IX. Tatuaż

Osiemnastolatka nie protestowała. Podobało jej się, nawet bardzo. Pod wpływem emocji jak i alkoholu zarzuciła ręce na kark sportowca i pogłębiła pocałunek. Z początku był trochę zaskoczony, ale szybko znowu przejął inicjatywę, a dziewczyna wylądowała na plecach, na kanapie.

- Czemu to robisz? - spytała, kiedy blondyn oderwał się od niej i niemal nad nią zawisł.

- Bo cholernie mi się podobasz - odparł, delikatnie przygryzając jej wargę, a następnie przejechał po niej językiem. Nastolatka poczuła dziwne ciepło w podbrzuszu, ale bardzo jej się spodobało. - Jesteś śliczna.

Te słowa sprawiły, że panna Vico uśmiechnęła się lekko i sama musnęła wargi towarzysza. Po chwili jednak odepchnęła go, a następnie wstała z miękkiej sofy.

- Idę spać, Thomas. Już prawie północ... - wyjaśniła po czym trochę chwiejnym krokiem ruszyła w stronę schodów, zostawiając osłupiałego mężczyznę na kanapie.

Kiedy znalazła się na piętrze od razu weszła do pokoju i nie zawracając sobie głowy prysznicem i zmianą ciuchów rzuciła się na łóżko. Niemal natychmiast po zamknięciu oczu zasnęła.

***

Obudziły ją nie promienie słońca ani budzik, jak to bywało zazwyczaj tylko czyjś gorący oddech, który poczuła na karku. Niemal natychmiast odwróciła się na drugi bok i zamarła. Parę centymetrów przed jej twarzą znajdowała się twarz Schlierenzauera.

- Ja pierdolę! - krzyknęła po czym zdenerwowana usiadła na łóżku czym zbudziła szatyna.

- Co... O co tu... Sofía? Co ty tu robisz? - spytał, jeszcze trochę zaspany i przetarł oczy.

Dopiero teraz nastolatka zauważyła, że nie jest u siebie... Najwidoczniej w nocy kiedy znalazła się na piętrze, pomyliła pokoje i weszła do tego zajętego przez Gregora.

- O cholera... - mruknęła. - Przepraszam... Ja, no...

- Jeśli o mnie chodzi to taki widok z rana jest zawsze mile widziany - przerwał jej szatyn po czym przeciągnął się i wstał.

Nastolatka mogła teraz podziwiać jego cudownie zbudowane ciało w całej okazałości. Miał na sobie jedynie krótkie, czarne szorty, a jego brązowe włosy wyglądały tak jakby nigdy ich nie czesał. Na swój sposób było to naprawdę urocze.

- Ja... Przepraszam jeszcze raz... - mruknęła dziewczyna i szybko podniosła się po czym wybiegła z pomieszczenia i zamknęła się u siebie.

W pokoju przebrała się w krótką sukienkę w odcieniach błękitu, a na nogi wsunęła czarne baleriny. Po zrobieniu szybkiego makijażu wyszła z pokoju i skierowała swoje kroki na dół. W kuchni zastała jedynie Hayboecka, co ogólnie rzecz biorąc nie było takie złe.

- Cześć - uśmiechnęła się w jego kierunku po czym nastawiła wodę na kawę.

- Ciężka noc? - spytał, widząc jej minę.

- Można tak powiedzieć.

Usiadła obok blondyna na ławie i oparła łokcie na blacie.

- Po nocy z Gregorem większość taka jest - rzucił niby mimochodem chłopak, cały czas uśmiechając się szeroko czym zaszokował nastolatkę.

- Co?! Nie spałam z nim, debilu! - krzyknęła, odrobinę oburzona i podniosła się, aby wyłączyć wodę. - Jesteś idiotą!

Zanim zdołała dodać coś jeszcze usłyszała dzwonek do drzwi.

- Chociaż zrób kawę, frajerze - rzuciła do skoczka i pobiegła do korytarza, ciekawa kim może być ów tajemniczy gość.

