3. Zawsze możesz się schować w mojej piwnicy
Isabelle
Biegnę ile mam sił w nogach, aż wpadam na Lilly.
- Jezu! Izzy, gdzieś ty się podziewała? Dzwonię i dzwonię do ciebie.
- To ja dzwoniłam do ciebie! Szukałam cię i... - sapię, nie mogąc nabrać powietrza w płuca.
- O kurwa, Izzy co ci się stało? Wyglądasz jakby przeleciał cię potwór z najgorszych koszmarów - nadbiega Alex jak zwykle w dobrym humorze.
Można tak to nazwać. Ale chyba wolę potwora niż samego Andersona.
- Nie no co wy - zaczynam z udawanym uśmiechem na twarzy. - Wszystkie się porozdzielałyśmy, a przecież jeszcze nie zaliczyłyśmy najważniejszego punktu festynu.
- Wata cukrowa! - piszczy Lilly.
- Znajdźmy Melanie i ruszajmy - decyduję.
Alex jedynie mierzy mnie wzrokiem, ale nic już nie mówi. Dobrze wie, że coś jest nie tak, ale ja nie chcę poruszać tego tematu i jestem jej wdzięczna, że także odpuszcza.
Reszta wieczoru jest dla mnie jak mgła. Cały czas nie mogę uwierzyć w to co się wydarzyło. Dlaczego Michael Anderson tak się mnie uczepił? Skąd wie, jak się nazywam? Po co mu takie informacje? Dlaczego próbuje mnie zastraszyć?
Pozostałą część imprezy spędzam w towarzystwie przyjaciółek, nie mam zamiaru się nigdzie oddalać. Nie chcę już nigdy więcej spotkać bruneta.
W głowie mam istny mętlik. Co on chce osiągnąć takimi zagrywkami? Nie wiem, jak te wszystkie dziewczyny ze szkoły mogą się za nim uganiać. To skończony gnojek. Zakochany w sobie bogacz nie widzący niczego poza czubkiem własnego nosa.
***
Wracam do domu potwornie zmęczona. Biorę prysznic i kładę się do łóżka, lecz sen nie chce nadejść. Mimo zmęczenia, w głowie non stop przeskakują mi obrazy minionego wieczoru.
Biorę słuchawki i odpalam swoją playlistę. Siadam na parapecie przy oknie i wpatruję się w krajobraz za nim.
Mieszkam na dość ruchliwym osiedlu, ale teraz o drugiej w nocy nie ma tu ani żywej duszy. Księżyc świeci mocno a miliony gwiazd rozświetlają resztę nieba. Mogę wpatrywać się w ten widok bez końca.
Nie wiem po jakim czasie robię się bardzo senna i z powrotem udaję się do łóżka.
Niedziela upływa mi bardzo leniwie. Cały dzień spędzam w domu z rodzicami, nie szczególnie kontaktując się z dziewczynami. Chcę się odciąć od wszystkiego chociaż na jeden dzień.
Kolejny tydzień nadchodzi jednak nieubłaganie.
Okazuje się, że Mel poznała kogoś na festynie i złapała z nim na tyle dobry kontakt, że dała mu swój numer. Co więcej, cały czas o nim gada. To jakiś Lucas, podobno przepisuje się do naszej szkoły w tym roku. Z tego co udaje mi się zapamiętać to jest mega przystojny, zabawny i... mega przystojny. Melanie powtarza to w kółko, a ja już powoli nie mogę tego znieść.
Umawiam się z nią na kawę w naszej ulubionej kawiarence.
Słyszę tylko jakiś ciąg słów, ale nie mam pojęcia o czym mówi.
- Halo Izzy, tu ziemia - mówi poddenerwowana. - Isabelle!
- Co mówiłaś? - wyrywa mnie z moich własnych myśli.
- Co się z tobą dzieje? Ciągle jesteś zamyślona.
- Po prostu się nie wyspałam - wymuszam uśmiech.
- Alex mi mówiła, że na festynie dziwnie się zachowywałaś. Sama zauważyłam, że od soboty jesteś jakaś inna. Powiedz mi, co się dzieje?
Naprawdę nie chcę nikomu o tym mówić. Mam nadzieję, że po prostu już nigdy nie spotkam tego chłopaka. Mogłabym też zmienić wizerunek, wyprowadzić się stąd, cokolwiek. Dobrze jednak wiem, że nic z tego i chyba rozmowa z przyjaciółką jest nieunikniona.
- Mel... To wszystko jest takie popierdolone.
Blondynka wysłuchuje całej mojej opowieści z lekko rozchylonymi ustami ze zdziwienia. Zgadzam się wszystko jej opowiedzieć pod warunkiem, że zostanie to między nami i nic nie piśnie dziewczynom. Jestem pewna, że gdyby Alex się o tym dowiedziała, od razu poszłaby z pięściami do Andersona. A ja nie chcę mieć kolejnych kłopotów ani nikogo w nie wciągać.
- Nie mogę w to uwierzyć! Michael Anderson na ciebie leci! - piszczy zdecydowanie zbyt głośno.
- Przymknij się idiotko! - gromię ją wzrokiem. - Ja mówię poważnie, nie wiem czego ten typ ode mnie chce, ale cokolwiek to jest to oświadczam ci uroczyście, że nigdy w życiu tego nie dostanie.
