VIII. Fakty
- Nawet teraz nie możesz sobie odpuścić? - rozbawiona blondynka skierowała to pytanie do Koflera, który od pół godziny wisiał na telefonie i wymieniał z kimś wiadomości. Podejrzewała, że to jego żona, ale nie wypadało się wtrącać.
- Nie - odparł on po prostu, uśmiechając się wesoło. - Pomóc ci? - spytał jednak po chwili, gdy zauważył jak dziewczyna męczy się ze ściągnięciem szklanek z górnej półki.
- Fajnie, że teraz to zauważyłeś... - burknęła pod nosem nastolatka, ale odsunęła się i pozwoliła, aby skoczek zdjął naczynia. - Dzięki - uśmiechnęła się lekko po czym wyszła na dwór gdzie reszta mężczyzn rozpalała już ognisko.
- A masz coś mocniejszego niż to? - spytał Kraft do spółki z Hayboeckiem, unosząc do góry jedną z butelek piwa.
Osiemnastolatka nie chciała przyznać, że rzadko pija alkohol. Nie dlatego, że nie lubiła. Po prostu miała słabą głowę, nawet po niewielkiej ilości traciła kontakt z rzeczywistością. Teraz jednak choć ten jeden raz postanowiła coś zmienić.
- Dobra, zaraz wracam - rzuciła, puszczając im oczko. - A ty jeszcze tutaj? - zdziwiła się kiedy znów zobaczyła Andreasa w kuchni.
- Znowu ja. Ale dowiedziałem się czegoś naprawdę ciekawego... - Austriak wstał z krzesła, które zajmował od dłuższej chwili i podążył za panną Vico do salonu. - Jak masz na drugie imię?
Zaskoczył ją tym. No bo niby po co mu taka informacja?
- Dlaczego pytasz?
- Mam swoje powody... - brunet schował telefon do kieszeni i oparł się o framugę drzwi. - Więc?
- Chiara. Sofía Chiara Vico - odparła po czym otworzyła barek, z którego wyjęła dwie butelki whiskey.
- Wiedziałem! - wykrzyknął uradowany sportowiec, a następnie podążył za trochę zdezorientowaną dziewczyną na dwór. - Jesteś tancerką, mam rację?
Po tych słowach nastolatka stanęła jak wryta. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Wprawdzie nie wstydziła się tego, ale niezbyt lubiła o tym rozmawiać. A teraz ten facet po prostu o to zapytał... Czuła, że musi w końcu im powiedzieć. Nieważne czy ich to obchodzi czy nie. Musi powiedzieć.
- Serio chcesz o tym słuchać? - postawiła butelki na stoliku i usiadła na ławce między Stefanem a Michaelem, którzy niezbyt wiedzieli co się dzieje. - Tak, tańczyłam w balecie. Ale to nie było spełnienie moich marzeń. Kiedy tylko skończyłam osiemnaście lat wyprowadziłam się z domu. Moja matka nie chciała o tym słyszeć, ale ja postawiłam na swoim. Ona też kiedyś tańczyła w balecie. Kontuzja ją wyeliminowała, więc chciała abym ja kontynuowała to co zaczęła. To w sumie tyle - wzruszyła ramionami i sięgnęła po butelkę z wodą. - Nie gadajmy o tym - poprosiła, upijając łyk chłodnego napoju.
- Jak chcesz - odezwał się Schlierenzauer. Mężczyzna czuł, że dla Sofii to trudny temat, wolał nie pytać o to teraz. Zanim zdążył cokolwiek dodać, osiemnastolatka wtrąciła się do rozmowy.
- Zaraz wracam - rzuciła, a następnie zerwała się ze swojego miejsca i pobiegła do domu, zostawiając Austriaków przy ognisku.
- Chyba nie miała lekko w życiu... - po krótkiej przerwie odezwał się Kraft i otworzył butelkę piwa.
- Najlepiej będzie nie pytać... Może kiedyś sama powie coś więcej... - jak widać Morgenstern wpadł na ten sam pomysł co jego kolega z drużyny.
Siedzieli w milczeniu aż w końcu blondynka wróciła do nic trzymając w dłoniach gitarę oraz coś jeszcze.
- Nie mów mi, że grasz na skrzypcach... - Kofler sceptycznie nastawiony zmierzył wzrokiem mały futerał ze wspomnianym wcześniej instrumentem.
