Rozdział XX
Dzisiaj coś z innej beczki 😆. Ten rozdział poświęcony jest Onew i Minho....Także tego...miłego czytania!
**********
Jest rok 1950. Minho pracuje w sklepie z kliszami do aparatów, a Onew to znany producent marmolady...Ale przenieśmy się do naszej obecnej historii....
Minho pracował w budce z lodami. Była to już któraś z kolei jego dotychczasowych prac. Z każdej go wyrzucali co najwyżej po 5 dniach. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: Minho lubił eksperymentować na jedzeniu. Przykład? Kiedyś, gdy pracował jeszcze w budce z hot-dog'ami, postanowił, że spróbuje wymyślić 'swoje' oryginalne menu. Gdy wszyscy poszli, on zaczął swe szalone eksperymenty. W rezultacie cała budka spłonęła. Nikt nie mógł uwierzyć w to, że podczas 5 godzin ktoś może doszczętnie zniszczyć stoisko. Tak też było z innymi pracami. Tutaj nasz Minho pracował zaledwie od 2 dni, a już miał na pieńku z właścicielem.
Onew natomiast był człowiekiem biznesu. Miał kilka własnych i dobrze zarabiających firm. Planował niedługo się ożenić i założyć rodzinę ze znaną koreańską aktorką.
Pewnego razu po skończonym spotkaniu udał się na lody. Jako iż budka, w której pracował Minho, była jedną z najlepszych w Korei, udał się właśnie tam. Nie musiał długo czekać żeby usłyszeć 'co podać?' Zamówił jak zwykle deser z bakaliami oraz latte. Po kilku minutach Minho szedł z zamówieniem. Nie był dobry w noszeniu tac, więc na każdym kroku o mało co się nie przewrócił z zawartością. Gdy widział, że zbliża się do celu przestał być ostrożny i dumny z siebie podążał w tym kierunku. Jednak jak to Minho musiał coś zawalić. Był prawie u celu, musiał się wywalić. Cała zawartość deseru wylądowała na Onew. Biedny Minho zaczął pomagać biznesmenowi się wysuszyć, gdyż lody zdążyły się już roztopić. W pewnym momencie do stolika podszedł właściciel budki. Odciągnął Minho na bok, wcześniej przepraszając poszkodowanego.
-Coś ty znów narobił!?
-Ja...
-Oblaleś jednego z najważniejszych ludzi w show biznesie! Mówiłem Ci wcześniej, że jeśli jeszcze coś narobisz, to zostaniesz zwolniony! I tej obietnicy dotrzymam! Wylatujesz!
-Ale ja nie mam teraz z czego żyć i gdzie!
-Zejdź mi z oczu! Ty...- Minho ze opuszczoną głową udał się w stronę wyjścia. Szedł jakiś czas w cieple jaki panował na zewnątrz, aż w pewnym momencie zatrzymał się obok niego samochód. Mężczyzna nie zwrócił na to szczególnej uwagi, lecz po chwili ktoś zawołał jego imię. Momentalnie się odwrócił i ujrzał Onew. Przerażony podszedł bliżej.
-C-coś się stało?- zapytał pełen obaw. Co tak bogaty człowiek chce od niego? Pewnie odszkodowania za zniszczony garnitur.
-Słyszałem, że wyrzucili Cię z pracy...
-Serio? Nie wiedziałem.-mimo straconej posady Minho zawsze zachowywał pogodę ducha.
-Hahah. A więc mam dla Ciebie ofertę. Może chciałbyś zostać moim kucharzem? Nie mam czasu gotować, a do restauracji nie mam ochoty chodzić.
-Nie chciałbyś wiedzieć jak ja gotuję. Ja to porażka w kuchni.
-Nie przejmuj się. Podobno lubisz wymyślać nowe potrawy. I o to mi chodzi! Chcę spróbować czegoś nowego, a nie w kółko to samo!
-No dobrze tylko...
-O to gdzie będziesz mieszkać się nie martw. Na razie możesz zostać u mnie, a potem wynajmiesz sobie jakieś mieszkanie. No to chodź, jedźmy już.
-A-ale...
-Chcesz biec kilka kilometrów do domu?- zawołał z auta Onew.
Dom biznesmena był na obrzeżach miasta. Wokół budynku rozpościerały się piękne ogrody, a tuż z przed wejściem znajdowały się dwie kolumny. Dom był stylizowany na dworek, ale był utrzymany w nowoczesnym stylu. Minho nie pierwszy raz widział dom chaebol'a ale tego się nie spodziewał. Gdy weszli do środka, pierwsze co można było zauważyć to wielkie schody prowadzące na górę. Po bokach szły liczne korytarze do pomieszczeń. Wnętrze przedpokoju było utrzymane w czerwono-srebrnych kolorach. Onew podążył w tylko sobie znanym kierunku, pokazując ruchem ręki żeby Minho szedł za nim. Nie szli długo. Już po chwili obydwaj stali w dość dużej kuchni.
