25.

Lekcje dłużą się niemiłosiernie. Wskazówki zegarka, który ozdabia jedną ze ścian sali lekcyjnej, wydają się przesuwać w zwolnionym tempie. Nauczyciel bezskutecznie próbuje wsadzić pokłady wiedzy do naszych głów, ale większość z nas myśli o przysłowiowych niebieskich migdałach. Wertujemy podręczniki, rysujemy w zeszytach albo korzystamy z telefonów w ukryciu.

Czerwcowe promienie słoneczne wpadają przez okna do wnętrza, ale chroni nas od gorąca włączona klimatyzacja. Zza szyby słychać uczniów, których nauczyciele puścili z lekcji kilka minut przed dzwonkiem. Został dokładnie sto dwadzieścia sekund, jednak wydają się one dłużyć w nieskończoność.

Dla zabicia czasu dyskretnie pakuję podręcznik do plecaka. Nauczyciel kontynuuje swój wykład, ale jego wyraz twarzy wyraża wyłącznie znudzenie. Wszyscy pragniemy wakacji, podczas których zaczerpiemy odpoczynku.

Z braku laku wyciągam komórkę, aby wysłać wiadomość do Ashtona. Staram się nie zostać przyłapanym, aczkolwiek nie sądzę, że w czerwcu któremukolwiek nauczycielowi chciałoby się dokładać problemów sobie samemu oraz uczniowi. Jednakże lepiej dmuchać na zimne, jak to mówią.

Mija dzisiaj czwarty dzień, od którego Michael Clifford uciekł z rodzinnego gniazda oraz drugi dzień, odkąd nikt nie zna jego lokalizacji. Wyłączył telefon całkowicie, co dodaje tylko kolejne zmartwienia. Ostatnia jego lokalizacja została zarejestrowana w środku kompletnej dziury w Kalifornii, oddalonej o prawie sto kilometrów od Moreno Valley, przez którą przechodzą tory kolejowe, więc istnieje prawdopodobieństwo, że przemieszcza się pociągiem. Policja przeczesuje pobliskie tereny, aczkolwiek nie są zbyt zaangażowani ze względu, że to ucieczka, a nie zaginięcie.

Wszyscy żyjemy w niewiedzy oraz nerwach. Karen Clifford stres doprowadził do tego, że dzisiejszą noc przespała w szpitalu pod kroplówką oraz silnymi środkami uspokajającymi i nasennymi. Daryl Clifford próbuje utrzymać stalowe nerwy, aczkolwiek cienie pod oczami wyłącznie powiększają się, ponieważ próbuje działać na własną rękę, a to go kompletnie pochłania. Liz Hemmings w szkole, w której pracuje, zwołała spotkanie z uczniami, aby z nimi pomówić o zdrowiu psychicznym młodych ludzi oraz przypomnieniu o istnieniu instytucji społecznych, chętnych do pomocy, kiedy znajdą się w ciężkich sytuacjach. Andrew Hemmings przypomina Darylowi o funkcjach życiowych, niezbędnych do funkcjonowania. Nauczyciele w szkole zaczęli przyglądać się własnym uczniom, a rodzice swoim dzieciom.

Szkoda, że musiało dojść do tragedii, aby niektórzy ludzie zrozumieli, że zdrowie psychiczne stoi na równi ze zdrowiem fizycznym.

Donośny dźwięk dzwonka wyrywa z transu, dlatego wsuwam telefon w kieszeń spodenek z Adidasa, które kupiłem pewnego razu w outlecie za dwadzieścia dolarów. Zakładam plecak na jedno ramię, wstając od ławki i kierując się w stronę wyjścia z klasy.

Przemierzam korytarz, który jeszcze nie jest oblężony przez innych uczniów, ponieważ wyjątkowo szybko zerwałem się z miejsca. Wychodzę wyjściem głównym, skąd mam najkrótszą drogę do domu.

