Rozdział 32
Minuty, godziny, a nawet dni, mijały niemiłosiernie. Nikt nie był w stanie powstrzymać pędzącego czasu. Szczególnie, że w tym wszystkim była pewna sprzeczność.
Z jednej strony Malik miał wielką nadzieję, że wszystko wokół niego nagle się zatrzyma, a on będzie mógł rozkoszować się chwilami spędzonymi z pewną blondynką o niezwykle zaraźliwym uśmiechu. Z drugiej jednak strony z niecierpliwością wyczekiwał soboty, a co za tym szło, oficjalnego otwarcia jego studia tatuażu.
Przygotowywał się do tego mementu już od dawna. Planował remont lokalu, który chciał przemienić w swoje miejsce pracy. Pragnął być w końcu z czegoś dumy. Marzył o tym od niepamiętnej chwili i właśnie dziś jego marzenie miało się ziścić. Oficjalnie.
Tyle że na jego drodze stanęła pewna przeszkoda. Mało szkodliwa, ale zawsze. Zamiast całkowicie poświęcić się ostatnim przygotowaniom do otwarcia, to zajmował się pilnowaniem swojej młodszej, nieco zbyt zbuntowanej siostry. Kochał Waliyhę, ale nic nie irytowało go bardziej niż jej nieposłuszeństwo.
Ciemnowłosa za wszelką cenę starła się udowodnić jemu, jego matce i zapewne całemu światu, że jest dostatecznie dorosła, by zadbać sama o siebie. Jej liczne ucieczki z domu, imprezy w nienajlepszym towarzystwie do rana i nieprzyjemne odzywki stały się rutyną, której Malik nie tolerował. Niestety mieszkali zbyt daleko od siebie, by mógł to w jakiś sposób kontrolować, albo – o czym wprost marzył – temu po prostu zapobiec.
Odłożył swój telefon na łóżko, z westchnieniem rozglądając się po sypialni. Po raz kolejny od przyjazdu Waliyhii odbył rozmowę telefoniczną ze swoją matką. Kobieta uparcie chciała go przekonać, by jak najszybciej odwiózł dziewczynę do domu. Tyle że jego młodsza siostra była zupełnie inaczej do tego ustosunkowana.
Co prawda, obiecał mamie, że zrobi wszystko, by małolata znalazła się jak najszybciej w Bradford, ale jakiekolwiek kroki w tej sprawie mógł podjąć dopiero jutro. Nie miał zamiaru przegapić otwarcia własnego studia. Rozbrykana Waliyha musiała poczekać jeszcze ten jeden dzień. I w żadnym razie nie wydawało jej się to przeszkadzać. Z uporem maniaka chciała nawet przekonać swojego brata, by zrobił jej tatuaż.
- Przyjdzie dzisiaj ta twoja koleżanka? – Głos siostry nieco go zaskoczył. Ale przecież mógł się domyślać, że dziewczyna będzie kręciła się gdzieś w pobliżu. Może nawet podsłuchiwała jego rozmowę z matką.
- Carrie – poprawił ją. – Oczywiście, że przyjdzie. Dlaczego miałoby jej nie być?
Dziewczyna uśmiechnęła się podstępnie.
- Mam mętlik w głowie – wyjaśniła swojemu bratu. – Z początku byłam przekonana, że ją przeleciałeś. A teraz wydaje mi się, że jednak nie. Czy właśnie dlatego wciąż trzymasz ją blisko? Chcesz ją przelecieć?
- Słownictwo! – Ostrzegł ją.
- Nawet nie przeklęłam – usprawiedliwiła się. – Ty przeklinasz cały czas i jakoś nic ci nie mówię.
- Jak będziesz pełnoletnia, to –
- Och, daj spokój. Teraz każda dziewczyna przeklina. Założę, że ta twoja Carrie też to robi.
- Nie – syknął. – Moja Carrie nie przeklina.