- Cześć, Sofía - odezwał się Morgenstern kiedy blondynka mijała go w holu.

Ona jednak nie odpowiedziała; otworzyła drzwi. Kiedy tylko ujrzała przybysza natychmiast zarzuciła mu ręce na szyję.

- Mario!

- Ej, maleńka. Spokojnie - wysoki, ciemnowłosy mężczyzna zaczął się śmiać i głaskać ją po włosach.

- Czemu nie zadzwoniłeś? - osiemnastolatka z powrotem stanęła na własnych nogach, ale na jej ustach wciąż błąkał się szeroki uśmiech. - Przecież przygotowałabym pokój!

- Chciałem ci zrobić niespodziankę - odparł brunet. - Sądząc po twojej minie chyba mi się udało...

Całej tej scenie przypatrywał się Morgenstern wraz z Hayboeckiem. Pierwszy z nich zazdrościł nowo przybyłemu, ze może tak bezkarnie przytulać młodą dziewczynę, natomiast drugiemu to właśnie ów brunet wpadł w oko...

- Ekhem... - starszy z Austriaków postanowił przerwać te powitania i chrząknął znacząco. Był cholernie zazdrosny o tego gościa. - Nie przedstawisz nas, Sofía?

- Więc tak. Thomas, Michael, to jest Mario Zammler, mój... przyjaciel - lekko zawahała się przy ostatnim słowie, kątem oka zerkając na mężczyznę, który opierał się o drzwi. - Mario, to jest Thomas Morgenstern i Michael Hayboeck, skoczkowie narciarscy, chwilowo na urlopie...

Mimo oporów Austriacy wymienili się uściskami dłoni po czym przeszli do kuchni gdzie na stole stał dzbanek z parującą, aromatyczną kawą. Rozmowa nie kleiła się za bardzo dopóki na dół nie zeszli pozostali sportowcy. Wtedy towarzystwo zaczęło wręcz nawzajem się przekrzykiwać. Jedynie Thomas siedział z rękoma oplatającymi filiżankę i mierzył Mario wściekłym wzrokiem. Schlierenzauerowi również nie podobało się jego towarzystwo, ale milczał nie chcąc sprawiać przykrości pannie Vico. W końcu blondynka postanowiła to przerwać.

- Thomas, możemy porozmawiać?

Mężczyzna podniósł na nią wzrok i, jakby wyrwany z transu, wstał i podążył za nią na dwór, na werandę. Nastolatka oparła się o balustradę po czym zaczęła nerwowo wykręcać palce.

- Bo ja... No... Chciałam pogadać o tym co zaszło wczoraj i... Wiesz, czy... - plątała się w swojej wypowiedzi, nie wiedząc jak ubrać to w słowa. - Po prostu chcę przeprosić.

- Co? - skoczek podszedł do niej, niezbyt rozumiejąc całą sytuację. - Niby za co?

- Wiesz, bo... Wczoraj byłam pijana i... Przepraszam, jeśli dałam ci jakąś nadzieję czy coś... - westchnęła ciężko. - Po prostu nie chcę się w nic plątać, ale... - nie skończyła, bo sportowiec objął ją i mocno przytulił. Bez żadnego podtekstu, zwykły przyjacielski uścisk.

- Ale przyjaciółmi będziemy? - spytał w końcu, gdy odsunęli się od siebie i puścił jej oczko.

- Idiota... - odparła ona, kręcąc głową po czym zaśmiała się. - Aha. Żeby nie było Mario jest moim przyjacielem - położyła nacisk na ostatnie słowo. - Poza tym on woli... facetów - wzruszyła ramionami i obydwoje już w lepszych humorach wrócili do środka.

Pogadali jeszcze pół godziny, a następnie skoczkowie udali się na górę, chcąc aby panna Vico porozmawiała ze swoim gościem.

- Więc opowiadaj. Co tam u ciebie? - spytała nastolatka, gdy wraz z przyjacielem usiadła na kanapie.

