- 3 -

Okazało się, że rozpakowanie wszystkich rzeczy i pozbycie się pudeł wcale nie zajęło im tak długo. Jisung oczywiście musiał jeszcze się zaaklimatyzować w nowym mieszkaniu, jednak nie potrzebował wiele. Minął ledwie tydzień, a on czuł się swobodnie.

Przyzwyczaił się do nowej sytuacji wyjątkowo szybko. Z uśmiechem stawiał się w pracy, a później szedł na zakupy i wracał do mieszkania, gdzie czekał na niego Flake. Robił sobie obiad, po czym zwyczajnie się relaksował. W ciągu tygodnia Seungmin i Hyunjin zdążyli odwiedzić go dwa razy. Felix i Changbin mieli wpaść dopiero w weekend, a wraz z nimi Jeongin oraz Chan.

Inaczej sprawy miały się z Minho, który pojawiał się u niego praktycznie codziennie, a przynajmniej starał się to robić. W głębi duszy martwił się o Jisunga, który był dla niego cholernie ważny. Wiedział, że były anioł nie lubił samotności, dlatego odwiedzał go nawet wtedy, gdy był zmęczony. Choćby miał u niego być tylko przez godzinę.

Wiedział, że chłopak był dorosły, jednak cały czas troszczył się o niego. Jeśli nie mógł przyjść, dzwonił, by porozmawiać, a ich rozmowy mogły trwać godzinami. Było to dość zaskakujące, biorąc pod uwagę długość ich znajomości. Nigdy nie kończyły im się tematy, przez co często tracili poczucie czasu. Ale jak to też mówią - szczęśliwi czasu nie liczą.

Tego piątku Jisung wrócił ze sklepu muzycznego, w którym pracował, jednak humor wcale mu nie dopisywał. Niby nic konkretnego się nie stało, ale czuł się po prostu nieszczęśliwy. Zamknął za sobą drzwi, po czym zdjął buty i chwiejnym krokiem ruszył do sypialni, by opaść na łóżko. Rozpłakał się, jak dziecko.

Nie miał pojęcia dlaczego płakał, jednak czuł, że tego właśnie potrzebował. Zbyt wiele się działo, mimo że te zmiany wcale nie były złe. Musiał jak rozładować nadmiar emocji, dlatego wcisnął twarz w pachnącą, granatową pościel i cicho łkał. Tłumaczył to sobie tym, że przecież każdy od czasu do czasu musiał popłakać, a on wcale nie był wyjątkiem.

Ale czuł, że potrzebował czegoś więcej.

Na oślep wygrzebał telefon z tylnej kieszeni, po czym odwrócił głowę na bok, by wyszukać odpowiedni numer. Wiedział, że Minho miał wolne, ponieważ chwalił mu się tym dzień wcześniej. Nie zawahał się przed kliknięciem w słuchawkę, pociągając nosem i przecierając prawe oko.

Jeden sygnał... Drugi...

No co tam Ji? — zapytał wesoło Lee, odbierając połączenie.

— Możesz do mnie przyjść? — szepnął cicho Han, przy czym starał się nie pociągać nosem ani nie łkać.

Za dziesięć minut będę. — odparł poważniej starszy, po czym rozłączył się i od razu zerwał z łóżka, by opuścić swoje mieszkanie oraz koty.

Jisung przecież był ważniejszy niż one oraz ledwo rozpoczęty serial.

Były anioł odłożył telefon na kołdrę i obrócił się na bok, podkulając kolana aż pod brzuch. Cierpliwie czekał na przyjaciela, czasami ocierając mokre policzki i wzdychając pod nosem. Nie powinien go tak wykorzystywać, jednak potrzebował go. Tego dnia wyjątkowo bardzo.

A Minho zjawił się idealnie dziesięć minut po tym, jak zerwał połączenie. Po małym mieszkaniu rozniósł się dźwięk pukania do drzwi, dlatego blondyn niechętnie wstał z łóżka, by wpuścić przyjaciela do środka. Sekundę później ciepłe ramiona przyciągnęły go do równie ciepłego torsu i mocno go przytuliły, gdy chłopak na oślep zdjął buty.

— Co się stało? — szepnął troskliwie, zamykając za sobą drzwi stopą, by nie przerywać uścisku.

— Gorszy dzień. — odmruknął szczerze niższy i zamknął oczy, gdy jego dłoni zacisnęły się na bluzie Lee.

Starszy bez słowa pociągnął go z powrotem do sypialni, by wepchnąć go pod kołdrę i dokładnie nią otulić. Żałował, że po drodze nie kupił nic słodkiego, ponieważ to na pewno rozweseliłoby chłopaka. Musiał niestety skorzystać z tego co miał. Wsunął się pod ciepłą kołdrę i od razu zgarnął w objęcia skulone ciało, które od razu do niego przylgnęło, szukając bliskości.

— Dziękuję. — wymamrotał niewyraźnie w ciemną bluzę, przy czym owinął ramiona wokół talii ciemnowłosego.

— Nie dziękuj. — odparł, układając podbródek na czubku głowy Hana, i mocniej owinął go ramionami. — Od tego ma się przyjaciół. — dodał z lekkim uśmiechem.

W pokoju zapanowała cisza, którą przerywały jedynie spokojne oddechy wtulonych w siebie przyjaciół. Smukłe palce Lee powoli przeczesywały jasne kosmyki, dostarczając Jisungowi zawrotną ilość przyjemności. Po jego kręgosłupie przebiegały lekkie dreszcze, gdy opuszki palców muskały wrażliwsze miejsca na jego głowie. Było tak dobrze.