- A wyobraź sobie, że gram - było widać, że nastolatka jest zadowolona z tego, że może pochwalić się swoimi umiejętnościami. Wręczyła Thomasowi gitarę po czym usiadłam obok i zaczęła stroić swój instrument. - Zacznij grać, ja się podłączę - dodała.
Grając, śmiejąc się, rozmawiając i pijąc siedzieli na dworze do dziesiątej w nocy. Właśnie wtedy przegonił ich stamtąd deszcz. Szybki wnieśli pozostały alkohol oraz przekąski i rozsiedli się w salonie. Kofler, Hayboeck i Schlierenzauer poszli jednak spać, więc dziewczyna została na dole z Morgensternem i Kraftem.
- Nauczysz mnie grać? - spytała parę minut po wpół do jedenastej, gdy skończyły im się tematy do rozmów.
Thomas tylko skinął głową, uśmiechając się przy tym szeroko. Poklepał wolne miejsce obok siebie po czym wręczył osiemnastolatce wspomniany instrument.
- Okay, więc zaczniemy od najprostszych chwytów... - zaczął blondyn, ale przerwał, gdy panna Vico wdrapała mu się na kolana.
- Tak będzie łatwiej... - mówiąc to, oparła się o klatkę piersiową skoczka.
Przez następne pół godziny śmiali się, ale nastolatce gra nie szła zbyt dobrze, więc po tym czasie zrezygnowała. Kiedy odkładała gitarę obok stolika, zauważyła, że Kraft gdzieś zniknął i została sama z Morgensternem.
- Może zagramy w fakty? Wiesz, mówisz mi o sobie coś czego nie wiesz nikt - zaproponował w końcu blondyn, pociągając długi łyk z butelki. - Zacznę. Więc... Okay, tylko ja o tym wiem. Mam zamiar zakończyć karierę - powiedział po namyśle.
Na początku nastolatka niezbyt to zrozumiała, ale po chwili wszystko do niej dotarło. Mimo, że nie interesowała się skokami to zdawała sobie sprawę z tego, że to chyba jego pasja. Dlatego zdziwiła ją ta odpowiedź.
- Dlaczego? Myślałam, że to kochasz. To znaczy tak mi się wydaje... - nadal siedząc na kolanach sportowca odwróciła się w jego stronę.
- Za dużo wypadków. Boję się siadać na belce, boję się, że już nigdy nie zobaczę mojej córeczki... - w tym miejscu przerwał i pokręcił głową.
Dziewczynę zamurowało. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że on może mieć dziecko.
- Ile ma lat?
- W grudniu skończy 4 - na samo wspomnienie dziewczynki na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Z jej matką, Kristiną, utrzymujemy przyjacielskie stosunki, ale nie jesteśmy razem... - chyba poczuł się winny i postanowił to wyjaśnić. - Ale okay. Teraz ty.
- Mój fakt chyba nie będzie tak interesujący i powalający jak twój, ale i tak to powiem - wzruszyła ramionami. Postanowiła to powiedzieć głównie dlatego, że była już pod wpływem alkoholu. - Kiedyś przespałam się z chłopakiem starszym o 15 lat... - wyznała cicho. - Miałam wtedy 16 lat...
Było widać, że Austriaka naprawdę zaszokowała ta wiadomość. Jego oczy powiększyły się, a usta szeroko otworzyły.
- No a poza tym to chciałabym, aby moim mężem był ktoś taki jak Sylvester Stallone, Alvaro Soler czy Faydee... - dodała, aby nieco rozluźnić atmosferę. Udało jej się nawet delikatnie uśmiechnąć.
- Sofía... - zszokowany Thomas złapał ją za ramiona i siłą posadził obok siebie po czym spojrzał jej głęboko w oczy. - Ale...
- Ej, spokojnie. To nie był gwałt. Kochałam go... - odparła, okręcając pasmo włosów na palcu wskazującym. - Nie mówmy o tym - zaśmiała się odrobinę zbyt histerycznie. Jak na podpitą laskę przystało... - Teraz twoja kolej...
Przerzuciła nogi przez uda blondyna i oparła dłoń o jego klatkę piersiową.
- Był w twoim życiu taki moment, że chciałaś coś zrobić, ale bałaś się konsekwencji? - spytał nagle, czym trochę zdziwił blondynkę.
- Thomas, nie warto się bać. Po prostu to zrób, bo kiedyś możesz żałować, że nic nie zrobiłeś.
Kiedy wypowiedziała te słowa Morgenstern niemal natychmiast wpił się w jej usta.
Rozdział niesprawdzany. Oznajmiam też, ze na jakiś czas zawieszam.
Alexx <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top