XI. Związek
Chwilę trwali w tej niezręcznej pozycji, ale w końcu szatyn zreflektował się i usiadł na kanapie.
- Przepraszam... Nie chciałem cię urazić czy coś... Po prostu... A zresztą nieważne - machnął obojętnie ręką i odsunął się.
- Nic się nie stało, Gregor - nastolatka uśmiechnęła się delikatnie po czym położyła swoją dłoń na jego kolanie przysuwając się bliżej.
- Co ty robisz? - skoczek był nieźle zdziwiony tym co się dzieje.
- Nie wiem jak jest z tobą, ale ja się boję burzy... - odparła, a następnie ułożyła głowę na klatce piersiowej towarzysza.
- Mogę cię o coś zapytać? - sportowiec przerwał w końcu to milczenie i spojrzał na blondynkę. Ona przyzwalająco skinęła głową. - Bo... Jest taka jedna laska, super laska no i...
- Podoba ci się, ale nie masz pojęcia jak do niej zagadać i gdzieś ją zaprosić, mam rację? - osiemnastolatka uniosła kąciki ust lekko ku górze.
- Taa... Wiesz, bo większość lasek leci tylko na moją kasę i sławę, a ja... Mnie to denerwuje. Chciałbym wreszcie znaleźć taką dziewczynę, która pokocha mnie mimo wszystko... - wzruszył obojętnie ramionami, ale było w tym coś tak prawdziwego, a zarazem smutnego, że aż wzruszyło panną Vico.
- Posłuchaj mnie uważnie, debilu - zaczęła nastolatka, postanawiając powiedzieć mu to samo co jeszcze tak niedawno mówiła Thomasowi. - Jeżeli ci na czymś zależy to to zrób. Później będziesz tylko żałował, że stałeś z założonymi rękami i nie zrobiłeś kompletnie nic. Według mnie powinieneś iść do niej z kwiatkami i zaprosić ją na cudowną randkę. W centrum jest taka mała, romantyczna kawiarenka. Mają naprawdę dobrą kawę... - dodała, chcąc całkowicie przekonać Austriaka. - Jesteś fajnym facetem, miłym, czasem zdarza ci się błysnąć inteligencją... No a do tego trzeba ci też przyznać, że jesteś całkiem przystojny... - dodała ciszej po czym podniosła się z kanapy i cmoknęła skoczka w policzek. - Dobranoc, Schlieri...
- Sofía, zaczekaj - złapał ją za przegub i pociągnął tak, że wylądowała na jego kolanach. - To co mówiłaś... Dziękuję. Aha, więc... Kwiatów wprawdzie nie mam, ale umówisz się ze mną?
W głowie nastolatki coś zawirowało. Nie spodziewała się tego. Wprawdzie podejrzewała, że być może podoba się Gregorowi, ale myślała, że on znalazł sobie jakąś dziewczynę w mieście, poznał kogoś. No a tutaj taka niespodzianka... No i w dodatku ma ją za super laskę... Panna Vico nie potrafiła powstrzymać szerokiego uśmiechu, który wpłynął jej na usta.
- Mam to uznać za zgodę? - szatyn pytająco uniósł brew do góry.
W głowie nastolatki zaczęły zbierać się różne myśli. Z jednej strony Austriak nawet jej się podobał, ale z drugiej jednak jasno dała znać Thomasowi, że nie chce się w nic plątać. To przecież nie w porządku, prawda?
- Gregor... Ja sama nie wiem. Nie wiem czy to jest dobry pomysł, żebyśmy razem... No wiesz...
- Sofía, nie daj się prosić. Jesteś śliczna, cudowna, fantastyczna... Zgódź się - widać było, że sportowcowi naprawdę zależy i tak łatwo się nie podda. - Ten jeden raz. Może cię do siebie przekonam... - puścił jej oczko, a następnie zamilkł, wyczekując jej odpowiedzi.
- Gregor... Dobra, okay. Zgadzam się. Ale pamiętaj, że kawę piję bez mleka i cukru. Aha, no i uwielbiam ciasto czekoladowe... - oboje zaśmiali się cicho po czym blondynka wstała i skierowała się w stronę schodów. - Dobranoc, Schlierenzauer...
Po tych słowach zniknęła na piętrze i zamknęła się w swoim pokoju. Po przebraniu się w piżamę niemal natychmiast rzuciła się na łóżko i zaczęła zastanawiać nad tym na co się właśnie zgodziła. Nie była pewna czy dobrze zrobiła, czy aby nie za szybko podjęła taką a nie inną decyzję. Z głową pełną myśli odpłynęła w krainę snów.
***
- Sofía, wstawaj!