Minho obserwował jego reakcje spod przymrużonych powiek i uśmiechał się pod nosem. Doskonale znał słabe punkty przyjaciela, dlatego specjalnie to wykorzystywał. On sam czerpał przyjemność z dawania mu takich pieszczot, więc czemu miałby nie korzystać?

Po chwili ze zdziwieniem stęknął, gdy Han popchnął go na plecy tylko po to, by zrobić sobie z niego materac. Chłopak był wyjątkową przylepą, gdy miał gorsze dni, i Minho doskonale to wiedział, jednak zawsze zaskakiwał go. Spojrzał na jasną czuprynę, która leżała na jego torsie, po czym parsknął cicho.

— Nie za wygodnie ci wiewióro? — zaczepił go rozbawiony.

— Właściwie to nie. Twoje żebra są trochę niewygodne. — odgryzł się chłopak, po czym zaśmiał się pod nosem. — Jestem za ciężki? — spytał po chwili.

— Jest w porządku, ale masz góra godzinę. — odparł szczerze ciemnowłosy i ponownie zaczął bawić się jasnymi puklami. — Jesteś pewny, że nic się nie stało? — westchnął po chwili.

Były anioł wypuścił ciężko powietrze z ust, po czym uniósł głowę i spojrzał w ciemne oczy Minho. Sam nie znał odpowiedzi na to pytanie. Wstał w dobrym humorze, który utrzymywał się praktycznie cały dzień. Dopiero po pracy wszystko się zmieniło. Czy coś się wydarzyło? Chyba nie...

— Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda? — starszy uniósł lekko brwi, również wpatrując się głęboko w jego oczy.

— Wiem hyung, wiem. Po prostu sam nie wiem co się dzieje. — pokręcił głową.

Cały czas czegoś mu brakowało, jednak nie wiedział czego. Nie chodziło o Chana, tego był pewny. Ale jeśli nie o niego, to o co? Cały czas chciał, by Minho był obok, ponieważ przy nim czuł się po prostu lepiej. Wiedział, że mógł się do niego tulić i ewentualnie płakać w jego ramię, a to wszystko przynosiło mu ulgę. To wszystko, co wiedział.

— Nie odejdziesz Minho, prawda? — spytał nagle, kompletnie zaskakując leżącego pod nim chłopaka.

— Skąd to pytanie? — oburzył się ciemnowłosy i spojrzał na niego z niedowierzaniem. — Jesteś moją bratnią duszą Ji, nigdy bym cię nie zostawił. Jesteś dla mnie zbyt ważny parówo. — uśmiechnął się pobłażliwie.

— Z ciebie taka parówa. — fuknął Han, chichocząc pod nosem.

Po chwili smukłe palce Minho znalazły się na bokach Jisunga, który szybko skapnął się co planował. Nie zdążył jednak uciec, ponieważ starszy zaczął go łaskotać, a mieszkanie wypełnił histeryczny śmiech dwudziestojednolatka. Do pokoju przybiegł nawet Flake, by upewnić się, że wszystko było w porządku.

A Jisung zsunął się z przyjaciela, by wić się wśród pościeli, gdy on bezlitośnie go łaskotał. Z rozbawieniem muskał ciepłą skórę, gdy bluza młodszego podwinęła się do góry. Podobał mu się widok roześmianego Hana, dlatego kontynuował i nie przestawał przez następne kilka minut. Nie chciał, by stała mu się krzywda, dlatego przerwał, gdy dostrzegł krystaliczne łzy na jego czerwonych policzkach.

— Za co to było? — wyrzucił z trudem blondyn, dysząc ciężko.

— Za twoje głupkowate myśli. — Lee wzruszył ramionami, po czym troskliwie odgarnął wilgotną, blond grzywkę z czoła przyjaciela. — Nigdy cię nie zostawię, pamiętaj. I nigdy w to nie wątp. — dodał poważniej, spoglądając w jego skrzące się oczy.

— Mówiłem ci kiedyś, że cię uwielbiam? — uśmiechnął się wesoło, gdy udało mu się opanować śmiech, po czym usiadł po turecku.

— Kto by mnie nie uwielbiał, proszę cię. — rzucił lekceważąco i obaj wybuchnęli śmiechem. — Może zamówimy jakieś jedzenie i coś obejrzymy? — zaproponował łagodnie.

— Jasne! I może zadzwonimy po Hyunjina i Seungmina? — dorzucił wesoło.

— Pewnie, czemu nie. — kiwnął głową na zgodę, choć nie wyglądał na przekonanego. Ale młodszy tego nie zauważył.

Minho zajął się zamawianiem jedzenia, natomiast Han wybrał numer do przyjaciela, by zaprosić go z jego chłopakiem do siebie. Z uśmiechem rozmawiał z Seungminem, który zapowiedział, że będą na miejscu w dwadzieścia minut. W tym czasie Flake wskoczył na dwuosobowe łóżko, by ułożyć pyszczek na udach Minho, który uśmiechnął się smutno do niego.

Wydawało mu się, że lis dwudziestojednolatka czytał mu w myślach, ponieważ jego wzrok wydał mu się współczujący. Wsunął palce między miękką, białą sierść i westchnął pod nosem, przeczesując ją. Widocznie tak miało być.

Niedługo potem pod drzwiami mieszkania zjawił się dostawca, a tuż po nim zaproszona para. Przenieśli się wtedy do salonu, gdzie Han podłączył laptopa do telewizora, by mogli coś obejrzeć. Na kanapie mieściły się niestety jedynie trzy osoby, przez co Lee wylądował na fotelu, w duszy ubolewając nad swoim losem. Nie tak miało być. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top