32.

Siedzę okrakiem na Michaelu, który spogląda na mnie z dołu, ponieważ znajduje się w pozycji leżącej. W jego oczach palą się ogniki, a zębami zagryza dolną wargę, która jest lekko opuchnięta. Nasze cery są czerwone oraz gorące, chociaż dom rodziny Clifford jest klimatyzowany. Oddychamy bardzo głośno oraz głęboko, a wypuszczane powietrze odbija się o nasze twarze.

Opieram się rękoma po dwóch stronach jego głowy, żeby utrzymać równowagę. On swoją prawą dłonią muska moje biodro w bardzo zmysłowy sposób. Palcami finezyjnie przejeżdża po tym obszarze. Od skóry dzieli go materiał Bermudów oraz bokserek, ale to nie przeszkadza, żebym poczuł uderzenie gorąca. W szczególności, że stykamy się nosami po namiętnym pocałunku, który skutecznie podniósł ciśnienie w organizmie. Na dodatek w tle słyszę „Goosebumps" autorstwa Travisa Scotta. Atmosfera gęstnieje do granic możliwości, a mnie niewiele brakuje, żebym osiągnął pełen stan podniecenia.

Pocałunek sprzed tygodnia wybudził w nas istne bestie, głodne przyjemności. Nie potrafimy wytrzymać dnia, gdzie nie spotkamy się i nie skradniemy sobie kilku pocałunków. Nie potrafiłabym zliczyć, ile zebrało się ich w ciągu tych ostatnich siedmiu dni. Przestałem liczyć, kiedy we wtorkowy wieczór mieliśmy całą ich serię, po której miałem opuchnięte usta prawie do odcieniu fioletu!

Nasza relacja nieustannie się zacieśnia, ale nie tylko na przestrzeni fizycznej. Zaufanie, którym siebie darzymy wzajemnie, rośnie w sile. On wierzy, że powierzając mi sekrety, zostaną ze mną bezpieczne. Jest to jednocześnie bardzo wspaniałe, jak i przerażające, że noszę w sobie czyjeś tajemnice. Czuję się współodpowiedzialny.

Michael otworzył się przede mną, ponieważ opowiedział o rozmowie z panią psycholog, która była bardzo osobista. Na ostatniej sesji mówił o swoich myślach oraz uczuciach z nimi związanymi, co stanowi milowy krok w jego terapii. Zdecydował się na skok w głęboką wodę, ale on czuje się o niebo lepiej, że wyrzucił z siebie ten ciężar. Porównał to do oczyszczenie swojej duszy ze wszystkich grzechów, niczym przy spowiedzi. Jednakże zamiast stawać przed Bogiem, zmierzył się sam ze sobą oraz swoimi lękami, które teraz musi przepracować. Był to jeden z wielu przystanków w kierunku do lepszej wersji jego samego. Podróż nie skończy się w tydzień albo miesiąc. Czas oraz cierpliwość grają pierwsze skrzypce, ale nie wyraża zniechęcenia, a przynajmniej tymczasowo. Z pewnością czekają go jeszcze ciężkie chwile, jednak zdaje sobie sprawę, że nie wszystko będzie szło gładko, bo życie bywa przewrotne.

Stykamy się końcówkami nosów, a nasze wargi są wykrzywione w uśmiechach. Znajduję się w euforii. Upajam się jego fizycznością. Wszystko, co robimy jest ekscytujące oraz przyprawiające o dreszcze. Nie mam pojęcia, czym jest to spowodowane. Młody wiek? Rozszalałe hormony? Mój pierwszy raz w podobnej relacji? Odpowiednia osoba? Cholera, nie mam pojęcia, ale nie zamieniłbym tego na cokolwiek innego.

- Michael... - mruczę, przejeżdżając nosem wzdłuż jego linii szczęki.

- Hm? - Odwdzięcza się, kreśląc kółka opuszkami palców na moim biodrze, co powoduje, że włos jeży się na karku.

