Rozdział 2
Słońce w końcu wyszło zza chmur. Nadszedł kwiecień, więc na dworze było już w miarę ciepło. Po ostatnich deszczach nie została już ani jedna kałuża. Za to drzewa sakury pięknie rozkwitły i kusiły pszczoły do degustacji nektaru z ich różowych kwiatów.
Pogoda była piękna, ale twój humor był paskudny. W końcu już dziś rozpoczynały się lekcje. A jaka lekcja była pierwsza według twojego planu? Oczywiście matematyka! Po prostu żyć nie umierać. Sięgnęłaś po swój telefon by zobaczyć, czy masz jakieś wiadomości od przyjaciółki. Himeko nic nie napisała, ale za to napisał do ciebie jakiś obcy numer. Kliknęłaś w wiadomość i ją wyświetliłaś.
Jesteś taka piękna. Chciałbym skosztować twoich ust. Już niedługo moje marzenie się spełni.
Wiadomość ta cię zdziwiła a jednocześnie lekko przeraziła. Nie dawałaś przecież nikomu swojego numeru telefonu. Oczywiście oprócz przyjaciół czy rodziny. Nie miałaś pojęcia kto to był. Postanowiłaś więc odpisać.
Kim jesteś? Skąd masz mój numer?
Tak jak się spodziewałaś w miarę upływu czasu, tajemniczy ktoś ci nie odpisał. Wstałaś więc z łóżka i odbyłaś swój poranny rytuał, który powtarzałaś każdego dnia. Gdy byłaś już gotowa, wyszłaś przed dom wdychając piękny zapach kwitnących wiśni. Miałaś ich parę w swoim ogródku, więc zawsze w nocy zostawiałaś otwarte okno, bo ich zapach uspokajał cię i pomagał ci w zaśnięciu.
Zeszłaś po stopniach i przeszłaś parę kroków dróżką, która prowadziła do furtki. Wyszłaś przez nią na uliczny chodnik i zamknęłaś ją, gdy poczułaś jak ktoś zakrywa ci oczy.
- Zgadnij kto? - odezwał się radosny dziewczęcy głos.
- Himeko? - zapytałaś, a na twoje usta wpłynął szeroki uśmiech.
- Tak, to ja - obróciła cię przodem do siebie i utopiła w swoich objęciach. Himeko znałaś od czwartej klasy podstawówki. Już pierwszego dnia szkoły się z nią zaprzyjaźniłaś, bo miałyście podobne charaktery jak i lubiłyście te same rzeczy.
Po dłuższym czasie odsunęłaś się od swojej przyjaciółki i uważnie się jej przyjrzałaś. Nic się nie zmieniła przez te wakacje. Nadal miała czarne długie włosy z grzywką i fioletowe oczy. Była od ciebie wyższa o 10 centymetrów i czasem lubiła ci przez to dokuczać.
- Dobrze niziołku, czas iść do szkoły - uśmiechnęła się do ciebie radośnie, gdyż to była jedna z tych ksywek, które nawiązywały do tego, że byłaś od niej niższa, przez co lekko się nadąsałaś.
- Wcale nie je... - nagle poczułaś na swoim ramieniu czyjąś rękę. Odwróciłaś się za siebie i zobaczyłaś Minoru.
- Hej, może pójdziemy razem do szkoły? Mieszkam niedaleko ciebie, więc stwierdziłem, że moglibyśmy od dziś chodzić do niej razem, byłoby raźniej - spytał brunet. Całkowicie zignorował Himeko, przez co czarnowłosa się trochę zdenerwowała.
- Hej, ja też tu jestem - fuknęła - czyli to ty jesteś tym Minoru, o którym opowiadała mi wczoraj (T.I)?