Dziewczyna podskoczyła jak oparzona i byłaby spadła z łóżka gdyby czyjeś ręce nie oplotły jej w pasie.
- Czy ty zawsze musisz robić sobie krzywdę? - zaśmiał się Hayboeck po czym pociągnął ją z powrotem na łóżko.
- Co ty tu robisz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, nieco zaniepokojona zaistniałą sytuacją.
- Ej, spokojnie - uniósł ręce, aby blondynka nie pomyślała sobie czegoś więcej. - Trzeba było cię obudzić, bo już późno jest, a ja chcę też pogadać - odparł, a następnie usiadł na łóżku.
- Oho, zrobiło się poważnie... Mam się bać? - spytała cicho po czym nakryła się kołdrą i zajęła miejsce obok blondyna.
On najpierw spojrzał na nią dziwnie, ale zaraz potem roześmiał się i przeczesał dłonią jasne włosy.
- Nie, ja... Po prostu chcę ci podziękować. Wiesz, za to, że poznałaś mnie z Mario...
- No nie ma za co - wzruszyła ramionami obojętnie, niezbyt rozumiejąc co w tym takiego szczególnego. - Nie chcę być niemiła, ale chciałabym się przebrać...
- Tak, tak. Po prostu ja i Mario... Jesteśmy razem - wyrzucił szybko z siebie Austriak niepewny reakcji towarzyszki.
Ona natomiast zamarła z ręką opartą na komodzie. Usta oraz oczy otworzyła szeroko, nie dowierzając słowom, które właśnie usłyszała. Ten stan trwał jednak zaledwie parę sekund, bo już po tym czasie rzuciła się na zdumionego skoczka.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - krzyknęła, śmiejąc się głośno. - To świetna wiadomość. Tylko wiesz.... Jeśli skrzywdzisz Mario to długo nie pożyjesz, głupku...
- Fajnie to słyszeć - uśmiechnął się szeroko, zadowolony z takiego obrotu spraw. - Ale teraz idź się lepiej przebierz. Wiesz, ja wolę facetów, ale jeżeli wleci tu któryś z tych napaleńców to może być inaczej... - sugestywnie poruszył brwiami, dając blondynce do zrozumienia, że krótkie szorty oraz skąpy top to nie jest najlepszy pomysł na strój w domu pełnym mężczyzn.
- Wal się Hayboeck - prychnęła ona, na co sportowiec jedynie wyszczerzył zęby.
- Po ostatniej nocy mam dość... Mówię ci, Zammler jest cholernie dobry w łóżku...
Z tymi słowami i głową pełną myśli zostawił dziewczynę samą w jej pokoju. Nastolatka postanowiła jednak tego nie rozpamiętywać i szybko przebrała się oraz umalowała i uczesała po czym zeszła na dół, do salonu skąd dobiegały głośne krzyki Austriaków. Jak się okazało ci "dorośli" mężczyźni kłócili się o pilota do telewizora... Nie ma to jak dobry początek dnia...
- Świetnie... Jak dzieci. Po prostu jak dzieci... - Sofía stanęła przed nimi i podparła się rękoma pod boki. - Co wy robicie?! - rzuciła, a wszystkie spojrzenia skierowały się w jej stronę.
Wszyscy momentalnie poderwali się z miejsc, a Kofler najwidoczniej postanowił przewodniczyć całej grupie, bo to właśnie on odchrząknął przesadnie uroczyście i wystąpił przed szereg.
- No bo widzisz, ja, Thomas, Michael i Mario chcemy obejrzeć horror, ale Gregor i Stefan obstawiają na jakąś głupią komedię... - wytłumaczył, machając rękoma w powietrzu.
- To nie jest jakaś głupia komedia - prychnął Kraft, a Schlierenzauer tylko mu przytaknął.
Osiemnastolatka westchnęła głośno po czym zabrała pilota z dłoni Morgensterna i zaczęła skakać po kanałach dopóki nie natrafiła na coś pochodzącego pod jej gust.
- Więc jak? Jest ktoś chętny na bajkę? - zapytała, szczerząc się i wskazała głową na ekran, na którym zaczęły właśnie pojawiać się pierwsze obrazy z "Epoki Lodowcowej 4".
Mężczyźni spojrzeli po sobie, a następnie wskoczyli na kanapę i jak malutkie dzieci wlepili wzrok w ekran telewizora.
Wiem, że krótkie, ale chciałam jeszcze dzisiaj dodać. Muszę Wam powiedzieć, że z tego rozdziału jestem nawet zadowolona. XD Podobało się? Uprzejmie proszę o gwiazdkę i komentarz. ;*
Alexx <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top