Waliyha uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Wydawała się zdobyć to, po co przyszła.
- A więc jest twoja?
Malik westchnął głęboko, zupełnie niezadowolony z kierunku, w jakim zmierzała ta rozmowa.
- Nie łap mnie za słówka, Walie – westchnął. Wstał z kanapy, po czym wyminął swoją siostrę, zmierzając prosto do kuchni. Tam wyjął z jednej z szafek czerwony kubek w groszki i zaczął przygotowywać sobie kawę. Niestety nawet wtedy nie zaznał upragnionego spokoju. Waliyha stanęła w progu pomieszczenia z rękami skrzyżowanymi na piersiach.
- Podoba ci się, prawda?
- To tylko zwykły kubek – oznajmił, starając się nie uśmiechnąć. Może i jego żarty nie były najwyższych lotów, ale lubił drażnić nimi swoją siostrę.
- Mówię o tej dziewczynie – warknęła. – Carrie, czy jak jej tam. Jestem tu od dwóch dni, a ty wymknąłeś się już z domu kilka razy.
- Skąd pomysł, że spotkałem się właśnie z nią?
- Bo szczerzysz się przez cały dzień, jak osioł do Shreka.
Zayn pokiwał głową z udawanym zrozumieniem. Dokończył robienie kawy, po czym oparł się o kuchenny blat z kubkiem w ręku. Westchnął głęboko, czekając na to, co jego siostra jeszcze miała do powiedzenia.
- Co w niej jest takiego wyjątkowego? – Zapytała, wydając się naprawdę chcieć zrozumieć myśli brata. – Nie jest jakoś szczególnie ładna, nie ma figury modelki i nosi te dziwne kolorowe ciuszki, zupełnie niepasujące do pozostałych twoich znajomych.
- Bo nie jest, jak inni moi znajomi – wyjaśnił krótko.
Dziewczyna zmrużyła oczy, doszukując się jakiegoś podstępu.
- Jest twoją dziewczyną, czy coś?
- Nie wiem, nie rozmawialiśmy o tym.
- A chciałbyś, żeby była?
- Carrie zaraz wylatuje z Londynu. Mieszka w Nowym Jorku i przyjechała tu tylko, by odwiedzić ojca.
Ciemnowłosa uśmiechnęła się szeroko z dziwną satysfakcją przypatrując się swojemu rozmówcy.
- A ty co się tak szczerzysz? – Prychnął chłopak.
- Nie zaprzeczyłeś – oznajmiła wesoło. – W sumie, ta cała Carrie jest twoją pierwszą dziewczyną. Nigdy mi nikogo takiego nie przedstawiałeś.
Chłopak pokręcił głową, starając się znaleźć jakiekolwiek zaprzeczenie. Jednak zdał sobie sprawę, że jego młodsza, irytująca siostra miała rację. Nigdy wcześniej nie miał oficjalnie dziewczyny. Spotykał się z kilkoma, ale były to tylko i wyłącznie koleżanki do łóżka. Teraz nawet nie pamiętał ich imion.
- Jak się poznaliście?
Malik wziął łyk kawy, próbując uniknąć odpowiedzi, ale jego siostra była nieustępliwa. Wpatrywała się w niego z wielką determinacją, nie mając najmniejszego zamiaru odpuścić.
- To siostra Harrego. Tak jakby. Jego mama jest z ojcem Carrie.
Waliyha zmarszczyła brwi. Weszła głębiej do pomieszczenia, zasiadając na blacie kuchennym. Z ogromnym skupieniem przypatrywała się swojemu bratu, czekając na dalsze wyjaśnienia. Ale takowe nie nastąpiły. Być może myślał, że powiedział już wystarczająco.
- I pozwolił ci się spotykać ze swoją „nie-siostrą”?
- Nie pytałem go o zdanie – prychnął. Oczywiście, takowe gadki nie byłyby w stylu Zayna Malika. Chłopak po prostu brał to, czego chciał. A że akurat pragnął Carolyn, to nie była sprawa Stylesa.
