Rozdział V
-Zaraz wracam.- Powiedział znudzonym głosem.
Rozległ się dźwięk otwierających się drzwi i usłyszałam znajomy i jakże irytujący głos. Chciałam sprawdzić czy mam dobre przeczucie.
-Ohayo Muracchi! - Wysunęłam lekko głowę zza framugi drzwi, tak to Ryota. Wzrok Kise odrazu wylądował na mnie. Po chwili zrobił się cały czerwony i patrzył to na mnie to na Murasakibare.
-P-p-przepraszam, że przeszkadzam!
-Spojrzeliśmy z Atsushim na siebie. Ahaaaa... Przecież byłam ubrana w jego rzeczy i cała mokra co musiało wyglądać dwuznacznie. Zaczęłam się śmiać.
-Spokojnie Kise, zostałam zmuszona do przyjścia tu, bo zaczęło lać jak z cebra
-Co chciałeś?- Spytał Murasakibara.
-A! Zostawiłeś ostatnio u mnie grę, zwracam ci ją. - Wyjął z torby wspomniany przedmiot i podał mojemu porywaczowi.
-Zaraz! Ryota, jesteś motorem?
- Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Tak, a co?-
-Zaraz wracam, poczekajcie! - Pobiegłam najszybciej jak się da do góry i łapiąc po drodze torbę z ubraniami wróciłam.
-Już jestem! - Powiedziałam zdyszana.
-Sushi! Dziękuje za wszystko, ubrania oddam ci w najbliższym czasie. - Ukłoniłam się i uśmiechnęłam.
Podziękowałam mu jeszcze bezdźwięcznie i razem z Ryotą wyszłam z jego domu.
-Obrazi się.
-Co? - Spytałam zdziwiona.
-To co powiedziałem, obrazi się.
-Hę? Niby czemu? - Zapytałam, wsiadając na jego motor.
-Znam go od dzieciństwa, potrafi się obrazić o najmniejsze gówienko.
-Nie wierze... Tak właściwie Ryota to gdzie mieszkasz?
-Koło ciebie, wręcz za rogiem. Taki Trzy piętrowy kremowy dom.- Pierdzielony bogacz.
-Odwiedzę cię kiedyś.
-Dobra!- Odpowiedział rozpromieniony.
Kise odwiózł mnie do domu a ja szybko poczmykałam do łazienki po opatrunek na moją -pewnie skręconą - bolącą nogę. Kiedy nagle sobie coś przypomniałam.
-Kuźwa, klub!- Szybko wyciągnęłam z torby tą kartkę i zaczęłam ją czytać...
-Mhm... Imię, nazwisko, nazwa klubu... łatwe. Tylko... Jakie są kluby? - W internecie wyszukałam stronę naszej szkoły i weszłam w zakładkę kluby. Aha... muzyczny, plastyczny, czytelniczy, koszykówki, piłki nożnej, siatkówki. No to może plastyczny? Umiem nawet ładnie rysować. Ha! Jestem najlepsza w rysowaniu! Ile też się nie narysowałam tych postaci z mangi i kadrów z anime. Nabazgrałam szybko na tej kartce "Klub plastyczny" i schowałam z powrotem do torby. No, mam z głowy. Teraz mogę spokojnie iść w kimono. Po całym domu rozległ się głośny odgłos mojego żołądka.
-Ryj! Nie nie mam nic do żarcia, jutro kupie.- Mój brzuch odburknął jakby obrażony.
-Taaa, taaa wytrzymasz, wierze w ciebie. - Poklepałam się i tak jak wcześniej wspomniałam poszłam w kimono.
Witam moi mili w kolejnym rozdziale naszej opowieści ^-^ zachęcam do czytania bo akcja się rozkręci i to bardzo i już ja o to zadbam *złowieszczy śmiech* No nic ja lecę to do nexta ^-^
Ps. zachęcam do komentowania to naprawdę motywuje ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top