VI. Bluza
Lillie miała samolot do Wiednia o czwartej nad ranem, więc wieczorem nie gadali zbyt długo. Oczywiście panna Steiner była zachwycona spotkaniem ze swoimi idolami i najchętniej zostałaby na dłużej, ale w Austrii miała pracę... Wszyscy zasnęli około dziesiątej wieczorem...
***
Następnego dnia Sofía obudziła się kilka minut po wpół do czwartej nad ranem. Obiecała przyjaciółce, że odwiezie ją na lotnisko, więc wczoraj położyła się spać odrobinę wcześniej niż cała reszta i tak niewiele dało, bo wciąż była zmęczona.
- Kawa - to jedno słowo było dla niej niczym zbawienie.
Jak się okazało Lillie wstała dużo wcześniej i zdążyła już przygotować napój. Panna Vico uśmiechnęła się z wdzięcznością, a już po chwili czarny, gorzki płyn spłynął jej do gardła.
- Wiesz jak mnie postawić na nogi - powiedziała, kiedy pięć minut później opróżniła kubek, a widząc naglące spojrzenie rudej szybko wstała. - Dobra, okay. Zbieram się.
- Czekam w samochodzie. Pośpiesz się - rzuciła po czym wyszła, cicho zamykając za sobą drzwi.
Blondynka przebrała się z prędkością światła, a następnie zeszła na dół i zapaliła silnik. Podczas jazdy nie rozbudziła się jeszcze do końca, więc rzadko wtrącała się do rozmowy. Przeważnie to starsza o rok dziewczyna mówiła i to tylko o tym, że spotkała skoczków, że spełniło się jej marzenie.
- Jak wezmę urlop to mogę tutaj przyjechać? - spytała rudowłosa kiedy zatrzymały się na parkingu przed lotniskiem. - Proszę... - dodała, przeciągając samogłoski.
- Tylko najpierw mnie uprzedź - odparła jej przyjaciółka, a następnie lekko pocałowała ją w policzek. - Do zobaczenia.
Sofía była w domu kwadrans po czwartej, a z pojazdu wyszła akurat w momencie gdy zaczęła się ogromna ulewa. Na szczęście zaparkowała zaraz przy wejściu, więc nie przemokła aż tak bardzo. Mimo to i tak było jej zimno, a na domiar złego deszcz tak ją rozbudził, że nie miała zamiaru kłaść się już do łóżka.
Zamiast tego osiemnastolatka postanowiła zrobić sobie kolejny dziś kubek kawy, a kiedy ekspres powoli robił mieszankę ona przeszła do korytarza. Nastolatka po krótkiej chwili namysłu sięgnęła po szarą bluzę z logo Red Bulla, którą któryś ze skoczków wczoraj zostawił i włożyła ją przez głowę. Od razu zrobiło jej się cieplej. Miała jedynie nadzieję, że właściciel tej części garderoby nie zejdzie teraz na dół...
Z kubkiem świeżo zaparzonej kawy usiadła we wnęce okiennej i zapatrzyła się na leśny krajobraz. Sama nawet nie wiedziała ile czasu tak przesiedziała, rozmyślając o wszystkim i o niczym.
- Ty też nie możesz spać, co, Sofía? - na dźwięk głosu Schlierenzauera podskoczyła jak oparzona omal nie rozlewając resztki czarnego napoju, który pozostał w dużym kubku.
- Jeżeli cię obudziłam to przepraszam... - odwróciła się i aż zaniemówiła z wrażenia, bowiem szatyn nie miał na sobie koszulki. Doskonale widać było jego zarysowane mięśnie.
- Nie, nie. Jest okay - uśmiechnął się; z pewnością na widok jej miny. - Widzę, że spodobała ci się moja bluza - puścił dziewczynie oczko i oparł się o ścianę zaraz obok niej.
- Przepraszam... - wydukała osiemnastolatka trochę speszona i wstała z wnęki. Musiała zadrzeć głowę do góry, aby móc spojrzeć w czekoladowe oczy Austriaka. - Nie wiedziałam, że to twoja, zaraz oddam... - dodała cicho i zaczęła zdejmować z siebie ciepłą bluzę.
- Po pierwsze przestań przepraszać. No a po drugie zostaw to, bo wyglądasz uroczo.
Na te słowa blondynka zarumieniła się delikatnie i poszła do kuchni. Była odrobinę zdziwiona tym, że skoczek poszedł za nią. Spodziewała się raczej, że wróci na górę albo przynajmniej zostanie w salonie, ale nie...
- Kawy? - spytała panna Vico, po raz kolejny napełniając swój kubek.
- Chętnie - mężczyzna skinął głową i usiadł na krześle, wbijając wzrok w krzątającą się przy blacie dziewczynę.
