Rozdział 11
- Już jestem - usłyszałem zbawienny głos chłopaka, który wbiegł zza ściany budynku. Przestraszył się widząc w jakim jestem stanie, ale mimo to podszedł do mnie i ukleknął obok mnie.
- Boże, Niall - szepnął i chwycił mnie za dłoń patrząc się zmartwiony na moją twarz.
- Jak mogłeś do tego dopuścić?
- Oni są silniejsi, Harry - powiedziałem cicho i wtedy poczułem jak łzy spływają do moich oczu - Nie byłem w stanie niczego zrobić.
- Coś cię boli? Cokolwiek? - spytał zakładając swój kosmyk włosów za ucho.
- Wszystko - szepnąłem.
Harry pomógł mi wstać i gdy założył na siebie mój plecak, obejmując mnie zaczął mnie prowadzić w kierunku przystanku autobusowego.
Jeśli ktoś mnie widział, musiał się mnie przestraszyć, bo zapewne wyglądałem przerażająco.
- J-Ja nie chcę jechać do domu - zająkałem się czując jak łzy spływają po mojej twarzy.
- Pojedziemy do mnie.
- A co twoimi rodzicami?
- W domu będą dopiero za godzinę.
Siedząc już w autobusie poinformowałem moją mamę, że jadę po szkole do Harry'ego, więc nie powinna się o mnie martwić.
Wysiedliśmy z autobusu na przystanku niedaleko domu Stylesa i na szczęście nikt nie zwracał na mnie uwagi. Harry prowadził mnie do swojego domu, ale dopiero gdy do niego weszliśmy poczułem się bezpieczny.
- Chodź do łazienki - powiedział, gdzie bez oporu za nim poszedłem. Usiadłem na brzegu wanny podczas gdy chłopak wyciągnął z szafki apteczkę, którą pozbawił z wody utlenionej i bandaży.
- Będzie dobrze - powiedział zaczynając obmywać moją twarz. Zasyczałem z bólu, ale musiałem to przetrwać.
- Jestem wykończony - stwierdziłem.
- Zajmę się tobą, Niall.
Uśmiechnąłem się lekko i później siedziałem w ciszy czekając, aż Harry choć trochę sprawi, że będę wyglądać nie jak po przejściu wojny.
W pewnym momencie zobaczyłem w jego oczach łzy, co zdecydowanie sprawiło, że moje serce pękło.
Nie możesz płakać.
- Wszystko w porządku? - spytałem.
- A u ciebie? - odpowiedział pytaniem na pytanie, ale jeśli myślał, że mu odpuszczę to się mylił, bo podciagnął nosem, co dobrze nie świadczyło.
- Nie płacz, Harold.
- Nie płaczę, Ni.
Ni?!
Mój brzuch oszalał.
- Przecież widzę.
Harry westchnął głęboko zanim się odezwał:
- Nie mogę po prostu znieść tego widoku - powiedział lustrując moją twarz.
Wiem, że wyglądam tragicznie, ale nie musiałeś tego mówić.
- To mnie boli, wiesz? Tutaj - powiedział kładąc dłoń nad swoim sercem.
Ty naprawdę się o mnie martwisz. Kocham cię.
- Ja... Ja przechodziłem to samo, więc wiem jak to jest. Ale ty musisz zostać nietykalny. Nie może się dziać tobie żadna krzywda - powiedział i przygryzł swoją wargę, jakby to miało powstrzymać jego płacz. Niestety nie udało się to, bo łzy spłynęły po jego policzkach.
- Harry - szepnąłem dotykając jego twarzy. Chłopak spojrzał się na mnie i wtedy posłałem mu lekki uśmiech.
- Jest w porządku. Jak widzisz, żyję, a to chyba jest najważniejsze, prawda? - próbowałem zażartować, ale Harry jeszcze bardziej posmutniał przez moje słowa.
- A gdyby... A gdyby - chciał wydusić z siebie jakieś zdanie, ale nie pozwoliło mu na to coś, co wydawało się uwięznąć w jego gardle. Harry odsunął się lekko ode mnie i otarł dłonią swoje oczy, które były pełne łez.
- Jest dobrze - odetchnął uśmiechając się sztucznie.
- Bo jest - powiedziałem kładąc dłoń na jego ramieniu, by go choć trochę pocieszyć.
- Nie pozwolę, by znów to się stało. Będę ciebie pilnował - powiedział.
- Jak anioł stróż?
- Jak anioł stróż - przytaknął ruchem głowy co wywołało szczery uśmiech na mojej twarzy.
Harry wyprostował się i wzdrygnął nagle słysząc dźwięk zamykanych drzwi dobiegający z parteru.
- Mama - powiedział cicho.
- Nie chcę, żeby mnie widziała. Nie może mnie zobaczyć w takim stanie.
- Jeżeli nie dziś, zobaczy niedługo - uśmiechnął się i pochylił się, żeby pocałować mnie w czoło.
Przygryzłem wewnętrzną stronę policzka, po czym wstałem, by przejrzeć się w lustrze. Nie wyglądałem aż tak źle jak przypuszczałem, ale mimo to nie był to dobry widok.
- Uprzedzę ją, że tu jesteś.
- Wie o mnie?
