Rozdział VIII

  W tym momencie stałam z nożyczkami przyłożonymi do gardła. Miłe powitanie nie powiem. Całemu zajściu przyglądała się drużyna koszykówki.
-Co jest braciszku? Chciałam cię tylko przywitać a ty znowu odprawiasz orgie z nożyczkami.-
-Cooooo?! Oni są rodzeństwem?! - Wykrzyczał zmieszany Aomine.
-Daiki! Wszyscy 20 okrążeń dookoła sali, już!-
-C-c-co?! Ale!
-30! Zamknij japę bo inni będą cierpieć. - Zaśmiał się sadystycznie. Gdy już sobie grzecznie wszyscy biegali ja zwróciłam się do mojego braciaka.
-Trenujesz ich? A raczej katujesz. - Zobaczyłam błysk w jego oku.
-Powiem tak, hoduje sobie świnki do ubicia. - Powiedział tym swoim obrzydliwym głosem.
-Jak to na ubicie? Co chcesz z nimi zrobić? - Odwrócił głowę i spoglądał z pogardą na biegających chłopaków. On coś knuje, czuje to. Może powinnam ich ostrzec?
-Nawet się nie wasz, wiem co chcesz zrobić. Jeśli się mnie nie posłuchasz to gorzko pożałujesz.
-Chyba cie czyści.
-Daruj sobie takie odzywki. W ogóle to po kij tu przylazłaś?
-Chciałam poobserwować mojego kochanego braciszka. Niestety już spadam, nie moge już znieść widoku twojej kiełbasianej mordy.- Odparłam z teatralnym smutkiem w głosie.
-Pamiętaj co ci powiedziałem. - Dodał jeszcze a ja zniknęłam za rogiem. Jestem bardzo ciekawa co on tam wymyślił. Ach no tak! Musze oddać tą głupią kartkę. Tylko gdzie ta wredna babka jest?

Ja pierdziele, przemierzam korytarze w poszukiwaniu pokoju nauczycielskiego. Kuźwa ta szkoła jest jak labirynt. Nagle zauważam siedzącą przy ścianie zieloną pokrakę.
-Hej! Wiesz gdzie jest pokój nauczycielski? - Zawołałam, nie usłyszałam odpowiedzi.
-Te! - Pstryknęłam go w nos. - Żyjesz?!
-Czego chcesz pomiocie szatana?! - Wtf?!
-Taaa... mi też miło. Wiesz gdzie jest pokój nauczycielski? - Pan zgniła sałata zlustrował mnie wzrokiem...
-Prosto, po schodach i w lewo trzecia sala po prawej. - Mruknął.
-Dziena. - Odpowiedziałam równie z entuzjazmem i zniknęłam mu z oczu.

Do pokoju dotarłam zgodnie ze wskazówkami Shintaro. Zapukałam grzecznie i czekam na odpowiedź. Nikt nie odpowiada. Dobra... może nie usłyszeli? Powtórzyłam czynność, dalej nic. Wkurzyłam już się. Jebłam z trzy razy pięścią w te posrane drzwi i czekam... Wreszcie łaskawie się ktoś odezwał.
-Wejść! - Uchyliłam lekko drzwi i wbiłam do pokoju.
-Dzień dobry! Chciałam oddać kartkę z zapisem do klubu...- Ukłoniłam się lekko.
-O! Yuki! Do jakiego klubu się zapisałaś? - Skrzywiłam się troszkę, dobrze wiem, że ją to nie obchodzi. Tak się zaczyna rozmowę gdy czegoś chcesz.
-Plastycznego, proszę. - Podałam jej kartkę.
-Wow, umiesz ładnie rysować?
-Można tak powiedzieć. - Zajebiście he he.
-Świetnie się składa! - Zaczyna się...
-Chciałabyś może robić gazetki szkolne? Mamy już jedną osobę ale potrzebujemy dwóch. Oczywiście jeśli się zgodzisz. - Nie chce!!!!
-Oczywiście, tylko kim jest ta druga osoba?
-Myślę, że się polubicie. - Szczerze wątpię...-Grzeczny chłopaczek - Chłopaczek? !- Midorima Shintaro się nazywa, chodzi z tobą do klasy.

Nieeeee!!! Wszyscy tylko nie on! -Dobrze, myślę, że się dogadamy.-W takim razie macie zrobić gazetkę o naszej szkole. Ogólnie o atrakcjach, wyjazdach itd. - Taaa... Proste myknę to w trzy godzinki. - A, i powiadom o tym Shintaro. Macie to zrobić na za tydzień -Idę sobie korytarzem w poszukiwaniu tej mendy. Rozglądam się dookoła, zielono-włosa postać mignęła mi przed oczami. Ha! Mam go!



Oto powracamy!!! I wyprowadzam was z błędu, że to tylko ja piszę opowiadanie :P Piszcie komenarze to zawsze motywuje!!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top