Nie zdążyłem wyjść ze szkoły oraz znaleźć słuchawek w kieszeni, kiedy znajomy głos rozbrzmiewa w uszach:

- Hej, Luke!

Momentalnie zatrzymuje się w miejscu oraz spoglądam w prawą stronę, gdzie dostrzegam Caluma Hooda. Chłopak jest ubrany w krótkie spodenki oraz koszulkę na krótki rękaw, a wszystko uzupełniają Vansy we wzór szachownicy i okulary przeciwsłoneczne na nosie. Blond pasemko na włosach utrzymuje się w dalszym ciągu, chociaż lekko zanikło, ponieważ przyciął włosy.

- Hej - witam się, jednak nie mam pojęcia, czego się spodziewać. Nie było go od trzech dni w szkole, a dzisiejszego dnia widzę go pierwszy raz, chociaż Beatrice zaprosiła mnie na spacer na palarnię wraz z Ashley, ponieważ Ashton zgadał się z innymi znajomymi, czego oczywiście nie miałem mu za złe, więc zwyczajnie przyłączyłem się do dziewczyn.

- Wiesz, mam sprawę, chociaż głupio mi prosić, ale miałbyś pożyczyć dziesięć dolarów na fajki? - przemawia bez ogródek, kiedy zatrzymuje się niedaleko mnie. - Oddam, jak będę mieć hajs, ale aktualnie jestem w głębokiej potrzebie.

- Mam tylko kartę...

- Kurwa. - Syczy, jednak nie w moją stronę, ale sam do siebie, jakby chciał wyrzucić złość. Przeciera twarz dłońmi, wsuwając palce pod okulary, więc przez chwilę dostrzegam jego oczy, które wydają się opuchnięte. - Okej, nieważne. - Kręci głową, oddalając się.

- Calum. - Podążam za chłopakiem. Zwalnia tempo, słysząc moje nawoływanie. - Jak się czujesz? - Poczucie obowiązku nakazuje zadać to pytanie.

- Wiesz, co? Nie będę tobie kłamać, chociaż przyszła myśl przez głowę, żeby to zrobić - odpowiada. - Chciałbym powiedzieć, że psycha siada, ale stary ona nawet nie siedzi. Moja psychika leży sobie na rozkładanym krzesełku i ma w ręku drineczka z parasolką.

Zatyka mnie. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie połączenia sarkazmu z tematem, do którego ironii nie powinno się używać według zasad moralnych. Zbija mnie z tropu, więc milczę.

- Sorry, ale nie radzę sobie zbyt dobrze z faktem, że mój najlepszy kumpel spierdolił z domu i nikt nie ma pojęcia, gdzie się znajduje - tłumaczy się, wzdychając ciężko. - Mam wahania nastrojów od dwóch dni, które wysysają ze mnie życie - dodaje, co wyjaśnia jego zachowanie sprzed chwili.

- Siedzimy w tym samym gównie, więc wiem, co czujesz. - Próbuję stanowić dla niego wsparcie w tym ciężkim okresie, ponieważ nie posiadamy żadnego schematu, do którego moglibyśmy się stosować w zaistniałej sytuacji. Błądzimy po ciemnym pomieszczeniu, szukając wszelkich poszlak, aby przetrwać. - Nie jest to żadne pocieszenie, ale rozumiem wszystko, co czujesz. Miałem dzień, podczas którego od rana do wieczora moczyłem poduszkę łzami - wyznaję, chociaż niełatwo przyznawać się o rzeczach tego pokroju przed osobami, z którymi nie jestem w ścisłych relacjach.

- Wiesz, co jest najgorsze? - Zadaje pytanie retoryczne. - Widziałem się z nim kilka godzin wcześniej i zachowywał się względnie normalnie. Nie wiedziałem, że rano obudzę się i zobaczę na ekranie telefonu wiadomość z pożegnaniem.