- Czy mogę spróbować zrobić tobie malinkę? - pytam bardzo nieśmiało, oblewając się szkarłatnym rumieńcem, jednakże w relacji z Michaelem nauczyłem się, że mówienie o swoich myślach na głos jest odpowiednie oraz w należytym porządku.

- Jeśli masz chęci to oczywiście, że tak.

- Dzięki. - Składam pojedyncze muśnięcie na jego ustach, na których pozostały resztki słodko-orzeźwiającego liquidu, który wspólnie paliliśmy jeszcze chwilę temu.

Stamtąd schodzę pocałunkami niżej. Obcałowuję jego szyję, do której dostaję dostęp, kiedy lekko odchyla głowę w prawą stronę. Całe moje ciało buzuje od seksualnego napięcia, które wytworzyliśmy. Penis w moich bokserkach znajduje się w połowicznym stanie podniecenia, ponieważ jeszcze nigdy nie znalazłem się bliżej z jakimkolwiek człowiekiem. Chłopak znajduje się w podobnym stanie, ponieważ przypadkowo wyczułem to, kiedy poprawiałem się na jego biodrach, ale nie komentowaliśmy tego na głos, bo jeszcze nie znajdujemy się na etapie, gdzie moglibyśmy cokolwiek zrobić z tym problemem. Obydwoje nie czujemy się pewnie - Michael ze względu na swoje przejścia, a ja ze względu na wewnętrzne bariery, jednak to nic złego. Malutkimi kroczkami do przodu.

Zatrzymuję się przy kołnierzu koszulki w kolorze kremowym, która wybija jego bladość. Układam miękko usta na skórze, która jest delikatna w tym miejscu, aby następnie zacząć ssać. Robię to pierwszy raz, dlatego nie jestem pewien, czy dobrze postępuję, aczkolwiek odczuwam ekscytację. Dokładam do tego swój język, a wtedy słyszę cichy pomruk ze strony chłopaka. Utwierdza mnie to w tym, że postępuję odpowiednio.

Odrywam się od chłopaka po dłuższym czasie. Patrzę na malinkę, którą wytworzyłem na jego skórze.

- Prawie jej nie widać! - Oburzam się. Krwiak na jego skórze jest niewielki oraz ledwo zaczerwieniony. Nastolatek słysząc mój ton głosu, wybucha szczerym śmiechem.

- Zrób zdjęcie i pokaż mi. - Podaje swój telefon, będąc wciąż rozbawionym. Włączam aparat i wykonuję fotografię jego szyi, którą następnie mu pokazuje. - Okej, potrzebujesz trochę wprawy - komentuje, oglądając zdjęcie. - Pozwól, że ciebie nauczę.

Okręca naszą dwójkę, abyśmy zamienili się pozycjami. Znajduje się biodrami między moimi nogami i pochyla się nad moją szyją z łobuzerskim uśmiechem na ustach. Czuję jego ręce na swoich bokach, dlatego dłonie wplatam w jego włosy, aby pociągnąć za ich końcówki. I zatapiam się w kolejnej fali przyjemności.

~*~

- Jack, oddawaj ładowarkę!

Opadam na obrotowe krzesło w pokoju mojego brata. On znajduje się w pozycji półleżącej na swoim łóżku. W dłoniach trzyma kontrolę od konsoli. Wpatruje się ze skupieniem w ekran telewizora, na którym widnieje obraz z gry „Call of Duty".

- Jest w kontakcie - odpowiada, nie odrywając się od strzelanki.

Zaglądam do listwy, znajdującej się pod biurkiem, czyli miejsca po mojej prawej stronie, jednakże wszystko jest zajęte kolejno przez komputer, drukarkę oraz głośnik. Podjeżdżam na krześle do kontaktu przy ścianie, jednakże do niego jest podłączona konsola wraz z telewizorem. Zostaje zmuszony do przemieszczenia się przez pół pokoju do gniazdka przy łóżku, jednakże zastaję tam podłączoną wyłącznie lampkę nocną

- Nie ma jej - oznajmiam, prostując się. Podciągam nogi, ponieważ jest to krzesło gamingowe, dlatego mogę pozwolić sobie na wygodę. Opieram głowę o zagłówek, dzięki czemu mam doskonały obraz na mojego brata, którego obdarzam oczekującym spojrzeniem.

