Epilog
To trudne, mówić o swoim życiu wprost, jakby było zapisaną historią między stronami książki, która nigdy nie zaistniała. Istniało za to wspomnienie, uczucie, choć pojawiło się tak dawno, zbyt realne, aby zapomnieć.
W momencie, w którym się zakochujesz, nie myślisz o konsekwencjach. Nie myślisz o tych wszystkich, twoich ulubionych miejscach, których z czasem znienawidzisz, i o piosenkach, których już nigdy nie będziesz chciał usłyszeć. Wszystko to, co kochałeś, prędzej czy później odejdzie z miłością twojego życia, nieważne, jak bardzo próbowałbyś to zatrzymać. Ale mimo tego, jak kurczowo trzymałem się tego przekonania, mój punkt widzenia tak nagle się zmienił. Przestałem postrzegać czas jako swojego wroga.
Przestałem postrzegać miłość jako swojego wroga, ponieważ miłość była tym, co utrzymuje ludzi przy zdrowych zmysłach. Na przestrzeni lat, zacząłem dostrzegać, że miłość widnieje wszędzie, na kartach naszej historii, każdego z osobna. Każda uprzejmość ze strony drugiego człowieka, każdy, drobny gest, miłość do bliźniego. Gdybym teraz miał powiedzieć sobie, że był taki czas, gdy żyłem bez miłości w sercu, odpowiedziałbym sobie: Jak to? To w ogóle możliwe?
Miłość do niego zakorzeniła się głęboko w moim sercu i zdawało się, że nigdy nie zamierzała stamtąd odejść. W dniu, w którym odszedł, obiecałem sobie, że nigdy, przenigdy nie dam temu uczuciu odejść. I nawet teraz, kiedy minęło sporo lat, pamiętam, choć mogłoby się zdawać, że nie zawsze. Raz zdarzyło mi zapomnieć się odwiedzić jego grób w rocznicę jego śmierci, bo byłem wtedy na biwaku ze swoim synem, ale myślę, że Louis był w stanie wybaczyć mi to i zrozumieć. Zawsze rozumiał i zawsze wybaczał.
Ale chociaż zdarza mi się zapomnieć - nie myślę w końcu o nim codziennie, w każdej minucie mojego życia - odliczam dni. Odliczam dni do ponownego spotkania z nim w miejscu, które jest tylko dla nas. Przede mną jeszcze długa droga, długa podróż zwana życiem, ale wiem, że zaraz po tym czeka mnie coś niesamowitego i ekscytującego. Teraz skupiam się na życiu i nie zmarnowaniu ani jednego dnia, na wspieraniu wielu akcji charytatywnych i spędzaniu każdego dnia z najbliższymi, ponieważ nigdy nie wiem, który dzień będzie tym ostatnim.
Pewnego dnia, gdy kroczyłem ścieżkami w parku z moim trzynastoletnim synem, zatrzymałem się nagle i wyciągnąłem coś z kieszeni swojego płaszcza.
- Od dzisiaj jest twoja - oświadczyłem, naciągając mu na głowę zieloną czapkę z pomponem. Był taki uradowany i nosił ją przez następne kilka miesięcy, dopóki nie nadeszła wiosna.
Ku mojej dumie, jest błyskotliwym chłopcem, niesamowicie dzielnym o złotym sercu. Jest bardzo wrażliwy, ale nie obawia się wstawić w czyjejś obronie i nie ośmiela się stchórzyć, gdy czeka na niego jakieś ważne wyzwanie. Trochę przypomina mi jego. Gdy spytał mnie o dziennik, który zawsze nosiłem pod pachą, z uśmiechem odpowiedziałem:
- Zapisuję w nim swoje ulubione cytaty. Pokażę ci go kiedyś, ale nie teraz.
Któregoś dnia pozwolę, aby inni dowiedzieli się o historii naszej miłości, ale nie teraz. Teraz pragnąłem trzymać ją jeszcze w swoim sercu tylko dla siebie, a nocami, gdy niebo było usłane setkami gwiazd, wpatrywałem się w nie z utęsknieniem, jakby to miało sprawić, że ujrzę błękit jego oczu. Zdarza mi się też zapominać, jak wyglądał, dlatego właśnie wtedy wyciągam stary, zakurzony album ślubny i godzinami wpatruję się w to jedno zdjęcie, widniejące na siódmej kartce po prawej stronie.
Louis był nie tylko moim kochankiem. Był cudownym człowiekiem, był moim najlepszym przyjacielem i aniołem stróżem. Wciąż nim jest. Louis był kimś, kogo od dłuższego czasu szukałem w sobie. Był moim dopełnieniem. Był kimś, bez kogo nie byłoby mnie, nie był, potocznie mówiąc, moją drugą połówką. To ja byłem kawałkiem, a on był całością.
I teraz zwracam się do Ciebie, Louisie Tomlinsonie. Był taki czas w moim życiu, gdy nie wierzyłem, ale to ty przywróciłeś mi wiarę we wszystko, co zdawało się mnie opuścić. Wiara, nadzieja, miłość. Odkąd pojawiłeś się w moim życiu, nic nie było już takie samo. Zacząłem postrzegać jako cud wszystko, co mnie otaczało, nawet otaczający mnie świat. A ty ani na moment mnie nie opuściłeś. Czułem cię cały czas, czuję Cię w moim sercu, a moja miłość nigdy, nawet na chwilę nie zgasła. Czasami, gdy wątpiłem, ona powracała ze zdwojoną siłą i sprawiała, że czułem, że żyłem.
Teraz staram się żyć. Chciałbym, abyś zobaczył, jakim człowiekiem dzięki tobie się stałem. Nie mogę doczekać się, gdy ponownie Cię ujrzę i przypomnisz mi, jak to jest kochać nieskończenie. W końcu nawet śmierć nie była w stanie nas rozłączyć, więc co innego by mogło?
Nie potrafię tylko wybaczyć losowi, że dał nam tak mało czasu tutaj, na ziemi. Pocieszam się jednak tym, że mamy go przed sobą jeszcze wiele - w innym świecie.
Do zobaczenia. Zobaczymy się jeszcze.
Harry.
Od autora: Koniecznie przeczytajcie Podziękowania!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top