Jest roztrzęsiony, chociaż nie widać tego na pierwszy rzut oka. Wydaje się, że trzyma siebie samego w sztywnych rydzach, dlatego jeszcze nie rozpadł się oraz przeżywa wszystko względnie dobrze.

- Ciągle męczy mnie poczucie, że mogłem jeszcze cokolwiek zrobić, a tego nie zrobiłem - wyznaję, zakładając ręce na klatkę piersiową

- Nie powinieneś siebie winić  - oznajmia. On nieustannie myśli o tym wszystkim, co się dzieje. Nie zapomina o tym nawet na moment. - Obydwoje staraliśmy się, aby było mu lepiej, ale widocznie problem leży głębiej, niż myśleliśmy. Wszyscy próbowaliśmy rozwiązać ten słupek, jednakże stanowiliśmy wyłącznie instrukcję, jak to zrobić. Jego rodzice posiadali opcje ciągnięcia za sznurki, ale nie robili tego, bo mieli klapki na oczach. Wszystko odbijało się na nim, więc sięgnął po radykalne środki, żeby zaznać spokoju...

„Sięgnął po radykalne środki, żeby zaznać spokoju"

Świadomość tego wyłącznie dobija. Wżyna się w umysł. Automatycznie kręcę głową, aby wyzbyć się przykrych myśli, które atakują. Ich ciężar przewyższa mnie. Nie potrafię sobie wyobrazić cierpienia, które musiał przejść Michael, skoro uciekł w radykalne metody radzenia sobie z problemami.

On wrzucił najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka i wyszedł z domu ze świadomością, że niekoniecznie tutaj wróci. Poszedł przed siebie z myślą, że właśnie wyjeżdża z miasta na własną rękę.

Czy wiedział z czym wiąże się wyjazd z Moreno Valley? Prawdopodobnie tak, ponieważ jest inteligentnym chłopakiem. I nawet mając świadomość wszystkich rzeczy, związanych z opuszczeniem miasta, zdecydował się na to.

Cholera, nie mogę pojąć tego, ponieważ sam w życiu nie zdecydowałbym się na podobne kroki. Wydają się one abstrakcyjne, a w szczególności, że mam dopiero siedemnaście lat, więc samodzielne życie przyprawia mnie o zawroty głowy.

- Boże, przepraszam, Luke - wyciąga telefon z kieszonki krótkich spodenek - muszę zadzwonić do Beatrice, bo nie wytrzymam bez tych szlugów, a wiem, że ona ma.

- Właściwie to... - Zagryzam wargę, ponieważ (beznadziejny) pomysł wpada do głowy, ale z drugiej strony potrzebuję odreagować wszystko, co mnie przytłacza, a używka kusi do spożycia jej. Nawet jeśli wcześniej nie miałem z nią do czynienia. - ...mógłbyś załatwić i dla mnie jednego?

- Jasne. - Kiwa głową, wybierając kontakt w komórce. - Daj mi chwilkę.

Calum rozmawia z Beatrice niecałą minutę. Kierujemy się w stronę palarni, gdzie dziewczyna będzie na nas czekać, ponieważ uwinie się ze swojej ostatniej godziny lekcyjnej.

Na miejscu spotykamy Beatrice w towarzystwie Ashley, która musiała uciec ze szkoły za namową swojej najlepszej przyjaciółki. Witamy się kolejny raz tego dnia.

Beatrice wyciąga otwartą paczkę w stronę Caluma. On wyjmuje stamtąd dwie sztuki papierosów, ale jedną przekazuje mnie, co spotyka się z istnym zdziwieniem:

- Od kiedy palisz, Luke? - Ciemnowłosa marszczy brwi, widząc, że czekam, aż brunet przekaże mi zapalniczkę.

- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - Wzruszam ramionami, wkładając filtr między wargi. - Spalisz ze mną na pół? - Zwracam się do dziewczyny. - Nie sądzę, że dam radę całego sam.

