Rozdział XIX
-Witaj w domu, synu. Te słowa rozbrzmiały w głowie Taemina. W sali zapanowała niezręczna cisza. Wszyscy oczekiwali jego odpowiedzi. Chłopiec siedział ze spuszczoną głową, myśląc nad odpowiedzią.To byli jego 'rodzice'. Ci, którzy kilkanaście lat wcześniej sprzedali go obojętnie, teraz znowu siedząc z nim w jednym pokoju. Taemin popatrzył na 'ojca' oczekując odpowiedzi w stylu 'dlaczego'? Najwidoczniej ten zrozumiał o co mu chodzi. Westchnął ciężko i otworzył usta.
-My wiemy, jak musiałeś się czuć widząc, że odchodzimy. Nadal pamiętam, jak mały, bezbronny chłopiec płacze za swoimi rodzicami. Chciałem Cię przytulić, zabrać spowrotem. Ale nie mogliśmy.
- Taa, pewnie. Chciałeś mnie przytulić a potem zgwałcić albo rzucić o ziemię.- wtrącił się Taemin.
- My wiemy jak musiałeś się czuć. Zrozumieliśmy swój błąd.
*retrospekcja*
Ktoś zadzwonił do drzwi. Pan Lee wstał i poszedł otworzyć. Niestety nikogo nie zauważył. Pod scianą leżał jedynie mały pakunek. Mężczyzna podniósł go i skierował się do gabinetu. Gdy rozpakował pudełko, zobaczył zakrwawiony portret jego żony.
Na dole było napisane czerwonym markerem: 'ona będzie następna'. Obok była doczepiona karteczka z jakimś numerem telefonu i krótkim zdaniem: 'wszystko zależy od Ciebie...'. Pan Lee nie zastanawiając się długo, wpisał podany ciąg liczb i wcisnął zieloną słuchawkę. Z drugiej strony usłyszał niski głos:
-Widziałem, że zadzwonisz.
-Czego chcecie!
-Nie krzycz! Każdy twój następny ruch będzie wpływał na los twojej żony.
-Co mam zrobić? Błagam oszczędzcie ją! Dam wam pieniądze. Ile chcecie...
-Cicho! Słuchaj mnie uważnie. Wiem, że zajmujesz się sprzedawaniem Taemina za pieniądze. Masz z tego całkiem dobry interes. Masz nam go oddać. Inaczej twoja żona nie dożyje do końca tygodnia. Jutro o 20.00 przyprowadź go pod starą fabrykę.
- No d-dobrze.
W tej chwili oprawca rozłączył się. Pan Lee rzucił telefonem o ścianę. Straci najchętniej wykupywanego chłopca. Musiał się z tym pogodzić.
Następnego dnia równo o 20.00 pojechał z przestraszonym chłopcem pod fabrykę. Kilka minut potem zjawił się czarny samochód, z którego wysiedli trzej mężczyźni z pistoletami. Szybko podeszli i rozkazali, żeby Taemin podszedł bliżej. Pan Lee wypchnął biednego chłopca do przodu. W tym momencie oprawca strzelił w ramię Taesia, a ten padł nieprzytomny na zimny beton.
- No, teraz nie będzie się wyrywał. Dobrze się spisałeś, i pamiętaj... nikomu masz o tym nie mówić bo inaczej wszystko się skończy.
Kilka dni po tym Taemina sprzedali do klubu GoGo. Został męska prostytutką w klubie, gdzie było jeszcze więcej zboczeńców, którzy zawsze patrzyli się na niego z pożądaniem w oczach. Z biegiem czasu przyzwyczaił się, do tego kim jest i jak ma zaspokajać zapotrzebowania klientów, lecz nigdy nie pogodził się ze swoim losem.
*koniec retrospekcji*
Wszyscy siedzieli oszołomieni. Jako pierwszy odezwał się niepewnie Taemin:
-A-ale kim w takim razie jest Kai? I gdzie są moi prawdziwi rodzice?
-Ehh...w końcu musisz poznać prawdę. Kai jest twoim młodszym bratem.
-Co? J-jak to? Taemin Hyung jest moim bratem? To nie możliwe. Ja od zawsze byłem sam w domu dziecka.-wtrącił się zdziwiony Kai.
*retrospekcja*
Państwo Lee byli kochającymi się ludźmi. Mieli dość dużo pieniędzy. Kilka lat po ślubie, gdy dowiedzieli się, że będą mieć dziecko bardzo się cieszyli. Na świat przyszedł silny chłopiec o nadzwyczajnej urodzie. Dostał na imię Taemin. Rok później rodzina powiększyła się o kolejnego członka małego,uroczego Kai'a. Szczęście jednak nie trwało długo.
