11.
Wchodzę do mieszkania Cliffordów bez pukania. Michael nie posiada tendencji do zamykania drzwi wejściowych, więc gdy jego rodziców nie ma w domu, złodzieje nie mieliby problemów, aby okraść rodzinę z całego majątku. Przekręcam zamek w drzwiach, żeby ciemne scenariusze nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Dochodzi godzina siedemnasta w piątek. Około trzech godzin temu wróciłem z ostatnich zajęć. Ashton odwołał nasze spotkanie po lekcjach, ponieważ jego mama poprosiła go o opiekę nad najmłodszym bratem. Siostra (Lauren) zdążyła opuścić dom przed godziną trzynastą, więc obowiązek zatroszczenia się o rodzeństwo spadł na chłopaka. Nie marudzi, ani nie wybrzydza, bo nie pochodzi z pełnej rodziny. Pani Irwin musi chodzić do pracy, żeby mieli z czego żyć, więc blondyn rozumie to, że czasami powinien zostać, aby rzucić okiem na najmłodszego członka rodziny, czyli brata o imieniu Harry. Ashton stanowi idealny przykład starszego rodzeństwa i nie zaprzeczy temu nikt, a w szczególności Lauren z Harrym, którzy mają z nim styczność codziennie.
Mając wolny wieczór, miałem plan znowu marnować czas przed laptopem, zaczynając kolejny serial. Około szesnastej trzydzieści z seansu wyrwała mnie wiadomość od Michaela. W jej treści była wzmianka o tym, że siedzi samotnie w swoich czterech ścianach i wyszedł z propozycją, że mógłbym do niego wpaść na kilka godzin. Zdziwiłem się, ponieważ spodziewałbym się, że posiadając wolną chatę, sprosiłby innych znajomych na wielką popijawę. Nie będę was oszukiwał, że mógłbym zagwarantować mu rozrywkę podobnego pokroju. Mam słabą głowę w porównaniu do ludzi z otoczenia. Z planszy zmiata mnie kilka kieliszków wódki albo trzy piwa.
Odpowiedź na nurtującą zagwozdkę nadeszła szybko, bo wytłumaczył, że jego rodzice mogą wrócić w każdym momencie, a nie chciałby wszczynać kolejnej kłótni. Rozumiem go, więc zgodziłem się.
W korytarzu zostawiam klapki, w których przyszedłem. Wchodzę po schodach na poddasze, gdzie znajdują się dwa pomieszczenia - pokój Michaela oraz jego rodziców. Dom Cliffordów jest niewielki w porównaniu do mojego, jednak pochodzimy z różnych rozmiarowo rodzin. Ja posiadam dwóch starszych braci, a Michael stanowi jedynka. Wątpię, że mógłby jeszcze doczekać się młodszego rodzeństwa, patrząc na to siłę wieku, w której znajdują się jego rodzice.
Szybko pokonuje stopnie, docierając na górę. Drzwi od pokoju chłopaka są lekko uchylone, a ze środka wydostają się ciche brzmienia muzyki. Wchodzę do wnętrza bez pukania, ponieważ czerwonowłosy zdaje sobie sprawę z mojej wizyty. Jednak w pomieszczeniu pachnie...czymś. Marszczę brwi, chociaż to dosyć orzeźwiający aromat wymieszany ze słodkościami.
- Hej - witam się, wskakując na jego łóżko, w którym leży z nogami opartymi o ścianę.
- Siema - odpowiada, odrywając spojrzenie z ekranu telefonu. Spogląda na mnie oczętami, które mienią się niczym szmaragdy.
Leżymy na materacu, rozmawiając o wszelkich głupotach, które ślina przynosi na język. W tle słuchamy jednej z playlist, stworzonych przez Mike'a. Chłopak uwielbia muzykę, dlatego to nieodłączny element jego życia. Tworzy tło wszelkich wydarzeń. Posiada składanki ze zróżnicowanymi kawałkami na cały wachlarz nastrojów. Niejednokrotnie podglądam to, czego słucha na Spotify. Muzyka, którą lubi jest zwyczajnie dobra. Nie wszystko wpisuje się w mój gust, ale nie można byłoby zarzucić tym piosenkom, że posiadają słaby tekst albo linię melodyczną.