- Czyli ty nie miałbyś nic przeciwko, gdybym spotykała się, na przykład, z Liamem?
Mulat momentalnie zaprzestał picia kawy i spojrzał na swoją siostrę z wypisanym w oczach ostrzeżeniem. Gdyby jeszcze tego było za mało, wyciągnął w jej stronę palec wskazujący.
- Ani mi się waż!
- Tak tylko pytam.
- Jasne! – Warknął. – I również tak tylko przyjechałaś do Londynu? Powiesz mi w końcu, co ty właściwie tutaj robisz?
- Mam przecież wakacje – oznajmiła, zeskakując z blatu. – To chyba nic złego, że chciałam zobaczyć się z moim jedynym bratem?
By uniknąć dalszych wyjaśnień, dziewczyna pokierowała się w stronę wyjścia z kuchni, zanim jednak przekroczyła jej próg, odwróciła się w stronę swojego rozmówcy. Na jej twarzy malował się zaczepny uśmiech.
- I tak nawiasem mówiąc – zaczęła. – Naprawdę wpadłeś.
- Słucham?
- Zayn, może i ta blondyna jest ślepa, bo definitywnie tego nie dostrzega – kontynuowała – ale ja widzę, jak za każdym razem, kiedy o niej wspomnę, to świecą ci się oczy.
Zostawiła Zayna w kompletnej dezorientacji, ale również dziwnej świadomości, że Mulatka ma rację. Wpadł. Teraz jeszcze nie wiedział tylko jak głęboko.
~*~
Studio było wypełnione ludźmi. Instrumentalna, ale przy tym nieco rockowa muzyka wydobywała się z głośników. Zgromadzeni jednak z wielką determinacją próbowali ją zagłuszyć. Głośne rozmowy wypełniały każdy metr kwadratowy studia Malika, ale w żadnym razie mu to nie przeszkadzało. Dopiero teraz poczuł, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Erin i jej o głowę niższa koleżanka Haley, mające na sobie czarne koszulki z logiem jego studia, zabawiały gości i zapewniały, że każdy z nich trzymał w swojej dłoni butelkę piwa. Zdecydowanie było przecież co oblewać.
Ku jego wielkiemu zaskoczeniu obie dziewczyny radziły sobie świetnie. Teraz już na pewno nie żałował, że zatrudnił je na ten dzień.
Oczywiście, w momencie, gdy chciał już powiedzieć, że wszystko szło po jego myśli, zauważył Waliyhę, trzymającej w dłoniach to, co pozostali goście. Nie czekając ani chwili dłużej, podszedł do niej, wyrywając butelkę z jej rąk.
- Nie jesteś jeszcze pełnoletnia – oznajmił surowo.
- Mam siedemnaście lat! Prawie jestem.
Malik obrzucił ją jedynie pogardliwym spojrzeniem.
- Jeśli jeszcze raz zobaczę cię z alkoholem w rękach, to zatargam cię na górę i przykuję do łóżka. Ostrzegam, Walie.
Dziewczyna w ramach odpowiedzi przewróciła jedynie oczyma. Minęła długa chwila zanim w końcu się odezwała.
- Przyszła twoja dziewczyna - oznajmiła z szerokim, nieco psotnym uśmiechem. – Och, i jest tu z jakimś chłopakiem.
Malik dobrze wiedział, że siostra próbowała go tylko niepotrzebnie rozzłościć, dlatego starał się nie dać po sobie niczego poznać. Ale w momencie, gdy zobaczył wchodzącą do studia Carrie w towarzystwie swoich przyjaciół, mimowolnie się skrzywił. Zdecydowanie wolał, żeby przyszła sama, a tego pieprzonego chłoptasia odesłała do domu.