Był mroźny wieczór. Pani Lee siedziała spokojnie przy łóżeczkach chłopców, śpiewając im kołysankę na noc. Siedmioletni Taemin cały czas się ruszał, zawsze był pełen energii. Natomiast rok młodszy Kai, uważnie słuchał pięknego głosu matki.
W tym momencie do pokoju wszedł mężczyzna prowadzący pana Lee z pistoletem przyłożonym do jego skroni.
- Wstawaj kobieto, i odejdź od dzieci.-rozkazał nieznajomy
Zaraz po tym, do pokoju wbiegła kobieta i podeszła do łożeczek. Zobaczyła płaczącego chłopca, okrytego różowym kocykiem. Szybko go zabrała i wyszła, rzucając tylko krotkie: 'zabij'.
Po tym rozległy się dwa strzały, i mężczyzna również wybiegł, zostawiając zabitego mężczyznę i półprzytomną kobietę. Po kilku minutach do matki podszedł zapłakany i przestraszony Kai. Mądre dziecko, w chwili gdy oprawcy weszli do pokoju, spełzł pod łóżko, ukrywając się przez cały czas.
- Synku, biegnij p-po pomoc.-wydusiła z siebie kobieta, tracąc oddech.
- Omma...- biedny Kai nie wiedział co zrobić.
- Kai kochanie, proszę idź po pomoc. Koch-kochamy Cię i Taemina.
W tym momencie serce kobiety przestało bić.
Nagle do pokoju wbiegli policjanci. Zobaczyli tylko dwie nie żywe osoby i małe dziecko, które nie chciało nic mówić.
Po kilku dniach Kai trafił do miejscowego domu dziecka. W ciągu kilku lat zapomniał częściowo o drastycznych wydarzeniach. W końcu miał wtedy tylko sześć lat. Słuch o Taeminie zaginął.
Po czterech wiosnach po wydarzeniach, państwo Lee którzy zabili rodziców, zaadoptowali Kai'a. Byli teraz jednymi z najbogatszych małżeństw w Korei. Prowadzili kilka dużych firm. Dziesięcioletni Kai nie pamiętał ich, więc bardzo się ucieszył, ze w końcu ktoś go pokocha. Od tego czasu żył szczęśliwie z mordercami jego biologicznych rodziców nic o tym nie widząc.
*koniec retrospekcji*
- A-ale powiedzieliście, że moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym.-powiedział zszokowany Kai.
- Przykro nam synu, nie chcieliśmy Cię ranić.
- Jesteście potworami! Nie nazywajcie mnie swoim synem!
- Kai poczekaj! - pani Lee próbowała go bezskutecznie zatrzymać. Chłopak wybiegł z pokoju zostawiając Taemina z rodzicami.
- Tae...-zaczął ojciec
- Nienawidzę was jeszcze bardziej.
Po tych słowach Taemin wyszedł za Kai'em. Wszedł za nim do jego pokoju.
- Kai, proszę przestań płakać. Usiadł obok niego i objął ramieniem. Sam nie wiedział czemu to zrobił, ledwo znając jego brata.
- A-ale ja żyłem z mordercami naszych rodziców, nie mając pojęcia jak ty żyłeś. Byłeś wykorzystywany a ja... Tak mi przykro hyung!-powiedział wypłakując się w koszulę Taemina.
- To nie twoja wina, więc proszę nie obwiniaj się już.-powiedział spokojnie.
- N-no dobrze. Ale gdzie ty teraz mieszkasz Hyung?-Kai niepewnie zapytał.
- Do tej pory mieszkałem u Jonghyuna. Był inny niż wszyscy. Zatroszczył się o mnie i dał mi miłość.
- Cz-czy ty też go kochasz Hyung?
- Umm...ehh...może pomyślimy co teraz zrobimy, okay?-odpowiedział Taemin, sprytnie wymijając pytanie.
- Ucieknijmy! Ja nie chcę tu już być.-zakomunikował Kai.
- No...ale gdzie pójdziemy?
- Znajdziemy pracę, a narazie coś się wymyśli.
*w tym samym czasie*
Jonghyun nie mógł pojąć co stało się kilka godzin wcześniej. Postanowił, że poprosi o pomoc w odzyskaniu Taemina, Minho i Onew. Wybrał odpowiedni numer i przyłożył telefon do ucha. Po chwili odezwał się przyjazny głos Minho:
-Halo? Jonghyun? Coś się stało?
-Porawno Taesia! Proszę pomóż mi go odszukać!
