Rozdział 12
Moja mama o mało co i by dostała zawału widząc mnie pobitego, gdy wróciłem do domu. Nie byłem w stanie tego ukryć, ale zauważyła to i nic już z tym nie zrobię. Zapewniałem ją, że wszystko będzie dobrze, ale mimo to chciała iść do szkoły, by porozmawiać z moją wychowawczynią, a nawet z dyrektorem. Powiedziałem jej, że sam dam sobie radę i tym razem wysłuchała mnie, ale dała mi do zrozumienia, że jeśli znów coś mi się stanie, bez wahania przyjdzie do mojej szkoły.
Mimo wszystko mama nie kazała mi iść do szkoły przez tydzień na co na początku się nie zgadzałem, ale w ostateczności stwierdziłem, że to jest dobry pomysł, bo oznacza on, że będę miał więcej czasu dla siebie jak i dla Harry'ego - chłopaka, który jest dla mnie...
Właśnie, kim dla mnie jest?
Dostosowałem się do mojego planu lekcji i zadzwoniłem do Harry'ego, który skończył już swoje zajęcia.
- Hej, Harry - uśmiechnąłem się, gdy odezwałem się do niego.
- Cześć, Niall. Co słychać? - odpowiedział i słysząc liczne hałasy w tle, zasugerowałem, że jechał autobusem.
- Spotkamy się dziś? - spytałem przygryzając swoją wargę.
- Jasne! Po za tym, dlaczego nie było ciebie w szkole?
- Wszystko ci dziś opowiem. Widzimy się u mnie o siedemnastej. Wez bluzę, bo wieczorem może być zimno.
- Aww.
- Hm?
- Martwisz się o mnie.
- Ja wcale...
- Do zobaczenia, Niall - zachichotał.
- Do zobaczenia - pożeganałem się z nim i zakończyłem połączenie czując jak moje policzki się rumienią.
Nie musiałeś mi tego robić, naprawdę.
Poinformowałem mamę, że będę miał dziś gościa i jak zwykle ucieszyła się na tą wiadomość. Naprawdę podejrzewała mnie i Harry'ego o bycie razem, ale nawet ja nie wiem, czy tak w rzeczywistości jest. Zapytam się o to dziś Stylesa, ale znając życie będę się przy tym ogromnie denerwował.
Poszedłem na górę i posprzątałem swój pokój, bo nie mogłem przyjąć Harry'ego w tak zabałaganionym miejscu.
Zdałem sobie sprawę, że naprawdę dbałem o mój dobry wizerunek i to musiało oznaczać, że naprawdę zależało mi na chłopaku.
Miłość zmienia w nas tyle rzeczy. Ale mimo to zdajemy sobie później sprawę, że ukochana osoba zaakceptuje nasze wady i będzie widzieć w nas tylko te dobre cechy. Tak to wszystko działa.
Leżąc na łóżku i czekając na Harry'ego zasnąłem. Obudziła mnie dłoń dotykająca mojego policzka, którą czując uśmiechnąłem się.
- Jeszcze nie teraz - wymamrotałem nadal mając zamknięte oczy.
- Niall, to ja.
Słysząc głos Harry'ego podniosłem się i przetarłem swoje oczy.
- Och, hej - zaśmiałem się nerwowo - Przepraszam, zasnąłem.
- To nic. Byłeś naprawdę uroczy - powiedział, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- W takim razie uch, wyjdziemy gdzieś? - zapytałem drapiąc się po głowie.
- Właśnie na to czekałem - uśmiechnął się - I och...
- Co?
Harry usiadł obok mnie i przysunął się do mnie, żeby mnie pocałować. Wsunął swoją dłoń w moje włosy całując mnie, ale to trwało naprawdę krótko.
- To - uśmiechnął się i wtedy odwróciłem głowę czując jak się rumienię.
- Idziemy? - spytał podnosząc się z łóżka.
- Tak, jasne - uśmiechnąłem się nerwowo.
Wpadliśmy na pomysł, żeby pójść do parku i rzeczywiście to zrobiliśmy. Szliśmy obok siebie obserwując bawiące się dzieci, pary trzymające się za ręce oraz starszych ludzi wprowadzających swoje psy na spacer. Mimo to otaczał nas przyjemny spokój, a w dodatku ptaki śpiewały kryjąc się w koronach drzew co wprawiało mnie w prawdziwe rozluźnienie.