POV Minoru
Nie podobało mi się to, w jaki sposób trzymała cię ta dziewczyna. Kim ona w ogóle jest, że sobie na to pozwala? Muszę się jej pozbyć. Na pewno nie stanie mi ona na przeszkodzie do mojego szczęścia. Tylko ja mam prawo przebywać tak blisko ciebie. Nikt inny.
- Ach, przepraszam, nie zauważyłem cię - na swoje usta przywołałem fałszywy uśmiech - (T.I) mówiła coś o mnie?
- Nic się nie stało, jestem Himeko Kobayashi, i tak, mówiła, że jesteś baaaardzo przystojny - zatrzepotała rzęsami, lecz ja zwróciłem uwagę na ciebie, (T.I). Twoje policzki stały się różowe. Wyglądałaś uroczo. Jak anioł.
- Miło cię poznać - kolejne kłamstwo z mojej strony - nie spodziewałem się, że spodobam się tak pięknej dziewczynie - swoje następne słowa skierowałem do ciebie, moja ukochana (T.I). To, że tak uważałaś wszystko mi ułatwiało. Złapałem cię za dłoń i musnąłem ją swoimi ustami. Twoja skóra była miękka i delikatna, a dłoń mała i zadbana. Już za niedługo będę mógł ją trzymać kiedy tylko zechcę.
- Przestań Himeko, nie zawstydzaj mnie. Lepiej już chodźmy, bo się spóźnimy - przez mój pocałunek twoje policzki stały się jeszcze bardziej różowe. Cieszyła mnie ta reakcja. Nie spodobało mi się jednak to, że wzięłaś swoją dłoń z mojej. Przez moją twarz przeszedł grymas, lecz szybko go zatuszowałem.
- No dobrze, to chodźmy - powiedziałem i wszyscy ruszyliśmy spod twojego domu. Oczywiście Kobayashi wcisnęła się między nas i w dodatku złapała cię za rękę. Poczułem wielki gniew. Miałem ochotę złapać ją za głowę i przyłożyć nią w mur. Wiedziałem jednak, że nie mogę tego zrobić przy tobie, bo byś mnie znienawidziła.
Całą drogę przebyłem nic nie mówiąc, bo zagadywała cię Kobayashi. Przynajmniej jednak dowiedziałem się czegoś nowego. Okazało się, że spędziłaś przerwę od szkoły na Okinawie u swojej babci, którą bardzo kochałaś. Nie martw się. Twojej rodzinie nic nie zrobię. Chyba, że będą mieć coś przeciwko naszemu związku. Wtedy nie będę miał dla nich litości.
POV (T.I)
Rozmawiając z Himeko cały czas rozpamiętywałaś pocałunek w dłoń, który dostałaś od Minoru. Zawstydził cię on, ale i spodobał. Może było to bardzo staroświeckie, ale lubiłaś takie gesty. Czułaś się trochę zakłopotana tym, że czarnowłosa rozmawia tylko z tobą nie dając okazji chłopakowi do wspólnej rozmowy. Jednak twoja przyjaciółka taka już była. Kiedy się rozkręciła, to gadała jak katarynka.
Posłałaś Watanabe przepraszające spojrzenie, które odwzajemnił uśmiechem z przymknietymi oczami. Nie miałaś pojęcia, że obserwował cię cały ten czas kątem oka.
Kiedy doszliście do szkoły, przebraliście buty i weszliście do klasy. Ławki były pojedyncze, więc tak jak poprzednio, Minoru usiadł za tobą. Himeko jak to miała zawsze w zwyczaju, usiadła w sąsiednim rzędzie obok ciebie. Na sprawdzianach czasem ściągałyście od siebie, a że siedziałyście bardziej w tyle, miałyście do tego idealne warunki. Tym bardziej, że wasza matematyczka miała słaby wzrok. Mimo wszystko była to miła kobieta.
- Dzień dobry, na naszej pierwszej lekcji napiszecie test sprawdzający waszą wiedzę z poprzedniego roku - powiedziała pani Mirae, przez co jednak zmieniłaś o niej swoje zdanie.
