24."Nie, nic."

Darcy

Otworzyłam oczy. Byłam sama, a wokół mnie ciemność. Tych dwóch rzeczy bałam się najbardziej. Samotność była dla mnie czymś strasznym, a ciemność była jak otchłań. Szłam przed siebie rozglądając się wokół, lecz na wszystkie strony rozlewała się czerń. Bałam się iść dalej. Zatrzymałam się w jednym miejscu patrząc czy coś się pojawiło. Nagle przede mną pojawiło się światło. Spojrzałam w dół i zobaczyłam nóż. Cofnęłam się o krok.

- Zabiłaś go. - usłyszałam głos. Zaczęłam się rozglądać, ale nikogo nie zobaczyłam. - Teraz podnieś go i zabij siebie. - kolejne słowa, które wydobywały się z ciemności. 

- Kim jesteś? - te słowa ledwo przeszły przez moje gardło.

- Twoim największym koszmarem. Wykończę cię, tak jak ty jego. - usłyszałam te słowa i po chwili poczułam mocny ucisk w klatce piersiowej. Ciemność, ponownie mnie ogarnęła.

Obudziłam się z krzykiem. Moje policzki były mokre od łez. Nerwowo rozglądałam się po pokoju. Nie było nikogo. Światło księżyca padało przez okno. Próbowałam unormować oddech, lecz kolejne łzy spływały po moich policzkach. Czemu ten sen znów wraca? Teraz gdy znów jest wszystko dobrze. Usłyszałam jak drzwi od pokoju się otwierają. 

- Zostaw mnie! - krzyknęłam przestraszona. Nie wiedziałam kto to.

-Spokojnie to ja. - usłyszałam głos Ashton'a. Szybko zeszłam z łóżka i pobiegłam w stronę blondyna. Wtuliłam się w jego tors. On od razu mnie objął. - Spokojnie to był tylko zły sen. - powiedział, a ja mocniej zacisnęłam palce na jego plecach.

- Przepraszam, że cię obudziłam. - powiedziałam trochę się uspakajając.

- Nie przepraszaj, nie masz za co. - pogładził ręką moje włosy, trochę się ode mnie odsuwając. - Zostać z tobą? - zapytał, a ja lekko skinęłam głową. Zaświecił światło i zamknął drzwi. Dopiero teraz zauważyłam, że jest w samych bokserkach. Nieważne. Wróciłam do łóżka i przykryłam się pierzyną. Ash zgasił światło i po chwili poczułam jak materac się ugina. - Dobranoc słoneczko. - usłyszałam zza pleców. Odpowiedziałam krótkie "Branoc" i zamknęłam oczy, które po krótkim czasie otworzyłam, bo nie mogłam zasnąć. Kolejna łza spłynęła po moim policzku. Czemu jestem taka słaba? Poczułam ręce blondyna które owinęły się wokół mojej talii i przyciągnęły bliżej niego. Momentalnie stałam się spokojniejsza. - Spokojnie jestem przy tobie, nic ci teraz nie grozi. Śpij spokojnie moja love. - usłyszałam te słowa i się lekko uśmiechnęłam. Położyłam swoje dłonie na jego. - Kocham cię. - po tych słowach zasnęłam. 

🔥🔥🔥 

Obudziłam się rano, czując wciąż ręce Ashton'a które mnie przytulały do niego. Uśmiechnęłam się i odwróciłam do niego. Moje oczy spotkały się z jego orzechowymi tęczówkami.

- Witaj love. - powiedział, a na moje policzki wpłyną rumieniec. - Słodko wyglądasz, jak się rumienisz. - odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy. Uśmiechnęłam się lekko do niego. - Gdzie ty byłaś całe moje życie? - zapytał się, a ja się zaśmiałam. Lecz uśmiech nie był zbyt długo na mojej twarzy, gdy tylko przypomniałam sobie sen i te słowa "Zabiłaś go". - Co się stało love? - zapytał gładząc mój policzek kciukiem. 

- Nie, nic. - skłamałam i się ponownie uśmiechnęłam. Blondyn patrzył jeszcze chwilę na mnie z przymkniętymi oczami, ale w końcu również posłał mi uśmiech.

- To co? Idziemy na śniadanie? - złapał moją dłoń. Przytaknęłam i oboje wstaliśmy. Wyszliśmy z pokoju. Ashton poszedł jeszcze do siebie, żeby ubrać się i po chwili zeszliśmy na dół do kuchni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top