- Hej, widzę budkę z lodami - odezwał się Harry - Masz ochotę?
Skinąłem głową i wymijając biegające dzieci udaliśmy się w miejsce o którym chłopak wspomniał.
- Jaki chcesz smak? - spytał patrząc na wybór lodów przed sobą.
- Chyba jakiś sorbet.
- Truskawkowy?
Kiwnąłem głową i wtedy Harry zamówił dla mnie dwie gałki sorbetu truskawkowego, a dla siebie dwie gałki lodów czekoladowych.
Nie rozumiem jak można lubić ten smak lodów, ale nie komentowałem tego.
Zanim mogłem cokolwiek powiedzieć w sprawie zapłaty za deser, Harry już to zrobił. Czułem się z tym źle, ale chłopak zauważył to i wiedział o co chodzi. Powiedział, że jeśli chcę to następnym razem mogę zapłacić, ale on woli to zrobić.
Wow, jak na jakieś randce.
Okej, właściwie ten dzień można nazwać randką.
Gdy szliśmy przed siebie jedząc lody, Harry dotknął mojej dłoni. Umieścił swoje palce pomiędzy moimi i wtedy modliłem się, żeby znów się nie zarumienić.
Przez ciebie robię to cały czas i nie mogę się przed tym powstrzymać.
Naprawdę szliśmy teraz za rękę po parku jak zakochana para jak w romantycznych filmach. Najlepsze było to, że nie przeszkadzały nam nawet spojrzenia ludzi kierowane w naszą stronę. Właściwie to nie powinno innych interesować życie nieznajomych im ludzi. Miłość jest miłością i tego wszyscy powinni się trzymać.
- H-harry? - odezwałem się w pewnym momencie czując zdenerwowanie.
- Tak?
- Możemy o czymś porozmawiać?
- Jasne - uśmiechnął się, po czym zajęliśmy najbliższą nam ławkę.
- No bo... No bo w mojej głowie roi się pełno myśli - mówiłem nie patrząc się na chłopaka, bo byłem pewny, że pod jego spojrzeniem nie wyduszę z siebie żadnego słowa.
- Jakich? - spytał i byłem pewny, że patrzy się na mnie troskliwym wzrokiem.
Westchnąłem głęboko, żeby się uspokoić.
- Pomiędzy nami dochodzi do tylu rzeczy - zacząłem, ale przerwałem na chwilę, by przełknąć ślinę - I czy my... Kim dla siebie jesteśmy? - spytałem podnosząc swój wzrok patrząc na szatyna, bojąc się tego co odpowie.
- Cóż... - westchnął - Wiedziałem, że w końcu do tego dojdzie.
- Więc?
- A co sam o tym wszystkim myślisz?
- Ja? Uch, ja... - opuściłem swój wzrok czując ponowne zdenerwowanie. Harry pogładził palcem moją dłoń, co dodało mi trochę otuchy.
- Lubię cię, Harry. Naprawdę cię lubię. Dzięki tobie mimo wszystko jestem szczęśliwy - uśmiechnąłem się lekko patrząc na swoje buty.
- Też ciebie bardzo lubię.
- Podobasz mi się - powiedziałem z odwagą, która szybko ze mnie uleciała nie słysząc odpowiedzi ze strony chłopaka.
- To znaczy... - przełknąłem ślinę.
- Nie denerwuj się - powiedział trącając mój podbródek. Podniosłem swój wzrok na niego, by zobaczyć jego ciepły uśmiech.
- Czuję do ciebie to samo - powiedział.
- T-tak?
- Jestem tego pewny - uśmiechnął się i wtedy w zupełności uwierzyłem w jego słowa.
Nieśmiało przysunąłem się do chłopaka i splotłem naszą dłoń. Pochyliłem się i czując ciepło na policzkach trafiłem swoimi ustami na wargi chłopaka, by go pocałować. Harry bez zastanowienia oddał pocałunek, który był powolny i naprawdę czuły.
Czułem w sobie ogarniające mnie szczęście. To wszystko jak widać oznaczało, że jesteśmy razem, prawda?
Mamo, tato, mam chłopaka.
I wiecie kto nim jest?
Harry Styles - uroczy chłopiec, w którym od początku się podkochiwałem.
I teraz zdałem sobię sprawę, że mimo wszystko warto wierzyć, że to co najpiękniejsze dopiero przed nami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top