- O nie, ja nic nie umiem - wyszeptałaś na tyle głośno, by usłyszeli to tylko Minoru i Himeko. Czułaś, jak ogarnia cię mała panika. Dlaczego to właśnie ciebie musiało to spotkać?
- Spokojnie, wypełnię zadania za ciebie i zamienimy się kartkami, ty tylko będziesz musiała się podpisać. Zdążę wypełnić jeszcze raz kartę zadań dla siebie - uspokoił cię Watanabe.
- Dziękuję, jesteś moim bohaterem, w zamian zrobię jedną rzecz jaką byś chciał - ucieszyłaś się, wypełniła cię ulga.
- Okay, więc w sobotę pójdziesz ze mną do parku rozrywki. Nie przyjmuję odmowy - obwieścił spokojnie szarooki.
- D-dobrze - zarumieniłaś się lekko. Czy to miała być randka? Spojrzałaś na Himeko. Dziewczyna poruszała swoimi brwiami w górę i w dół w sugestywnym geście przez co pacłaś ją w tył głowy. Czarnowłosa zaśmiała się tylko i zaraz spoważniała, bo na jej ławce wylądowała kartka z zadaniami.
Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Minoru zrobił wszystkie zadania i zamieniliście się kartkami, kiedy pani Mirae spoglądała w innym niż wasz kierunku. Chłopak zdążył wypełnić swoje zadania, a Himeko spisała odpowiedzi od ciebie. Czułaś się źle z tym, że wykorzystałaś w ten sposób bruneta. Obiecałaś sobie, że oprócz tego, że spełnisz jego życzenie, upieczesz mu również babeczki.
Lekcje upływały wolno i leniwie. Po ośmiu godzinach zajęć w końcu zadzwonił dzwonek zwiastujacy wolność. Ucieszona wstałaś z krzesła i od razu ruszyłaś do szafki z butami razem z Himeko i Minoru.
- Czyli znów wracamy razem? - zaśmiałaś się.
- To chyba będzie już nasza tradycja - uśmiechnęła się Kobayashi. Minoru milczał. Widać było, że był teraz w swoim świecie i coś obmyślał.
- Ziemia do Minoru, idziemy do domu - pomachałaś chłopakowi przed oczami i poczochrałaś mu włosy. Na jego policzkach od razu wykwitły rumieńce.
- Przepraszam, zamyśliłem się - odpowiedział zmieszany.
Wyszliście razem ze szkoły i podążyliście chodnikiem do twojego domu, gdyż to ty miałaś najbliżej do szkoły. Trochę dalej od ciebie mieszkała twoja przyjaciółka. No i Minoru, choć jeszcze nie wiedziałaś gdzie dokładnie mieszkał. W sumie to nie wiedziałaś nawet dlaczego zmienił szkołę podczas ostatniego roku. Było to trochę dziwne. Postanowiłaś, że zapytasz go o to jutro w parku rozrywki, gdyż to właśnie jutro wypadała sobota.
- Przyjdę po ciebie o dwunastej, bądź gotowa - uśmiechnął się chłopak.
- Okay, będę. Pa - pożegnałaś się z Himeko przytulasem i machaniem ręki zza furtki do Minoru, gdyż doszliście już do twojego domu. W oczach Watanabe dostrzegłaś przez sekundę ból, tak jakbyś go zraniła, lecz mogło ci się to tylko wydawać, gdyż zaraz jego oczy na powrót stały się normalne. Chłopak odmachał ci i razem z Kobayashi poszedł dalej, a ty weszłaś do domu i od razu poszłaś do swojego pokoju by rzucić się na łóżko. Byłaś podekscytowana, gdyż pierwszy raz wyjdziesz gdzieś z chłopakiem. I to z takim, który ci się podobał.