On zawsze posiadał zapał do dźwięków. Doskonale świadczy o tym fakt, że mając siedem lat zaczął brzdąkać na gitarze akustycznej. Szybko podłapał, na czym to polega. Nawet nie musiał uczęszczać na lekcje w szkole muzycznej, aby nauczyć się podstawowych chwytów oraz czytania nut. Około trzech lat temu przeniósł się na gitarę elektryczną, jednak nieczęsto dzieli się tym, co tworzy albo gra. Mógłbym policzyć na palcach ilość razy, kiedy słyszałem to, jak szarpie za struny. Na dodatek za każdym razem były to piosenki znane większości populacji, jak na przykład „Smells Like Teen Spirit" od Nirvany, a nie jego artystyczna spuścizna. Rozumiem, że niekoniecznie chciałby się dzielić, tym co tworzy. Zapewne czuje się w tym bezpiecznie oraz komfortowo, dlatego nie wpuszcza intruzów do swojej strefy. Bardzo dobrze, że posiada własną przestrzeń, gdzie może się wyżyć.
Podczas kolejnej bezsensownej dyskusji, podczas której wpatruję się w sufit, nagle widzę oraz czuję nad głową kłębek dymu o słodko-orzeźwiającym zapachu. Marszczę brwi w zdziwieniu, zerkając w stronę Clifforda, zmieniającego muzykę na telefonie. Zauważam, że to on wypuszcza kłęby dymu spomiędzy ust, a w jego dłoni znajduje się...papieros elektryczny?
- Ty palisz? - Przerywam naszą rozmowę na wcześniejszy temat, marszcząc brwi w zdziwieniu.
- Czy pierwszy raz widzisz mnie z tym? - Unosi urządzenie, które zależnie od kąta padania światła zmienia kolor. Jest holograficzne.
- Tak - odpowiadam. - Myślałem, że raczej palisz tylko w towarzystwie albo na imprezach.
- Ty jesteś moim dzisiejszym towarzystwem, więc po części masz rację. Nigdy nie palę, kiedy rodzice są w domu. Chyba, że w nocy, kiedy oni śpią, a ja nie.
- Długo go masz? - Wskazuję na elektryka.
Szczerze powiedziawszy to byłbym skłonny się nim zaciągnąć, bo wydaje się lepszą alternatywą od zwykłego papierosa. Nigdy jeszcze nie zapaliłem nikotyny, ponieważ nie ciągnie mnie do niej, aczkolwiek do tego posiadam mniej oporów.
- Właściwie to był Tony'ego, ale nie chciał, żebym zwracał jakiekolwiek jego rzeczy po tym burzliwym rozstaniu, więc to jedyna rzecz, którą sobie zostawiłem, a nie wyrzuciłem na śmietnik.
- Oh. - Wymyka mi się, ponieważ Michael pierwszy raz z własnej woli porusza temat swojego Ex, o którym chodzą przeróżne plotki po szkole. Zaczynając od tych, co mówiły, że handlował narkotykami, kończąc na intrygach, które nie posiadają żadnego sensu. - Michael, mógłbym cię o coś zapytać?
- Jasne, że tak.
- Jak odkryłeś, że wolisz chłopców? - zadaję pytanie z wielką ostrożnością. Przyglądam się twarzy, aby wyłapać jakiekolwiek emocje, jednakże pozostaje ona neutralna.
- Z mijającym czasem zauważyłem, że więcej uwagi poświęcam chłopcom niż dziewczynom. Około roku rozwijało się to we mnie, a gdy poznałem Tony'ego tylko utwierdziłem się w tym, co we mnie siedziało - opowiada. Przy fragmencie o swoim byłym chłopaku zaciąga się dymem. - Dlaczego pytasz? Czy jest to związane z tym, co ostatnio odwaliłem? - Wypuszcza chmurę, obracając głowę w moją stronę. Dym uderza w twarz, ale nie przeszkadza to, bo jego zapach jest przyjemny.
- Odkąd mnie pocałowałeś, zdałem sobie sprawę, że chyba nigdy nie kręciły mnie cycki.