- Jezu.

Jack przekręca oczami, zatrzymując grę. Podnosi się z łóżka, aby przeszukać swój pokój, chociaż widzę, że robi to niechętnie. Od ponad miesiąca woli pożyczać ładowarki od innych członków rodziny, aniżeli kupić swoją własną, której nie musiałby nigdy oddawać oraz posiadać do swojej dyspozycji nieograniczone ilości czasu. Znając życie to dopóki Maggie nie zasugeruje mu takowego zakupu, on nawet nie zerknie na stronę Amazon, żeby kupić kabel w promocyjnej cenie wraz z darmową dostawą pod sam dom. Mój brat wbrew pozorom to wyjątkowo leniwa osoba. Nie mam pojęcia, co on jeszcze robi w drużynie sportowej, skoro ciężko mu wykonać kilka kliknięć w telefonie, żeby ułatwić swoje życie za jedyne dwadzieścia pięć dolarów. Ugh, czasami mam ochotę mu ukręcić łeb!

- Masz. - Podaje ładowarkę, która znajdowała się w jego plecaku, a nie podpięta do jednego z gniazdek w pokoju.

- Dzięki. - Uśmiecham się zwycięsko.

- Czekaj, czekaj. - Brat zatrzymuje mnie, kiedy mam zamiar podnieść się z miejsca, żeby wrócić do swojego pokoju, gdzie zostawiłem swój telefon, którego bateria krzyczy o dawkę energii elektrycznej.

- Co? - Marszczę brwi w niezrozumieniu.

- Widzę, że komary mocno gryzą w tym roku. - Śmieje się, będąc rozbawionym sytuacją, w której mnie stawia.

Unoszę dłoń, aby zakryć malinki, które Michael wykonał na mojej skórze poprzedniego wieczoru. Pocieram to miejsce, jakbym tym sposobem chciał zmazać krwistoczerwone krwiaki z szyi. Twarz zaczyna płonąć, a cera przybiera różowy odcień zawstydzenia. Jack zajmuje miejsce na łóżku, które znajduje się naprzeciwko mnie.

- Um...

Serce zaczyna szybciej oraz mocniej bić w klatce piersiowej ze względu na stres, który mnie atakuje. Pocieram dłońmi o materiał krótkich spodenek, wykonanych z bawełny.

W tym stanie upojenia Michaelem Cliffordem zapomniałem, że on wcale nie stanowi dziewczyny w kontekście biologicznym oraz tożsamościowym. W pełni czuje się chłopakiem, co nie wpisuje mnie w żaden sposób w heteroseksualność albo hetero romantyczność. Wyłamuję się z ustawień fabrycznych, o których moja rodzina nie ma pojęcia. Z ich perspektywy w dalszym ciągu znajduję się w szafie, z której nawet nie wystawiłem nosa na światło dzienne. Wszelkie podboje ze swoim sąsiadem w strefie seksualno-romantycznej utrzymywałem w tajemnicy przed rodzicami oraz braćmi.

Coming out przed przyjaciółmi przyszedł z łatwością, ponieważ z tymi ludźmi posiadam inny rodzaj relacji. Jeśli wystąpiłyby zgrzyty w związku z moją „odmiennością", usunąłbym takowe osoby z życia za pomocą pstryknięcia palca. Nie byłoby to łatwe, ale konieczne, żeby osiągnąć szczęście. Rodziny nie mógłbym wyzbyć się ze względu na swoją niepełnoletność, ponieważ potrzebuję dachu nas głową, dlatego dopadają mnie obawy, bo nie posiadam żadnej wiedzy o granicach ich tolerancji wobec osób o innej orientacji seksualnej albo romantycznej! Podczas wspólnych posiłków nigdy nie poruszaliśmy rozmów w tym obszarze. Żadne z nas nie czuło potrzeby, aby o tym rozmawiać. Wszyscy byliśmy przekonani, że nie posiadamy „odchyleń od normy", ale czym właściwie jest „normalność"?

