17
^
|
|
|
|
Oglądał ktoś z was saiki k? Jeśli nie to mega polecam, jak nie śmieszą mnie po prostu komedie anime to Saiki i jego przygody to zupełnie inna liga, są tam momenty bardzo urocze jak i też takie na których dusiłam się ze śmiechu i w dodatku nie ma tam chyba ani jednej postaci którą bym nie lubiła co się zdarza w cholere rzadko, więc nu, po prostu majstersztyk to jest
.
.
.
.
.
.
#Deku
- Jestem taki zmęczony - powiedziałem a płatki śniegu powoli opadały na moją ciepłą skórę aby chwilę po tym stać się ponownie wodą
-I śpiący - dodałem czując jak moje ciało staje się coraz lżejsze a świat przed moimi oczami zaczął wirować
- Czy to będzie w porządku jeśli teraz zasnę? - zapytałem sam siebie opadając na delikatny śnieg, był taki drobny i.... ciepły, czułem się jakby otulił mnie łagodny puch
Czułem że cały ciężar psychiczny i fizyczny opuszcza moje ciało, a ja sam stałem się niebywale lekkim.
Jednak chciałbym aby nasze pożegnanie wyglądało inaczej, chciałbym żebyśmy mogli być ze sobą dłużej, chciałbym zostać tu z nim na zawsze...
Nie chce umierać
#todoroki
Kujące uczucie w mojej piersi nie znikało odkąd opuściłem dom
Miałem złe przeczucia, chciałem wrócić i sprawdzić czy wszystko jest w porządku, ale nie mogłem tego zrobić, ponieważ nie było już odwrotu
Ubrany w strój bohaterski wraz z profesjonalnymi bohaterami i asekuracją policji staliśmy przed bazą Paranormalnego frontu wyzwolenia
Była to stara jednak nadzwyczaj duża, opuszczona fabryka
Wszyscy staliśmy w napięciu czekając na rozwój sytuacji
Nie było mowy o pomyłce a pewno w środku znajdowali się złoczyńcy, którzy byli tak samo albo nawet lepiej przygotowani od nas.
Wszyscy byli zdenerwowani, niektórzy bardziej inni mniej, jednak młody policjant za mną trząsł się ze strachu
-Będzie dobrze - powiedziałem klepiąc chłopaka po ramieniu, był drobnej postury i wyglądał na starszego ode mnie jednak było widać że chciałby stąd uciec najszybciej jak tylko się da
-Będzie dobrze - powtórzył po mnie a na jego twarzy pojawił się dziwny grymas który w najlepszym przypadku można było nazwać uśmiechem
Tak, wszystko się uda, wierzę w to , wrócę do domu, w końcu czeka tam na mnie....
zaraz...
Kto na mnie czeka?
Nie pamiętam... To ktoś ważny, bardzo ważny... Dlaczego nie pamiętam tej osoby?
-Jak on ma na imię? - zapytałem sam siebie łapiąc się za włosy - Nie pamiętam - powiedziałem zwracając na siebie uwagę młodego policjanta
- Czego pan nie pamięta? - zapytał chłopak patrząc się na mnie zdezorientowanym wzrokiem...
- Kim on jest? Kto na mnie czeka? Dlaczego nie pamiętam? - zacząłem szeptać do siebie powoli odchodząc od zmysłów, w mojej pamięci powstała wielka dziura której nie potrafiłem zapełnić...
- Proszę pana.. niech pan się uspokoi - oznajmił spoglądając na mnie z ukosa i delikatnie podtrzymując mnnie ramieniem
-Proszę... powiedz mi.... kim jest ta osoba - poprosiłem błagalnym tonem odtrącając rękę chłopaka - Zapomniałem... obiecałem... ze tego nie zrobię...
-Proszę pana to nie czas na takie rzeczy, za chwilę wchodzimy, proszę się uspokoić, nie może Pan tracić koncentracji w takim momencie - oznajmił stanowczo policjant, jednak jego słowa tylko sprawiły że odwróciłem się w inną stronę dalej będąc w kompletnej rozsypce
Nie potrafiłem przestać o tym myśleć...
Głowa bolała mnie coraz bardziej a wyrwa w pamięci poszerzała się...
Nim się obejrzałem rozległy się głośne krzyki a dookoła pojawił się niebieski płomień siejący spustoszenie
Jednak ja widziałem wszystko jak przez mgłę, słowa do mnie nie docierały a organizm zaczął odmawiać posłuszeństwa
Wszyscy walczyli, bohaterzy, policjanci, złoczyńcy, ale nie ja...