- Hm, rzeczywiście nie kojarzę, żebyś ewidentnie podniecił się dziewczyną. Nawet gdy pokazywałem tobie półnagie laski na Instagramie to wyłącznie zawieszałeś wzrok na sekundę albo dwie. Wręcz wydawałeś się znudzony, ale myślałem, że jesteś cholernie zakochany w Ashley i dlatego reagujesz w ten sposób. Potem stwierdziłeś, że ewidentnie nie czujesz do niej pociągu. Byłoby to dosyć logiczne.
- Jednak dopiero niedawno zacząłem patrzeć na mężczyzn, ponieważ wcześniej nie przechodziły przez głowę pomysły, aby pomyśleć o nich w sposób seksualny.
- Powiem tobie jedną rzecz. - Obraca się na brzuch, zbliżając się do mnie kilka centymetrów. Pachnie liquidem, który właśnie pali. - Nie przejmuj się tym. Ludzie zakochują się w ludziach, Luke. Po prostu. Nie musisz określić swojej orientacji, aby kogoś pokochać.
- Czyli biseksualizm?
- Prędzej panseksualizm, jeśli chciałbyś się konkretnie zaszufladkować w to, co powiedziałem, ale uwierz, że to zbędne - oświadcza, ponownie zaciągając się e-papierosem, którego aromat coraz bardziej kusi do tego, żeby go zasmakować.
- Jednak podniecają mnie mężczyźni, więc czy mogę być panseksualny?
- Wtedy raczej homoseksualny.
- Czasami lubię spojrzeć na dziewczyny z myślą, że są ładne.
- Wrzuć na luz, Luke - rzuca Clifford, robiąc kółka z dymu. - Ile minęło od tamtej nieszczęsnej imprezy? Trzy, cztery tygodnie? Wątpię, że mógłbym z ciebie zrobić stuprocentowego geja przez jeden pocałunek, który nic nie znaczył.
- Jednak było...okej - twierdzę dosyć nieśmiało, ponieważ podjęliśmy dość poważny temat. - Nie mam porównania do całowania się z dziewczynami, jednak nawet nie potrafię sobie wyobrazić tego, że miałbym obściskiwać z którąś z nich.
- Więc całuj się z chłopcami.
Wzdycham, pogrążając się na moment w swoich myślach. Wpasowywanie się w ramy nie posiada żadnego sensu. Pociąg nie musi koniecznie dotyczyć płci. Mogę go poczuć do każdej osoby, która oczaruje mnie charakterem albo swoim wyglądem. Jej tożsamość płciowa nie ma żadnego znaczenia, ponieważ według wielkich poetów miłość jest ślepa. W uczuciu nie są ważne twoje narządy płciowe. Liczy się twoje wnętrze, na które składają się cechy charakteru, pasje, poglądy. Posiadamy swoje typy, ale nie zawsze mają one odzwierciedlenie w naszych sercowych wybrankach. Wiele dziewczyn marzy o wysokich blondynach z niebieskimi oczami, a ich życiowymi partnerami zostają niscy bruneci z zielonymi tęczówkami. Człowiek ma słabość do pewnych aspektów u drugiej osoby, ale rzeczy tego pokroju nie mają znaczenia w emocjach, którymi kogoś obdarzamy. Świat działa w ten sposób od wielu wieków, ale nie wszyscy to pojmujemy. Niektórzy dostrzegają to dopiero u schyłku życia, jednak jest to w porządku. Uczymy się na błędach.
- Czy mogę jeszcze raz wykorzystać twoją dzisiejszą szczerość? - zagaduję chłopaka, kiedy on podśpiewuje pod nosem jedną z piosenek Green Day.
- Myślę, że tak.
- Skąd wiadomo, że kogoś kochasz?
- Czy dzisiejszy dzień to festiwal trudnych pytań oraz tematów do rozmów? - Marszczy brwi, a jego wyraz twarzy świadczy o tym, że niechętnie chciałby podjąć ten temat. Dotyczy on pośrednio Tony'eo, aczkolwiek ciekawi mnie to, co między nimi się wydarzyło. Jeszcze niedawno był to grząski grunt, po którym nikt nie stąpał. Dzisiejszego wieczoru Michael sam na niego naprowadza, co mogłoby być oznaką, że chce się uzewnętrznić.
- Jeśli nie chcesz to nie mów - sugeruję, ponieważ jego komfort zajmuje wyższe miejsce w hierarchii od wścibskości.