Nie czuję się inny od społeczeństwa, ani źle sam ze sobą z tym, że wolę penisy zamiast cipek! Dlaczego wytworzono kategorie do preferencji, które są uwarunkowane biologicznie? I dlaczego kwestionuje się, co kogoś pociąga? Nikt nie zostałby skrzywdzony, sugerując, że woli lody waniliowe od czekoladowych. Ludzie, wyznający, że posiadają inną orientację od hetero, często ponoszą konsekwencje w postaci przemocy fizycznej albo psychicznej. Serce się kroi, kiedy czytam w Internecie artykuły, że dzieci zostają wyrzucone z domów za miłość do kogoś, kto według ich rodziców nie powinien zostać obdarzony tym pięknym uczuciem, bo nie podoba im się to, co mają między nogami wybrankowie ich pociech.

Życie byłoby o wiele przyjemniejsze, kiedy pozwolilibyśmy, żeby ludzie zakochiwaliby się w ludziach, a nie kwestionowali ich upodobania, na które nie posiadamy żadnego wpływu!

- O cholera. - Brat wytrzeszcza oczy, kiedy między naszą dwójką zapada milczenie na dłuższy czas, którego nie mam odwagi przerwać, bo paraliżuje mnie strach. - Jesteś z Michaelem? - pyta, więc musiał połączyć kropki, które pozostawiałem przez ostatni czas. I nie wiem, czy dobrze, że wysunął samemu wnioski, czy lepiej byłoby, gdybym wyznał to samodzielnie na głos.

- Tak...Znaczy nie...Znaczy jeszcze nie. - Gubię się w słowach, ponieważ denerwuję się.

- Kręcicie?

- Chyba...Chyba tak.

- Długo to trwa?

- Ponad trzy miesiące z przerwami? - Odzywam się z wielką niepewnością. Stres przyspiesza tętno, dlatego czuję uderzenia serca w klatce piersiowej, ale wolę wyznać bolącą prawdę, aniżeli ładne kłamstwo. Jeśli mam cierpieć to raz oraz porządnie, a nie seriami.

- Woah. - Wyraża wyłącznie zdziwienie. Zapada kolejny moment milczenia, który powoduje, że wariuję. Grunt pod nogami to wielka niewiadoma przez brak reakcji ze strony brata.

- Powiesz coś? - rzucam, nie mogąc wytrzymać ciszy między naszą dwójką, która zaczyna przytłaczać. Czuję się osaczony przez demony. Atakują wyłącznie złymi myślami, a one pogrążają w negatywnych emocjach. Próbują zabrać dostęp do powietrza, zaciskając się wokół szyi. Próbuję z nimi walczyć, ale milczenie nie pomaga, a wyłącznie osłabia.

- Zaskoczyłeś mnie - odpowiada, łapiąc ze mną kontakt wzrokowy. - Oczywiście niczego nie mam do tego, że wolisz chłopców! Właściwie to bardzo dobrze, że zdajesz sobie sprawę z tego w tym wieku. Gorzej byłoby, jakbyś odkrył to, gdybyś był po ślubie z jakąś kobietą, z którą miałbyś kredyt na mieszkanie na piętnaście lat, a w drodze kolejnego bąbelka.

Kamień spada z serca, słysząc wypowiedź Jacka. Mięśnie rozluźniają się pod wpływem słów, które wypowiada, dlatego z ulgą wypuszczam powietrze przez usta.