- Zerwałem z Jacobem - odparł z obojętną miną i wzruszył ramionami. - Nie układało nam się - dodał, a w jego tonie wyraźnie słychać było, że nie życzy sobie drążenia tematu.

- Przykro mi... - dziewczyna uśmiechnęła się pocieszająco po czym usiadła mężczyźnie okrakiem na kolanach. - Mówiłeś mi ostatnio, że zrobiłeś sobie nowy tatuaż... - zaczęła, a następnie delikatnie pchnęła go na sofę tak, że teraz leżał, a ona zajęła miejsce na jego umięśnionym brzuchu.

Przez chwilę wpatrywała się w swojego przyjaciela, uśmiechając się szeroko i poprawiając rękoma włosy.

- Wiesz co głupku? Gdybyś nie był gejem i moim najlepszym przyjacielem to przysięgam, że naprawdę bym się w tobie zakochała... - dodała, całując go w czubek nosa i zanosząc się śmiechem.

W tej sprawie nie kłamała. Z tymi ciemnymi, wąskimi oczami, brązowymi włosami i lekkim zarostem Zammler prezentował się cholernie seksownie. W dodatku dzisiaj miał ma sobie czarny t-shirt, na który zarzucił koszulę w czarno-czerwoną kratę, co sprawiło, że wyglądał jak typowy, przystojny drwal.

- Uważaj, bo się zarumienię - odparł wesoło po czym kilkoma szybkimi ruchami pozbył się górnych części garderoby ukazując swój umięśniony tors.

Prawie całą jego klatkę piersiową pokrywały różnokolorowe malunki, ale jednego z nich nigdy wcześniej nie widziała. Czarnym tuszem została wypisana data, 14 maja 2013. Wokół niej wstążki od różowych baletek układały się w serce. Blondynce zrobiło się niezwykle gorąco z tego powodu.

- Pamiętasz? To wtedy byłem z siostrą na twoim występie i się poznaliśmy - wyjaśnił, pozwalając na to, aby dłoń osiemnastolatki znalazła się na jego torsie. - Musiałem to jakoś uwiecznić. Nie myślałaś o tym, żeby wrócić do tańca? - spytał nagle brunet.

- Nie i nie mam zamiaru o tym rozmawiać - można było wyczuć, że w związku z tą sprawą jest stanowcza. - Nie wrócę i koniec - założyła ręce na piersi i zrobiła minę jak mała obrażona na cały świat dziewczynka.

- Oj, no dobrze słońce - w pewnym momencie mężczyzna pociągnął ją mocno w swoją stronę, skutkiem czego wylądowała na jego klatce piersiowej.

Długo śmiali się i rozmawiali leżąc w tej pozycji, aż w końcu przerwali im skoczkowie, którzy pojawili się w salonie. Jedynie Thomas nie był zdziwiony tą sytuacją, ponieważ wiedział, że Zammler nie ma szans u panny Vico.

- Sofía, wieczorem wybieramy się na imprezę... - zaczął Schlierenzauer, nienawistnym wzrokiem obrzucając parę na kanapie. Poziom jego zazdrości osiągnął maksimum.

- No i zastanawiamy się czy nie poszłabyś z nami i nie pokazała nam jakiegoś dobrego klubu - dokończył za kolegę Kraft. - Oczywiście Mario też może iść...

Przyjaciele spojrzeli po sobie, uśmiechając się wesoło.

- Myślisz o tym samym co ja? - zapytał brunet i usiadł, więc nastolatka musiała zejść z jego kolan. Ona tylko pokiwał głową.

- Pójdziesz?

- Ale tylko jeśli zagrasz - odparł mężczyzna. Blondynka uniosła lekko kąciki ust, a on wiedział, że wygrał...

Wróciłam i dodaję długi rozdział. XD Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Liczę na gwiazdki i komentarze. ;* Poniedziałek i wtorek mam wolny, więc postaram się napisać coś na zapas jeśli chcecie, żebym dalej publikowała. ;) Dajcie znać.

Alexx <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top