- Ufam tobie, więc zaryzykuję. - Wzrusza ramionami. Posyłam mu uśmiech, ponieważ to rozczulające. - Chociaż szczerze powiedziawszy to nie była prawdziwa oraz zdrowa miłość.
- Dlaczego?
- Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych. Miał osiemnaście lat, a ja jeszcze piętnaście, więc stanowił kogoś w moich oczach. Łatwo dałem zamydlić sobie oczy słodkimi słówkami. Zauroczyłem się tym, co podawał na tacy, a wtedy manipulował. Wykorzystał moją naiwność. Posłużyłem za zabawkę. Chociaż czułem się wyjątkowy z nim u boku, nie była to zdrowa relacja, ponieważ znałem i kochałem go tylko z tej strony, która pokazywał. Był pierdolonym oszustem.
- Jak to...? - Jestem szczerze zadziwiony tym, co właśnie usłyszałem. - Czy on ciebie wykorzystał? - pytam niepewnie, obawiając się prawdy, która mogłaby posiadać wyłącznie ciemne odcienie.
- Nie fizycznie, bo akurat seks chciałem z nim uprawiać od początku. - Rozjaśnia sytuację. - Zniszczył psychicznie kłamstwami o uczuciach, którymi nigdy mnie nie darzył. Wręcz wyśmiał to, że uwierzyłem w to wszystko, kiedy złapałem go z innym mężczyzną. - Jego ton głosu przybiera smutną barwę.
- Przykro mi, Michael. - Jestem całkowicie szczery w swoich słowach.
Cholera, wiele przeżył. Psychiczne rany są głębsze niż fizyczne. Blizny zostają z nami na zawsze. Niejednokrotnie odbijają się one na codzienności albo przyszłości. Zabierają cząstkę prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie oraz świecie. Wiele przypadków trzeba leczyć wizytami u terapeutów oraz lekami. Oczywiście to nic złego pobierać wizyty u psychologów oraz psychiatrów. Mózg to organ, jak każdy inny, który czasami zawodzi oraz potrzebuje opieki specjalisty. To żaden wstyd zgłaszać się do lekarza, aby zwalczyć swoje lęki, kiedy zaczynają nas przerastać.
Wszystko teraz posiada sens. Michael nie opuszczał szkoły, ponieważ posiadał zachcianki. On uciekał od bólu, który w sobie nosił. Nikt dookoła nie wiedział, co działo się w jego życiu. Nie mogli mieć pojęcia, co przeżywa, dlatego zaczęły powstawać plotki. Nie miał siły z tym walczyć, bo sam ledwo trzymał się. Pomocy sięgnął, kiedy znalazł się na skraju przepaści. Musiał spaść na samo dno, aby chcieć wyjść z życiowego dołku.
- Było, minęło, nie przewija się do tyłu wideo. - Wypuszcza dym, który wylatuje również nosem. - Mam chociaż nauczkę, aby twardo stąpać po ziemi i uważać, komu ufam oraz zamierzam obdarzyć uczuciem.
Ciężki temat pozostawił po sobie ślad w atmosferze. Nie jest ona sielankowa, jaka jeszcze była przed kilkoma minutami. Zachmurzyło się nad naszymi głowami. Popadliśmy w milczenie, słuchając piosenki Whitney Houston.
Doceniam to, że otworzył się przede mną. Prawdopodobnie jestem pierwszą (albo drugą osobą, ponieważ Calum nie odstępuje Clifforda na krok), która dowiedziała się o tej katastrofie z jego życia. Nie bójmy się tego słowa, ponieważ jest adekwatne do tego, co się wydarzyło. Michael miał jedynie piętnaście lat, kiedy Tony wymierzył nóż prosto w jego klatkę piersiową. Nie zostawił na nim suchej nitki. Zranił go doszczętnie. Zniszczył kruchą psychikę, zostawiając po sobie ślad na resztę życia.
