Rozdział: XIV
-MIDORIMA!- Wrzasnął Atsushi- Pojebało cię?!
-Skoro nie szanuje swojego życia to, to też jej nic nie zrobi.
-Może miała jakiś ważny powód?
-Ważny powód aby niszczyć swoje ciało?! Jesteś chyba tępy.
Zapadła cisza, słychać było tylko moje ciche łkanie i pojedyncze pociągnięcia nosem.
-P-przepraszam...-Wyszeptałam przez łzy.
-Mnie nie przepraszaj, przeproś siebie, za swoją głupotę. Wiesz, że będziesz miała blizny do końca życia? Nawet Kise nie wybaczył by ci tego.
Na tą odpowiedź spuściłam tylko jeszcze niżej głowę.
-Chcesz iść na lekcje?
-Nie- Mruknęłam.
-W takim razie, zrywamy się z lekcji. Murasakibara, idziesz z nami?
-Ta.
-Co? Dlaczego?
-Pokaże ci, dlaczego świat nie jest taki zły na jaki wygląda. Chodź!-Wykrzyknął uśmiechnięty.
Nie rozumiem tego. Złapał mnie za ręke i pociągnął w strone muru szkoły.
-Podsadzę cię.
-Przecież metr dalej masz wrota.
Atsushi wziął mnie na ręce i postawił po drugiej stronie muru.
-Wtedy nie byłoby zabawnie.- Mruknął.
Zabrali mnie do najbardziej zatłoczonej części miasta - rynku.
-Po co mnie tu przywlekliście?
-Popatrz na tych ludzi.
-Przeciętni.
-Właśnie nie!
-Hę?
-Każdy z nich nosi w sobie duszę. Każdy ma swój charakter
-Historie-Dodał Sushi
-Rodzinę, przyjaciół i wrogów.
-Każdy nosi w sobie dobroć
-I każdy ma problemy.
-Każdy jest inny, unikatowy.
-Co z tego?-Przerwałam im.-I tak wszyscy zginą.
-Może i zginą, ale zostawią w tym świecie cząstkę siebie. Każdy z nich stara się aby właśnie ta cząstka była jak największa i najprzydatniejsza.
-Co to ma do rzeczy?
-Nic, kompletnie nic.- Uśmiechnął się, przewróciłam tylko oczami, odwróciłam się na pięcie i wymamrotałam.
-Idę do domu.
-Hej, gdzie się wybierasz?- Złapał mnie Atsushi.-Idziemy dalej.
Już się we mnie gotuje. Po kij ta cała wędrówka? Gadanie o ludziach i w ogóle? Powędrowaliśmy dalej.
-Yuki, naprawdę nadal nie rozumiesz?
-Nie.
-Kise właśnie po to rzucił się pod koła samochodu abyś i ty mogła zostawić cząstkę dla świata. Dzień wcześniej mówił mi, że chce cię zmienić. Twoje nastawienie do świata, ludzi, wszystkiego. Powiedział także coś bardzo istotnego...- Podszedł do mnie bliżej.-Zależy mu na tobie.
Zatrzymałam się. W mojej głowie wszystko co dotychczas o nim myślałam pomotało się.
Witatatajam was ludzie po milionach lat przerwy która będzie trwać nadal XD Niestety autorka która pisze to to opowiadanie jest leniwą dupą więc możecie tutaj pisać do niej skargi :P No nic może się zabiorę za Reader x Sasuke ale mnie też wena opuszcza Xd Możecie nas motywować gwiazdkami i komami to do zobaczenia w nowym rozdziale ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top