-Co? Porwali? Jak? Dobra, daj mi 5 minut.- nim Minho się rozłączył, Jong mógł usłyszeć: Onew! Zostaw tego kurczaka i chono tu! Taeminnie został porwany! Jedziemy go odbić!
Jonghyun nie musiał długo czekać. Zgodnie z zapowiedzią, Minho wraz z Onew byli już na miejscu. Wszyscy siedzieli w salonie i obmyślali plan znalezienia Taemina.
-Dobra, to co robimy?-zapytał pełen determinacji Minho.
-Biedny Taeminnie. Musi być teraz sam jak palec, a ja nie mogę go przytulić. Oby tylko nie było mu zimno. Jeszcze się przeziebi boroczek.-robił swoje wywody Jonghyun.
-Skup się!-przywrócił go na ziemie Onew.
Po kilku wyczerpujących godzinach myślenia cała trójka miała gotowy plan.
- Ostatni raz powtarzamy, więc słuchać mnie.-zakomunikował Onew.
Minho włamiesz się do komputera policji i poszukasz oprawców zgodnie z opisem Jonghyun'a. Zobaczymy gdzie mieszkają i pojedziemy pod dom. Po tym Minho, udasz, że przywiozłeś zamówienie. W miedzy czasie, kiedy będziesz się kłócić, ja z Jong'iem wejdziemy tylnym oknem do domu i wyprowadziy Taesia. Zrozumiano?
- Tak jest kapitanie!-odpowiedzieli chórem.
W między czasie, gdy Minho próbował włamać się do systemu Onew i Jong przygotowywali się na wypadek, gdyby ich nakryli. Jonghyun zaproponował żeby zabrać pistolet, lecz Onew stanowczo odmówił. W efekcie zabrali tylko linę. Po pewnym czasie Minho krzyknął z radością w głosie. Wreszcie udało mu się odszukać miejsce zamieszkania porywaczy. Onew i Jonghyun szybko do niego podbiegli. Okazało się, że to nie jest wcale tak daleko. Jakieś 20 minut później Minho pukał do drzwi oprawców.
-Dzień...-zaczął jakiś mężczyzna.
-Dzień dobry. Przywiozłem pańskie zamówienie. Życzymy smacznego.
-Zaraz! Ale ja nie zamawiałem kurczaka!
-Jak to nie?
-No tak to. Nie zamawiałem.
-Przecież mam tu napisane. To nie może być pomyłka. Ma pan słabą pamięć. Ale proszę się nie martwić. Pracuję rónież w aptece, wiec trochę się znam na lekach. Jako psycholog też nie jestem gorszy. To zacznijmy od początku...
W tym samym czasie Onew wraz z Jongiem weszli do środka. Ich zdziwienie było nie małe, gdy zauważyli korytarz z 20 drzwiami. Zaczęli cicho zaglądać do każdego pokoju. Nie dane było im długo szukać. Zza zakrętu wyszła jakąś kobieta. Wszyscy stanęli jak wryci. Jonhhyun nie mógł uwierzyć. Przecież była to żona mężczyzny od którego Jong kupił pewną firmę. Intruzi zaczęli uciekać, gdy kobieta zaczęła krzyczeć. Na domiar złego właściciel domu dobiegł, gdy Onew chciał wyskakiwać przez okno. Jonghyun stanął i zaczął wykrzykiwać pytania dotyczące Taemina.
-Co zrobiliacie z Taesiem!? Gadać!
-Też chcielibyśmy to wiedzieć.-westchnął pan Lee.
Jonghyun trochę ochłonął.
-C-co? Jak to?
-Uciekł razem z bratem.
-Bratem? Jakim bratem? Taeminnie zawsze był sam. Jak to?-Jong był naprawdę zdziwiony. Z zamyślenia wyrwał go głos mężczyzny.
-Możemy zacząć współpracować... Gdy odnajdziemy Taemina on sam zdecyduje z kim chce zostać, dobrze?
-Dla Taemina wszystko. Dobrze. Połączmy siły. Macie jakieś pomysły, gdzie on może być?
-Niestety nie. Jeśli się czegoś dowiemy, powiemy Wam.
-Skąd mogę wiedzieć, że nie podasz mi fałszywych danych lub w ogóle nic nie powiesz?
-Dla Ciebie Taemin jest bardzo ważny, widać, że dla niego Ty również masz miejsce w jego sercu. Nie chcemy, żeby był smutny i cierpiał.-Jonghyun miał juz pewność, że mężczyzna mówi szczerze.
************
Jest oto nowy rozdział! Pisałam go przez pół dnia...jak myślicie, gdzie poszedł Taemiś z Kai'em? Mam nadzieję, że się spodobał 😊😊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top