W tamtej chwili myślał tylko o jednym. O tym, jaka ona jest piękna... Nie mógł oderwać od niej oczu. Włosy, skręcone zapewne przez wilgoć, swobodnie opadały na jej ramiona, a w jego bluzie wyglądała po prostu idealnie. Schlierenzauer przyłapał się nawet na tym, że zastanawia się jakby wyglądała bez tych wszystkich zbędnych ubrań...
- Dzięki... - zdołał z siebie wydusić kiedy osiemnastolatka postawiła przed nim naczynie z gorącym napojem po czym sama usiadła naprzeciwko.
- Czemu wstałeś tak wcześnie? - zapytała blondynka, uśmiechając się delikatnie. Oplotła rękoma swój kubek, co dało jej jakąś namiastkę ciepła. - Myślałam, że skoro macie wakacje to chcesz wypocząć, wyspać się. A jest po piątej nad ranem - słusznie zauważyła, zerkając na zegarek.
Mimo, że było tak wcześnie to dzień już się zaczął. Słońce powoli wychodziło zza chmur, a ptaki śpiewały, obwieszczając poranek.
- Jakoś nie mogłem spać... - wymamrotał szatyn, wzruszając obojętnie ramionami po czym upił łyk ciemnej cieczy. - No wyrzuć to z siebie. Przecież widzę, że chcesz o coś spytać - błysnął białymi, ładnymi zębami. Szybko i czarująco, po męsku.
- Wiesz, Lillie zawsze mówiła, że w lecie też skaczecie. Przynajmniej wtedy oglądała. Teraz nie macie jakichś treningów czy czegoś w tym stylu?
- Pod koniec lipca zaczyna się Letnie Grand Prix, ale pierwsza kadra i tak ma miesiąc wolnego - zaczął powoli wyjaśniać co chwilę zerkając na towarzyszkę, czy aby jej tym nie nudzi. - Treningi na skoczni zaczniemy na początku sierpnia, skakaliśmy już i tak przed wakacjami... Teraz mamy chwilę wytchnienia. Musimy być gotowi na zimę - puścił nastolatce oczko i dokończył swoją kawę. - A ty? Nie jesteś stąd, prawda?
Osiemnastolatka trochę się zdenerwowała. Nigdy nie lubiła mówić o sobie, o swojej przeszłości. Ciężko było wracać jej do tamtych czasów. Postanowiła jednak opowiedzieć o sobie.
- Mój ojciec jest Włochem, a matka Austriaczką. Mieszkałam w Wiedniu, ale w maju przyjechałam tutaj. Miałam wszystkiego dość... - wsunęła kosmyk włosów za ucho i podjęła przerwaną opowieść. - Teraz więc jestem w Cortinie i pomagam ciotce prowadzić pensjonat - uśmiechnęła się delikatnie, a następnie zabrała dwa puste kubki ze stołu i włożyła je do zlewu. - Masz ochotę na film? - spytała całkiem spontanicznie, na co sportowiec skinął głową.
Wprawdzie w salonie też był telewizor, ale oni woleli zejść na dół, ponieważ jak zaargumentowała dziewczyna "tam jest większy wybór filmów". Austriak usiadł na kanapie natomiast blondynka podeszła do szafki i sięgnęła po pierwszą lepszą płytę. Jak się okazało trafiła na "Świat w płomieniach" z Channingiem Tatumem w roli głównej.
- Fajny film - skwitowała, unosząc kąciki ust ku górze. Włożyła CD do odtwarzacza i usadowiła się na sofie obok szatyna, zachowując jednak bezpieczną odległość.
Siedzieli tak bez słowa dopóki nie zaczęła się strzelanina. Jak widać skoczkowi chyba odpowiadały takie klimaty, bo nieznacznie nachylił się do przodu.
- Mam do ciebie pytanie, Sofía... - mężczyzna w końcu skierował wzrok na osiemnastolatkę i uśmiechnął się lekko, co jednak nie było zbyt widoczne w ciemnym pomieszczeniu. - Może zrobimy dzisiaj ognisko, o ile pogoda pozwoli?
- Wiesz, że nawet o tym myślałam? - odparła pytaniem na pytanie panna Vico po czym niepewnie ułożyła głowę na ramieniu towarzysza.
Sama nie wiedziała dlaczego właściwie to zrobiła. To był jakiś dziwny, nietypowy impuls... Była też trochę zmęczona mimo tych trzech kaw, które dzisiaj wypiła. Gregor, nawet jeżeli był zaskoczony, to nie dał tego po sobie poznać tylko nadal patrzył w ekran i zagłębiał się w fabułę filmu.
Publikuję teraz, bo dziś jadę na zawody i ni miałabym czasu. ;) Mam nadzieję, że się Wam podoba. ^^ Proszę o motywujący komentarz i gwiazdkę. ;*
Alexx <3
P. S. Gdybyście mogli polecić znajomym byłabym wdzięczna. :* <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top