1
Zaczęłam wszystko od nowa, zapomniałam o tym co się działo rok temu..tak mi się choćby wydawało.
Jak co weekend przyjechałam do Oslo, by spotkać się z przyjaciółmi i rodziną.
Szczęśliwa szłam ulicami Torggata, myśląc o spędzeniu czasu ze znajomymi.
Psychicznie byłam zmęczona, szkoła w Drammen, do której uczęszczałem, była na bardzo wysokim poziomie..dużo stresu i nauki, jednak gdy jechałam do Oslo moje samopoczucie zawsze się poprawiało.Byłam szczęśliwa, że tu jestem.
Równo o 16.00 dotarłam do parku.Mimo godzin szczytu było prawie pusto.Usiadłam na ławce i włożyłam słuchawki do uszu.Chwilę później zauważyłam znaną mi osobę, nie potrafiłam jej rozpoznać z tak daleka, lecz po sposobie chodzenia stwierdziłam, że wiem kim jest.Chłopak po chwili również mnie zauważył, usiadł kilka ławek dalej i ukradkiem zerkał w moją stronę. Już z bliska byłam pewna kim on jest..w oczy najbardziej rzuciła mi się jego czerwona czapka, którą zawsze ubierałam, gdy się spotkaliśmy.Poczułam jak moje serce ściska żal, źle się czułam z tym, że nie rozmawialiśmy przez rok. Unikaliśmy się z Chrisem.
Próbowałam zająć czymś myśli. Otworzyłam aplikację instagrama i zaczęłam przeglądać losowe zdjęcia.
-Octavia!-usłyszałam wesoły głos Nika z oddali.
Od razu wstałam i pobiegłam w jego stronę. Z Nikiem znaliśmy się od dziecka, nasze rodziny były bardzo blisko, uważano go za mojego rodzonego brata. W jednej chwili przestałam myśleć o Chrisie i mocno wtuliłam się w przyjaciela.
-Wszystko okay?-spojrzał na mnie przymrużonymi oczami.
-Tak.-skierowałam wzrok w stronę ławki na której wcześniej siedział Chris, jednak już nikogo tam nie było.
-Caroline i Jenny czekają już w barze, musimy się pospieszyć bo nasz autobus będzie za 2 minuty.
Szliśmy szybkim krokiem w stronę przystanku, jednak autobus przyjechał z wyprzedzeniem. Ostatnie kilka metrów przebiegliśmy, poczułam że coś wypadło mi z plecaka, jednak mieliśmy zbyt mało czasu na oglądanie się za siebie. Weszliśmy do pojazdu idealnie przed zamknięciem drzwi.
-Powinienem zdradzić facetowi od wychowania fizycznego nasz patent na super kondycję.-Nik parsknął śmiechem.
Zerknęłam za okno, mignęła mi tylko czerwona czapka po czym autobus wyjechał z przystanku.
16.47
Bar u Roza wyglądał jak zwykle, kolorowe neony i skórzane kanapy.
-Nasze super rodzeństwo wreszcie raczyło się pojawić.- Caroline i Jenny od razu nas zauważyły.
-Co wam zamówić?-zapytał Nik siadając na sofie przy oknie.
-To ja dziś płace, na znak przeprosin, że tak dawno się nie widzieliśmy.- z uśmiechem podeszłam do kasy.
-Poproszę 3 latte i jedną mrożoną herbatę.-otworzyłam plecak w poszukiwaniu portfela, jednakże nie mogłam go znaleźć.
-Ja zapłacę.-usłyszałam znajomy męski głos za sobą.
Gdy się odwróciłam zamarłam...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top