Rozdział 1
Wyszedłem z autobusu i udałem się w stronę mojej nowej szkoły. Gdy się w niej znalazłem, spotkałem się z licznymi spojrzeniami obcych mi osób, a to sprawiało, że poczułem się naprawdę nieswojo.
Poprawiłem okulary na nosie i próbując nie stwarzać pozorów zestresowania udałem się pod klasę, w której miały się rozpocząć pierwsze zajęcia tego dnia. Być może dnia, który zmieni moje życie na lepsze, albo na jeszcze gorsze.
Odnalazłem swoją klasę i widząc uczniów, z którymi od dziś będę przebywać większość mojego czasu zacząłem się denerwować.
Jak mnie odbiorą? Czy mnie polubią?
W mojej głowie pojawiło się wiele pytań naraz, ale odrzuciłem je, by odetchnąć i zebrać się na odwagę, by się odezwać.
- Cześć - powiedziałem, ale przez dzwonek, który rozbrzmiał na korytarzach wszyscy mnie zignorowali i zaczęli wchodzić do klasy, która widocznie była już wcześniej otwarta.
Świetnie.
Pierwsze podejście niezaliczone.
- Niall Horan?
Odwróciłem się słysząc miły kobiecy głos.
- Uhm, tak - odpowiedziałem tak cicho jakbym nie był pewny tego jak się nazywam.
- Świetnie! - powiedziała zbyt entuzjastyczne jak na mój gust - Elizabeth Watson - przedstawiła się i podała mi rękę, którą postanowiłem uścisnąć.
- Jestem twoją wychowawczynią - wyjaśniła z uśmiechem.
- Miło mi - usmiechnąłem się.
Chociaż ty odbierz mnie pozytywnie, proszę.
- A teraz zapraszam ciebie do klasy. Przedstawisz się swoim koleżankom i kolegom.
Co? Nie.
Po chwili znalazłem się przy tablicy odwrócony twarzą do uczniów i jedyne na co miałem ochotę to uciec stąd jak najdalej, bo aktualnie około trzydzieści par oczu było wlepionych w moją twarz.
Pani Watson dała mi znać ruchem dłoni, że mam zacząć mówić. Przełknąłem ślinę i odetchnąłem, żeby choć trochę się uspokoić, jednakże moje przebieranie palcami nie świadczyło o spokoju ani trochę.
- Uhm jestem Niall. Niall Horan. I ja, uhm...
Wiedziałem. Wiedziałem, że spanikuję i będę jąkać się jak idiota.
Usłyszałem śmiechy i szepty, które rozległy się po całym pomieszczeniu. Spojrzałem się na nauczycielkę jakby była deską ratunku, podczas gdy moje policzki zaczęły mnie piec.
Pomocy.
- Dobrze Niall, usiądź w wolnej ławce - pani Watson westchnęła.
Chyba zdała sobie sprawę, że będzie miała ze mną problemy, mam rację?
Och, Horan, za dużo myślisz.
Nie czekając na nic ruszyłem na tył klasy czując, że wszystko zepsułem.
Och, mało powiedziane.
- Jaka ciota - usłyszałem śmiech jakiegoś chłopaka, a po chwili doszło do moich uszu więcej obraźliwych komentarzy.
Nigdy nie zmienisz swojego życia, Horan. Możesz o tym zapomnieć.
Lekcję postanowiłem przesiedzieć w ciszy, bo i tak to nie było dla mnie czymś nowym. Zawsze byłem pilnym uczniem plus nie miałem przyjaciół a nawet znajomych, więc przyzwyczaiłem się do nic nie mówienia.
Jestem do niczego, nie oszukujmy się.
- Harry, mogę ciebie prosić?
Usłyszałem nauczycielkę i wtedy podniosłem swój wzrok znad książki, by zobaczyć kto nosi te wypowiedziane imię.
- Tak, proszę pani.
Westchnąłem w duchu jak zakochana nastolatka słysząc głęboki i ochrypnięty głos. Chłopak o długich, kręconych, ciemnych włosach wstał z krzesła i zaczął iść w stronę naszej wychowawczyni. Obserwowałem jak powolnym krokiem przechodzi przez klasę, by w końcu stanąć przy nauczycielce. Przyglądałem się chłopakowi i słuchałem jego głosu, który zdecydowanie mnie urzekł.
- Hej, nowy.
Usłyszałem czyjś głos, więc swój wzrok przeniosłem na tego, kto się odezwał.
- Książę znalazł swojego księcia, hm? - powiedział chłopak o niebieskich oczach i wtedy zaśmiał się razem ze swoim kolegą.
- O co ci chodzi? - spojrzałem się na niego krzywo.
Wiem o co ci chodzi, ale to nie jest tak jak myślisz. Zapomnij o tym.
- Brawo, umiesz się odezwać i znasz więcej słów niż swoje imię i nazwisko - zaklaskał śmiejąc się głupio.
- Okej, Tommo, zostaw tego frajera - powiedział jego kolega.
Pieprzcie się.
Rozbrzmiał dzwonek, więc myślałem, że to dosyć docinek ze strony tego chłopaka, ale się myliłem.
- Musimy się pilnować, mamy pedała w klasie - powiedział głośno, kiedy ja zakładałem na siebie swój plecak.
Nie chciałem tego słyszeć. Naprawdę nie, bo nie chcę, żeby wszyscy wiedzieli o mnie coś, co zawsze starałem się ukryć. Jestem gejem, ale nikt nie musi tego wiedzieć. Mój tata prawie dostał ataku serca, gdy dowiedział się, że jego syn woli chłopców. Moja mama odebrała to znacznie lepiej, ale i tak obojgu zajęło sporo czasu, żeby się z tym oswoić i zaakceptować. Bałem się im wyznać to wszystko, więc nie mówmy nawet o moich równieśnikach, bo oni tego nigdy nie zrozumieli i nie zrozumieją. Nawet nie muszę im tego mówić, bo zazwyczaj sami zauważają, że zbyt długo patrzę się na chłopców i zwyczajnie wyłączam się myśląc o nich.
To przecież normalne, jeżeli ktoś ci się podoba.
Jestem przyzwyczajony do obraźliwych komentarzy kierowanych w moją stronę, ale nadal odczuwam ból gdzieś w środku, kiedy je słyszę.
Nikt nie lubi być obrażany.
Całe życie czuję się niezrozumiany i jeszcze nie spotkałem kogoś, kto by mnie w pełni zaakceptował i nie wydaje mi się, że poznam kiedyś kogoś takiego.
Proszę, obym się mylił.
_______________
No i pierwszy rozdział za nami ^^
Miłego weekendu x
Snapchat: nnatif :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top