-Tak więc to od dzisiaj twój warsztat pracy.-zaczął Onew.
-Wow...twoja chata jest supi!
-Jaka jest?
-Supi...nie znasz takiego słowa?
-Eee nie?
-To się nauczysz!
-Dobra, a teraz zrób proszę coś do jedzenia bo umieram z głodu.
-Już się robi kapitanie!- Minho od razu przystąpił do realizacji zadania. Wygrzebał z szafki potrzebne produkty i zaczął mieszać je w misce.
Onew w tym czasie poszedł do swojego gabinetu. Usiadł za biurkiem i wyciągnął z szafki jakieś zdjęcia na których był z jakąś kobietą.
*Onew POV*
Brakowało mi jej. Za każdym razem, gdy patrzyłem na to zdjęcie przypominały mi się stare, dobre czasy. Jej uśmiech, ciepły dotyk, radość jaką miała w sobie no i miłość którą mnie darzyła- brakowało mi tego wszystkiego. Ale to już nigdy nie wróci. Na zawsze ją straciłem. Za niedługo czekał mnie ślub z moją obecną 'narzeczoną'. Nigdy nie mnie nie kochała. Jest ze mną tylko dla pieniędzy. Ja to wiem, ale reszta świata niekoniecznie. Przed kamerami udajemy naprawdę szczęśliwych i zakochanych w sobie, ale potem nawet się do siebie nie odzywamy. Dlaczego wiec cały czas trzymam się jej tak kurczowo, jak małe dziecko swojej matki? Nie chcę być już dłużej sam. Nie zniosę samotności. Nie chcę, żeby to znowu wróciło.
Z zamyśleń wyrwał mnie odgłos pukania do drzwi. Szybko schowałem zdjęcia spowrotem do szafki i krzyknąłem: 'proszę'. Jak się spodziewałem, był to Minho.
-Em... kolacja już jest więc jeśli byś chciał to wszystko jest już na stole...
-O tak! Bardzo dziękuję! To chodźmy jeść!
-Przepraszam, że zapytam ale czy mógłbyś pokazać mi mój pokój?
-Hm? Nie jesz?
-J-ja? Myślałem, że nie wypada mi z tobą jeść...
-Huh? Dlaczego?
-No...wiesz...ty jesteś chaebolem a ja...
-Aish...w domu jestem po prostu Hyung, zgoda? Albo Onew.
-Okay! To chodźmy jeść Hyung!-powiedział radośnie młodszy.
Jego słowa brzmiały tak radośnie. Był pełen energii i zachowywał się jak dziecko. Dobry nastrój Minho, odbijał się również na mnie.
************
Minął miesiąc od przybycia Minho do domu Onew. Starszy bardzo się zmienił, jeśli chodzi o stosunki do młodszego i tego, jak zachowaływał się w domu. Gdy był poza nim, cały czas zachowywał powagę.
Był zimny, grudniowy wieczór. Minho i Onew siedzieli w kuchni i jedli deser owocowy przygotowany przez młodszego. W pewnej chwili Onew podszedł do blatu, z zamiarem obrania jeszcze jednej pomarańczki. Jednak nie dane było mu zjeść ten owoc. Cicho i szybko podszedł do niego Minho i gdy tylko ten obrał owoc, młodszy zwinnie zabrał mu go z ręki i uciekł w stronę salonu.
-EJ! To moje! Sam se obierz jak chcesz!
-Ale Hyung...ja nie mam czym.W tym momencie schował ręce za plecy i uśmiechnął się niewinnie.
-Tak, tak. A teraz oddaj!
Onew zwinnie doskoczył do Minho i próbował zabrać skradzioną rzecz. W przeciwieństwie do Hyung'a młodszy źle stanął i przewrócił się ciągnąc za sobą starszego. Wylądowali na kanapie w dość nietypowej sytuacji. Minho cały czerwony wbił wzrok w Onew. Ten zaczął powoli przysuwać swoją twarz do jego. Dzieliły ich milimetry, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
Starszy szybko wstał i poszedł otworzyć. W tym czasie Minho zastanawiał się co właśnie się wydarzyło. Gdy byli tak blisko siebie czuł przyjemne łaskotanie w brzuchu, nic nie działało na niego tak, jak chociażby spojrzenie Hyunga czy zabawne przekomarzanie z nim. Po chwili otrzasnął się i szybko wstał. Podniósł z ziemi pomarańczę i odniósł do kuchni. W miedzy czasie usłyszał, jak Onew rozmawia z jakąś kobietą.
-Ale Onew -mówiła zdenerwowana- jak ty możesz?
-Mówiłem Ci. Poznałem kogoś innego a ty tylko jesteś ze mną dla pieniędzy.
-I co z tego? Jak inni zareagują na tą jakże wspaniałą wiadomość?
-Nie obchodzi mnie to, a teraz żegnam.
