieważne. Piotrek, idziemy do domu?
– Em, nie, teraz jestem z Nicolás'em na spacerze – powiedziałem.
Niech Kacper sobie nie myśli, że będę za nim latał! Skoro on mnie ignorował i olewał, to ja też mogę tak robić z nim, prawda?
– Oh, super – odparł oschle Porębski. – Teraz wolisz Nicolás'a, tak?
– Nicolás mnie przynajmniej nie olewa!
Widziałem, że Kacper chciał coś powiedzieć, ale uniemożliwił mu to brunet.
– Nicolás widzi, że tu jest jakaś kłótnia. Nicolás jest mądry. Nicolás ucieka! – powiedział Ramírez i pobiegł w jakimś kierunku, a ja spojrzałem na oddalającego się chłopaka jak na debila.
Rozumiem ucieczkę, ale po co mówił w trzeciej osobie?!
Lubię Nicolás'a, ale czasem zachowuje się jak dziecko.
– Idziesz do domu? – zapytał Kacper, a ja na niego spojrzałem i pokiwałem głową.
Droga do domu strasznie mi się dłużyła, a najgorsza była ta cisza, przez całą drogę żaden z nas się nie odezwał.
______
SŁOWNICZEK:
¡Hola! - Cześć
_______________________________
Cześć!
Na początek, proszę, nie zabijajcie mnie za brak rozdziału przez tak długi okres czasu.
Ale jest!
Teraz rozdziały będą pojawiać się raz w tygodniu w czwartek, postaram się tego pilnować.
Chociaż... Mam już napisany rozdział następny, więc chyba należy się wam następny dzisiaj, za ten długi czas oczekiwań, jak myślicie ?
To czy będzie dziś następny rozdział zależy od waszej aktywności!
Co sądzicie o tym rozdziale? Jakieś teorie co do fabuły?
W tym rozdziale poznaliśmy nowego POBOCZNEGO bohatera, Francisco, ojca Ality. Co o nim sądzicie?
¿? - Tutaj możesz zadać pytanie
¡! - Tutaj wyzwać za błędy 😂
Gif w załączniku: Nicolás
~°°~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top