- Izzy, tak już na serio, jest to naprawdę dziwne. Są dwie opcje. Albo Michael się w tobie zabujał, albo tak bardzo go wkurwiłaś, że nie da ci spokoju.
Wydaję z siebie jęk bezradności.
- Dobrze wiesz, że chodzi o tą drugą opcję - zakrywam twarz swoimi dłońmi.
- Nie martw się, zawsze możesz się schować w mojej piwnicy - chichocze blondynka, wcale nie podnosząc mnie na duchu.
***
Po kilku dniach zaczynam naprawdę wierzyć w to, że brunet o magnetycznym spojrzeniu to był jedynie zwykły koszmar. Przez ostatni tydzień nie spotkałam go ani razu, co wywołuje we mnie poczucie ulgi.
Wszystko niszczy wizja, że gdy wrócę do szkoły, wszystkie problemy powrócą.
Rozpoczyna się sierpień, a ja i Melanie pozostajemy same. Alex wyjeżdża do rodziny, a Lilly z rodzicami na wakacje na Florydę. Nie powiem, bo będę tęsknić za nimi, ale cenię sobie również samotność. Lubię przesiadywać sama w swoim towarzystwie.
Nie widziałam się z Melanie już parę dni, dlatego umawiamy się w parku na naszej ławce. Postanawiam pójść na nogach, jest taka cudowna pogoda. Park jest oddalony od mojego domu około dwadzieścia minut piechotą.
Kiedy docieram na miejsce, blondynka już na mnie czeka. Zaskakuje mnie jej strój, gdyż jest ubrana jak na randkę, a nie spotkanie ze mną.
- Hej, Izz, co słychać? - rzuca szybko z nerwowym uśmiechem. Ewidentnie coś kombinuje.
- Dlaczego tak wyglądasz? - pytam bez żadnych wstępów.
Ma na sobie lekki makijaż, idealnie ułożone włosy i śliczną pastelowo niebieską sukienkę. Podczas gdy ja jestem odziana w zwykłe szorty i crop top.
- No wiesz Izzy, zabawna sprawa... - jąka się. - Pamiętasz Lucasa, o którym ci opowiadałam? Więc... ostatnio spędziłam z nim dość dużo czasu i... I tak jakby zostaliśmy parą.
Wooow. Moment. Wystarczyły dwa tygodnie, żeby znalazła sobie chłopaka? Z drugiej strony to taka słodka i cudowna dziewczyna, jak można się w niej nie zakochać?
Cieszę się, że kogoś znalazła i widocznie ten ktoś ją uszczęśliwia. Tylko dlaczego jest taka zestresowana?
- Mel, gratuluję! Strasznie się cieszę - uśmiecham się szczerze i ją przytulam.
- Ja też, tylko wiesz... Mówiłam Lucasowi, że umówiłam się z tobą, a on bardzo chciał cię poznać i...
- Melanie! Hej! - słyszę z oddali męski głos, który przerywa wypowiedź dziewczyny.
Ku nam nadchodzi z uśmiechem szatyn machający nam na powitanie już z oddali.
- Kurwa, Mel, nie mogłaś mnie uprzedzić?! - cicho do niej krzyczę, żeby chłopak przypadkiem mnie nie usłyszał.
Nie lubię takich niespodzianek. Wolałabym się przygotować na spotkanie nowego chłopaka mojej przyjaciółki.
- Gdybym ci powiedziała, to w życiu byś się nie zgodziła na to spotkanie! - odpowiada zanim chłopak do nas podchodzi.
- Cześć, dziewczyny - uśmiecha się ponownie i całuje blondynkę w policzek.
- Lucas, miło mi - wyciąga w moją stronę dłoń.
- Izzy. Nie spodziewałam się, że cię dziś poznam - mówię wciąż szczerze zaskoczona.
Melanie ma rację, jest naprawdę przystojny. Pewnie ma z jakieś metr dziewięćdziesiąt. Jego oczy cały czas się śmieją, co sprawia wrażenie, że jest miłym człowiekiem.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu - odzywa się, kładąc rękę na ramieniu mojej przyjaciółki i przyciągając do siebie.
Mel cicho chichocze.
- Nie żartuj. Tak właściwie to powinnam już iść - puszczam oczko do dziewczyny.
- Izzy, daj spokój. W końcu się z tobą umówiłam. Zostań - prosi.
- Jestem za, poza tym za chwilę przyjdzie mój kumpel. Rozmawiałem z nim przez telefon i akurat jest w pobliżu. Przyjdzie się przywitać - uśmiecha się, ukazując swoje białe zęby.
W tym momencie patrzę na Mel i telepatycznie przekazuję jej wiadomość, że już nie żyje.
- To naprawdę spoko koleś. Może będziesz go kojarzyła, chodzi z wami do szkoły - mówi dalej Lucas.
Oho, przewiduję kłopoty.
- O właśnie idzie. Siema, stary - przybija piątkę z chłopakiem o kruczoczarnych włosach.
Oczywiście, gdzie Isabelle Callagro, tam rozpoczynają się wszystkie problemy.
- Witaj, kopciuszku.
Kurwa, Melanie, nie żyjesz po raz drugi.
_____________________________
No i cyk trzeci rozdział.
Bardzo proszę dajcie jakiś znak czy ktoś w ogóle to czyta.
Mam nadzieję, że komuś przypadnie do gustu.
Pozderki, bądźcie zdrowi!
ollieki xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top