-Pożałujesz tego!-zawołała i Onew zamknął drzwi.
Minho siedział przy stole nie wiedząc kto to był ani o co chodziło.
-Minho, przepraszam za t...
-Nic się nie stało...po prostu zakończmy ten temat - urwał młodszy. Obrałem dla Ciebie nową pomarańczę Hyung.
W tym momencie w Onew rozlała się fala ciepła. To było takie urocze ze strony młodszego.
-Dziękuje, ale masz na połowę. Zjedzmy razem.
-No dobrze. A kto to był przy drzwiach? Ta kobieta okropnie krzyczała Hyung. Groziła Ci?
-Minho, spokojnie.
Onew położył rękę na dłoni młodszego, na co ten zareagował lekkim dreszczem. To nikt ważny, wiec nieprzejmuj się proszę, okay?
-No dobrze, Hyung. A teraz wybacz, ale pójdę się już umyć i spać.
-No dobrze, ja pozmywam.
Gdy Minho wszedł do łazienki, odetchnął z ulgą. Co się właściwie stało? Gdy Onew położył dłoń na jego, poczuł przyjemny dreszcz. Nic tak na niego nie działało.
Po chwili był już w wannie, zanurzając się w ciepłej wodzie z pachnąca solą do kąpieli.
Po pół godzinie wyszedł, ale spostrzegł, że nie wziął swojej piżamy. Postanowił założyć na siebie koszulkę z logo Kakao friends od Onew. Niepewnie wszedł z łazienki zmierzając w kierunku kuchni, gdyż bardzo chciało mu się pić. Po chwili poczuł czyjeś spojrzenie na jego osobie. Gdy obrócił się z rumieńcami na twarzy, gdyż miał na sobie tylko jego koszulkę sięgającą mu do połowy ud oraz swoje bokserki, dostrzegł Onew.
-Bo ja tylko...
-Nie, nic nie szkodzi. Po prostu wyglądasz bardzo...
-Nie! Nie dokańczaj! Nie jestem pewien, czy chcę wiedzieć!-przerwał mu Minho.
W tym momencie Onew wstał i podszedł do niego obejmując go w pasie. Młodszy był teraz jak tykająca bomba, która może w każdej chwili wybuchnąć.
-
Minho, popatrz na mnie - poprosił starszy, na co ten pokiwał przecząco głową, ze wzrokiem wbitym w podłogę.
-Minho, proszę. Onew lekko podniósł jego głowę i popatrzył głęboko w oczy.
-Chciałem powiedzieć, że wyglądasz bardzo uroczo.
-Ale...
-Cii...jeszcze nie skończyłem. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Kocham Cię, Minho.
Młodszy patrzył na niego z niedowierzaniem.
-Hyung...bo ja...
-Ja wiem, to są nieodwzajemnione...
-Hyung! Ja Cię kocham! Zrozumiałem to, gdy chcialeś mnie pocałować! Zakochałem się w tobie, gdy zobaczyłem Cię po raz pierwszy w lodziarni! Ale niedopuszczałem tej myśli do siebie, bo nie chciałem wchodzić z butami do twojego życia! - pojedyncza łza zleciała po jego policzku.
-Ciii, czemu płaczesz? - mówiąc to Onew otarł policzek młodszego. Po chwili pocałował lekko jego usta. Minho zaczął oddawać pieszczotę, chcąc posmakować jego ust. Młodszy objął szyję starszego i wplątał palce w jego włosy. Po krótkiej chwili oddalili się od siebie w celu nabrania oddechu.
- Kocham Ciebie Hyung.
-Ja Ciebie też, Minho.
Po tych słowach Onew posadził młodszego na blat kuchenny, cały czas go całując.
-Mmmm...jesteś idealny, Hyung.
-Może pójdziemy do sypialni? Będzie wygodniej i ludzie nie będą nas podglądać.- Onew puścił oczko do młodszego.
-Yhym. Tylko Hyung...
-Hm?
-Zanieś mnie.-młodszy zrobił minkę zbitego psa.
-Czemu musisz być taki uroczy?
-No zanieś Hyung! Nie mam nóżek.-Minho objął jedna nogą Onew w pasie.
-Ehh...no dobrze, nie mogę się oprzeć.-starszy złożył lekki pocałunek.
Po dłuższej chwili byli już na górze, całując się niewinnie. W pewnym momencie Onew zaczął wsuwać ręce pod koszulkę Minho.
-Mogę?- zapytał delikatnie.
-N-no dobrze.
Minho nie musiał długo czekać. Już po chwili leżał bez niczego, podobnie jak starszy. Ich pocałunki stawały się coraz namiętniejsze i schodziły coraz bardziej w dół...
************
Okay! To koniec rozdziału o Minho i Onew 😆😆
Mam nadzieję, że się podobało! Wiwm, wiem troszku zmaściałam tą końcówkę...😶😶
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top