Moglibyście powiedzieć słynne „Nie przesadzaj. Inni mają gorzej", a wraz z wypowiedzeniem tych słów wyszlibyście na skurwysynów. Każdy posiada inną miarę problemów oraz inaczej przeżywa to, co dzieje się w jego życiu. Posiadając kruchą psychikę, łatwo dotykają niewielkie potknięcia. Ludzie znajdują się w zróżnicowanych środowiskach, więc posiadają zróżnicowane problemy. Nie można ich za wszelką cenę porównywać! Przypomina to zestawienie ze sobą piernika oraz wiatraka, co nie posiada żadnego sensu. Dlatego mówienie, że twoje kłopoty to nic w porównaniu do głodujących dzieci w Afryce, jest ignorancją oraz szczytem chamstwa. Owszem, głód w Afryce to poważny problem, ale najpierw pomóż najbliższym, żebyś mógł wesprzeć obcych.
- Chcesz spróbować? - Wyciąga w moją stronę e-papierosa, przerywając ciszę między nami. - Widzę, że się łasisz.
- Nigdy nie paliłem - wyznaję, przyjmując urządzenie w kształcie prostokąta. Przyglądam się mu, zadziwiają się wagą. Myślałem, że jest to dosyć lekkie, aczkolwiek myliłem się.
- Klikasz i ciągniesz. Jednak uważaj, żebyś nie trzymał przycisku wtedy, kiedy nie zaciągasz się, bo spalisz grzałkę i będzie niedobre.
Oblizuję wargi, lekko zestresowany. Podnoszę się na łokciu, żeby znaleźć się w pozycji półleżącej. Przykładam ustnik do warg, nie spuszczając magnetyzującego spojrzenia z chłopakiem. Kieruję się jego instrukcją, jednak nie wychodzi to dobrze, ponieważ od razu zaczynam kaszleć. Szarej chmury wydostaje się spomiędzy warg tyle, ile kotek napłakał. Nastolatek nie powstrzymuje wybuchu śmiechu, kiedy mnie drapie w płucach oraz oblewam się rumieńcami wstydu.
- Musisz dym wziąć w płuca, a nie w usta - instruuje przez chichot, kiedy próbuje nabrać tlenu, żeby móc poprawnie odetchnąć. - Spróbuj to zrobić, kiedy bierzesz wdech, ale zamiast powietrza to zaciągasz się dymem.
- Ugh, okej.
Odczekuję kilkanaście sekund, zanim dokonuję czynności według kolejnych instrukcji Clifforda. Stresuję się jego spojrzeniem, kiedy palę. Ciągnę używkę, nieustannie czując przeszywający wzrok. Denerwuję się, więc ponownie odsuwam od siebie e-papierosa i dławię się tym, co miałem w płucach.
- Kurwa - klnę między kaszlnięciami.
- Daj to. - Zabiera urządzenie z mojej dłoni. Nie opieram się, tylko posłusznie mu oddaję, ponieważ to chyba nie zabawka dla mnie. - Spróbujemy po studencku, dobra?
- Po studencku? - Upewniam się, ponieważ nie jestem pewien, czy dobrze usłyszałem.
- Nie wiesz, o co chodzi?
- Wiem.
Nie jestem w stanie odmówić, chociaż wolałbym tego uniknąć. Boję się, że zrobię sobie większy bałagan w głowie niż ten, który aktualnie posiadam, a zarazem nie potrafię się oprzeć. Nie potrafię powiedzieć „nie". Nie zaprzeczam nawet czynami. Wyłącznie czekam na kolejny ruch z jego strony.
Jestem podekscytowany tym, kiedy patrzę na niego z dołu, bo leżę na plecach. On zaciąga się, również nie spuszczając ze mnie oczu. Posiadamy kontakt wzrokowy, przez który głupieję. Przez ciało przechodzą nieznane prądy - zaczynając od czubka głowy, kończąc na palcach u stóp. Nie rozumiem, jakie reakcje chemiczne właśnie zachodzą w moim organizmie. Jednocześnie odczuwam ekscytację oraz przerażenie.
Pochyla się powoli. Im znajduje się bliżej, tym mocniej odczuwam aromat perfum, wymieszany z antyperspirantem. Mam lekko rozchylone wargi, czekające, aż wpuści dym do jamy ustnej. Wszystkie mięśnie zostały napięte. W uszach słyszę szum przepływającej krwi. Muzyka stanowi odległe tło wydarzeń, która się właśnie rozgrywają.
