- 8 -
Han był pewny, że taki stan rzeczy nie utrzyma się długo. Takie sytuacje mogły mieć miejsce, jednak nie miały prawa zbytnio się przeciągać. I nawet sobie nie zdawał sprawy w jak wielkim błędzie był, bo minął miesiąc, a on dalej miał mętlik w głowie. Może nawet i większy niż na początku.
Miał wrażenie, że jego ciało zaczyna coraz bardziej żywiołowo reagować na bliskość Minho, z której nie zamierzał rezygnować. Jego serce drżało, oddech przyspieszał, a policzki zalewał uporczywy rumieniec. Czy było źle? Jak cholera, bo reszta ciała również reagowała, choćby nogi, które stawały się wyjątkowo osłabione.
Odczuwał to wszystko wyjątkowo intensywnie, jednak nie myślał o dystansowaniu się. Nie wyobrażał sobie, by nagle miał unikać Minho czy rezygnować z przytulasów. To w ogóle nie wchodziło w grę, dlatego dzielnie wszystko znosił, jedynie bardziej chowając się w ramionach przyjaciela. Niczego nieświadomego przyjaciela.
Westchnął kolejny raz, spoglądając w parujący, czekoladowy napój, który znajdował się w kubki przed nim. Siedział w kuchni Seungmina, podczas gdy chłopak krzątał się po niej, szukając ciastek, które kazał Hyunjinowi kupić. Były diabeł był w pracy, dlatego Kim postanowił zaprosić przyjaciela do siebie.
— No i co ty tak wzdychasz Ji? — spytał wreszcie ciemnowłosy, siadając naprzeciwko niego z opakowaniem ciastek, które otworzył.
— Mam problem Minnie. — wymamrotał niewyraźnie, po czym wziął łyk gorącej czekolady.
— Mianowicie? — na ramię gospodarza wdrapała się jego wiewiórka, by wygodnie się na nim ułożyć, co Han obserwował z zamyśleniem.
— Nie wiem co czuję. — rzucił beznamiętnie, znowu biorąc łyk ciepłego napoju, przy czym wyglądał na kompletnie zmarnowanego. — Nie wiem co czuję, nie wiem co myślę, nie wiem czego chcę. — dodał z gorzkim uśmiechem.
Kim w tym czasie dokładnie obserwował jego twarz, w duszy wywracając oczami. Han doskonale wiedział co czuł, myślał i czego chciał, po prostu nie mógł tego przyznać przed samym sobą. Znał wszystkie odpowiedzi, ale je ignorował. Czemu? Może przez strach?
— Ji, słońce ty moje aktualnie zaćmione, nie kłam. — odparł krótko i posłał mu lekki uśmiech. — Doskonale wiesz tylko boisz się przyznać, że się zakochałeś. — złapał za ciastko, by ze smakiem je zjeść.
— Wcale się nie zakochałem! — oburzył się były anioł, na co Seungmin parsknął głośno śmiechem.
— Kogo ty próbujesz oszukać? Chyba ani mnie, ani siebie, bo obydwaj znamy prawdę. Nie udawaj głupiego. — skierował w jego stronę palec, mrużąc oczy.
Jisung już otworzył usta, by zacząć się sprzeczać z przyjacielem, jednak jego mina zrzedła. Jak mógł się z nim kłócić, skoro wiedział, że miał rację? Kłamanie było bezsensowne w tamtym momencie.
Ze smutkiem spojrzał w oczy Seungmina, który wpatrywał się w niego współczująco. Nie rozumiał jak to się mogło stać. Nigdy nie patrzył na Minho w ten sposób, więc dlaczego to się zmieniło?
— Nie mogę być w nim zakochany. — szepnął jedynie, opuszczając smutno wzrok.
— Czemu tak mówisz?
— Bo jest moim najlepszym przyjacielem. Tak było od początku i tak miało pozostać. Nie miałem się w nim zakochiwać. — wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem, za to jego oczy niebezpiecznie zalśniły.
— Hej, spójrz na mnie. Po pierwsze wcale nie decydowałeś o tym, nie masz wpływu na swoje uczucia. Po drugie każdy ma prawo kochać i być kochanym, a ty nie jesteś wyjątkiem. — Seungmin delikatnie położył dłoń na ramieniu przyjaciela, który chwilowo skupił się na piciu czekolady.
— Ale nie mam prawa kochać jego. — rzucił z żalem. — Nasza przyjaźń zawsze była inna. Była wyjątkowa i dlatego też nadzwyczajnie cenna, nie chcę tego zepsuć. — wyrzucił ręce w powietrze.