Harry uśmiechnął się i wyszedł z łazienki bez słowa.
W tym momencie wyobraziłem sobie Harry'ego, który z radością opowiada swoim rodzicom o chłopcu, który uwiódł jego serce.
Oddaliłem od siebie tą myśl czując motyle w brzuchu i wyślizgnąłem się z łazienki, by po cichu przejść do pokoju Harry'ego.
Usiadłem na jego łóżku, na którym przeżyliśmy swój pierwszy pocałunek.
To było nierealne.
Po kilku minutach Harry wszedł do pokoju i usiadł obok mnie uprzednio zamykając za sobą drzwi.
- Powiedziałem mojej mamie co się tobie stało. Chce ciebie poznać i prosi, żebyś został u nas na obiedzie, bo nie puści cię do domu wiedząc, że musisz być wykończony.
- Twoja mama jest kochana.
Zupełnie jak ty.
- Tak, wiem - uśmiechnął się uroczo - Chodź, Niall - kiwnął głową w stronę drzwi - Czas poznać moją mamę - zaśmiał się.
Zeszliśmy po schodach i nie ukrywam, byłem zestresowany. Gdy mama Harry'ego mnie zobaczyła, zacząłem się denerwować bo nie byłem pewny co o mnie myśli i jak mnie odbierze.
- Niall, tak? - uśmiechnęła się - Miło poznać.
- Mi również - odwzajemniłem jej uśmiech.
- Jak się cieszę, że mój synek jest tak kochany i pomaga swojemu koledze.
- Mamo - Harry przewrócił oczami co sprawiło, że zaśmiałem się pod nosem.
- Po obiedzie odwieziemy cię do domu - powiedziała.
Co? Nie, nie może tak być. A co jeśli moja mama to zauważy i pomyśli, że coś się stało?
Och, przecież i tak zobaczy, że jej syn został pobity.
Ale chwila.
Mam nadzieję, że przez ten fakt nie będzie chciała się z nami przeprowadzić.
Proszę, nie.
- Dziękuję, to miłe - uśmiechnąłem się.
- Jesteś uroczy, Niall - powiedziała, po czym zniknęła w kuchni, by zapewne wrócić do przygotowania obiadu.
- Zgadzam się z nią w tylu sprawach - Harry westchnął.
Uważasz, że jestem uroczy?
- Bardzo - dokończył.
Mam nadzieję, że to była odpowiedz na pytanie, które zadałem ci w moich myślach.
Rozmawiając w salonie doczekaliśmy się obiadu, który był naprawdę smaczny. Podczas niego dołączył do nas tata Harry'ego, który szczerze mówiąc zdziwił się widząc mnie, ale odebrał mnie nawet dobrze. Cała rodzinka Stylesów była bardzo miła i chyba właśnie to sprawiało, że Harry jest tak uroczy.
Po posiłku za którego podziękowałem wróciłem się z Harrym do jego pokoju, gdzie wspólnie położyliśmy się na łóżku. Miałem ogromną ochotę, by się z nim przytulać, ale nie byłem pewny, czy mogę to zrobić, więc tylko zacząłem bawić się jego włosami.
- Naprawdę jesteś jak taki mały kotek - Harry zaśmiał się patrząc na to co robiłem.
- Och, naprawdę?
Również zrobiłem to co on, po czym puściłem jego włosy, by podłożyć rękę pod moją głowę.
- Jak najbardziej - uśmiechnął się lekko i poprawił się na łóżku sprawiając, że znalazł się bliżej mnie. Zwilżyłem usta swoim językiem, a Harry widząc to pochylił się nade mną i pozwolił na to, żeby moje usta poczuły na sobie jego oddech. Zamknąłem oczy i uniosłem się lekko, by trafić w usta Harry'ego, który od razu odwzajemnił pocałunek. Nie przejmowałem się tym, że moja warga była przecięta, bo miałem ogromną ochotę, by pocałować Harry'ego.
Chłopak ściągnął ze mnie okulary i nie przestając całować moich ust przeniósł się siadając na moich biodrach. Pociągnąłem lekko zębami za jego dolną wargę, co wywołało u niego zadziorny uśmiech. Ujął moją twarz w swoje dłonie, a ja wplotłem swoje w jego miękkie włosy.
Harry przesunął językiem po mojej wardze i po chwili wsunął go w pomiędzy moje usta sprawiając, że mój brzuch oszalał. Zaczęliśmy całować się przy użyciu języka i jestem pewny, że to było najlepsze uczucie, jakie dziś doświadczyłem.
Puściłem włosy Harry'ego, gdy odsunął się ode mnie. Oblizałem swoje usta, a on wtedy położył się obok mnie patrząc się prosto w moje oczy.
- Muszę do czegoś się tobie przyznać - powiedział.
- Do czego?
- Nie dawałem po sobie tego poznać, ale mimo wszystko od początku miałem nadzieję, że kiedyś popatrzymy sobie w oczy i pocałujemy się, co będzie tak cudowne, że aż nierealne.
- I stało się - uśmiechnąłem się lekko.
- Co sprawiło, że jestem szczęśliwy niż kiedykolwiek - powiedział, po czym ponownie nasze usta spotkały się, ale tym razem w krótszym i o wiele czulszym pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top