Kilka czerwonych kosmyków włosów drażni moją cerę. Oddech wiąże w gardle, kiedy zatrzymuje twarz trzy centymetry nad moją. Mógłbym znowu go pocałować. Bardzo chcę go pocałować, jednak jestem niczym zamrożony. Nie ruszam żadną kończyną. Wyłącznie czekam z nadzieją, że marzenia urzeczywistnią się. Prawdopodobnie to nieodpowiednie myśli, bo do cholery jesteśmy tylko przyjaciółmi! Przyjaciele nie całują się. Nigdy więcej nie powtórzy się to, co się między nami stało. Było dobre, jednocześnie niewiele znaczące, ponieważ Michael był pijany oraz pod wpływem marihuany. Nie mogło z tego wyniknąć nic korzystnego. Stało się i nie powtórzy się więcej. Jednorazowy wybryk.
Wpuszcza dosyć powoli dym do moich ust, jednak nawet nie stykamy się wargami, chociaż jestem ich spragniony. Czuję orzeźwiający oraz słodki posmak prawdopodobnie cukierków lodowych, jednak myślami znajduję się dalej niż gęsta chmura w jamie ustnej. Odpływam wyobrażeniami w odległy świat, gdzie wszystko wygląda w inny sposób, chociaż niekoniecznie właściwy.
Trwa to wyłącznie kilka sekund, chociaż wydaje mi się, że rozciągnęło się do przynajmniej kilku minut. Michael nie znajduje się nade mną, a zdecydowanie dalej. Przybiera łobuzerski uśmiech, kiedy powoli dym ulatnia się spomiędzy moich warg. Wypuszczam go szybciej, orientując się, że patrzy z oczekiwaniem. Czuję pieczenie na policzkach, więc modlę się w myślach, że nie widać wypieków.
- I jak? - dopytuje, oczekując reakcji, której zabrakło z mojej strony. Zostałem brutalnie wrzucony sam przez siebie do rzeczywistości z odległej krainy, gdzie wszystko wygląda mniej stosownie.
- Chyba...chyba okej - odpowiadam zmieszany, ponieważ nie rozumiem, co się właśnie ze mną zadziało.
Hormony rozpętały burzę w organizmie na kilka sekund, aby potem całkowicie uciec. Wywołały huragan, który zniknął za pstryknięciem palca, pozostawiając wewnętrzną pustkę. Zagotowałem się do czerwoności, żeby zostać oblanym wiadrem lodowatej wody. Przez moment pomyślałem o tym, że mógłbym pocałować Michaela Clifforda jeszcze raz. Myśl równie szybko pojawiła się oraz zniknęła, pozostawiając mnie w rozdarciu. Pytań coraz więcej, a odpowiedzi brak.
Michael szybko zagłusza rozterki, które pojawiają się w głowie. Zaczyna opowiadać o piosence, którą ostatnio znalazł oraz włącza ją. Nie pozostaje nic innego niż wysłuchać go cierpliwie, co skutkuje tym, że zapominam o wszystkim, o czym filozofowałem kilkadziesiąt sekund temu.
Sam szybko o tym zapominam, przypominając sobie słowa Ashley o okresie dojrzewania, który przypomina rollercoaster. Nierzadko wpadają impulsywne pomysły w zakamarki umysłu, zradzające się z otaczających okoliczności. Każdy z nas pod wpływem czynników, przyjmuje pewien nastrój. W tle grała muzyka, on pachniał drogeryjnymi perfumami, zbliżył nasze twarze, żeby zapalić po studencku - niewiele było potrzeba, abym odleciał. Sam stworzył jednoznaczną sytuację, która skutecznie pobudziła moją wybujałą, nastoletnią wyobraźnię.
Z domu Cliffordów wychodzę o dwudziestej drugiej trzynaście z nabytą umiejętnością palenia e-papierosów, dobrym humorem oraz uśmiechem na ustach.
__________
Dzisiaj odkryłam trochę kart dotyczących Michaela, więc co sądzicie? Spodziewaliście się, czy jednak nie? 🤪
Zostawiajcie votes i komentarze!!! ❤️
(ogólnie to myślę teraz, że żebranie o gwiazdki i komentarze to chyba dawno nie w modzie i trochę cringe, ale zarazem piszę to zdanie od kilku lat; wpadło w rutynę i nawet tego nie kontroluję XDDD)
FajnaSosna xxx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top