Dzięki Bogu, że uwagę od Lucasa odwróciła sama blondynka. I jej obcisła sukienka, doskonale opinająca jej ciało. Zayn przyzwyczaił się już do wszelkich kwiecistych wzorów, najróżniejszych kolorów i jej kręconych włosów. Taka była po prostu Carrie. Jakie więc było jego zdziwienie, gdy dziewczyna miała na sobie czarną sukienkę, a swoje włosy wyprostowała. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że są aż tak długie. Naprawdę nie mógł się zdecydować, w której wersji woli widzieć tę dziewczynę.
Nie tracąc ani chwili dłużej, podszedł kilka kroków do przodu. Na ustach Malika malował się szeroki, nieco głupkowaty uśmiech, ale w żadnym razie nie mógł go pohamować. Co więcej, jego mały przyjaciel nie miał za grosz wyczucia czasu, dlatego Zayn był zmuszony poprawić swoje spodnie, by zamaskować wybrzuszenie.
- Hollywood – przywitał się wesoło. Tym razem nie specjalnie zignorował jej przyjaciół. Naprawdę już ich nie zauważał.
- Zay –
I nim dane było jej dokończyć, usta chłopaka zetknęły się z jej wargami w krótkim pocałunku. Niemniej, nawet ta drobna pieszczota sprawiła, że wszystkie myśli uleciały z ich głów.
- Wyglądasz cudownie – powiedział, ani na sekundę nie zmniejszając swojego durnego uśmieszku. Nie przejmował się nawet tym, że pojedyncze rozmowy w pomieszczeniu ucichły, a wiele osób przyglądało się ich spotkaniu z wielką uwagą. Waliyha spoglądała na brata ze zwycięskim uśmiechem, Erin ciskała piorunami, a Lucas starał się sobie wmówić, ze to nie dzieje się naprawdę. Amy przyjęła podobny sposób rozumowania. W końcu jej jasnowłosa przyjaciółka, ani słowem nie wspomniała o prawdziwym powodzie ich ostatnich spotkań. Dziewczyna naiwnie wierzyła, że to wciąż rozchodzi się o jakąś durną stronę internetową.
- Chodź, napijmy się czegoś.
~*~
Szumiało jej w głowie. Wypiła cztery piwa i choć dla niektórych była to zupełnie nieszkodliwa ilość, dla Carrie było to zdecydowanie za dużo. Już po dwóch zaczęło kręcić jej się w głowie i śmiała się z mało zabawnych żartów znajomych. Bawiła ją nawet mina Erin, która z tą samą nienawiścią, co zawsze spoglądała na Carolyn.
Impreza jednak zaczęła dobiegać końca. Goście po woli wychodzili. I było to zupełnie normalne, biorąc pod uwagę, że minęła już godzina czwarta nad ranem.
Carrie opierała się na wielkiej ladzie, za którą już od poniedziałku miała urzędować recepcjonistka. Oprócz blondynki w pomieszczeniu znajdowały się Erin, Haley i Waliyha. Carolyn była niezwykle zadowolona, że Harry dał się namówić i zabrał jej przyjaciół do domu. Co więcej, był gotów wymyślić dla ojca dziewczyny, jakąś durną wymówkę, w razie gdyby John zorientował się, że jego córki nie ma w domu.
Siostra Zayna na szczęście po chwili zakomunikowała, że idzie na górę się położyć. Zayn natomiast rozliczał się z Erin i jej koleżanką, dogadując się, co do następnych dni. Ale w końcu i one wyszły.
- Udana impreza – oznajmiła Carrie, śledząc Malika wzrokiem. Chłopak zamknął od wewnątrz studio, zgasił niepotrzebne światła i dopiero wtedy podszedł do Carolyn, uprzednio okrążając spore biurko.
Ogromne ciepło przebiegło po ciele dziewczyny, kiedy stanął za nią. Był wystarczająco blisko, by mogła poczuć mięśnie jego piersi, ocierające się o materiał jej sukienki.