— Wcale nie musisz mu mówić o tym, co do niego czujesz. — były anioł wzruszył ramionami. — Wiem, że chujowa rada, ale jeśli nie czujesz się na siłach, to tego nie rób. — dodał po chwili.
A Han miał wrażenie, że zaraz opadnie mu szczęka. Był pewien, że Kim zacznie go namawiać na wyznanie Minho miłości, jak każdy przyjaciel w filmie, a jednak zaskoczył go. Zamrugał dwukrotnie i ponownie spojrzał na kubek, który praktycznie opróżnił.
— Dobrze by było, gdybyś mu powiedział, ale nie musisz. Nic na siłę. — wtrącił jeszcze Kim, spoglądając na niego znad kubka z namalowaną łasiczką.
— Czyli mam udawać...? — szepnął cicho i mocniej zacisnął palce na naczyniu.
— Wybór należy do ciebie Ji. Zrób to, co uważasz za słuszne. Nie mogę ci powiedzieć, co masz zrobić. — westchnął ciemnowłosy, by lekko pogładzić przyjaciela po głowie.
Miał nadzieję, że nagle wszystko samo się ułoży i wcale nie będzie musiał się przejmować, jednak życie to nie film. Problemy nie rozwiązywały się same. Nie podobało mu się to, jednak postanowił nie wyznawać swoich uczuć starszemu. A przynajmniej nie od razu.
Zrezygnowany wziął ciastko z opakowania, które leżało na stole, i wepchnął je do ust. Miał ochotę spędzić ten wieczór w łóżku ze słodyczami, innymi przekąskami i jakimś dobrym filmem. Może to mogłoby poprawić mu humor.
Jeszcze raz podniósł smutny wzrok na Seungmina, który wyglądał na szczerze przejętego. Czuł, że przyjaciel się o niego martwił, jednak nie mógł wiele zrobić. Wszystko było w rękach Jisunga, a on nie miał pojęcia co dalej. Miał wrażenie, że to powtórka z rozrywki.
W Chanie również nie miał prawa się zakochiwać, bo on był aniołem, a Bang diabłem. A jednak stało się. Było to wbrew zasadom, ale udało im się i pociągnęli ten związek aż dwa lata. Całkiem dobry wynik, prawda?
Może z Minho również by mu się udało? Może z nim byłby szczęśliwy i to w jego ramionach odnalazłby swoje miejsce? A jeśli byłoby wręcz przeciwnie? Przecież nie wiedział co czuł starszy. Szansa, że darzył go głębszym uczuciem była mała, ale nie zerowa. Stawka była zbyt duża, by ryzykować, podejmując pochopne decyzje.
— To już drugi raz kiedy zakochuję się w kimś, w kim nie powinienem... — westchnął pod nosem, kręcąc zrezygnowany głową.
Musiał mieć wyjątkowo dużego pecha, nie było innej opcji. Na początku zakochał się w diable, a teraz w najlepszym przyjacielu. Czemu nie mógł obdarzyć uczuciem kogoś bardziej dostępnego? Może jakiegoś uroczego klienta sklepu albo spotkanego w markecie chłopaka? Czy prosił o zbyt wiele?
— Wiesz co ci powiem? Myślę, że ty i Minho pasowalibyście do siebie. Wy już teraz zachowujecie się jak para, więc wiele by się nie zmieniło. — mruknął gospodarz, biorąc łyka kawy. — Poza tym wydaje mi się, że on też cię lubi bardziej niż powinien. — wzruszył lekko ramionami.
— Co masz na myśli? Czemu tak uważasz? — sapnął zszokowany Han, podnosząc na niego lśniące oczy wypełnione nadzieją.
— Ty naprawdę mało wiesz o tych sprawach, co? — westchnął załamany Seungmin i oparł brodę na dłoni. — Przyjrzyj się jego zachowaniu, spojrzeniom i uśmiechom. Spróbuj go trochę poobserwować. — stwierdził, że nieco pokieruje go, by sam mógł zobaczyć to, co on obserwował od początku ich znajomości.
Był pewny, że wcześniej czy później dostrzeże, że Minho traktował go zupełnie inaczej niż resztę przyjaciół. Wobec niego zawsze był delikatniejszy, jego ton głosu łagodniał, a spojrzenie miękło. Mało tego, był wyjątkowo opiekuńczy, mimo że już na ogół był bardzo troskliwą osobą. Z daleka było widać, że miał słabość do Jisunga, który zdawał się być ślepy na to wszystko.
Han za to mrugał szybko oczami, próbując zrozumieć to wszystko. Czemu Seungmin nie powiedział mu niczego wprost tylko kazał samemu obserwować Minho? Czemu sądził, że starszy również lubił go w ten wyjątkowy sposób? Czemu było tyle pytań, a tak mało odpowiedzi?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top