Czułem jakby coś rozdzierało moje wnętrzności od środka, nogi już nie potrafiły utrzymać ciała i z hukiem uderzyłem o zimny beton.
Po kilku minutach poczułem jak ciepło rozlega się po mojej całej klatce piersiowej
Gdy uniosłem wzrok przed twarzą pokazała mi się uśmiechnięta blondynka, która nożem wierciła mi dziurę w brzuchu
Chciałem ja odepchnąć i zacząć walczyć jak inni, jednak pomimo faktu że włożyłem w to wszystkie siły moja ręka ani drgnęła, jedyne co mogłem zrobić to wytworzyć w ręce ostry sopel lodu, który po kilku sekundach znalazł się w sercu blondynki
Chce żyć.
Może właśnie to pragnienie pomogło mi wtedy unieść dłoń i zadać ostateczny cios dziewczynie, jednak to był mój limit....
Po tej czynności mogłem jedynie leżeć na ziemi powoli się wykrwawiając i patrząc jak moi towarzysze umierają
Bylen otoczony martwymi ciałami, jedno z nich należało do policjanta któremu mówiłem że wszystko będzie dobrze...
Rana nie przestawała krwawić co chwilę wypluwając z siebie kolejne strumienie ciepłej krwi.
Nie czułem bólu a wręcz przeciwnie, błogi spokój który sprawiał ze powoli zamykałem oczy
Jestem znaczony i śpiący... Czy to będzie w porządku jeśli teraz zasnę?
Przepraszam, że nie dotrzymałem naszej obietnicy... Zapomniałem o niej
-Żyje! - krzyknął ktoś niewyraźnie świecąc mi w oczy - Szybko! Przyprowadźcie nosze! - nakazał kobiecy głos - Hej, hej, trzymaj się, nie zamykaj oczu, słyszysz mnie? Nie zamykaj oczu, zaraz ci pomożemy, wsystko będzie dobrze - powiedziała dziewczyna delikatnie klepiąc mnie po policzku, jednak mimo wszystko moje powieki były zbyt ciężkie i musiałem zamknąć oczy, nie wytrzymałem ich przytłaczającego ciężaru...
3 dni później
Głośne odgłosy respiratora wybudziły mnie z błogiego snu, od razu po otworzeniu oczu poraził mnie jasny blask lamp wiszących nad łóżkiem
- Obudziłeś się - powiedział uradowany dziewczęcy głos należący do Momo - Tak się o ciebie martwiłam - wyznała i ruchem dłoni zawołała pielęgniarkę - Ona się tobą zajmie, wrócę za kilka godzin - oznajmiła i posłusznie wyszła z sali
Przez następne godziny byłem ciągle badany i powoli odzyskiwałem siły, jak się okazało rana nie była bardzo poważna, ale i tak powinienem sobie odpuścić karierę bohatera na jakiś czas
Na koniec dnia czułem się na tyle dobrze, że pielęgniarka pozwoliła mi zdjąć maskę tlenową i znowu wpuściła do mnie czarnowłosą dziewczynę
-Przyniosłam ci kilka twoich rzeczy - powiedziała podając mi torbę z ciuchami - Spieszyłam się bo za chwilę jadę do pracy, ale mam nadzieję że wzięłam wszystko - oznajmiła posyłając mi uprzejmy uśmiech - Naprawdę powinieneś się ożenić i mieć kogoś do pomocy - westchnęła posyłając mi znaczącą mine , gdy nie odpowiedziałem jej twarz wróciła do wcześniejszego uśmiechu - Jak wcześniej wspominałam spieszę się do pracy ale jutro znowu przyjadę, uważaj na siebie Todoroki - dodała na pożegnanie i odeszła.
Westchnąłem ciężko po czym zacząłem wypakowywać ciuchy...
Powinienem się ożenić?
Wątpię aby to było możliwe... Mam wrażenie jakbym już kiedyś to zrobił i gdybym miał się ożenić ponownie to czułabym się jakbym kogoś zdradzał...
Wyciągnąłem kolejną bluzę z której wypadł jakiś niewielki papierek
Podniosłem go i przeczytałem...
Były tam tylko dwa słowa...
Które utwierdziły mnie w przekonaniu że coś albo kogoś straciłem
Najbardziej bolesne słowa...
"Kocham cię"
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Kocham tą dwójkę , mimo że dopiero wyszły dwa odcinki xD
Dobra dobra miłego dni i no został już tylko epilog moi drodzy 😏
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top