Dopiero po chwili zdecydowała się do niego odwrócić. Może to był błąd, może nie. Konsekwencje tego ruchu, jednak w pełni jej się spodobały.
Malik szczelnie otulił ją swoimi ramionami, przyciągając blisko siebie.
- Myślałem o tym momencie cały wieczór – oznajmił, patrząc jej głęboko w oczy. Dziwny prąd elektryczny zdawał się przeskakiwać wzajemnie z ich ciał, zbliżając ich ku sobie jeszcze bardziej. Gdyby tego było mało, Malik patrzył na dziewczynę tym rozpalonym wzorkiem. Prymitywnym, ale szalenie gorącym spojrzeniem, które sprawiało, że od razu chciała mu się poddać. Zapomnieć o wszystkim i zostać w ramionach Mulata już na zawsze.
- Tak? – Westchnęła, przybliżając się do niego.
Oparła swoje piesi na jego torsie, a twarz przysunęła do skóry jego szyi. Złożyła na niej naprawdę delikatny pocałunek i zapewne nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo podziałała tym na Zayna.
- A masz jakieś wątpliwości? – Zapytał, od razu przysuwając swojej biodra bliżej jej ciała, tak w ramach potwierdzenia. Świadomie sprawił, że Carrie na chwilę straciła oddech. Doskonale wiedział, że choć dziewczyna starała się uchodzić za niezwykle odważną, było w niej sporo niewinności. I jakimś cudem, ogromną radość sprawiało mu ingerowanie w to. Z uśmiechem na ustach pozbawiał ją po trochu tej jednej rzeczy.
- Chodźmy na górę – powiedział cicho. Był podniecony, przez co jego głos stał się jeszcze bardziej zachrypnięty niż zwykle. – Potrzebuję cię. Teraz.
Carrie zagryzła dolną wargę, wtulając się w szyję chłopaka.
- Twoja siostra jest na górze – powiedziała cicho. – Nie mam zamiaru uprawiać seksu przy niej. Mogłaby nas usłyszeć.
Zayn uśmiechnął się łobuzerko.
- To właśnie chodzi ci po głowie? – Zapytał, drażniąc się z nią. – Seks ze mną? Cóż, a ja chciałem się po prostu poprzytulać.
Carrie zaśmiała się przy jego skórze.
- Skoro na to właśnie liczyłeś, ja mogę zrezygnować z moich planów.
Zareagował momentalnie, unosząc jej głowę na wysokość swojej. Szybko złączył ich usta w namiętnym, drapieżnym pocałunku. Język wsunął głęboko, dając wyraźny znak o swojej zaborczości.
Tyle że już zaledwie chwilę później poszedł o krok dalej. Uniósł Carrie i posadził ją na wysokim stołku przy wielkim biurku w recepcji. Dziewczyna poddała się od razu i przylgnęła do niego, uczepiona mocnych ramion. Przesuwała dłońmi po jego rękach, palcami drażniąc tatuaże.
Sukienka podjechała jej wysoko, ale Carolyn to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej rozsunęła swoje uda, robiąc miejsce dla Zayna.
Wyraźnie przez nią zachęcony podciągnął materiał do talii i chwytając Carrie za nogi, zachęcił, żeby splotła je za jego plecami.
- To twoja ostatnia szansa – szepnął do niej. – Możemy jeszcze iść na górę i zamknąć się w moim pokoju.
Dziewczyna nie potrzebowała ani chwili do namysłu.
- Zamkniesz się wreszcie? – Zapytała, a na jej ustach pojawił się zadziorny uśmiech. Zdecydowanie wypiła trochę za dużo. Ale kto by się tym teraz przejmował?
Wpiął palce w jej blond włosy, przyciągając zachłannie jej wargi do swoich ust. Druga dłoń krążyła uporczywie przy jej ciele, jakby starał się dotykiem dobrze je zapamiętać.