POV Minoru
Chciałem by twoja dłoń nigdy nie opuszczała moich włosów. Chciałem żebyś ich ciągle dotykała. Jednak to jeszcze nie ten czas. Muszę jeszcze poczekać. Zabolało mnie to, że na pożegnanie pomachałaś mi tylko ręką. Pragnąłem byś mnie objęła, ale to nie ja, tylko ta szmata Himeko została przez ciebie przytulona. Przecież to ścierwo nie zasługuje na twój dotyk.
- Himeko, może wpadniesz do mnie? Chciałbym cię lepiej poznać. Nie ukrywam, że spodobałaś mi się - musiałem ją jakoś zwabić do mojego mieszkania, by z nią skończyć. Choć przez samo wypowiedzenie tych słów mnie mdliło.
- Myślałam, że podoba ci się (T.I) - zdziwiła się.
- Nie, w niej widzę tylko przyjaciółkę, to ty przykułaś moją uwagę - poczułem do siebie wstręt przez to, że musiałem wygadywać takie brednie.
- No dobrze, w takim razie nie mam nic przeciwko - dziewczyna zarumieniła się, a ja już planowałem jak się jej pozbędę.
Przez całą drogę do mojego miejsca zamieszkania Kobayashi gadała jakieś bezsensowne bzdety. Nawet jej nie słuchałem, tylko przytakiwałem od czasu do czasu. Po paru minutach w końcu doszliśmy do celu, jakim był mój dom. Przepuściłem czarnowłosą przodem i od razu uderzyłem ją dłonią w bok szyi, przez co dziewczyna upadła na podłogę bez przytomności. Zaciągnąłem jej ciało do swojej piwnicy. Była ona całkowicie pusta. Na podłodze jedynie leżała rozłożona folia, a na środku stało krzesło, na którym wisiała lina.
Posadziłem dziewczynę na krześle i przywiązałem do niego jej nogi i ręce. W międzyczasie poszedłem do kuchni. Z szafki wziąłem nóż i przy okazji napiłem się coli. Gdy wróciłem do piwnicy, dziewczyna była już przytomna. Jej oczy stały się wielkie od strachu. Cała drżała. Zacząłem się śmiać.
- Wyglądasz żałośnie. Wiesz dlaczego zostaniesz zaraz zabita? - zapytałem.
- Proszę, nie zabijaj mnie - dziewczyna zaczęła płakać.
- Odpowiedz na moje cholerne pytanie! - krzyknąłem wściekły.
- N-nie w-wiem... Nic ci przecież nie z-zrobiłam - wyjąkała szlochając, patrząc ze strachem na mój nóż.
- Jesteś za blisko mojej (T.I). Nie mogę patrzeć jak dotykasz jej nieskazitelne ciało swoimi brudnymi rękami.
- Wypuść mnie, nie zbliżę się do niej więcej. Nawet zmienię szkołę, tylko pozwól mi żyć - popatrzyła na mnie błagająco fioletowymi oczami pełnymi łez. Przez głowę przebiegła mi myśl - może jednak mógłbym ją wypuścić, skoro zostawiłaby nas w spokoju? Zaraz jednak pojawiła się kolejna.
- Nie mogę. Pewnie gdy cię wypuszczę, zadzwonisz na policję. Nie mogę do tego dopuścić - powiedziałem i zatopiłem nóż w jej brzuchu. Krew dziewczyny bryzgnęła na folię. Biała koszulka Kobayashi natychmiast stała się czerwona wokół rękojeści noża. Z kącików jej ust wydobyły się dwa strumyki krwi, którą zaraz zaczęła kaszleć.
- P...ro...szę... - jej głos stawał się coraz słabszy.
- U mnie nie znajdziesz litości - z uśmiechem na ustach podciąłem jej gardło. Ciało Kobayashi przestało się ruszać. Tylko karmazynowa krew dalej skapywała na podłogę.