- Okej, ale wracając do tematu to lepiej podkradnij korektor od mamy, żeby zakryć to. - Wskazuje na krwistoczerwony ślad na szyi. - Albo pozbądź się tego, bo jeśli nie to dostaniesz niezręczny wykład o bezpiecznym seksie od ojca i będziesz zakładał prezerwatywy na banany.

- O Boże, zakładałeś z ojcem prezerwatywy na banany? - Wybucham śmiechem, co stanowi niezły kontrast emocjonalny do wszystkiego, co czułem jeszcze minutę temu. Czuję się, jakbym jechał na rollercoasterze!

- Edukacja seksualna jest ważna, ale nie potrafię zdzierżyć tego z naszym ojcem. Uwierz na słowo, że jest w to beznadziejny i nie mam pojęcia, skąd ma ten dyplom pedagoga!

- Wierzę, bo odwlekał przez rok temat, jak powstają dzieci, a gdy do tego doszło to wybiegłem z krzykiem do mamy, ponieważ znajdowałem się o krok od życiowej traumy.

Wyjście z szafy przed bratem okazuje się strzałem w dziesiątkę. Czuję się, jakby moje wyznanie zacisnęło więź między nami. Znajdując się w jego towarzystwie, posiadam poczucie bezpieczeństwa. Podarował nie tylko tolerancje, ale i akceptację - małe, wielkie rzeczy, które powodują wniesienie wiele dobrego do mojego życia. Oczy szklą się od szczęścia, wypełniającego mnie po opuszki palców.

- Jack, mam prośbę. - Zwracam się do brata, nim opuszczę jego pokój. - Mógłbyś niczego nie mówić rodzicom, ani Benowi? Chciałbym sam to zrobić, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu, bo to wciąż świeża sprawa.

- Jasne.

- Dzięki.

- Wiem, że rzadko to mówię, ale kocham cię, młody.

Serce prawie wybucha w klatce piersiowej. Nie hamuję uśmiechu, który ciśnie się na usta. Dusza uspokaja się, dlatego wypełniam się ukojeniem. Odczuwam wyłącznie ulgę, ponieważ wykonałem ważny krok, którego nie żałuję pod żadnym pozorem. Kłody pod nogami nie wydają się straszne ze świadomością, że posiadam kogoś, kto mnie wspiera; wyciągnie pomocną dłoń, kiedy zajdzie potrzeba.

- Ja ciebie też.

Relacje z rodzeństwem są specyficzne, bo nie pożyczymy sobie ciuchów bez kłótni na pół domu, ale skoczymy za sobą w czeluści piekła, kiedy tylko zajdzie potrzeba.

__________

Sprawdzony, ale jeszcze dopisałam kilka rzeczy, które są niesprawdzone, więc mam nadzieję, że nie wyszło źle XD

Przepraszam za długą przerwę, ale chyba zostanę przy tej częstotliwości jakiś czas, bo nie potrafię wszystkiego ze sobą pogodzić i jeszcze nie przyzwyczaiłam się do stacjonarnej szkoły, dlatego czuję się często wyssana z energii i takie tam pierdółki. Myślę, że jest to do ogarnięcia, ale potrzebuję czasu, a szczególnie, że powolutku sklejam kolejny projekt, który mam rozpisany w notatkach i niedawno skończyłam pisać pierwszy rozdział, jednak czekają go jeszcze poprawki, zanim go ujrzycie🤪 Zapewne opublikuję go jeszcze przed końcem roku, kiedy będziemy zbliżać się wielkimi krokami do końca Youth, więc jeszcze trochę czasu musi minąć, ale bliżej niż dalej 😬 Chwilowo więcej nie zdradzę, bo boję się, że chlapnę o dwa słowa za dużo i będę żałować XD

Dobranoc dla was, jeśli czytacie po publikacji, a jeśli jesteście tutaj w niedzielę albo w innym terminie to miłego dnia!

Komentujcie i zostawiajcie gwiazdki! ❤️

FajnaSosna xxx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top