- Jasne.

Fajek zostaje podpalony przez chłopaka, a ja zaciągam się nim bardzo delikatnie, ponieważ nie mam pojęcia, czego się spodziewać.

Przypominam sobie, jak Michael uczył mnie zaciągać się dymem z papierosa elektrycznego, więc niewiele musi się to różnic od zwykłego, prawda?

Czuję gorzki posmak na języku oraz wokół ust. Nie duszę się dymem, więc kolejnym razem zaciągam się mocniej. Kiedy tytoń zaczyna drapać w gardło, wiem, że więcej nie dam rady wziąć w płuca.

Palę, dopóki w głowie nie zaczyna się kręcić od ilości nikotyny we krwi. Nie jestem zaskoczony, bo spodziewałem się tego. Niejednokrotnie od znajomych słyszałem, że palenie powoduje nieprzyjemne skutki, często związane z neurologią. Oprócz zawrotów czuję posmak tytoniu w jamie ustnej, który niezbyt jest smaczny, chociaż wbrew pozorom przyciąga do siebie. Sam ruch „ręka-usta" zaspokaja potrzebę, wcześniej nieznaną. Nie wspominając o uczuciu wypełniania płuc dymem, a następnie wypuszczania go w powietrze. Zaczynam rozumieć, dlaczego niektórzy nie potrafią się oprzeć i wpadają w uzależnienie. Dodaje to chorej satysfakcji.

Wtedy resztkę nikotyny oddaję koleżance, którą spokojnie dopala. Ashley próbuje wyciągnąć nas z dołujących nastrojów poprzez rozmowę, ale niewiele to daje. Wpadliśmy w głęboką dziurę, a drabinka, którą nam podaje jest zbyt krótka.

Papieros niewiele pomaga. Nie wyciąga z opresji, w której się znalazłem, ale daje poczucie fizycznego rozluźnienia. Przez moment skupiłem się na jednej czynności, dlatego przez trzy minuty wydawało się, że dostałem skrzydeł. Wszystko mija, kiedy tylko przestaję palić. Było to złudne uczucie, aczkolwiek całkiem przyjemne na tle wojny, którą odgrywam w głowie.

Mam tendencję do rozdrapywania spraw na czynniki pierwsze, co czasami wprowadza mnie w głębokie stany emocjonalne. W tym momencie pogrążam się w niepokoju, stresie oraz smutku. Spotkanie z Calumem nie podniosło mnie na duchu, a wręcz przeciwnie - jeden pociągnął drugiego na dno. Stanowię chodzący bałagan. Większość dnia ubieram dobrą minę do złej gry, aby przetrwać. Zniknięcie Michaela Clifforda nie powinno wpływać na edukację innych uczniów. Nawet jeśli to połowa czerwca, a w szkole jedynie obijam się, jednakże frekwencja stanowi nadrzędną sprawę w amerykańskim systemie nauczania. Przebywanie w tym budynku oraz obracanie się wokół ludzi to moja brzytwa, kiedy tonę. Stwarza to pozory normalności, dzięki którym nie wariuję.

Będąc szczerym to nie umiem sobie poradzić w sytuacji, w której znalazłem się. Calum również posiada wiele trudności. Nie wspominając o rodzinie Clifford. Nagle pewna cząstka naszych żyć zniknęła, a my nie mamy pojęcia, co się z nią dzieje. Nawet nie wiemy, czy jeszcze żyje!

Żałuję, że nie wiedziałem, kiedy skrzydełka motylka zatrzepotały, a ciąg wydarzeń został wtedy odgórnie narzucony.





__________

Wyszło, co wyszło, ale nie miałam głowy do pisania ostatnio, dlatego mam nadzieję, że dzisiaj nie zanudziliście się. Kolejny mam zaczęty i będzie...Zobaczycie sami, jak go skończę😬

Komentujcie i zostawcie votes! ❤️

FajnaSosna xxx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top