Niepohamowana żądza, gwałtowność i pewna zaborczość wkradła się do ich ruchów. Każdy kolejny dotyk, pocałunek, czy nawet przelotne spojrzenie sobie w oczy, prowadziło ich dalej. Jednocześnie również sprawiało, że chcieli więcej. I dostali.
Malik wyciągnął z kieszeni czarnych jeansów prezerwatywę i nałożył ją, a Carolyn na tę krótką chwilę odwróciła wzrok. Jeszcze w stu procentach nie pozbyła się tej niepewności. Nie ma jednak się czemu dziwić – był to jej dopiero drugi raz. Musiało zapewne minąć jeszcze sporo czasu zanim w pełni przyzwyczai się do tego wszystkiego i będzie w stanie wziąć to, czego naprawdę pragnie.
Było w ich zbliżeniu coś prymitywnego; oboje byli ubrani i kochali się w zamkniętym, pogrążonym niemal w całkowitej ciemności studio. Ich oddechy mieszały się, kiedy spoglądali sobie w oczy, szukając potwierdzenia. W momencie, gdy je uzyskali, nie było już odwrotu.
Wszystko działo się z jeszcze większą intensywnością. Doznania zwielokrotniły się.
Zmierzali ku spełnieniu. I spełnienie dostali.
- Zayn. – Słowa dziewczyny były już tylko westchnieniem.
~*~
Chłopak złapał Carolyn za rękę, zmierzając po schodach do swojego mieszkania. Czuł się naprawdę dobrze, a szeroki uśmiech nie był w stanie opuścić jego twarzy. Nie był to zbyt powszechny widok. Malik bowiem należał do zamkniętych w sobie ludzi, którzy w żaden sposób nie uzewnętrzniali swoich uczuć. Ostatnio było zupełnie inaczej.
- Jak wytłumaczysz swojej siostrze to, że zostaję na noc? – Zapytała Carrie, zerkając na swojego towarzysza.
- A co tu tłumaczyć? – Wzruszył ramionami. – Nie muszę nikomu wyjaśniać, dlaczego moja dziewczyna zostaje u mnie na noc.
Carolyn momentalnie się zatrzymała. Jej nogi nie były w stanie zrobić już ani jednego kroku dalej.
- Słucham? – Jej głos nagle nie miał siły przebicia. A Zayn, oczywiście, doskonale wiedział dlaczego.
Puścił rękę dziewczyny, by obie dłonie schować do kieszeni swoich spodni. Nagle zabrakło mu słów i stał się lekko wycofany.
- No wiesz – zaczął, niby lekceważąco wzruszając ramionami. W istocie jego serce waliło, jakby przebiegł co najmniej maraton. – Jeśli chcesz, oczywiście.
- Chcę? Czego?
- Być moją dziewczyną.
I nagle nie miało znaczenia, czy w poniedziałek Carrie wylatywała z Londynu, a ich znajomość miała teoretycznie się skończyć. Liczyło się tylko to, że w ogóle chciał, aby z nim była.
- Chcę – odpowiedziała, zagryzając lekko dolną wargę. – Chcę – dodała, w razie gdyby nie usłyszał jej cichego głosiku.
Malik całą swoją siłą woli próbował powstrzymać uśmiech, ale w konsekwencji i tak się wyszczerzył. By uniknąć niezręcznej ciszy, wskazał głową na drzwi swojego mieszkania.
Oboje w milczeniu, maskując swoje szerokie uśmiechy, weszli do domu Zayna. Co dziwne, w środku było zupełnie ciemno.
Czyżby Waliyha już spała?
Żeby dostać się do swojej sypialni Zayn musiał przejść przez salon, gdzie tymczasowo mieścił się pokój jego siostry. Zapalił światło, mając nadzieję, że to jej nie obudzi.
- Walie? – Zawołał, gdy kanapa okazała się być pusta. – Walie?! Jesteś tu?
Odpowiedziała mu jednak złowroga cisza.
W mieszkaniu nie było ani śladu dziewczyny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top