Odwiązałem dziewczynę i wrzuciłem jej zwłoki do dziury w betonowej podłodze. Następnie zalałem ją płynnym cementem i wygładziłem tak, żeby w ogóle nie było widać, że była tu kiedykolwiek dziura. Idealnie. Nikt nigdy już nie znajdzie jej ciała. Później już tylko zwinąłem folie i zmyłem z niej krew, tak samo jak z noża i z moich rąk. Teraz zostały mi jeszcze tylko dwie rzeczy do zrobienia. Wyjąłem z kieszeni telefon Himeko, który wcześniej wyciągnąłem z jej torby. Otworzyłem messengera i zaczęłam do ciebie pisać z jej konta.
Przepraszam (T.I). Muszę pilnie wyjechać do swojej dalszej rodziny, która wyimigrowała do Ameryki. Nie jestem pewna czy w ogóle jeszcze wrócę.
Na odpowiedź nie musiałem długo czekać.
Tylko nie to... Będzie mi ciebie naprawdę brakować, Himeko. Trzymaj się i spełniaj swoje marzenia, wiem, że zawsze chciałaś tam pojechać. Kocham cię ❤️
Wpierw poczułem złość, gdy zobaczyłem słowa "Kocham cię", lecz zaraz się opanowałem. W końcu przecież Himeko została wyeliminowana z naszego życia.
Też cię kocham i zawsze będę o tobie pamiętać ❤️
Odpisałem prawdę. Kocham cię. I nigdy nie przestanę.
Teraz zostało mi tylko zadzwonienie do szkoły. Musiałem udać ojca Kobayashi, gdyż musiałem ją wypisać ze szkoły bez żadnych podejrzeń. Jako przyczynę tego, że nie mogłem zrobić tego osobiście, podałem to, że ostatnio byłem zasypany różnymi sprawami z przeprowadzką i całkowicie wyleciało mi to z głowy, a byłem już w drodze na lotnisko. Dyrektor westchnął tylko na moje słowa i obiecał, że szybko poinformuje o tym resztę nauczycieli, a dokumentację prześle pocztą pod wskazany adres. Ucieszony z rezultatu rozmowy, rozłączyłem się i zniszczyłem telefon dziewczyny. Wyrzuciłem go do śmieci, gdyż jutro rano powinna przyjechać po nie śmieciarka.
Wiedziałem, że rodzice dziewczyny nie będą jej szukać, gdyż Kobayashi zerwała z nimi kontakty i się od nich wyprowadziła. Wyczytałem o tym w wiadomościach, które prowadziła z tobą, (T.I). Można było powiedzieć, że dokonałem zbrodni doskonałej. Zadowolony wziąłem prysznic i przebrałem się w luźne krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawkiem. Położyłem się na łóżku i przytuliłem do twojej koszulki. Nadal tobą pachniała. Wzięłem swój telefon i napisałem ci wiadomość, po czym zapadłem w sen.
Dobranoc kochanie. Miłych snów.
~*~
Hej ludki, jakoś udało mi się napisać tą scenę morderstwa, choć myślałam nad nią długo. Nie wiedziałam czy stopić ciało w kwasie, spalić je, czy może zwyczajnie zakopać w ogródku. Padło jednak na zabetonowanie. Myślałam też nad tym czy torturować biedną Himiko, czy jednak nie, ale w końcu zrobiło mi się jej żal i dałam jej w miarę szybką śmierć. Trudno mi się pisało tą scenę i choć nie jest ona długa, to pisanie jej zajęło mi dwa dni.
Mam do was pytanie (mam nadzieję, że ktoś jednak czyta te dopiski i na nie odpowie). Chcielibyście by Reader została z naszym Yandere na końcu książki, czy jednak nie? Dajcie mi znać. Jeszcze nie wiem czy zrobić dwa alternatywne zakończenia czy iść za głosem większości w komentarzach, jeszcze zobaczę.
Do następnego, trzymajcie się ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top